Najbardziej kompromitująca z jego porażek. Dlaczego Piłsudski nie był w stanie wywołać antyrosyjskiego powstania?
W 1914 roku wojna między zaborcami, o której marzyły pokolenia Polaków, stała się faktem. Entuzjazmowi dał się ponieść także Piłsudski. Wyruszył do Królestwa Polskiego, by poderwać rodaków do walki. Już kilka dni później musiał wracać jak niepyszny. Czy tamtejsi Polacy nie chcieli niepodległości?
3 sierpnia w krakowskich Oleandrach sformowana została ze słuchaczy szkół oficerskich Związków i Drużyn kompania kadrowa licząca 144 ludzi, pod dowództwem Tadeusza Kasprzyckiego. Do jej żołnierzy wygłosił przemówienie Piłsudski:
Odtąd nie ma ani strzelców, ani drużyniaków. Wszyscy, co tu jesteście zebrani, jesteście żołnierzami polskimi. Znoszę wszelkie odznaki specjalnych grup. Jedynym waszym znakiem jest odtąd orzeł biały[…]. Żołnierze!
Spotkał was ten zaszczyt niezmierny, że pierwsi pójdziecie do Królestwa i przestąpicie granice rosyjskiego zaboru, jako czołowa kolumna wojska polskiego, idącego walczyć za oswobodzenie ojczyzny[…]. Patrzę na was jako na kadry, z których rozwinąć się ma przyszła armia polska, i pozdrawiam was, jako pierwszą kadrową kompanię.
„Utworzył się Rząd Narodowy…”
[…] Przez najbliższe dwa dni kompania kadrowa oczekiwała w Oleandrach na dalsze decyzje. W nocy 6 sierpnia zarządzono alarm. O wpół do czwartej rano kompania wymaszerowała z Krakowa w kierunku Słomnik i Miechowa. Piłsudski pozostał jeszcze w Krakowie. Tego samego dnia odbyło się posiedzenie Komisji Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych, na którym Piłsudski oświadczył:1) W Warszawie utworzył się Rząd Narodowy, żądający od Komendy Głównej, aby poddała się mu. Mając gwarancje co do osób, zdecydował się. Obecnie musi się odbyć wyścig z Prusakami do Warszawy;
2) Żąda od KSSN upoważnienia do tego »fait accompli«.
Komisja jednogłośnie upoważniła Piłsudskiego do podjęcia kroków wojskowych, oświadczyła, że pozostaje nadal na posterunku, wyrażając równocześnie gotowość jak najrychlejszego porozumienia się z Rządem Narodowym oraz zobowiązując się do zachowania przez trzy dni w tajemnicy treści posiedzenia […].
Andrzej Garlicki
Józef Piłsudski 1867-1935
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 79.90 zł | 43.95 zł idź do sklepu » |
Ów Rząd Narodowy nigdy nie istniał. Była to od początku do końca mistyfikacja dokonana przez Piłsudskiego. Miała cel dwojaki. Przede wszystkim chodziło o nadanie akcji zbrojnej charakteru szerszego niż tylko inicjatywa Komisji. Pamiętajmy, że nie powiodły się zarówno pertraktacje z lwowskim Centralnym Komitetem Narodowym, jak i z konserwatystami krakowskimi.
Komisja uważana była za przedsięwzięcie socjalistyczne, a tej marki chciał Piłsudski uniknąć w podejmowanej akcji zbrojnej. Rząd Narodowy nadawać miał działaniom zbrojnym charakter ponadpartyjny, a jednocześnie – co również nie było bez znaczenia – ogromnie podnosiłby autorytet Piłsudskiego. Cała ta ryzykowna gra opierała się na założeniu, że Królestwo entuzjastycznie powita wkraczające oddziały polskie, zasilając je masowo napływającymi ochotnikami, i że uda się w krótkim czasie wkroczyć do Warszawy.
Patriotyczny amok w Krakowie
Tak należy rozumieć to, co mówił Piłsudski na posiedzeniu Komisji o wyścigu z Prusakami do Warszawy. Liczył, że gdy wejdzie na czele armii polskiej do Warszawy, fikcję Rządu Narodowego zamieni w rzeczywistość. Stąd owo zalecenie trzydniowej tajemnicy. Chodziło nie tylko o przygotowanie odezwy Rządu Narodowego, ale przede wszystkim o czas potrzebny na wyekspediowanie z Galicji możliwie dużej liczby młodzieży strzeleckiej.
Musiał się bowiem Piłsudski, oczywiście, obawiać reakcji władz austriackich na ogłoszenie powstania Rządu Narodowego. Sądził, że w ciągu tych trzech dni większość oddziałów strzeleckich znajdzie się na terenie Królestwa na przedpolu armii austriackiej i że wówczas postawienie władz austriackich przed faktem dokonanym nie będzie miało niebezpiecznych następstw.
Niewątpliwie utwierdzała Piłsudskiego w jego przewidywaniach reakcja społeczeństwa polskiego w Galicji, zwłaszcza w Krakowie, na wybuch wojny europejskiej. Niemal wszystkie relacje wspomnieniowe podkreślają olbrzymi entuzjazm patriotyczny jako cechę charakterystyczną tych pierwszych dni wojny. Oto wojna między zaborcami, o którą modliły się pokolenia Polaków, stała się faktem […].
Ci sami, którzy niedawno jeszcze z ironią czy wręcz niechęcią odnosili się do młodzieży strzeleckiej, teraz stawali się najgorętszymi rzecznikami polskiego czynu zbrojnego. Nie zastanawiano się w owych dniach nad realnością działań polskich, nad ich perspektywami, nad ich politycznym sensem. Te refleksje przyjdą już wkrótce, ale w tych pierwszych dniach sierpnia atmosfera entuzjazmu była czynnikiem dominującym.
Feliks Kon, wybitny działacz PPS-Lewicy, zgłasza wówczas akces do akcji Piłsudskiego. To właśnie przykład nastroju, jaki ogarnął Kraków. Ci młodzi chłopcy, którzy o świcie 6 sierpnia wyruszali z Oleandrów, którzy w zwartych oddziałach podążali do Królestwa w dniach następnych, przeżywali owe patriotyczne uniesienia jeszcze silniej. Lata przygotowań, lata zabawy w wojsko znajdowały oto potwierdzenie swego sensu. Im właśnie dane zostało realizowanie polskiego snu o szpadzie.
Byli, poza kompanią kadrową, uzbrojeni w przestarzałe, jednostrzałowe karabiny systemu Werndla, byli właściwie nieumundurowani, a przyszli ułani nieśli siodła na plecach, bo konie zdobyć mieli dopiero w Królestwie. Wszystko to jednak były drobiazgi wobec poczucia misji powierzonej im przez Historię.
„Pustka na ulicy…”
Tym silniejszy, tym bardziej dojmujący szok nastąpił po wkroczeniu do Królestwa. Mówił o tej postawie Królestwa Piłsudski w rozmowie z Sokolnickim 19 sierpnia:
Mobilizacja rosyjska się powiodła; jeszcze teraz, z terenów, przez które przechodziliśmy, uciekali ludzie do swoich, do rosyjskiego wojska. Wielkie dwory są bezwzględnie wrogie; po wsiach panuje strach zabobonny i ślepe przywiązanie do istniejącego dotąd panowania i bata. Przed kilku dniami wchodziliśmy do jednej z podkieleckich wsi. Pustka na ulicy; okna i drzwi domów zabite deskami; ani jednego człowieka, ani bydlęcia czy kury; po prostu wieś cała na pierwszą pogłoskę o naszym przyjściu zamknęła się i padła przed nami jak martwa.
Dowódca kompanii, wstrząśnięty tym widowiskiem, kazał odbijać pierwsze wrota; wszyscy byli zdrowi, cali i z dobytkiem, tylko się ukrywali przed Polakami; zrobiono wtedy wyjątek i podczas gdy wszędzie płacono za wszystkie dostawy, tu rozkazano zabrać wsi wszystko.
Jest wiele świadectw tej niechęci Królestwa do oddziałów Piłsudskiego. Reakcje strzelców były zresztą o wiele bardziej brutalne, niż przedstawiał to Sokolnickiemu Piłsudski. Wystarczy chociażby przejrzeć meldunki austriackie. Wynika z nich, że oddziały Piłsudskiego nagminnie stosowały rekwizycje żywności i koni. Zmuszano do zdejmowania orłów carskich i napisów rosyjskich, a opornych i niechętnych bito.
Plany Piłsudskiego załamały się. Królestwo nie spełniło pokładanych w nim nadziei, nie dostarczyło ochotników. Oddziały kadrowe pozostawały nadal oddziałami kadrowymi – nie rozrastały się w armię. Nie sprawdziło się również i drugie założenie – ów szybki marsz na Warszawę.
W planach rosyjskich bowiem nie leżało oddanie bez walki lewobrzeżnej części Królestwa, a tym bardziej Warszawy. Armia carska przygotowywała ofensywę na kierunku Lwów – Kraków i oczywiście nie mogła w tej sytuacji odsłaniać swej prawej flanki. Warszawa zaś stanowiła ważny węzeł kolejowy (poza wszystkimi innymi jej funkcjami), który odgrywał w zamierzeniach rosyjskich bardzo dużą rolę. W rezultacie oddziały Piłsudskiego dotrzeć mogły zaledwie do Kielc, a i stąd wkrótce zostały wyparte.
Kłopotliwe oddziały
Dwa podstawowe założenia, na których zbudowane były plany Piłsudskiego, okazały się błędne. Stało się to oczywiste już w ciągu kilku dni po 6 sierpnia. Nie tylko dla Piłsudskiego, ale również dla władz austriackich. Z ich punktu widzenia cała ta impreza straciła wszelki sens.
Wbrew zapewnieniom i obietnicom grupy Piłsudskiego nie wybuchło powstanie na terenie Królestwa, nie zdołano przeszkodzić mobilizacji do wojska carskiego, nie dokonano żadnych działań dywersyjnych. Oddziały strzeleckie pozostały nieliczną, w zasadzie nic nieznaczącą grupą, sprawiały natomiast kłopot lokalnym władzom wojskowym.
Jednakże chodziło nie tylko o władze lokalne. Impreza Piłsudskiego stanowiła pewien fakt polityczny. Wyrażenie zgody na organizowanie polskiej formacji (m.in. polskie umundurowanie, polska komenda) miało sens, kiedy było ceną za powstanie w Królestwie czy choćby masowy napływ ochotników. Gdy to nie nastąpiło, sytuacja zaczynała się dla władz centralnych w Wiedniu stawać coraz bardziej niewygodna – zgrywało się kartę polską, nie odnosząc żadnych właściwie korzyści.
W dodatku w ślad za oddziałami strzeleckimi zjeżdżali na teren Królestwa działacze PPSD, tworząc Komisariaty Wojskowe Rządu Narodowego. Musiało to wywołać i wywoływało zaniepokojenie władz austriackich. Podjęto więc decyzję o likwidacji imprezy strzeleckiej. 10 sierpnia kpt. Rybak poinformował Sławka o swym przeniesieniu na front i oznajmił, że sprawami polskimi zajmować się będzie ppłk Nowak.
Następnego dnia Sikorski opracował memoriał do Naczelnej Komendy armii austriackiej w sprawie tworzenia Legionów Polskich. Wyjaśniał w nim, dlaczego nie wybuchło w Królestwie powstanie, i przypisywał całą winę władzom austriackim. Postulował stworzenie w Galicji Polskiego Korpusu Ochotniczego, podległego bezpośrednio Naczelnej Komendzie. Zapleczem politycznym miała być naczelna instytucja polska oparta na porozumieniu KSSN i konserwatystów.
12 sierpnia Piłsudski wezwany został przez ppłk. Nowaka. Rozmowa odbyła się wieczorem w Krakowie. Dobrze na ogół poinformowany Konstanty Srokowski stwierdza, że:
wojskowe władze austriackie nagle postawiły Piłsudskiemu ultimatum, żądając od niego, aby w ciągu dwudziestu czterech godzin zdecydował się albo na rozwiązanie oddziałów strzeleckich, albo też na włączenie ich do najbliższej formacji CiK Landsturmu, przy czym komendant tejże formacji stałby się ich przełożonym. Strzelcy zaś musieliby przyjąć opaski czarno-żółte i złożyć zwykłą przysięgę przepisaną dla austriackiego pospolitego ruszenia.
Była to całkowita klęska Piłsudskiego. Nic dziwnego, że – jak mówił wówczas – w łeb sobie strzeli, jeśli decyzje austriackie wejdą w życie. Waliły się wszystkie plany, bez sensu okazywały się lata przygotowań.
Bibliografia:
Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w ramach monumentalnej pracy profesora Andrzeja Garlickiego: Józef Piłsudski. 1867-1935 (najnowsze wydanie: Znak Horyzont 2017).
Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów. Dla zachowania integralności tekstu usunięto przypisy, które znajdują się w wersji książkowej.
Skrupulatna i bezkompromisowa biografia marszałka Piłsudskiego:
Andrzej Garlicki
Józef Piłsudski 1867-1935
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 79.90 zł | 43.95 zł idź do sklepu » |
Austriacy wysłali swojego szpiega, agenta HK Stelle – Stefana 2, tylko po to żeby zorganizował awanturę -„powstanie” przeciw Rosji na terenie Królestwa Polskiego. Co zyskała by ludność KP dzięki poparciu tej grupy awanturników ? Na pokonanych Polaków tak samo jak w 1863, spadły by Rosyjskie represje, natomiast Rosjanie na terenie KP zachowywali by się tak jak na terytorium podbitego kraju. Całe szczęście ze ludność KP mając w pamięci wojnę z 1831 i powstanie z 1863, nie poparła agenta Austrii – Stefana 2 – Piłsudskiego, którego działania były prowadzone w interesie Austrii i Niemiec, ale na pewno nie w interesie Polski i Polaków.