Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Czy Tadeusz Mazowiecki uważał się za nowego… Stefana Batorego?

Tadeusz Mazowiecki na przyjęciu z okazji swoich 80 urodzin (fot. domena publiczna)

fot.domena publiczna Tadeusz Mazowiecki na przyjęciu z okazji swoich 80 urodzin (fot. domena publiczna)

Po przełomowych wyborach w 1989 roku dotychczasowa nomenklatura wciąż kontrolowała 65% parlamentu. Rząd Tadeusza Mazowieckiego nie tylko był narażony na ciągłe naciski, ale też skazany na zgniłe kompromisy i prowokacje.

„Nie będę premierem malowanym”. Tadeusz Mazowiecki posłużył się tymi słowami po desygnowaniu go na premiera 24 sierpnia 1989 roku. Sygnalizował w ten sposób, iż nie będzie marionetką w niczyich rękach, i brał pełną odpowiedzialność za swoje decyzje i za stworzony przez siebie rząd.

Chwiejny rząd

Sytuacja premiera nie była łatwa. Rząd został stworzony na podstawie koalicji ze Stronnictwem Demokratycznym (SD) i Zjednoczonym Stronnictwem Ludowym (ZSL), z ugrupowaniami, które przez długie lata pozostawały partiami satelickimi PZPR.

W wyborach do tzw. sejmu kontraktowego przypadły ich przedstawicielom mandaty poselskie z 65% puli nieopozycyjnej. Dzięki porzuceniu przez nie tonącego okrętu, można było myśleć o stworzeniu rządu przez opozycję. Jednak w składzie tego gabinetu nie znaleźli się wyłącznie ludzie związani z Obywatelskim Klubem Parlamentarnym (OKP), SD i ZSL, ale także przedstawiciele dotychczas rządzącej partii.

W ich rękach pozostawały np. resorty siłowe (wojsko i policja). Rząd premiera Mazowieckiego w miarę stabilnie mógł oprzeć się w Sejmie jedynie na członkach OKP, a i to nie zawsze, musiał natomiast podjąć się przeprowadzania bardzo trudnych reform i całkowitej przebudowy państwa.

Batory nie zamierzał być królem malowanym. Mazowiecki też (fot. domena publiczna).

Batory nie zamierzał być królem malowanym. Mazowiecki też (fot. domena publiczna).

Naciski z każdej strony

W takiej sytuacji należało się liczyć z tym, że wielu będzie chciało manipulować rządem i wymuszać podejmowanie i firmowanie przezeń decyzji wygodnych dla poszczególnych grup nacisku, choć niekoniecznie korzystnych dla Polski. Istniało także ryzyko, że niektóre osoby zaangażowane dotychczas w działalność opozycyjną, a nie angażujące się bezpośrednio w prace rządu, będą chciały pełnić rolę „szarych eminencji”, które mają wpływy, ale nie są odpowiedzialne.

Uprzedzając takie próby, premier Mazowiecki wypowiedział interesujące nas zdanie, nawiązując przy tym, być może nieświadomie, do słów użytych przez Stefana Batorego po jego wyborze na króla Polski: „Jestem królem waszym, nie wymyślonym ani malowanym”.

Według wspomnień Zbigniewa Bujaka, w prace rządu miał zamiar ingerować Lech Wałęsa. Na pytanie, jak to sobie wyobraża, powiedział, że każe sobie za instalować rządowy telefon i będzie mówił, co rząd ma robić. Telefonu rządowego na biurku Wałęsa nie doczekał się chyba nigdy.

Źródło:

Powyższy tekst ukazał się pierwotnie jako jedno z haseł Abecadła PRL-u. Pozycja autorstwa Zdzisława Zblewskiego została opublikowana nakładem wydawnictwa Znak w 2008 roku.

Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, podział akapitów oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst poddano podstawowej obróbce redakcyjnej.

Komentarze

brak komentarzy

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.