„Polacy są tak naprawdę ludźmi Wschodu”. Gorzkie słowa amerykańskiego dyplomaty pod adresem władz Drugiej Rzeczpospolitej
„Jeżeli Polska będzie nadal tak postępować, to kraj wydaje się skazany na całkowity rozkład i jakiś rodzaj ponownej obcej dominacji”. Tak niemal trzy lata po odzyskaniu przez Polskę niepodległości sytuację nad Wisłą podsumowywał przedstawiciel amerykańskich władz. Skąd tak mocne słowa?
Latem 1921 roku minister pełnomocny Stanów Zjednoczonych w Polsce Hugh S. Gibson (więcej na jego temat przeczytacie tutaj) wysłał do swoich zwierzchników w Waszyngtonie raport, w którym gorzko skwitował swoje ponad dwuletnie kontakty z włodarzami Rzeczpospolitej.
O tym co dokładnie w nim pisał możemy się przekonać dzięki wydanej właśnie publikacji „Amerykanin w Warszawie. Niepodległa Rzeczpospolita oczami pierwszego ambasadora Stanów Zjednoczonych”. Zawiera ona obszerną korespondencję Gibsona z matką oraz cotygodniowe raporty, które sporządzał dla centrali. Poniżej treść służbowej depeszy z 25 sierpnia 1921 roku.
Wszechobecna tajna policja
„Cały system rządzenia staje się coraz bardziej wschodni, pomimo polskich zapewnień, że państwo nie ma niczego wspólnego ze Wschodem. Doświadczenia ostatnich dwóch lat utwierdziły mnie w przekonaniu, że Polacy są tak naprawdę ludźmi Wschodu pod czarującą politurą zachodniej cywilizacji.
To przekonanie znajduje potwierdzenie w stopniowym załamywaniu się mechanizmów administracyjnych, opracowanych początkowo do prowadzenia spraw w normalnym trybie, i narastającej tendencji do załatwiania wszystkiego przez tajną policję, szpiegów, nadzwyczajne komisje śledcze, organizacje kontrwywiadowcze, komisje do zwalczania spekulacji i lichwy, Biuro Zwalczania Szpiegostwa Bolszewickiego itd. Naczelnik Państwa zbudował własną tajną służbę do śledzenia wszystkich znaczących ludzi. Premier ma własny korpus, a każdy z członków Gabinetu posiada bardziej lub mniej ważną tajną policję.
Niektórzy podwładni urzędnicy stworzyli własne organizacje, a nawet sejm ma swoją bandę opryszków, znaną jako Nadzwyczajna Komisja Śledcza do Zapobiegania Przekupstwu wśród Oficerów Sił Zbrojnych. Nie mam pojęcia, ile jest takich ciał, ale od czasu do czasu dowiaduję się o utworzeniu nowego. Ponadto istnieje pewna liczba cieszących się złą sławą organizacji polskich oficerów, które – jak się wydaje – stworzono jedynie do celów szantażu, żeby wymuszać pieniądze od ludzi za ich zwolnienie z obowiązku służby wojskowej, za nierekwirowanie domów itp.
Personel rozmaitych oficjalnych biur rozrastał się w niepokojącym tempie, a w ciągu ostatnich kilku miesięcy w gazetach było pełno opisów ich działalności, zazwyczaj wtedy gdy biura te ponosiły winę za jakieś oburzające działanie. Większość ich pracowników rekrutuje się spośród członków dawnej tajnej policji z czasów rosyjskich i austriackich, z ich dawnymi informatorami i prowokatorami, wraz z klasą kryminalną, którą uważa się za predysponowaną do takich zadań.
Plaga łapownictwa
Z reguły są źle opłacani i muszą brać łapówki, żeby zarobić na życie. To jest dość jasne nawet dla cudzoziemców, którym wciąż proponują dokumenty i informacje skradzione z MSZ, Sztabu Generalnego, posiedzeń gabinetu czy jakichkolwiek innych interesujących źródeł rządowych. Podaję w odrębnych komunikatach przypadki brutalnego traktowania obywateli amerykańskich przez tych ludzi.
Pozostali funkcjonariusze również są źle opłacani i – jak się wydaje – przyjęto, że korupcja zastępuje odpowiednie wynagrodzenia. Praktycznie biorąc, niemożliwe jest przyciągnięcie uwagi do jakichkolwiek legalnych interesów bez zwracania się do poszczególnych urzędników, niekiedy zajmujących wysokie stanowiska, bez skorzystania ze zwyczajowo przyjętych sposobów przekonywania. Biznesmeni mają do wyboru albo się opłacać, albo mieć do czynienia z takimi opóźnieniami, że ich działalność staje się nierentowna.
Nawet do mnie zwracano się z żądaniami łapówek, w tym, co szczególnie godne odnotowania, wśród takich osób był też szef policji, który jasno dał mi do zrozumienia, że zapewne mógłby skłonić swoich ludzi do wykazania się energią w ujęciu złodzieja, który ukradł zawartość sejfu poselstwa, jeżeli otrzyma zachętę, do jakiej jest przyzwyczajony. […]
Wielokrotnie ostatnio słyszałem, że większość pracowników państwowych pozostaje tak zajęta zarabianiem na życie łapówkami, że nie mają czasu zajmować się regularnymi sprawami rządowymi. Brzmi to jak fantazja, ale zawiera element prawdy. Rutynowa działalność państwowa nie przynosi tego rodzaju korzyści majątkowych, więc jest lekceważona na rzecz poszukiwania bardziej kuszących interesów z obywatelami. Taktyki obstrukcyjne stawały się coraz oczywistsze w ciągu ubiegłego roku, co można w znacznym stopniu wyjaśnić tym, że we władzach rządowych znalazło zatrudnienie coraz więcej dawnych funkcjonariuszy austriackich, przyzwyczajonych do dawnych sposobów opóźniania i obstrukcji.
Obiecują wszystko, ale nic nie robią
Orientalny charakter rządu wynika nie tylko z czynności tajnych organizacji i z powszechności łapownictwa, lecz także z postawy najwyższych urzędników państwowych w ich postępowaniu z przedstawicielami obcych państw. Zamiast omawiania urzędowych spraw w normalny sposób i przedstawiania rozsądnych zastrzeżeń zwyczajem stało się obiecywanie niemal wszystkiego, o co ci mogą prosić, żeby zbyć gościa i sprawić, że oddali się w dobrym nastroju. Nie ma najmniejszego zamiaru realizacji takich obietnic i niczego się nie robi, żeby się z nich wywiązać.
Po serii takich wizyt stosuję praktykę udawania się do MSZ, pokazywania listy niedotrzymanych obietnic i fałszywych stwierdzeń, które mi przedstawiono, i żądam rzeczywistego działania. Mimo stanowczego wytykania niedotrzymanych obietnic nie spotykam się z jakąkolwiek urazą; moi rozmówcy z uśmiechem składają mi nowe obietnice w najlepszym orientalnym stylu.
Wydaje się, że kłamstwa i oszustwa urzędnika uznawane są za coś naturalnego, nawet przez jego zwierzchników. Niedawno poszedł na urlop szef sekcji amerykańskiej MSZ. Podczas jego nieobecności jego zwierzchnicy wykryli, że z rozmysłem ukrywał lub niszczył niektóre moje noty, które wysyłałem do MSZ zgodnie z instrukcjami Departamentu Stanu, a zamiast nich wstawiał własne memoranda, według których poselstwo pragnęło czegoś dokładnie przeciwnego niż to, o co rzeczywiście prosiłem. Robił to dla swoich własnych celów, żeby uzyskać wizy od konsula generalnego dla klientów swoich przyjaciół.
Kiedy wrócił, powiedziałem ministrowi spraw zagranicznych, że nie dam rady już z nim współpracować. Musiałem wyjaśnić dlaczego. Żeby mnie zaspokoić, zapewniono mnie, że nie będę musiał w przyszłości mieć z nim do czynienia, ale z tego, co wiem, nikt nawet nie pomyślał o wyciągnięciu w stosunku do niego konsekwencji za jego oszustwa Jeżeli rząd na piśmie coś obieca albo podpisze kontrakt z prywatną firmą, uważa, że może w dowolnym momencie wycofać się ze swoich zobowiązań, albo po prostu nie dotrzymując swojej części kontraktu, albo wykręcając się z nich, co charakteryzuje sposób postępowania polskich urzędników […].
Co zrobić, aby było lepiej
Jeżeli Polska będzie nadal tak postępować, to kraj wydaje się skazany na całkowity rozkład i jakiś rodzaj ponownej obcej dominacji. Jedynym dla niego ratunkiem byłoby pojawienie się wewnątrz niego jakiejś siły, która zniosłaby obecny sejm i przejęła administrację kraju na rozsądnych zasadach. Jedynym widocznym światełkiem nadziei jest narastające i otwarcie wyrażane niezadowolenie z obecnego rządu – ale w Polsce krytykę od działania dzieli długa droga.
Istnieje klasa, która mogłaby zapewnić sprawnych wojewodów; są kompetentni przemysłowcy, inżynierowie, bankierzy, profesjonaliści, biznesmeni i właściciele ziemscy, którzy ewentualnie mogliby przejąć kraj i nim pokierować. Obecnie jednak pozostają oni poza rządem i twierdzą, że w żadnym razie do niego nie wejdą. Wszystkich ich cechuje patriotyzm, który skłania ich do wstępowania do armii w charakterze szeregowców w okresach klęski narodowej; jedynie nieliczni cechują się takim patriotyzmem, który skłoniłby ich do tolerowania niezliczonych trudności związanych z pracą na rzecz rządu trawionego korupcją i niesprawnością.
Z tego, co napisałem powyżej, można by wnioskować, że po dwóch latach oczekiwania na poprawę nagle straciłem cierpliwość do polskiego rządu. Tak nie jest; długo jednak zwlekałem ze złożeniem raportu w tej sprawie, bo wciąż miałem nadzieję, że Polacy zaczną doprowadzać swój dom do porządku. Nie utraciłem mojego przekonania o potrzebie cierpliwości i pomocności.
W gruncie rzeczy uważam, że obecnie potrzeba jeszcze więcej cierpliwości niż kiedykolwiek. Ale w miarę upływu czasu początkowy entuzjazm udzielania pomocy dzielnemu narodowi w osiągnięciu korzyści wynikających z wolności ustępuje miejsca ponurej świadomości, że trzeba robić wszystko, co możliwe, żeby uchronić polski rząd od załamania się i zapobiec przekształceniu się tej masy 30 milionów ludzi w ogromne zagrożenie dla cywilizacji”.
Bibliografia:
Cytowany raport stanowi fragment książki „Amerykanin w Warszawie. Niepodległa Rzeczpospolita oczami pierwszego ambasadora Stanów Zjednoczonych” (Znak Horyzont 2018). Możecie ją kupić z rabatem w naszej księgarni.
Tytuł, lead, skróty w tekście, zdania wprowadzające i śródtytuły pochodzą od redakcji.
Fascynujący obraz pierwszych lat II RP w książce:
Hugh Gibson
Amerykanin w Warszawie. Niepodległa Rzeczpospolita
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 99.90 zł | 54.95 zł idź do sklepu » |
prawie 100 lat minelo a nic sie nie zmienilo. A pitem ludzie sie dziwia , ze amerykanie wiz nie znosza
„ludzie wschodu” – ale ten „wschód ” zatrzymali…tacy sami fałszywi przyjaciele wtedy i teraz…
Pier…. Takie a jacy mieli być kraj ograbiony do golego przez tyle lat niewoli
Co ma ograbienie kraju do polskiego dziadostwa, hipokryzji i bylejakości?
A skąd tyle lat niewoli??
Ganił kocioł garnkowi, nie chce wspominać że Polska powróciła na mapy świata ledwie 4 lata wcześniej.. Kraj musiał skonsolidować tereny które były pod 3 różnymi zabiorą i, 3 różne style zarządzania, kraj który wyłonił się z nie bytu i od razu musiał walczyć o utrzymanie ledwo odzyskane niepodległości z niemal wszystkimi sąsiadami, bo i z Czechami i z Rosją a Niemcy tylko czekali żeby położyć swe ręce na naszym Państwie. A gość z kraju który dokonywał zajął pół Meksyku i dokonywał masakry ludności cywilnej w Indonezji będzie mówił o praworządności i to w czasach gdy na ulicach Chicago rządził Al Capone.. Gdy na mocy ustawy o prohibicji politycy byli przekupywani przez mafiosow .. Tak widział zdzblo w naszym oku a b w lki w swoim już nie
Czyli nie tylko ja zauważyłam, że w Polsce istnieje liczna grupa obywateli, którzy swoją mentalnością i obyczajami stanowią zagrożenie dla cywilizacji?
Oczywiście! Cała zgraja kilku pokoleń sowieckiej swołoczy zrzuconej na Polskę po wojnie. Zgraja ta pod pozorem obrony komuszej konstytucji udusiłaby Polaków gołymi rękoma. Chwilowo nie może. Chwilowo.
Juz doszli do wladzy ,aktualnie moga zrobic co chca.
Nie mozna jednak zaprzeczyc ,ze polacy sa narodem wschodnio-europejskim.
Sa.
ydowska propaganda
Nie, to jest prawda polaku robaku, wy nawet kurnikiem nie umiecie rządzić
Wasze rządy doprowadziły do 2 wojen ,morderstw i grabieży na niespotykaną skalę.Teraz siedzicie cicho,poniewaz usi trzyma was krótko za ta parszywą morde.
Niemcy to kraj ciemniaków który pomimo tego że powstał dopiero w 1871, to do roku 1945, zdążył wywołać dwie wojny światowe, które przegrał. O głupocie Niemców świadczy fakt że podczas tych wywołanych przez siebie wojen ponieśli straty terytorialne, głównie na rzecz Polski. Ot taki mały rewanż za rozbiory w latach 1772-1793-1795.
Katolicki kraj, katolickie obyczaje
A co ma katolicyzm do przyjmowania łapówek przez urzędników wyszkolonych przez 146 lat w zaborze Austriackim i 123 lata w zaborze Rosyjskim. W tych zaborach przyjmowanie łapówek i ich wymuszanie to było coś normalnego. Jedynie w zaborze Pruskim, później w Niemieckim była lepsza sytuacja,może nie ideał ale przynajmniej porządek. Większość terytorium 2 RP stanowiły tereny okupacji Rosyjskiej więc nic dziwnego że ambasador USA dostrzegał wschodnią mentalność urzędników, zresztą Rosjanie do dziś potrafią kłamać w żywe oczy. A na wyszkolenie pokolenia urodzonego w wolnej Polsce zwyczajnie zabrakło czasu, bo już po 20 latach w 1939 na Polskę napadli dawni okupanci z Niemiec i Rosji, którzy zaczęli swoje rządy od mordowania polskiej inteligencji.
Wydawać by się mogło, ze to portal historyczny i spodziewać się można w komentarzach dyskusji merytorycznej, a tu proszę, cały zezwierzęcony światek mający się za lepszych od Polaków, a jednak polskojęzyczny, wylewa pomyje na kraj który przygarnął ich nic nie wartych jak oni sami, przodków. Zamilknijcie przybłędy.
Boże, przecież powoływanie się na zabory jest durne! Zabory były bo za Sasów było JESZCZE GORZEJ ! To nie żydowska propaganda – to PRAWDA ! Pomstowanie na PRL jest jeszcze głupsze, bo w owym czasie administracja ( 10 x mniejsza) działała sprawnie.Nasz wywiad zaś to były Himalaje w stos. do obecnego bajzlu!
Część osób ma kompleks niższości i maniery ziomalskie – więc, kiedy im mówią np. że mają śmierdzące skarpety , zaczynają zawodzić … a Niemcy też mają śmierdzące , a Żydzi i Rosjanie ( znaczy Ruscy) to już w ogóle!
Niestety, zamach majowy jeszcze spotęgował arogancję, korupcję i butę oficerów. Zaleszczyki to pokazały!
Niestety Gibson napisał w swoich raportach całą prawde o urzednikach wywodzących sie z Rosji i A ustrii, gdzie łapówki i korupcja stanowiły chleb codzienny. Co to że w MSZ, który nie potrafi wywalić na zbity pysk urzednika który działał na szkode Polski. Zakaz pracy w administracji państwowej byłby skutecznym środkiem w walce z korupcją, oczywiście razem z podniesieniem zarobków. Ale to i tak było przedszkole w porównaniu z tym co nastąpiło po puczu wojskowym Piłsudskiego w 1926, kiedy osobnicy związani z sanacją pozajmowali wszystkie stanowiska w administracji państwowej, a nawet sołtys musiał być w jakiś sposób zwiazany z sanacją. Na szczeście Gibson tego już nie zobaczył.