Zapomniane zbrodnie Habsburgów, o których milczą niemieckojęzyczne podręczniki
Nie wszyscy poddani Habsburgów dobrze ich wspominają. Zwłaszcza na niektórych podporządkowanych sobie ziemiach potężna dynastia rządziła twardą ręką, bezlitośnie je eksploatując i sprowadzając mieszkańców do roli podludzi. Doprowadziła ich do takiej desperacji, że po pomoc udali się do tureckiego sułtana…
Habsburgowie rozpoczęli swój Drang nach Osten, ekspansję na wschód, zanim jeszcze wystygło ciało Ludwika II Jagiellończyka, króla Czech, Węgier i Chorwacji, zabitego w bitwie z Turkami pod Mohaczem w 1526 roku. Powołując się na ustalenia zjazdu w Wiedniu w 1515 roku ogłosili, że są pełnoprawnymi spadkobiercami Jagiellonów i Węgry im się po prostu należą.
Ferdynanda I nie interesowało, że w tym czasie Królestwo Węgierskie było monarchią elekcyjną i Węgrzy wybrali już nowego, legalnego władcę: Jana Zápolyę. Dzięki poparciu niewielkiej części magnatów zmusił wkrótce prawowitego władcę do ucieczki do Polski. Mimo tych zabiegów Wiedeń, przynajmniej na razie, nie był w stanie opanować wszystkich ziem nad Dunajem. Turcy zajęli bowiem środkowe Węgry, a Siedmiogród pod opieką Wysokiej Porty utrzymał częściową niezależność.
Kolonia w środku Europy
Skąd wzięła się chętka Austriaków, by opanować ziemie sąsiadów? Otóż nie mogąc, ze względu na swoje położenie, zdobyć zamorskich kolonii, postanowili znaleźć je w Środkowej Europie. Obszarem ekspansji najpotężniejszej dynastii na kontynencie stały się zwłaszcza Węgry. Sami Madziarzy zostali zaś uznani za podludzi, dzikusów, których trzeba ucywilizować (czytaj: zgermanizować). Leopold Kollonitsch, arcybiskup kalocsko-kecskemétski i oddany sługus habsburskiego dworu, w napisanym w latach 1688-1690 dziele Einrichtungswerk des Königreichs Ungarn przedstawił nawet szczegółowy program takich działań wobec Węgier. Zawierał on między innymi postulaty, aby:
przez zmieszanie krwi węgierskiej, skłonnej do rewolucji i niepokojów, z krwią niemiecką osiągnąć wierność i miłość Węgrów dla ich naturalnego pana i dziedzicznego króla [ Habsburga -AS]
Podporządkowane ziemie zamierzano wycisnąć jak cytrynę, tak, by przyniosły maksymalne zyski. Finansiści austriaccy twierdzili wręcz, że Węgry mają stać się dla Wiednia tylko „kopalnią mięsa, tłuszczu i chleba”. W tym celu w 1651 roku powołano Kayserliche Ochsenhandlung, rodzaj spółki, której przyznano monopol na eksport bydła z Węgier. Kilka lat później powstało zaś Towarzystwo Wschodnie (Orientalische Compagnie), które nawet nie ukrywało, że jego jedynym zadaniem jest zniszczenie węgierskiego handlu i wyrugowanie miejscowych kupców z udziału w rynku .
Między kłamstwem a trucizną
Najlepiej chyba przedstawił smutną sytuację swojego narodu Mikołaj Zrinski, wybitny dowódca wojskowy zasłużony w walkach z Imperium Osmańskim. W napisanej w drugiej połowie XVII wieku pracy stwierdził, że Węgrom zagraża zarówno „turecka trucizna”, jak i „niemiecka obłuda”.
Oczywiście mieszkańcy habsburskiej „kolonii” starali się bronić. Wiedeń z pełną determinacją wymordowywał ich jednak w trakcie ich rozpaczliwych powstań. W sfingowanych procesach pozbawiał też swoich prawdziwych i wyimaginowanych przeciwników majątku, a często i życia. Elżbietę Batory, krewną dynastii rządzącej Siedmiogrodem, bezprawnie uwięziono zaś pod pretekstem czarów i wampiryzmu. Co ciekawe, wówczas nikt w te oskarżenia nie uwierzył, co zdarza się niestety „nowoczesnym” ludziom z XXI wieku.
Z biegiem czasu mieszkańcy kraju nad Balatonem stawali się coraz bardziej zdesperowani. Na przełomie lat 60. i 70. XVII wieku zawiązali więc spisek, nazwany od nazwiska jego przywódcy: Wesselenyiego. Postanowili oni porwać cesarza Leopolda, aby z nim porozmawiać i przekonać go, że ma przestrzegać węgierskich praw i być lepszym władcą dla swoich poddanych. Pomysł był idiotyczny, ale postawieni pod ścianą węgierscy liderzy nie zachowywali się już racjonalnie…
Habsburgowie kontratakują
Spisek ten nie wszedł jeszcze nawet w fazę realizacji, a już został wykryty. Gniew Habsburga był straszliwy, a sam incydent okazał się idealnym pretekstem do ostatecznego rozprawienia się z Węgrami. Dobitnie opisuje to Johannes Sachslehner w książce „Wiedeń 1683. Rok, który zdecydował o losach Europy”:
Lata 1671–1681, kiedy to Habsburgowie próbowali siłą doprowadzić do rekatolicyzacji swego państwa, zapisały się w dziejach Węgier jako smutne dziesięciolecie – w tej epoce oszalałego terroru w imieniu Kościoła i cesarza dokonano na Węgrzech najstraszliwszych zbrodni, o których po dziś dzień próżno szukać informacji w austriackich podręcznikach historii – zupełnie jakby mit habsburskiego cesarstwa wciąż zniekształcał spojrzenie Austriaków na ten okres, sprawiając, że do tej pory postrzegają oni kuruców [węgierskich powstańców -AS] jako „bandy” i „zbójeckie hordy”, którym chodziło wyłącznie o rabunek.
Po udaremnieniu planu spiskowców Leopold I uznał, że królestwo Węgier utraciło wszelkie dotychczasowe prawa. Nie obsadzono już urzędu palatyna, który wcześniej zastępował króla podczas jego nieobecności i nieraz był „adwokatem” mieszkańców kraju przed władcą. Zamiast tego utworzono organ o nazwie „Gubernium” pod przewodnictwem wielkiego mistrza Zakonu Niemieckiego.
Zawieszono też na dobre działanie sejmu, a z armii usunięto kilka tysięcy węgierskich żołnierzy, gdyż uznano ich za niepewnych. Granicy z Turcją strzegły odtąd przede wszystkim oddziały pochodzących z innych krajów najemników. O tym, że przy okazji podniesiono podatki i nałożono nowe, nadzwyczajne, aby wycisnąć z podporządkowanych ziem ostatni grosz, nie trzeba chyba nawet wspominać.
Wymordować protestantów
Jednocześnie za największego przeciwnika katolickiej dynastii uznano protestantów. Luteranie i kalwini, których nie brakowało wśród węgierskiej szlachty, nie mieli prawa do życia w państwie Habsburgów. W latach 1673-1674 przed specjalnym trybunałem w Pożoniu (dzisiejsza Bratysława) postawiono niemal czterystu ewangelików. Na tych, którzy nie chcieli błagać o litość, czekała powolna i bolesna śmierć. Jak pisze Johannes Sachslehner w książce „Wiedeń 1683. Rok, który zdecydował o losach Europy”:
Najbardziej perfidną metodą stosowaną przez kontrreformatorów były tak zwane sądy specjalne, które wydawały zaoczne wyroki śmierci, by w ten sposób przemówić opornym „heretykom” do rozsądku. Wielu przedstawicieli węgierskiej szlachty zostało oskarżonych o zdradę stanu, a w marcu 1675 roku Kollonitsch wyznaczył czterdziestu dwóch szczególnie „zatwardziałych kacerzy”, których nie złamały ani więzienne tortury, ani ciężka, przymusowa praca, i kazał ich przeprowadzić przez Styrię oraz Triest do Neapolu.
Tam węgierscy więźniowie zostali jak niewolnicy sprzedani na galery, co wzbudziło oburzenie i gwałtowne protesty wśród europejskich protestantów. W końcu Hamel-Bruyninx, niderlandzki poseł w Wiedniu, wykupił zniewolonych „braci w wierze” – Wiedeń zażądał w sumie dwóch tysięcy sześciuset talarów, czyli stu talarów za jednego więźnia, jako że do tej pory z czterdziestu dwóch skazańców przy życiu zostało zaledwie dwudziestu sześciu (…).
Drugi „transport” tego typu zorganizowano już w lipcu 1675 roku. Przeżyło go tym razem zaledwie pięciu spośród dwudziestu więźniów, których z Sárváru i Kapuváru wywieziono do chorwackiego Bakaru. Stamtąd mieli trafić na weneckie galery. Zostali uwolnieni dopiero w maju 1676 roku po interwencji księcia elektora saskiego.
Wybrać mniejsze zło
Trudno się dziwić, że przerażeni tymi polowaniami na ludzi Węgrzy zaczęli uciekać w odludne i trudno dostępne rejony. Powstawały grupy, składające się z byłych żołnierzy, pastorów, ograbionej z majątków szlachty i zdesperowanych, niezdolnych do udźwignięcia ciężaru podatków wieśniaków. Zbiegowie samych siebie nazywali kurucami. Nazwę tę zaczerpnęli od chłopów, którzy w XVI wieku zebrali się na krucjatę przeciw Turkom, a gdy ich panowie im w tym przeszkodzili, zwrócili się przeciw szlachcie i królowi.
Kurucowie potrafili odnosić lokalne sukcesy w walkach z wojskami wiernymi Habsburgom. By zwyciężyć, potrzebowali jednak wodza, który patrzyłby szerzej i mógł zrozpaczonym ludziom dać nadzieję. Kto został tym wyczekiwanym zbawcą, opowiada Johannes Sachslehner:
W takich oto okolicznościach na czele kuruców stanął Imre Thököly. Charyzmatyczny i zdolny młodzieniec od początku zwodził i zręcznie rozgrywał przeciwko sobie cesarza i sułtana, nie zdradzając swoich prawdziwych intencji. Odniósł też ogromne sukcesy jako wódz „rebeliantów”.
W lecie 1682 roku kurucowie z pomocą oddziałów tureckich zdobywają Koszyce, a niedługo potem, wraz ze sprzymierzonymi wojskami księcia siedmiogrodzkiego Michała Apafyego, oblegają silnie ufortyfikowane i bohatersko bronione przez Istvána Koháryego Fil’akovo, położone na terenach południowo-wschodniej Słowacji.
I w ten sposób rozpoczęła się wojna, która zmieniła bieg cywilizacji chrześcijańskiej i muzułmańskiej. Uciskani Węgrzy, aby walczyć z Habsburgami, wezwali na pomoc siłę jeszcze straszliwszą: Imperium Osmańskie. To właśnie w imię obrony węgierskich wolności niezliczone rzesze janczarów pod wodzą wezyra ruszyły zalać Europę i zawiesić sztandar Mahometa na Bazylice Świętego Piotra w Rzymie.
Przystankiem w tym zwycięskim marszu miał być Wiedeń. Tam marzenia sułtana legły w gruzach, ale to już zupełnie inna historia.
Bibliografia:
- Małgorzata Duczmal, Izabela Jagiellonka królowa Węgier, Rytm 2000.
- Wacław Felczak, Historia Węgier, Ossolineum 1983.
- Lech Kościelak, Historia Słowacji, Ossolineum 2010.
- Ignác Romsics, Historia Węgier, Media Rodzina 2018.
- Johannes Sachslehner, Wiedeń 1683. Rok, który zdecydował o losach Europy, Znak Horyzont 2018.
- Henryk Wereszycki, Historia Austrii, Ossolineum 1986.
- Z dziejów polsko-węgierskich stosunków historycznych i literackich, red. István Csapláros, Andrzej Sieroszewski, Wydawnictwo UW 1979.
Dodaj komentarz