„Kury im macać, a nie rewolucję robić”. Tak Józef Chłopicki, przywódca powstania listopadowego, mówił o ludziach, którzy je wywołali
Półgłówki i wariaci, którym brakuje piątek klepki. Józef Chłopicki nie miał litości dla inicjatorów powstania. Dlaczego więc stanął na jego czele?
„Kury im macać, a nie rewolucję robić”. To opinia, jaką ponoć wyraził gen. Józef Chłopicki w czasie powstania listopadowego na temat Piotra Wysockiego i podchorążych. Podobnie brzmi pierwsza ocena powstania, wyrażona przez generała jeszcze w nocy z 29 na 30 listopada 1830 r.: „Półgłówki zrobiły burdę, którą wszyscy ciężko przypłacić mogą. Mieszać się do tego nie należy”.
Jak widać, Chłopicki, awansowany do stopnia generała przez Napoleona za męstwo w czasie kampanii 1809 roku, nie był szczególnym entuzjastą powstania. Wyróżnił się wcześniej w walkach w Hiszpanii, za co otrzymał także tytuł barona. W Królestwie Polskim był początkowo dowódcą dywizji, ale w 1818 roku opuścił służbę, nie mogąc porozumieć się z wielkim księciem Konstantym.
Głowy, którym piątej klepki brakuje
Jego postawa w tym sporze, połączona ze wspomnieniem jego przewag w okresie napoleońskim, zapewniała mu ogromną popularność w społeczeństwie. Uważany był za bohatera-patriotę, choć w rzeczywistości był tylko sprawnym zawodowym żołnierzem.
Oceniał, że „marzyć o walce z Rosją, która trzemakroć sto tysiącami wojska zalać nas może, gdy my ledwie pięćdziesiąt tysięcy mieć możemy, jest pomysłem głów, którym piątej klepki brakuje”.
Też mogłem mieć taki kopiec
Zgodził się objąć władzę dyktatora powstania (5 grudnia 1830) tylko po to, by jak najszybciej je zakończyć. Pisał do cara, iż postanowił:
(…) ująć władzę wykonawczą w swe ręce, ażeby nie dostała się ona do rąk agitatorów i burzycieli, którzy aczkolwiek nie mają odwagi w chwilach niebezpieczeństwa, to wszakże umieją kłamstwem uwodzić tłumy ludu i zjednywać ich życzliwość. Wróg anarchii, a przy tym widząc w ciągu kilku dni trzy zmiany rządu, postanowiłem ująć władzę w swe ręce, ażeby wesprzeć Rząd Tymczasowy i zapewnić mu współdziałanie wojska i posłuszeństwo narodu.
Z funkcji dyktatorskiej zrezygnował 18 stycznia 1831 roku. Po klęsce powstania, w znacznym stopniu przez siebie zawinionej, wyjechał do Krakowa. Ponoć chadzał tam czasem na Kopiec Kościuszki i wzdychał, że też mógł sobie zasłużyć na taki. Zmarł w 1854 roku.
Źródło:
Powyższy tekst ukazał się pierwotnie jako jedno z haseł Leksykonu polskich powiedzeń historycznych. Pozycja autorstwa Macieja Wilamowskiego, Konrada Wnęka i Lidii A. Zyblikiewicz została opublikowana nakładem wydawnictwa Znak w 1998 roku.
Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, podział akapitów oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst poddano podstawowej obróbce redakcyjnej.
Dlatego Chłopicki gnije dzisiaj gdzieś w krypcie w Krzeszowicach, w zapomnieniu. Gdyby był patriotą, to zamiast walczyć z powstańcami pogoniłby ruskich precz w stepy azjatyckie. A wtedy miałby zapewniony Wawel i ten swój wymarzony kopiec w Krakowie, jako bohater narodowy. A tak to spluwamy dziś na dźwięk jego nazwiska, bo to m.in. przez niego powstanie upadło. Wieczna hańba Chłopickiemu!
Ja Chłopickiemu do zarzucenia mam jedno – że pomimo iż nie popierał to zgodził się dowodzić tym burdelem i ograniczył się wyłącznie do sabotowania tej hucpy. A wystarczyło – kiedy listopadowy chwast ledwie kiełkował – skrzyknąć chłopaków i lekko o przydeptać. Było by po sprawie.
@Dex – to właśnie Chłopicki był chwastem. A wystarczyło wyrwać chwasta, palnąć mu w łeb, jemu, Czartowi, Skrzynce i Krukowi – i wolność mielibyśmy już w 1831.