Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

10 cudów średniowiecznego świata. Miejsca, które olśniewały wędrowców

W średniowieczu niewielu śmiałków decydowało się na podróże poza Europę. Relacje tych, którzy się na to zdobyli, są bezcenne.

fot.domena publiczna W średniowieczu niewielu śmiałków decydowało się na podróże poza Europę. Relacje tych, którzy się na to zdobyli, są bezcenne.

Podróżnicy opowiadali o nich niestworzone historie. Niektóre okazały się później wyssane z palca, ale inne – nie mniej zadziwiające – były prawdziwe. I świadczyły o tym, że poza Europą istnieją też nieznające chrześcijaństwa, a jednak wspaniałe cywilizacje. Pod wieloma względami wręcz przewyższające Stary Kontynent.

Średniowieczne wyobrażenie o świecie pozaeuropejskim budowały nie tylko rzetelne podania przejętych odkrywaniem nowych miejsc podróżników. Wpływały na nie również plotki i zmyślenia  rozpowszechniane przez przemierzających świat awanturników. W końcu, jak pisze Norman Davies w w swojej najnowszej książce „Na krańce świata”:

Niektórzy podróżnicy pokonują ogromne dystanse i mimo to zachowują wszystkie swoje przekonania w nienaruszonym kształcie. Poszerzanie horyzontów niestety nie odbywa się automatycznie, co trafnie podsumowuje przysłowie: podróż czyni mądrego lepszym, a głupiego gorszym.

Niewątpliwie były jednak takie cele wędrówek, które zapierały dech w piersiach każdego Europejczyka, który do nich trafiał. Jak o nich opowiadano?

10. Piramidy: cuda świata… biblijnego

Imponujące piramidy w Gizie średniowieczni europejscy podróżnicy i krzyżowcy usiłowali skojarzyć ze światem znanym z Biblii. Niestety, nic sensownego z tego nie wychodziło. Wprawdzie początkowo podchwycono ideę, że monumentalne budowle były kryptami faraonów, ale niebawem ktoś wymyślił, że… wybudowano je jako zabezpieczenie przed potopem.

W średniowieczu wymyślano wiele teorii na temat przeznaczenia piramid. Niektóre były całkiem fantastyczne

fot.domena publiczna W średniowieczu wymyślano wiele teorii na temat przeznaczenia piramid. Niektóre były całkiem fantastyczne

Sugerowano też, że piramidy były spichlerzami biblijnego Józefa – zarządcy Egiptu, który przygotował kraj na czas głodu („siedem lat chudych”). Tak czy inaczej, warto było je zobaczyć, choć po drodze czasem można było zginąć z rąk wyznawców Proroka.

9. Sawa: sanktuarium Trzech Króli

W swoim „Opisaniu świata” z 1298 roku Marco Polo wspomniał o ojczystym mieście nowotestamentowych trzech mędrców ze Wschodu. Jego zdaniem chodzi o Sawę w Persji, czyli dzisiejsze Saveh w Iranie. Jak pisał:

W tym mieście pogrzebani są trzej Magowie w trzech wielkich i pięknych bardzo grobowcach. Nad każdym grobem znajduje się czworoboczny budynek z okrągłą nadbudówką, nader pięknie ozdobiony. Tak jedno piętro stoi na drugim. Ciała są jeszcze zachowane w całości i mają brody i włosy.

Najwyraźniej ludziom średniowiecza nie przeszkadzało, że w tym samym czasie z relikwii Trzech Króli słynęła już Kolonia.

8. Bagdad: w poszukiwaniu mądrości

Do czasu zdobycia i wymordowania jego mieszkańców przez Mongołów w 1258 roku Bagdad, stolica kalifatu Abbasydów, uchodził za miasto ze wszech miar niezwykłe. Liczył setki tysięcy ludzi i był kosmopolityczny, a do tego w miarę tolerancyjny. Tak przynajmniej utrzymywał Beniamin z Tudeli, XII-wieczny żydowski podróżnik spod Saragossy.

Bagdad był też przepełniony nauką. To tutaj miejscowi kalifowie ufundowali w IX stuleciu słynny Dom Mądrości, w którym gromadzili arabskie tłumaczenia m.in. greckich dzieł filozoficznych i naukowych. Instytucją kierował chrześcijanin Johannitius (lepiej znany jako Hunajn ibn Ishak). Wśród tłumaczy znaleźli się przybysze z rozmaitych stron świata.

Symbolem potęgi Bagdadu jako ośrodka kulturalno-naukowego było poruszające się drzewo ze srebra i złota. Za pomocą tego średniowiecznego automatu kalif Al-Muqtadir w X w. oczarował delegację z Bizancjum.

Bagdadzki Dom Mądrości budził podziw średniowiecznych podróżników. To tutaj przechowało się wiele dzieł starożytnych filozofów.

fot.Zereshk (domena publiczna) Bagdadzki Dom Mądrości budził podziw średniowiecznych podróżników. To tutaj przechowało się wiele dzieł starożytnych filozofów.

7. Ziemia księdza Jana: gdzie Indie, gdzie Afryka?

Za pontyfikatu papieża Kaliksta II, około roku 1122 przybył do Konstantynopola duchowny z Indii imieniem Jan i opowiedział o swojej ojczyźnie. Jej stolicą było ponoć wielkie miasto Ulna, przez które przepływała prosto z Raju rzeka pełna złota i kamieni szlachetnych. Nieopodal niej, na szczycie góry wznosiło się sanktuarium – kościół św. Tomasza. W środku budowli znajdował się srebrny sarkofag z ciałem świętego patrona. Wokół relikwii dochodziło do licznych cudów.

Kolejne doniesienia kapłana Jana były coraz bardziej barwne. Okazało się, że w jego stronach można spotkać ludzi z rogami, pigmejów, cyklopów, feniksa, salamandry, ludożerców, faunów i satyrów, amazonki i braminów. Zaś sam Jan był i kapłanem, i królem, mającym potężną armię i co roku nawiedzającym ciało proroka Daniela w Babilonie. Opływał w bogactwo: łoże miał z szafiru, a przy jego stole – wykonanym ze szmaragdu – biesiadowało codziennie 30 tysięcy ludzi.

Można byłoby to wszystko uznać za niewartą uwagi bujdę na resorach, gdyby nie to, że do „Jana, prześwietnego i wspaniałego króla Indii” pisywał papież oraz władcy świeccy. Mieli nadzieję, że egzotyczny monarcha pomoże im w walce z muzułmanami.  Ale, choć tytułowano go władcą Indii (kojarzonych w średniowieczu jako miejsce bogate i egzotyczne) próbowano lokalizować królestwo Jana w… Abisynii, czyli dzisiejszej północnej i środkowej Etiopii. Dlaczego? Wedle ówczesnych przekonań Etiopia leżała blisko Indii. Zresztą już w XI–XIII wieku mnisi zaczęli identyfikować Abisynię z ojczyzną biblijnej królowej Saby, kochanki Salomona.

Abisynia (dzisiejsza Etiopia) była dla średniowiecznych trudna do zlokalizowania. Uważali, że tam właśnie mieściło się królestwo Saby, kochanki króla Salomona. Na zdjęciu przedstawienie Saby i Salomona z Florencji.

fot.Richardfabi, lic. CC BY-SA 3.0 Abisynia (dzisiejsza Etiopia) była dla średniowiecznych trudna do zlokalizowania. Uważali, że tam właśnie mieściło się królestwo Saby, kochanki króla Salomona. Na zdjęciu przedstawienie Saby i Salomona z Florencji.

6. Alamut: dziewice i terroryści

Alamut, górska twierdza leżąca około 100 kilometrów od dzisiejszego Teheranu, był podobno siedzibą Starca z Gór, przywódcy słynnych asasynów. Ci skrytobójcy i zamachowcy, działający prawdopodobnie pod wpływem haszyszu, byli postrachem krzyżowców oraz muzułmańskich władców mających na pieńku z ich wodzem. Jak przekazał Marco Polo, pod Alamutem znajdował się ogród, który stanowił sekret poświęcenia, z jakim asasyni oddawali się swoim misjom:

Było tam wszelakie dobro, roślin i kwiatów obfitość tam była rozkoszna. Były tam wszelkie owoce świata i drzewa wszelakie, jakie znaleźć zdołał. Tam kazał wybudować najpiękniejsze domostwa, najpiękniejsze pałace, jakie widzieć było można.

I przebywały tam najurodziwsze damy i dziewice świata, umiejące grać na wszystkich instrumentach i śpiewać dźwięcznie i słodko i tańczyć dookoła zdrojów, piękniej niż inne kobiety. Rozkosz to była prawdziwa, a zwłaszcza biegłe były w wabieniu i pieszczotach, ponad wszelkie wyobrażenia. I Starzec z Gór wmawiał w swych ludzi, że ogród ten jest rajem.

Zdaniem Marco Polo, przywódca asasynów usypiał wybrańców z „rajskiego ogrodu” za pomocą opium, wynosił ich do „prawdziwego świata” i budził. Tam nie mogli już myśleć o niczym innym, jak tylko o powrocie do utraconej idylli. A ponieważ droga do tego raju wiodła przez śmierć, asasyni nie bali się żadnej misji. Wręcz pragnęli umrzeć.

Niestety w tym przypadku wenecki podróżnik popuścił nieco wodze fantazji. Tym niemniej Starzec z Gór rzeczywiście istniał. Ta mroczna postać rezydowała jednak nie w Alamucie, a w syryjskiej twierdzy Masjaf.

5. Karakorum: stolica Mongołów

Imperium Mongołów budziło w średniowiecznej Europie dreszcze. Jego potęga i zdobycze sprawiły jednak, że władcy chrześcijańskiego świata gorączkowo próbowali dogadać się z Wielkim Chanem. Stolicę imperium Europejczycy poznali dopiero dzięki przekazowi Wilhelma z Rubruku, który wyruszył do Mongolii w 1253 roku. Mogli się zdziwić, jak bardzo była kosmopolityczna. Zamieszkiwali ją ludzie rozmaitych wyznań, w tym także chrześcijanie.

Europejczycy poznali Mongołów przede wszystkim jako najeźdźców. Do stolicy imperium docierali nieliczni wędrowcy.

fot.domena publiczna Europejczycy poznali Mongołów przede wszystkim jako najeźdźców. Do stolicy imperium docierali nieliczni wędrowcy.

W mongolskiej metropolii nie brakowało też rzemieślników z Europy. Na przykład pewien paryski złotnik sporządził dla dworu chana w Karakorum niezwykłe srebrne drzewo. Pień oplatały cztery złote węże, z których paszcz wypływały wino, mleko, miód i piwo. Samo drzewo wyrastało z czterech lwów ze srebra, z których paszczy lało się mleko. Na szczycie stał zaś anioł, przez którego trąbę umyślny dawał znak, gdy napoje się kończyły.

Wilhelm nie omieszkał oczywiście zaznaczyć, że miasto nie dorównywało francuskiemu Saint-Denis. Tamtejszy klasztor podobno dziesięciokrotnie przewyższał pałac chana! Mimo to, Karakorum budziło ciekawość. A wzbudziłoby jeszcze większą, gdyby ludzie średniowiecza znali relację z wyprawy Benedykta Polaka, który trafił na dwór chana kilka lat przed Wilhelmem z Rubruku. Opisał on uroczystości intronizacji nowego władcy. Wzniesiono wówczas namiot mogący pomieścić 2 tysiące ludzi, chan zaś opływał w złoto, kość słoniową, perły i jedwabie. Niestety, relacja ta została utajniona przez papieża, który wysłał z misją ekipę Benedykta. Wilhelm z Rubruku miał więcej szczęścia, choć i jego przyćmił z czasem Marco Polo.

4. Xanadu: chińska potęga

Xanadu, czyli Szangdu było stolicą chińskiego państwa chana Kubiłaja. Marco Polo zapewniał, że widział tam wielki marmurowy pałac, ozdobiony złotem i szlachetnymi kamieniami, wymalowany wyobrażeniami zwierząt i roślin, otoczony fontannami, rzeczkami, łąkami i gajami. Chan miał w nim nawet własne zoo!

Marco Polo nazwę miasta Xanadu zapisywał "Ciandu". Tak też miasto pojawiło się na mapie stworzonej przez Sansona d'Abeville, pochodzącej z 1650 roku.

fot.Nicolas Sanson, lic. CC BY-SA 3.0 Marco Polo nazwę miasta Xanadu zapisywał „Ciandu”. Tak też miasto pojawiło się na mapie stworzonej przez Sansona d’Abeville, pochodzącej z 1650 roku.

Ten iście baśniowy opis umocnił wizerunek Chin jako potężnego i bogatego kraju. Już kilkaset lat przed Marco Polo informacjami o Kraju Środka dzielili się bizantyjscy kronikarze. Bizantyjczykom udało się też wykraść chiński sekret produkcji jedwabiu. Wedle legendy, dwóch mnichów przemyciło 25 tysięcy jajeczek jedwabników w wydrążonych bambusowych kijach.

3. Cejlon: brama do Edenu

Jak straszył XIV-wieczny podróżny i kolekcjoner opowieści podróżniczych Jan z Mandeville, na Cejlonie żył „rodzaj węży, żółtych i świecących na grzbiecie, o czterech łapach, krótkich udach i wielkich paznokciach jak szpony lub ostrogi”. Miał na myśli rzecz jasna krokodyle. Mimo tych budzących grozę podań, wyspa uchodziła za swoistą bramę do Raju. Przede wszystkim był tam grób i odcisk stopy biblijnego Adama. Na wyspie znajdowało się też – jak pisał franciszkanin Odoryk z Pordenone – jezioro z łez wylanych przez pierwszych rodziców po śmierci Abla.

Jan z Marignolli, również żyjący w XIV wieku, opowiadał z kolei, że raj leży zaledwie czterdzieści mil od Cejlonu. Twierdził, że na wyspie słychać już grzmiące wodospady Edenu. Inni, mniej skłonni do szukania na odległej wyspie raju, utożsamiali Cejlon z z tajemniczą wyspą Taprobane, gdzie gór ze złota strzegły gigantyczne mrówki, wielkie jak psy.

2. Raj: gdzieś za widnokręgiem

Edenu, do którego ludzie średniowiecza uparcie próbowali dotrzeć, szukano nie tylko na wschodzie. Czego dokładnie szukano? Opowiadano, że raj leży na górze – to dzięki temu przetrwał potop z czasów Noego. Wyobrażano sobie, że otacza go mur pokrytym mchem, a wejście wypełnia ogień, którego nie może pokonać żaden śmiertelnik.

Ci, którzy szukali raju na Zachodzie, identyfikowali go z tajemniczą szczęśliwą wyspą, do której dotarł św. Brendan – irlandzki mnich z VI w. Widział tam rzekomo „jasne rzeki ze słodkimi i świeżymi wodami, przeróżne drzewa z cudownymi owocami, róże, lilie, kwiaty i fiołki, zioła i wszelkie rośliny wydające piękne zapachy”, śpiewające ptactwo, zwierzęta żyjące w pokoju, a nawet „ulice i drogi dobrze i na różne sposoby zbudowane”!

Opowieść ta kojarzyła się ze znanymi skądinąd Wyspami Szczęśliwymi lub Avalonem, krainami dla cnotliwych zmarłych. A także z Kukanią – krainą obfitości i wolności, o której sądzono w XIII i XIV wieku, że leży na zachód od Hiszpanii. Panowało tam zabawne i pociągające dla ludzi średniowiecza odwrócenie porządku świata: wieśniak szydził z biskupa, im więcej spałeś, tym więcej zarabiałeś, pola uprawne odgradzano karkówką, a Wielkanoc i Boże Narodzenie świętowano cztery razy w roku.

1. Jerozolima: centrum świata

Najbardziej magicznym i zarazem realnym miejscem była dla ludzi średniowiecza Jerozolima. Jej znaczenie dla chrześcijaństwa było niepodważalne, a za każdym zakrętem doszukiwano się śladów biblijnych wydarzeń. Żyjący na skraju starożytności i średniowiecza św. Hieronim pisał, że „Jerozolima stała się miejscem odwiedzin ze wszystkich części świata, i jest tu taka masa pielgrzymów obu płci, że wszystkie pokusy zebrały się razem”.

Jednym z głównych celów pielgrzymek była świątynia Salomona. Na rysunku rekonstrukcja według biblijnego opisu.

fot.domena publiczna Jednym z głównych celów pielgrzymek była świątynia Salomona. Na rysunku rekonstrukcja według biblijnego opisu.

Nawet, gdy miasto odebrali chrześcijanom muzułmanie, ruch pielgrzymkowy nie słabł. Pod koniec X wieku arabscy notable uskarżali się na „licznych i nieokrzesanych” chrześcijan w miejscach publicznych. Nie brakowało też Żydów. Chrześcijanie gromadzili się i osiedlali zwłaszcza wokół Bazyliki Grobu Pańskiego, która z mniejszymi lub większymi perypetiami, ale trwała w okresie muzułmańskich rządów. W XI wieku plotkowano, że przyjeżdża tam incognito z Konstantynopola sam cesarz bizantyjski. Zarazem jeszcze przed krucjatami mówiono, że na pokutę przybywają do Jerozolimy straszliwe szumowiny.

Gdy krzyżowcy zdobyli święte miasto, zaroiło się w nim od chrześcijańskich żołnierzy ze wszystkich zakątków Europy. Pojawiły się też ulicznice „cuchnące i grzeszne (…), krągłe i wdzięczące się jak rozochocone podlotki”, jak pisał zbulwersowany sekretarz Saladyna. Jak konkluduje Simon Sebag Montefiore w książce „Jerozolima”, państwa krzyżowców były średniowiecznym odpowiednikiem Dzikiego Zachodu pełnym morderców, awanturników i ladacznic. Nie na darmo przebiegła i wiarołomna Dama z Bath z „Opowieści kanterberyjskich” Chaucera, zmieniająca mężów jak rękawiczki, była w Jeruzalem aż trzykrotnie. Ale mimo szemranego czasem towarzystwa było to „święte miasto”. I dlatego Ryszard Lwie Serce pisał w liście do Saladyna: „Jerozolima jest dla nas przedmiotem czci, którego nie oddamy, nawet gdyby pozostał tylko jeden z nas”.

Polecamy najnowszą książkę Normana Daviesa:

Bibliografia:

  1. Jerzy Strzelczyk, W poszukiwaniu królestwa kapłana Jana, Novus Orbis 2006.
  2. Marco Polo, Opisanie świata, W.A.B. 2010.
  3. Jan z Mandeville, Podróże, Atut 2013.
  4. Umberto Eco, Historia krain i miejsc legendarnych, Rebis 2013.
  5. Simon Sebag Montefiore, Jerozolima. Biografia, Magnum 2011.

Komentarze (1)

Odpowiedz na „Jan KuśmirskiAnuluj pisanie odpowiedzi

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.