Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Dzieci Clausa von Stauffenberga zapłaciły za grzech ojca. Co zrobiło im Gestapo po zamachu na Hitlera?

Claus von Stauffenberg zapewne nie przypuszczał, że za jego „grzech” będą musiały zapłacić dzieci...

fot.Bundesarchiv/CC BY-SA 3.0 de Claus von Stauffenberg zapewne nie przypuszczał, że za jego „grzech” będą musiały zapłacić dzieci…

Niewiele brakowało, by bomba podłożona w Wilczym Szańcu 20 lipca 1944 roku zabiła Führera. Tej zniewagi nie można było puścić płazem. Żądny zemsty Hitler rozpoczął brutalną kampanię, której ofiarą padły między innymi… dzieci zamachowca. Opowiada o niej syn von Stauffenberga, Franz Ludwig Schenk.

Stauffenberg miał pięcioro dzieci. Franz Ludwig Schenk urodził się 4 maja 1938 roku i był trzecim z kolei potomkiem. Tak jak jego ojciec i bracia, jest niemieckim hrabią. W wieku trzydziestu czterech lat wybrano go do Bundestagu, następnie został posłem Parlamentu Europejskiego i przewodniczącym Komisji ds. Kwestii Prawnych i Praw Obywatelskich.

Dokładnie pamięta wydarzenia z czasu wojny i uważnie przeanalizował rolę swojego ojca w ruchu przeciwko Hitlerowi, a także własne odczucia jako syna niemieckiego oficera, który zyskał sławę nie ze względu na to, co zrobił dla Trzeciej Rzeszy, lecz na to, czego dokonał, by doprowadzić do jej upadku.

Odpowiedzialność zbiorowa

„Oczywiście my, dzieci, nie wiedzieliśmy nic o planowanym zamachu” – mówi Franz Ludwig. „Udzielenie nam jakiejkolwiek informacji tego rodzaju byłoby nieodpowiedzialne i równało się z samobójstwem. Nie mieliśmy więc pojęcia, że coś się wydarzy. A wydarzyło się to, że następnego dnia, dwudziestego pierwszego, matka przyszła do naszego pokoju (…) i oznajmiła, że ma straszne wieści: «Papi nie żyje»”.

Sala konferencyjna w Wilczym Szańcu zniszczona podczas zamachu w lipcu 1944 roku.

fot.Bundesarchiv/CC BY-SA 3.0 de Sala konferencyjna w Wilczym Szańcu zniszczona podczas zamachu w lipcu 1944 roku.

(…)„Dwa dni później, w nocy, gdy my spaliśmy, matkę i stryjecznego dziadka, który akurat był w domu, zabrali do więzienia. Dowiedzieliśmy się o tym następnego ranka, kiedy zeszliśmy na śniadanie”. (…) Choć Stauffenbergowie, odcięci od świata w swojej ogromnej posiadłości na południu Niemiec, o tym nie wiedzieli, Hitler i Himmler rozpoczęli brutalną, mściwą kampanię, by zniszczyć wszystkie przyczółki ruchu oporu.

Oznaczało to falę aresztowań, po których następowały makabryczne tortury, bezprawne sądy i sadystyczne wyroki śmierci, wliczając w to wieszanie ofiar na rzeźnickich hakach. Tysiące krewnych i przyjaciół podejrzanych wysyłano do obozów koncentracyjnych. Aresztowanie Stauffenbergów zainicjowało czystkę, która przetoczyła się przez Niemcy.

W ciągu dwóch miesięcy Gestapo zatrzymało ponad siedem tysięcy podejrzanych, a „sądy ludowe” skazały cztery tysiące dziewięciuset osiemdziesięciu z nich na śmierć. Jednym ze straconych był hrabia Berthold von Stauffenberg, starszy brat Clausa (…). Trzeci z braci Stauffenbergów był profesorem historii starożytnej na uniwersytecie i znajdował się poza wszelkimi podejrzeniami. Gestapo jednak i tak go aresztowało, ponieważ był Stauffenbergiem.

Straciwszy dwóch z braci i wtrąciwszy wszystkich dorosłych członków rodziny do więzienia, naziści postanowili wziąć się za dzieci. „(…) Przyjechał po nas samochód, czarna limuzyna, duży, czarny wóz. Z jednej strony było to ekscytujące, ale z drugiej – w pewien sposób niepokojące, bo człowiek nie wiedział, co się dzieje i dokąd jedzie (…)”.

Kara za grzech ojca

Dzieci Stauffenbergów należały do pierwszych aresztowanych przez Gestapo. Z rozkazu Himmlera przetransportowano je do centrum zatrzymań, gdzie miały przebywać, póki SS nie wymyśli, co z nimi zrobić. Franz Ludwig częściowo pamięta podróż do ośrodka:

(…) Dotarliśmy na miejsce, zostaliśmy tam aż do po wojnie. Była to swego rodzaju przechowalnia dzieci, usytuowana w górach Harz, niedaleko Getyngi, w Bad Sachsa, małym miasteczku na południowych zboczach gór, później leżącym na granicy między Zachodnimi a Wschodnimi Niemcami. (…) Stało tam kilka domów, z których każdy mógł pomieścić od trzydziestu do trzydziestu pięciu dzieci, podzielonych ze względu na wiek i płeć.

(…) Na jesieni 1944 roku sześcioletni Franz Ludwig zachorował na przewlekłe zapalenie ucha środkowego, a jego stan stopniowo się pogarszał. Obozowy oddział medyczny bezskutecznie próbował go leczyć; następnie wysłano go do specjalisty w pobliskim miasteczku Nordhausen, a stamtąd do szpitala w Erfurcie.

Hitlerowcy uwięzili dzieci Clausa von Stauffenberga w „przechowalni” w uzdrowiskowej miejscowości Bad Sachsa.

fot.Stengel & Co. GmbH, Dresden/domena publiczna Hitlerowcy uwięzili dzieci Clausa von Stauffenberga w „przechowalni” w uzdrowiskowej miejscowości Bad Sachsa.

„Spędziłem od czterech do pięciu tygodni w szpitalu, na oddziale chorób uszu, nosa i gardła” – wspomina Franz Ludwig. „(…) Patrząc z perspektywy czasu, aż dziw bierze, że zupełnie nie wiedzieli, co z nami zrobić. Zamiast się cieszyć, że jeśli coś mi się stanie, będzie o jednego mniej, zapewnili mi najlepszą możliwą opiekę medyczną. Może to typowo niemiecka rzecz. Dopóki nikt nie podjął ostatecznej decyzji w naszej sprawie, wszyscy traktowali swoje obowiązki poważnie, bo nikt nie wiedział, co w końcu zostanie postanowione i kto poniesie za to odpowiedzialność (…)”.

Czekając na wyzwolenie

Początkiem 1945 roku ośrodek Bad Sachsa przemianowano na kwaterę główną wojskowej dywizji, którą to zmianę Franz Ludwig uznał za „bardzo ekscytującą”. Był to także punkt tranzytowy dla rzesz uchodźców napływających falami ze Wschodu. W trakcie przymusowego pobytu tam Franz Ludwig nie zdawał sobie sprawy z tego, że mógł wylądować w dużo gorszych warunkach. Bad Sachsa było centrum zatrzymań dla dzieci do lat trzynastu. Starsze dzieci umieszczono w obozie koncentracyjnym niedaleko Gdańska.

Kiedy front wschodni zbytnio się zbliżał, całą grupę przenoszono z obozu do obozu, zawsze o krok przed Rosjanami. Przez jakiś czas przebywały w Buchenwaldzie. Ostatecznie wylądowały w Alpach pod nadzorem esesmańskich strażników, a niezwykłe zrządzenie losu sprawiło, że wyzwolili je żołnierze regularnej armii niemieckiej, którzy następnie przekazali je oddziałom amerykańskim w północnych Włoszech. Franz Ludwig miał w grupie starszych dzieci kilkoro krewnych, od których później dowiedział się o ich doświadczeniach.

Tymczasem dzieci Stauffenbergów pozostały w Bad Sachsa aż do czerwca 1945 roku, choć Amerykanie wyzwolili obóz w ostatnich dniach kwietnia. „Słyszeliśmy odgłosy wystrzałów z dział, głęboki, grzmiący dźwięk, a niemieccy żołnierze stacjonujący w naszym ośrodku powiedzieli nam, że przegrywamy wojnę” – opowiada Franz Ludwig (…).

Dzieci von Stauffenberga mogły mówić o szczęściu. Ich wuj, Berthold, zapłacił za zamach przeprowadzony przez brata najwyższą cenę.

fot.Bundesarchiv/CC BY-SA 3.0 de Dzieci von Stauffenberga mogły mówić o szczęściu. Ich wuj, Berthold, zapłacił za zamach przeprowadzony przez brata najwyższą cenę.

Po krótkim czasie oddziały opuściły bazę, ale niemal natychmiast po ich odjeździe zjawiła się stryjeczna babka Franza Ludwiga – siostra babci, była pielęgniarka Czerwonego Krzyża – wraz z przyjaciółką. (…) Prędko zabrała ich z Bad Sachsa. Franz Ludwig pamięta niepokój i pospieszny wyjazd:

W tamtym czasie wszyscy bali się, jak daleko dotrą Rosjanie, czy dojdą do Bad Sachsa. A Rosjanie stanowili synonim terroru. Byli niczym groźba. Sama wzmianka o Rosjanach wywoływała wśród wszystkich Niemców, nawet w moim wieku, absolutne przerażenie. Z Amerykanami czuliśmy się bezpiecznie, a z Francuzami dość bezpiecznie (…).

I co dalej?

Choć Stauffenbergowie byli majętną i utytułowaną rodziną, okres tuż po wojnie okazał się dla nich trudny. „Z pewnością nie żyliśmy wygodnie” – przyznaje Franz Ludwig. „Ale w porównaniu z losem, który spotkał wielu innych, mieliśmy sporo szczęścia. Dotyczyło to także końca wojny w obozie Bad Sachsa. Zmagaliśmy się z licznymi niedoborami, a w niedziele dostawaliśmy duszone buraki, takie, które się daje bydłu – nie znosiłem ich. Brakowało też ubrań, ale radziliśmy sobie przyzwoicie”.

(…) W wieku lat trzynastu każde z dzieci Stauffenbergów wysyłano do szkoły z internatem niedaleko Jeziora Bodeńskiego w Szwajcarii. Franz Ludwig został tam aż do egzaminów końcowych w 1958 roku, co równało się ukończeniu liceum. W szkole słyszał o ojcu. „Nie dowiedziałem się jednak o nim niczego nowego. Zawsze przedstawiano go w samych superlatywach (…)”.

W 1958 roku, w wieku lat dwudziestu, Franz Ludwig wstąpił na uniwersytet w Erlangen. Nie przyjęto go do wojska z powodu utraty słuchu w prawym uchu na skutek zapalenia ucha środkowego w czasie wojny. (…) Studiował na trzech uniwersytetach prawo i historię. Pierwszy egzamin prawniczy zdał w 1962 roku, a w 1965 się ożenił. W 1966 roku zdał końcowe egzaminy adwokackie. (…) W 1972 roku, trzydziestoczteroletni Franz Ludwig von Stauffenberg został wybrany do Bundestagu, którego członkiem był przez następnych dwanaście lat, a następnie przeniósł się do Parlamentu Europejskiego.

Jego najstarszy brat służy w wojsku w randze generała brygady; wcześniej pełnił funkcję niemieckiego attaché wojskowego w Londynie. Drugi brat jest odnoszącym sukcesy biznesmenem. Młodsza siostra wyszła za mąż i urodziła córkę, ale zmarła na białaczkę w 1966 roku. Najmłodsza siostra poślubiła szwajcarskiego prawnika i mieszka w Zurychu z czwórką dzieci.

Źródło:

Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w książce Geralda Posnera Dzieci Hitlera, która została wydana nakładem Znaku Horyzont.

Tytuł, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, wyjaśnienia w nawiasach kwadratowych oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów.

 

Komentarze (17)

  1. Artamator Odpowiedz

    Nie widzę, żeby te dzieci czyli członkowie elit Niemieckich Panów dla którego ja i Ty byliśmy podludźmi okazały skruchę. Ten wybuch i inne zamachy na tego masona i okultystę Hitlera były tylko rozgrywkami elit wojskowo – politycznych w tym także elit z całego świata, które z pełnym rozmysłem przygotowywały dojście Hitlera do władzy i wybuch II WŚ.. .Absolutnie im nie współczuję.. i nadal uważam, za konieczne uważam wprowadzenie w czyn maksymy Churchilla, który mówił , że Niemcy należy raz na 50 lat zbombardować bez podania przyczyn..

  2. Piotr Odpowiedz

    Ich ojciec długi czas był wielbicielem swojego wodza, fałszywy obraz zrobiło o nim zakłamane Hollywood w obrazie z przed kilku lat. Poczytajcie o tym osobniku, jak odnosił się do Słowian.

  3. Krzysztof Odpowiedz

    Dlaczego te dzieci maja wyrazic skruche ? Czy dzieci polskich dygnitarzy partyjnych ja wyrazily? O czym wy piszecie?

    • Piotr Kopiński Odpowiedz

      To nie do końca wszystko tak 1 większość Niemców miała ogromne poczucie krzywdy po I wojnie światowej 2 gdybym był wtedy Niemcem tez walczyłbym za ojczyznę i wierzyłbym w Wielkie Niemcy 3 Stauffenberg uważał ze Rosjanie i Słowianie stoją niżej rasowo (ale to samo myśleli np. Brytyjczycy i Francuzi) tak wtedy myślano powszechnie 4 ważne było to, ze pycha i wyższościowosc nie przekładała się na zgodę na ludobójstwo i mordy a Hitlerowcy i SS było w tych kręgach znienawidzone 5 stauffenberg był junkrem reakcjonista monarchista niem.patriota nacjonalista i prawym honorowym człowiekiem 6 co do Niemców w Polsce zachowywali się różnie Jest dużo pozytywnych relacji Mojemu Ojcu życie uratował Austriak członek NSDAP, który jak wyszło pod koniec wojny był członkiem spisku Stauffenberga Zamordowało go Gestapo

    • Anonim Odpowiedz

      No biedne te dzieci, tego nieudolnego zamachowca Stauffenberga. Gdyby ich tatuś nie był takim tchórzem, bo chociaż w nalocię aliantów stracił rękę i oko, to jednak ani myślał umierać za 3 Rzeszę, więc postawił pod stołem bombę i uciekł. A wystarczyło zostać i zginąć jak bohater razem ze swoim uwielbianym Fuhrerem ( przynajmniej do 1943 ). Samym natomiast dzieciom nic się złego nie stało, co więcej żyły sobie wygodnie i bezpiecznie w obozie przejściowym z dala od linii frontu, nalotów bombowych i oczywiście Rosjan, którzy lubili kobiety bez względu na wiek. Jaką różnica w traktowaniu dzieci niemieckich bądź co bądź zbrodniarzy, w porównaniu do losu polskich dzieci, odbieranych rodzicom lub lapanych na ulicach jako dzieci polskich bandytów i wysyłanych do Obozu Koncentracyjnego dla Polskich dzieci w Łodzi zwanego „Małym Oświęcimiem”.

      • Agnieszka Ławniczak Odpowiedz

        Nazywanie „tchórzem” człowieka, który postawił się Hitlerowi i zorganizował zamach na jego życie – jest groteskowe. Musiał mieć przecież świadomość, że ryzykuje życiem. To czym wobec tego jest „odwaga”? Anonimowym umieszczaniem pomyj w internecie?

        • Anonim

          „postawił się Hitlerowi” ? W jaki sposób ? Tym że zostawił w swojej torbie tylko jeden ładunek wybuchowy zamiast dwu. Tym ze nie został z Hitlerem do końca i pozwolił na przestawienie swojej teczki, za nogę stołu co uratowało życie Hitlera. Stauffenberg był tchórzem, bo bał się zginąć ze swoim Fuhrerem. Nie można zjeść ciastka i mieć ciastko. Gdyby Stauffenberg nie spiepszył osobiście tego zamachu uciekając, historia mogła by się potoczyć inaczej, ale Stauffenberg stchórzyl.

  4. Anonim Odpowiedz

    Stauffenberg? Prymitywny Niemiec, adorator Hitlera, cieszył się z napaści na Polskę. Jako człowiek, nieskończone zero, bo zero nigdy nie ma końca.

  5. annath Odpowiedz

    Jestem zdumiony fragmentem tekstu który mówi o „wyzwoleniu” obozu zesłania młodego Stauffenberga, przez wojska niemieckie z rąk SS. To jakaś aberracja intelektualna z jednej strony, z drugiej zaś próba wybielania historii całego ciągu zbrodni armii niemieckiej. To mega dowcip, armia niemiecka „wyzwoliła” od Niemców niemieckie dzieci.!

    • Anonim Odpowiedz

      To wszystko prawda bo dzieci Stauffenberga wyzwoliły wojska niemieckie z rąk „nazistów”. To mityczni naziści napadli na Polskę i wywołali 2 wojnę światową. Wszystkie zbrodnie wojenne i obozy koncentracyjne to też dzieło nazistów. A sam Hitler kanclerz Niemiec mianowany na tą funkcję przez prezydenta Niemiec – Hindenburga, był przecież Austriakiem, czyli obywatelem kraju o którym jego obywatele sami mówili Austria Niemiecka. A jak ci okropnie naziści z NSDAP, zdobyli władzę, pewnie dokonali przewrotu wojskowego ? Ależ nic z tych rzeczy tych nazistów czyli – Narodowych-Socjalistów wybrali sami NIEMCY w DEMOKRATYCZNYCH wyborach w 1933 roku. Nigdy żadni naziści nie istnieli, to byli zawsze członkowie Narodowo Socjalistycznej Niemieckiej Partii Robotniczej – NSDAP. Jaki to podobny termin do PZPR, która powstała z połączenia PPS i PPR.

  6. Anonim Odpowiedz

    No i gdzie te cierpienie tych dzieci Stauffenberga. To że zostały internowany, robi z nich żadnych bohaterów ?Natomiast ich tatuś to zwykły tchórz i cyrkor, który pomimo tego ze stracił na wojnie w AK, oko i dłoń, bał się umrzeć razem z Hitlerem.

  7. Piotr Kopinski Odpowiedz

    Jedne zbrodnie nie usprawiedliwiają drugich ale zbrodni armii niemieckiej było relatywnie mało jeśli odróżnia się Wehrmacht od SS. Zbrodnie wojenne popełniała armia Czerwona masowo I nawet Brytyjczycy z Amerykanami. Jeden z najbardziej kontrowersyjnych rozkazów II WW pochodził od Raedera który zabraniał U-bootom wynurzanie się na powierzchnie celem ratowania załóg zatopionych przez siebie okrętów Anglicy bowiem udawali, ze nie widza akcji ratunkowej i próbowali takie U-boooty zatopić Oczywiście różni oficerowie dowodzili U-botami i byli wśród nich tez zwykli nazisci i skurwiele

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.