Amerykanin ukradł kciuk wypożyczonego na wystawę wojownika Terakotowej Armii. Chińczycy są wściekli
Dobry zwyczaj – nie pożyczaj. Jak bardzo trafne jest to przysłowie przekonali się właśnie Chińczycy, którzy udostępnili jeden ze swoich największych skarbów muzeum w Filadelfii. Amerykanie dopuścili do zniszczenia jednej z rzeźb i kradzieży jej fragmentu.
Chiny wypożyczyły Stanom Zjednoczonym jeden ze swoich największych skarbów. W Filadelfii zorganizowano wystawę, na której znalazły się figury żołnierzy Terakotowej Armii oraz inne starożytne artefakty, w tym monety oraz przedmioty wykonane ze złota i jadeitu, a także broń.
Oddział „rzeźbionych żołnierzy” został pochowany razem z pierwszym chińskim cesarzem Qin Shi Huangiem, by strzegł go w zaświatach. Wystawę, na której można oglądać kilka figur, otwarto 30. września ubiegłego roku. Ma potrwać do 4. marca.
21 grudnia wieczorem Instytut Franklina zorganizował w muzeum przyjęcie, na którym bawił się między innymi 24-letni Michael Rohana. Mężczyzna zauważywszy, że drzwi do sali, w której wystawione są figury wojowników Terakotowej Armii są uchylone, postanowił wślizgnąć się do środka.
Przyświecając sobie telefonem komórkowym, podszedł do terakotowej figury kawalerzysty, objął ją i zrobił sobie z nią selfie. Samo to stanowiłoby przejaw kompletnego braku poszanowania dla zasad panujących w muzeum, jednak Rohana zrobił coś jeszcze. Obejmując figurę ułamał jej kciuk, a zauważywszy, co zaszło, schował go do kieszeni i zabrał do domu.
Pracownicy filadelfijskiego muzeum nie zauważyli uszkodzenia figury aż do 8 stycznia. Pięć dni po tym, jak się zorientowali, dzięki nagraniom z kamer ochrony oraz transakcjom dokonanym kartą kredytową, namierzony został sprawca zniszczenia. Gdy agenci FBI dotarli do Michaela Rohana ten przyznał się, że odłamał kciuk, zabrał go i schował w domu w szufladzie.
Mężczyzna został oskarżony o ukrycie ważnego dzieła sztuki i aresztowany. Wypuszczono go następnie za kaucją po oddaniu w depozyt paszportu. Strona chińska, która użyczyła muzeum 10 figur z Terakotowej Armii, jest wściekła. Przedstawiciele szanghajskiego Centrum Promocji Dziedzictwa Kulturowego, które zajmuje się wypożyczaniem Terakotowej Armii, domaga się surowej kary dla człowieka, który zniszczył i ukradł fragment światowego dziedzictwa kulturowego. Na razie nie wiadomo, jakie sankcje czekają Michaela Rohana.
Dodaj komentarz