Niemiecki nacjonalista mówił, że pomnik ofiar holocaustu to hańba. Za oknem domu właśnie postawiono mu… jego replikę
Groźby śmierci, poprzecinane opony, próba eksmisji. Skrajna prawica próbuje zemścić się na artystach za kopię pomnika ofiar holokaustu. Björn Höcke z partii AfD, który twierdził, że fakt jego istnienia w stolicy Niemiec to hańba, teraz musi na niego spoglądać każdego dnia, czy mu się to podoba, czy nie.
Oprócz tego, że – jak donosi New York Times – jest lubianym we wsi ojcem czwórki dzieci, Björn Höcke jest także politykiem partii AfD (Alternatywa dla Niemiec). To ugrupowanie polityczne słynie z kontrowersyjnych, skrajnie prawicowych poglądów i niepokojących zachowań. Jego członkowie na przykład udostępniają w mediach społecznościowych zdjęcia Hitlera z podpisem „Adolf, proszę wróć! Niemcy potrzebują Cię!”. Wspomniany Björn Höcke ściągnął na siebie krytykę, gdy stwierdził, że pomnik ofiar holokaustu, jaki znajduje się w stolicy Niemiec to hańba dla kraju. Niemcy są „jedynymi ludźmi na świecie, którzy postawili pomnik wstydu w sercu swojej stolicy” – powiedział na wiecu w Dreźnie.
Biorąc pod uwagę jego poglądy, niemałym zaskoczeniem musiało być to co zrobili w odpowiedzi niemieccy artyści. Kilka dni temu po obudzeniu się Höcke dostrzegł pewną zmianę w krajobrazie jaki oglądał z okien sypialni swojego wiejskiego domku. Pojawiła się tam zbudowana w odpowiedniej skali kopia monumentu ofiar Holokaustu jaki stoi w centrum Berlina.
Betonowe bloki zostały umieszczone na działce należącej do jego bezpośredniego sąsiada, którym formalnie został Philipp Ruch z berlińskiego kolektywu Centrum dla Politycznego Piękna. Artysta stwierdził, że jego koledzy chcieli przypomnieć skrajnie prawicowemu politykowi, że jakkolwiek nie próbowałby zmieniać niemieckiej historii ona nadal pozostaje taka sama.
Akcja kolektywu trwała 10 miesięcy. Artyści zarejestrowali firmę, by zdobyć lokalne tablice rejestracyjne. Następnie wynajęli nieruchomość obok domu Höckego aż do 2022 roku i rozstawili wielki namiot. W środku w tajemnicy wznosili betonową replikę berlińskiego monumentu, sąsiadom wyjaśniając, że wewnątrz szykowana jest niespodzianka na przyjęcie zaręczynowe. Skrajnie prawicowy polityk próbował ich eksmitować i nazywa ich terrorystami.
Dzięki akcji berlińskiego kolektywu, o niewielkiej wiosce w Zachodnich Niemczech znanej do tej pory z tego że bracia Grimm zbierali w okolicy swoje bajki, zrobiło się głośno i w kraju i na świecie. Replikę pomnika ofiar holokaustu przychodzą oglądać szkolne wycieczki. W wiosce, w które AfD zdobyło 34% głosów w ostatnich wyborach, skrajni prawicowcy przecinają opony członkom kolektywu, artyści dostają groźby śmierci, a skrajna lewica organizuje antyfaszystowskie marsze.
Co ciekawe zanim Höcke został politykiem AfD i szefem jej lokalnych struktur był… nauczycielem historii.
Tego;;pana;;i jemu podobnych powinno się zaprosić do kina.Zaproszenie powinno być na ciekawy film.Po zajęciu miejsc przez tych;panów;;zamknąć salę kinową i puszczać filmy o ich bestialstwach.2-3 godz.może by dotarło do tych faszystowskich ;;umysłów;;
Ja nie wiem jakim trzeba być chujem żeby wybielać działania tych pierdolonych nazistów. Nie wiem co on sobie w tym swoim łbie poukładał. Widać że ma problemy psychiczne. Tacy ludzie jak on to w ogóle nie powinni mieć udziału w polityce. Jakby ci ludzie co na nich głosując nie pamiętali o zbrodniach prawicowej parti o której każdy chyba już słyszał. Ja nie rozumiem jak można uważać ich za chociaż trochę ludzkich. To ludzka głupota.