Zapomniana Słowiańszczyzna (Paweł Zych, Witold Vargas, „Bestiariusz słowiański. Część pierwsza i druga”)
Wznowienie popularnych „Bestiariuszy”, tym razem w jednym tomie, dowodzi, że zainteresowanie ludowymi wierzeniami Słowian nie słabnie. Jest coś fascynującego w odkrywaniu zapomnianego świata, zamieszkanego przez drzewice, ćmuchy i paskudy. Tylko ile tak naprawdę o nim wiemy?
Dziś trudno w to uwierzyć, ale przez całe stulecia nawet istnienie mitologii czy religii słowiańskiej było poddawane w wątpliwość. Chrześcijaństwo tak skutecznie wymazało ich ślady, że zniknęły nawet z plemiennego imaginarium. „Poniesiona wskutek brutalnej nieraz chrystianizacji klęska Słowian, zwłaszcza zachodnich Słowian, przyłączenie ich do cywilizacji łacińskiej, przejawiały się między innymi w utracie własnej mitologii, tego ważnego spoiwa lokalnej wyobraźni” – pisała o tym Maria Janion w książce „Niesamowita Słowiańszczyzna”.
Stopniowo jednak badacze zaczęli coraz uważniej przyglądać się zaginionemu światu słowiańskich demonów. Podwaliny pod współczesną naukę o rodzimej mitologii położył między innymi Aleksander Brückner w pracach z 1918 i 1924 roku. Znacznie później, w latach 80., wątek lokalnych przedchrześcijańskich wierzeń podjął zaś Aleksander Gieysztor. Za nim poszli inni naukowcy, jak choćby Jerzy Strzelczyk czy – ostatnio – Dariusz Sikorski.
„Bestiariusz słowiański” Pawła Zycha i Witolda Vargasa korzysta z tych naukowych i popularnonaukowych opracowań, ale nie konkuruje z nimi. Bliżej mu raczej do cyklu malarskiego Stanisława Jakubowskiego pod tytułem „Bogowie Słowian”. Autorzy pragną – przez słowo oraz przede wszystkim przez obraz – dotrzeć do szerokiego grona czytelników i przybliżyć im świat słowiańskich mitów. Stąd też krótkim zwykle opisom poszczególnych stworów towarzyszą niesamowite, oddziałujące mocno na wyobraźnię ilustracje. To one po zamknięciu książki zapadają w pamięć i pozostają w niej nawet, gdy dokładny opis strzyka lub subeli dawno się już zatarł. Ale też trudno się dziwić, skoro tworzyli je uznani i obsypani nagrodami artyści.
Zych i Vargas zebrali w „Bestiariuszach” – wcześniej wydanych w dwóch osobnych tomach – imponującą gromadkę stworzeń. Stworzyli osobny świat, w którym znajdzie się miejsce dla każdego krasnala, baby czy draka, jakie pojawiły się w źródłach, obejmujących tak opracowania naukowe, jak i zbiory ludowych podań. Demony inspirowane chrześcijaństwem przeplatają się w leksykonie z pogańskimi bożkami, potwory ze Śląska z ukraińskimi zjawami. Ta obfitość wykracza zresztą poza książkę. Autorzy kontynuują projekt w sieci, na stronie Legendarz.pl, uzupełniając i komentując dotychczasowe znaleziska.
Efekt przyprawia o zawrót głowy. Można pomyśleć, że nasi przodkowie na każdym kroku spotykali mniejsze lub większe, przyjazne bądź wrogie stwory, zaludniające ich wyobraźnię. Wielu bestiom z pracy Zycha i Vargasa brakuje bowiem punktu zaczepienia, który pozwoliłby je od siebie oddzielić w czasie i przestrzeni.
A przecież nie każdy dawny Słowianin bał się, że w puszczy czyha na niego lasownik, i nie wszyscy ostrzegali swoje dzieci przed kanią, która mogła porwać je w nieznane. Może uporządkowanie postaci z „Bestiariusza”, chronologiczne lub według klucza przestrzennego, stałoby się kolejnym krokiem w kierunku odtworzenia słowiańskiego imaginarium?
Wydaje się też, że – zwłaszcza w internetowej odsłonie – można by więcej uwagi poświęcić źródłom, które informują o istocie i „działalności” danego potwora. Ponieważ świat, który Zych i Vargas próbują odnaleźć, długo był konsekwentnie wypierany ze zbiorowej pamięci, jego rekonstrukcja opiera się na kruchych podstawach. O tym również warto dyskutować nie tylko w gronie naukowców. W przeciwnym razie oferuje się czytelnikom wyłącznie piękną baśń, a nie rzetelny „powrót do korzeni kultury”, do czego autorzy – jak głosi wstęp do książki – przecież aspirują.
„Bestiariusz” świetnie wpisuje się w obserwowane od lat 90. XX wieku wzmożone zainteresowanie rodzimymi wierzeniami pogańskimi. Próbując odtworzyć dawną demonologię, proponuje też konkretną narrację na temat tego wciąż odkrywanego aspektu słowiańskiej tożsamości. Pomaga wyzbyć się kompleksów, dotyczących rzekomych niedostatków wyobraźni naszych przodków względem Greków czy Rzymian, i ubarwia opowieść o przeszłości. Stanowi znakomity punkt wyjścia do dyskusji – ale na pewno jej nie wyczerpuje.
Plusy:
- wciągająca narracja
- bardzo szeroka gama uwzględnionych stworzeń
- działające na wyobraźnię ilustracje
Minusy:
- brak osadzenia części stworów w konkretnym kontekście (kto w nie wierzył i kiedy?)
Zgrzyty:
- brak
Metryczka
Autor: Piotr Zych, Witold Vargas
Tytuł: „Bestiariusz słowiański. Część pierwsza i druga”
Wydawca: BOSZ
Oprawa: twarda
Liczba stron: 440
Rok wydania: 2018
Dodaj komentarz