Czy na Zawiszy rzeczywiście można było polegać? Jak powstało jedno z najsłynniejszych polskich przysłów?
„Polegać na kimś jak na Zawiszy” – powtarzamy do dzisiaj, tylko z grubsza pamiętając, że istniał rycerz o tym imieniu. Ale kim był ten cały Zawisza Czarny? I czy naprawdę można było na niego liczyć?
Przysłowie „Polegać na kimś jak na Zawiszy” odwołuje się do postaci Zawiszy Czarnego z Garbowa herbu Sulima (zm. 1428), polskiego rycerza i dyplomaty cieszącego się już za życia sławą „rycerza bez skazy”.
Po raz pierwszy odnotował je Stanisław Orzechowski w napisanym w 1561 roku żywocie Jana Tarnowskiego.
Najemnik, rycerz, dyplomata
Zawisza, rycerz z ziemi sandomierskiej, pierwsze kroki w karierze stawiał pod koniec XIV wieku na dworze króla Władysława Jagiełły. Rychło związał się, jak wielu Polaków w tamtym okresie, z Węgrami i ich królem Zygmuntem Luksemburskim. Gdy w czasie wielkiej wojny z Krzyżakami król węgierski poparł zakon, Zawisza wrócił do Polski i wziął udział w bitwie pod Grunwaldem w 1410 roku.
Obycie w świecie i kontakty na dworze Zygmunta, wówczas już także króla rzymskiego, spowodowały, że Zawisza znalazł zatrudnienie w polskiej dyplomacji.
Był członkiem delegacji na sobór w Konstancji, gdzie rozstrzygnąć miano spór polsko-krzyżacki. Przyłączywszy się do orszaku Zygmunta Luksemburskiego, udał się z soboru na zjazd swego protektora z królem aragońskim.
Honor był dla niego najwyższą wartością
Podczas wydanego z tej okazji turnieju rycerskiego w Perpignan pokonał w szrankach cieszącego się opinią najlepszego rycerza w Europie Jana z Aragonii, co odbiło się głośnym echem w kręgach europejskiego rycerstwa.
Dowiedzioną tym sposobem biegłość w rzemiośle wojennym Zawisza wykorzystywał, walcząc za wiarę w szeregach wojsk Zygmunta z husyckimi Czechami i muzułmańskimi Turkami. Podczas wyprawy przeciw tym ostatnim w 1428 roku zginął, osłaniając odwrót armii chrześcijańskiej spod leżącej na południowym brzegu Dunaju twierdzy Golubac.
Odmówił ustąpienia z pola bitwy i pozostawienia swych towarzyszy, choć Zygmunt Luksemburski z drugiego brzegu rzeki przysłał specjalnie po niego łódź. Okoliczności śmierci wywarły na współczesnych wielkie wrażenie, utrwalając pamięć o Zawiszy jako człowieku, dla którego honor był najwyższą wartością.
Narodziny tradycji
Jan Długosz poświęcił w swych Rocznikach wiele uwagi temu bohaterowi, przedstawiając go, zapewne nie bez wpływu umiejętnej autokreacji samego Zawiszy, jako idealnego rycerza walczącego za wiarę, służącego swemu królowi oraz – co musiało imponować Polakom – łączącego kosmopolityczny polor z przywiązaniem do polskich korzeni.
W czasach zaborów Zawisza stał się jednym z najpopularniejszych bohaterów narodowych, pojawiając się m.in. w Weselu Stanisława Wyspiańskiego jako uosobienie duchowej wielkości dawnej Polski. Od XX wieku służy jako wzór harcerzom.
Źródło:
Powyższy tekst ukazał się pierwotnie jako jedno z haseł Leksykonu polskich powiedzeń historycznych. Pozycja autorstwa Macieja Wilamowskiego, Konrada Wnęka i Lidii A. Zyblikiewicz została opublikowana nakładem wydawnictwa Znak w 1998 roku.
Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, podział akapitów oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst poddano podstawowej obróbce redakcyjnej.
Intymna historia epoki Władysława Jagiełły
Kamil Janicki
Damy polskiego imperium. Kobiety które zbudowały mocarstwo
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 44.90 zł | 30.53 zł idź do sklepu » |
Szczerze powiedziawszy liczyłem na jakieś dokładniejsze opisanie postaci, a nie pare sytuacji i masę ogolnikow..
Autor który dopiera zbiera doswiadczenie, zaczyna pracę w tym rzemiośle. Dużo ogólników ale z czasem napewno napisze coś ciekawego.
„Autor który dopiera zbiera doswiadczenie” głównie w odeplamianiu. A „napewno” nie musi nic pisać – juz samo w sobie jest ciekawe…
Artykuł nie zawiera błędów ale jest bardzo ogolnikowy.
„(…) udał się z soboru na zjazd swego protektora z królem aragońskim” – Macieju Wilamowski, „historyku mediewisto”, a Pan kiedy się „uda na zjazd” ze swoim nauczycielem polskiego?