Odpowiedź AK na pacyfikację Michniowa w 1943 roku
Okupant wymordował wieś znaną z pomocy partyzantom. W odwecie Armia Krajowa zorganizowała jedną ze swoich szczególnie brawurowych akcji.
Szacuje się, że w okresie II wojny światowej Niemcy spacyfikowali ponad 800 polskich miejscowości. W niektórych przypadkach wymordowana została niemal cała ich ludność. Symbol męczeństwa polskiej wsi stanowi spacyfikowana w dniach 12–13 lipca 1943 r. świętokrzyska wioska Michniów, w której Niemcy zastrzelili bądź spalili żywcem 204 osoby.
Tragedia wioski wynikała z ofiarności mieszkańców wobec oddziałów partyzanckich i doprowadziła do akowskiego uderzenia odwetowego na niemiecki pociąg osobowy koło bloku kolejowego Podłazie pod Suchedniowem.
Partyzancka wioska
Michniów znajduje się kilka kilometrów na południe od Suchedniowa. Jest bardzo malowniczo położony wśród niewielkich wzgórz, lasów i pól świętokrzyskich. Podczas II wojny światowej mieszkańcy wioski dość szybko włączyli się w wir działalności podziemnej, wstępując do organizacji konspiracyjnych, a następie zasilając grupy dywersyjne i oddziały partyzanckie.
Szczególnie mocną pozycję w Michniowie miała AK, a zwłaszcza oddziały stworzone przez przybyłego w maju 1943 r. w Góry Świętokrzyskie cichociemnego por. Jana Piwnika „Ponurego”. Piwnik zaczął skupiać pod swą komendą chodzące do tej pory luźno grupy leśne, tworząc z nich Zgrupowania Partyzanckie AK „Ponury”. 4 czerwca objął również dowództwo okręgowego Kedywu.
W Michniowie początkowo stacjonował jego sztab. Jednak po przeniesieniu bazy na wzgórze Wykus w Lasach Siekierzyńskich wioska spełniała funkcję punktu kontaktowego. Kilka pierwszych tygodni Piwnik poświęcił na sprawy organizacyjne. W jego wojsku znalazły się oddziały różnorakiej proweniencji od Narodowych Sił Zbrojnych, poprzez AK i BCh, po Gwardię Ludową (GL). Przyjmował również partyzantów innych narodowości: Rosjan, Gruzinów oraz Żydów. Wkrótce Zgrupowania liczyły ponad 300 żołnierzy.
Na początku lipca przeprowadził pierwszą akcję zbrojną. W nocy z 2 na 3 lipca zaatakowane zostały dwa pociągi pod Łączną koło Suchedniowa, z których jeden zderzył się dodatkowo z pociągiem towarowym. Następnie wagony zostały ostrzelane przez partyzantów. Był to swoisty chrzest całości wojska „Ponurego”. Dowódca zadowolony z wyniku uderzenia w niedzielę 11 lipca zorganizował podniosłe święto partyzanckie na Wykusie. Podczas uroczystości żołnierze złożyli przysięgę oraz otrzymali symboliczne orzełki. Jednak dzień później nastroje diametralnie się zmieniły.
Spóźniona odsiecz
Rankiem 12 lipca na Wykus przybył ppor. Stefan Obara „Stefan”, informując, że w Michniowie Niemcy aresztują mieszkańców. Piwnik zebrał 100 najlepiej uzbrojonych ludzi i ruszył z nimi szybkim marszem do oddalonej o około 15 kilometrów wioski. Niestety odsiecz przybyła za późno. Niemcy zdążyli już wymordować część mieszkańców. Jak wspominał jeden z żołnierzy „Ponurego” Zdzisław Rachtan „Halny”:
Wszystko się jeszcze tliło, głownie całe leżały. Niezapomniany obraz kobiety, która stała spalona z dzieckiem na ręku. Stała spalona między ścianą a piecem, takim jak były na wsi do spania. Straszny widok. Coś niesamowitego. Słodki, przedziwny zapach. Ja pamiętam swoje krótkie włosy, bo byłem ostrzyżony, to pod furażerką myślałem, że mi się to wszystko podnosi.
Widok spalonych ciał szokował nawet najbardziej doświadczonych partyzantów. Grozy sytuacji dodawał fakt, że część z nich wśród zamordowanych rozpoznało swych najbliższych. Także Piwnik, jako chłopski syn z Janowic koło Opatowa, bardzo mocno przeżył śmierć mieszkańców wioski. Wkrótce, po naradzie z oficerami, podjął decyzję, że Niemcy muszą odpowiedzieć za swą zbrodnię. Rozkazał wymarsz w kierunku bloku kolejowego Podłazie położonego między Suchedniowem a Łączną, gdzie planowano zaatakować niemiecki pociąg i zlikwidować jego pasażerów.
Odwet Ponurego
Plan zakładał zatrzymanie pociągu jadącego z Krakowa do Warszawy za pomocą detonacji ładunku pod lokomotywą. Uderzeniem dowodził dowódca I Zgrupowania cichociemny por. Eugeniusz Gedymin Kaszyński „Nurt”. Próba nie powiodła się. Zawiódł materiał wybuchowy, z którego sporządzono ładunek. Dowodzenie przejął dowódca II Zgrupowania, również skoczek ppor. Waldemar Szwiec „Robot”. Tym razem zamierzano za pomocą opuszczenia semafora zatrzymać pociąg jadący około godz. 2.40 z Warszawy do Krakowa. Jak można przeczytać w dzienniku prowadzonym przez żołnierza II Zgrupowania Stanisława Wolffa „Staszka”:
Otrzymujemy teraz nowy rozkaz: zatrzymać pociąg jadący ze Skarżyska. W słowa rozkazu włącza się już znowu rosnący łoskot zbliżającego się pociągu. Chorąży „Marian” [Marian Wikło – W.K.] opanował już przystanek, słychać zgrzyty hamulców i maszyna staje. Kolega „Wąs” [kpr. Kazimierz Skrzynecki – W.K.] ładuje serię z cekaemu w kocioł parowozu, wypryskuje woda, z sykiem uchodzi para. Pada rozkaz: „Do pociągu”.
Część Niemców zdołała wyskoczyć na zewnątrz i ostrzeliwała atakujących. Kłęby buchającej pary stanowiły dla nich swoistą zasłonę dymną. Mimo to po przełamaniu obrony partyzanci wtargnęli do wagonów i rozprawili się z niemieckimi pasażerami. Nie było miejsca na litość. Według źródeł akowskich w pociągu zginęło od 60 do 180 Niemców, a około 70 było rannych. W meldunkach niemieckich straty określone zostały na 5 do 8 zabitych i na 10 do 14 rannych. Prawda leży zapewne gdzieś po środku.
Wśród partyzantów było 5 rannych, w tym cichociemny por. Jan Rogowski „Czarka”. Rogowski otrzymał postrzał w pierś. Pocisk przeszedł przez sutek i utkwił w łopatce. Rana była na tyle poważna, że po jakimś czasie musiał wyjechać do Warszawy na leczenie.
Po akcji Zgrupowania powróciły do Michniowa, aby ewakuować pozostałą ludność do lasu. Jednak mieszkańcy nie wyrazili takiej chęci. Dlatego oddziały odeszły na Wykus. Kilka godzin później do wioski ponownie przybyli Niemcy i dokończyli rzezi, mordując i paląc żywcem w zamkniętych zabudowaniach kolejną grupę osób.
Do dziś udało się zidentyfikować 204 ofiary dwudniowej pacyfikacji, w tym 54 kobiety i 48 dzieci, z czego najmłodsze miało zaledwie dziewięć dni. Kilkadziesiąt osób trafiło do obozów koncentracyjnych, gdzie część zmarła. Grupa mieszkańców została także wysłana na roboty przymusowe. Niemcy mordowanie dzieci i kobiet przedstawiali jako walkę z bandami. W jednym z meldunków czytamy:
Podczas przeczesywania terenu przez siły Policji Porządkowej 53 osoby podejrzewane o współpracę z bandytami zostały rozstrzelane. Większość zabitych pochodzi ze wsi Michniów. Dla działań prewencyjnych w tej wsi spalono niektóre zabudowania, gdyż ukrywający się tam ludzie usiłowali stawiać opór.
***
O innych akcjach żołnierzy polskiego podziemia przeczytacie w książce Wojciecha Königsberga pod tytułem AK 75. Brawurowe akcje Armii Krajowej, którą w naszej księgarni możesz zamówić aż 30% TANIEJ.
Bibliografia:
Źródła:
- AAN, Antyk, sygn. 228/26-3, Meldunek sytuacyjny „Robota” do „Ponurego” za przeciąg od 10 sierpnia do 8 września 1943 r., k. 23.
- AAN, Antyk, sygn. 228/26-3, Sprawozdania i meldunki Kierownictwa Dywersji AK 1940–1944, Raport por. „Ponurego” do Dowódcy AK, k. 120.
- Archiwum Studium Polski Podziemnej w Londynie (dalej SPP), Relacje, sygn. B.I.18/61, Relacja Leszka Popiela „Antoniewicza”.
- I nie widziałem ich więcej wśród żywych… Pacyfikacja Michniowa 12–13 lipca 1943 r. w dokumentach i relacjach, wstęp i oprac. Tomasz Domański, Kraków 2013.
- SPP, Kolekcje, sygn. KOL.23/99, Teczka personalna cichociemnego Eugeniusza Gedymina Kaszyńskiego.
- SPP, Kolekcje, sygn. KOL.23/234, Teczka personalna cichociemnego Jana Rogowskiego.
- SPP, Kolekcje, sygn. KOL.23/282, Teczka personalna cichociemnego Waldemara Szwieca.
- Marian Świderski, Wśród lasów, wertepów, Bodzentyn 2010.
- Jan Pietrzykowski, Dziennik żołnierza z oddziału por. „Czarki”, Częstochowa 1967.
- Relacja Zdzisława Rachtana z 9 października 2006 r. (w zbiorach autora).
Opracowania:
- Cezary Chlebowski, Cztery z tysiąca, Warszawa 1981
- Katarzyna Jedynak, Pacyfikacja Michniowa, „Kuryer Kielecki” [dodatek do „Echa Dnia”] 2013, nr 19.
- Wojciech Königsberg, Droga „Ponurego”. Rys biograficzny majora Jana Piwnika, Warszawa 2014.
- Wojciech Königsberg, W 70. rocznicę działalności Zgrupowań Partyzanckich AK „Ponury”, „Wykus” 2013, nr 18.
- Leszek Popiel, Odwet za Michniów, „Wrocławski Tygodnik Katolików” 1963, nr 28.
- Krzysztof A. Tochman, Słownik biograficzny cichociemnych, t. 1, Zwierzyniec–Rzeszów 2008.
- Tenże, Słownik biograficzny cichociemnych, t. 3, Zwierzyniec–Rzeszów 2002.
- Tenże, Słownik biograficzny cichociemnych, t. 4, Zwierzyniec–Rzeszów 2011.
Spektakularne akcje polskiego podziemia w książce:
Wojciech Königsberg
AK75. Brawurowe akcje Armii Krajowej
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 46.90 zł | 31.89 zł idź do sklepu » |
ale według niemiaszków odszkodowanie nam sie nie nalezy..
A jaki to sukces ze zabili 15 Niemców a ci w rewanżu rozjebali całąwieś więcej takich bredni nie chcę słuszeć!
jakby teraz okupant wszedł to przynajmniej wiemy,co byś mu lizał i że byłbyś dobrym materiałem na kapusia …..dno dna
A jakim sukcesem była kampania wrześniowa? Więc może idąc śladem Czechów powinniśmy za każdym razem, gdy nas atakują poddawać się bez walki.
zryty masz baniak
Do autora: czy w/g autora współpraca z wioską traktując ją jako punkt kontaktowy bez stałej ochrony jest logiczna? czy akcja odwetowa nie była zbyt pochopna? kontrakcja spowodowała dalszą niemal całkowitą exterminacją wioski. Czy takie akcje są głupie czy bohaterskie? jakiś komentarz do faktów? analiza?
Sukces? Co za bzdury Pan pisze?
To nie jest żadna „brawurowa akcja”, tylko zwyczajny, nieprzemyślany, napad na pociąg, który Niemcom nie przyniósł żadnych wymiernych szkód (chyba, że pociągiem jechała generalicja na wczasy), a po stronie polskiej spowodował kolejne cierpienia ludności cywilnej.
Poza tym nie znalazłem informacji, czy to był pociąg „nur fur Deutsche”, czy sprawdzono czy nie ma tam osób cywilnych innej narodowości (Polaków?). Po prostu wpadli i zaczęli strzelać….
No brawo – kłania się logika „żołnierzy wyklętych”, których teraz każe nam się czcić.
ty pewnie czcisz tych co po wojnie współpracowali z ruskimi,w trakcie wojny nie robili nic tylko narzekali jak to jest zle,a może takich co Niemcom donosili na tych co walczyli z Niemcami?Wypad z Polski,takich ludzi tu nie trzeba,potrzebuje ich Angela.
Nie, no oczywiście Polska potrzebuje kowbojów strzelających z biodra do wszystkiego co się rusza. Dlatego dzisiaj jest tu gdzie jest.
Ty glupcze ..termin „zplnierze vykleci” odnosi sie do partyzantov valczacych z komunstami po przejsciu frontu!! Ty capie nie masz o niczym pojecia!! Vojna przynosi ofiary a vinny ten co vojne rozpetal!! Ty viesz cvoku ilu zginelo Rosjan?? Tez nie viedzieli czy zvycieza!!
tacy jak ty wzięli by kredki i rysowali orły na niemieckich pociągach
Nie najlepiej było się poddać i być zniewolonym! Gdyby wszyscy tak myśleli to dziś nie byłoby polski….
Panie Wojciechu, zna Pan historię pacyfikacji Woli Żarczyckiej, której dawna nazwa brzmi jak Pana nazwisko?
W zasadzie to ta zbrodnia byla odpowiedzia na te „brawurowa akcje”. Ciezko tez ten zwykly napad nazwac sukcesem, bo co on dal poza zrownaniem wsi z ziemia, wymordowaniem ponad 200 mieszkancow, czy stratami w zgrupowaniach?
Spalenie Michniowe było choronologicznie pierwszym zdarzeniem, a napad na Niemiecki pociąg kilka godzin później(!) było akcją odwetową.
Nawet nie chce sie was czytac gudłaje
Michniów został spacyfikowany dzięki wspólpracy jednego z oficerów Ponurego z Niemcami. Właśnie ten zdrajca wskazał Niemcom wioskę, która pomagała i wspierała partyzantów.
Jego ksywa: „Motor” Wszyscy mu ufali bo początkowo zasłużył się w walce z Niemcami. Brał udział w rozbiciu więzienia w Pińsku. Niestety, Niemcy porwali jego matkę i facet zaczął szaleć, chciał zmusić AK do odbicia jego matki, co by było całkowicie nieefektywne ze względu na możliwość dużych strat i brak korzyści militarnych. Więc gostek dał się namówić do współpracy i w wyniku ujawnionych przez niego Niemcom informacji zginęły setki osób działających w konspiracji. Był kurierem „Ponurego”, jego łącznikiem z komendą główną w Warszawie i jednym z jego dwóch najbliższych współpracowników. Tak bardzo kochał matkę, a cechował go wulgarny i przedmiotowy stosunek do kobiet. Zdradzał swoją żonę, miał nawet dziecko z młodziutką dziewczyną, które urodziło się już po jego egzekucji z rozkazu Armii Krajowej, kiedy w wyniku śledztwa ustalono jego katastrofalną w skutkach zdradę.
I był to Czarka ,który kilkakrotnie wsypał zgrupowanie na Wykusie ,karę śmierci wykonał osobiście ,,Ponury”
To nie był Czarka – por. Rogowski. To był por.”Motor”.
Wyrok,wg rozkazu, wykonał na drodze z Milejowic na Przełęcz Witosławska chor.Waga-Szort, zakopali twarza do dołu żołnierze z drużyny służbowej kaprala Bata.
Szkoda ze nie mozna aktywowac takiej grupy do zadań specjalnych,tysiace smieci czeka na zakopanie morda do ziemi
„Motor” został zdemaskowany dopiero po zdjęciu „Ponurego” z dowództwa oddziału. Było to w ramach porządkowania bałaganu jaki narobił „Ponury” przez jego następcę „Nurta”.
Trochę za bardzo rozdmuchaliście tą akcję w Michniowie. W tym miejscu zaznaczam:
Wielki szacunek dla „Ponurego” i całej Świętokrzyskiej AK!
Gdyby nie zdrajca „Motor”, bliski współpracownik „Ponurego” i jego kurier na pewno więcej byśmy znali sukcesów tego zgrupowania. Wszystko zostało opisane w książce „Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie”.
Kiedy Niemcy napadli na Michniów, spalili zabudowania, pomordowali mieszkańców, partyzanci Ponurego wpadli w szał. Cała ta wieś ofiarnie wspomagała ruch oporu. Leśni postanowili przeprowadzić szybką odsiecz i nasunęła się ku temu odpowiednia sposobność. Przez okolicę miał przejeżdżać pociąg urlopowy wiozący żołnierzy na przepustce, prawdopodobnie w większości pijanych. „Ponury” z ludźmi zasadzili się na stacji i podłożyli ładunek wybuchowy, który powinien wykoleić pociąg. Niestety, ładunek nie wypalił (chyba zwilgotniał w leśnych warunkach), a pociąg nie zatrzymywał się na tej stacji, więc przejechał przez zasadzkę nieruszony. Gdyby ta akcja napaści na pociąg z żołnierzami by się udała, zorganizowana w zaledwie kilka godzin po pacyfikacji Michniowa, to byłby rzeczywiście duży sukces i jasne przesłanie dla Niemców: „wasze zbrodnie nie są bezkarne”. Niestety, udało się zaatakować jedynie pociąg osobowy z cywilami, bo ten zatrzymał się na stacji obstawionej przez partyzantów. Zdarzenie miało pewien rozmach ze względu na jego spontaniczność motywowaną chęcią zemsty za zbrodnie w Michniowie, ale nie była to szczególnie udana akcja.
Co do naprawdę brawurowych akcji z udziałem „Ponurego” wymienić można chociażby rozbicie więzienia w Pińsku i zorganizowanie produkcji polskiej wersji pistoletu Sten – różniła się od oryginału możliwością wymiany poszczególnych częsci po ich zużyciu; oryginał nie uwzględniający możliwości zastosowania części zamiennych nie był praktyczny w warunkach partyzanckich, gdzie każda sztuka broni była na wagę złota, a po zepsuciu tylko jednogo jej elementu broń była do wyrzucenia.
Teraz już wiadomo, że wysadzanie i atakowanie Niemców było błędem trzeba było im pomagać w walce z Sowietami i tak by nie wygrali bo wszystko działo się wg planu masonerii. Historie którą znamy można sobie między bajki włożyć te wszystkie brednie o aliantach itd… . Tak jak i teraz kierunek NWO. USA i Rosja to jedna i ta sama zaraza gramy w dobrego i złego policjanta. Wanda Wasilewska była w masonerii tak jak Roosevelt. Wystarczy na spokojnie zrobić analizę tej całej wojny i zobczyc że cele są wspólne że chazarsto sposnoruje jedna i druga strone , że razem się spotykają w kubie Bildenberga a w mediach niby walcza miedzy sama pociągając coraz to młodsze pokolenia do wzajemnej nienawiści.
Zmień leki
niemieckie psy
Jest niezmiernie trudno odnieść się do czasów tak różnych klimatem i warunkami od dzisiejszych. Tak mądrząc się z fotela i walcząc z klawiaturą piszę tylko, że trochę było w tym chaosu i emocji. Skuteczna zemsta smakuje najbardziej na zimno. Tego chyba zabrakło. Ale może inaczej nie dało się.
Dzień po tej pacyfikacji, moja wówczas chyba 17letnia mama, wracała od rodziny chyba z Suchedniowa do domu w Bodzentynie. Wspominała często to co tam stało i co widziała. Spotkała ludzi którzy uciekli przed pacyfikacją i szukali swoich rodzin, czy ktoś jeszcze się uchwał. To był szok dla tak młodziutkiej wówczas dziewczyny.