Wielka afera z podręcznikiem do historii w Arabii Saudyjskiej. Król Fajsal na jednym zdjęciu z… Mistrzem Yodą
Wydawać by się mogło, że zestawienia przywódców państw z bohaterami filmów science fiction i fantasy są domeną internetowych memów. Tymczasem w oficjalnym saudyjskim podręczniku król Fajsal podpisuje Kartę Narodów Zjednoczonych w towarzystwie… Mistrza Yody.
Według podręcznika do historii, z którego uczą się młodzi Saudyjczycy, w chwili podpisywania Karty Narodów Zjednoczonych na konferencji w San Francisco w 1945 roku moc była z królem Fajsalem. Na zdjęciu ilustrującym w tekście ten fragment dziejów obok monarchy stoi bowiem nie kto inny, jak sam Mistrz Jedi Yoda wyjęty wprost z Gwiezdnych Wojen. Fajsal dzięki wpływom z wydobycia ropy naftowej rozwijał w swoim kraju edukację i wprowadził w ojczyźnie telewizję. Yoda wytrenował młodego Luke’a Skywalkera i żył osiem długich stuleci.
To ze wszech miar prestiżowe spotkanie mogłoby mieć miejsce dawno temu, w odległej galaktyce, a nie w XX wieku. Mistrz Yoda bowiem nie istniał. Jak zatem jego zdjęcie z saudyjskim monarchą znalazło się w podręczniku?
Abdullah Al Shehri, artysta będący autorem fotomontażu twierdzi, że nie ma bladego pojęcia. Podkreśla jednak, że tak król Fajsal, jak i Mistrzowie Jedi znani byli ze swej inteligencji. W dodatku Mistrz Yoda… ma skórę tego samego koloru, co saudyjska flaga. Ponoć wszystko to, a nie poczucie humoru czy chęć poniżenia surowego króla, zainspirowało artystę do stworzenia fotomontażu, który wystawiał później w galeriach między innymi w Aspen i Dubaju.
Choć większość mediów dowcipkuje sobie z zaistniałej sytuacji, Saudyjczycy są niepocieszeni. Darzą oni króla Fajsala ogromnym szacunkiem, dlatego w tamtejszym ministerstwie edukacji lecą głowy. Saudyjczycy drukują poprawioną wersję podręcznika i szukają winnego afery.
Darzą oni króla Fajsala ogromnym szacunkiem, dlatego w tamtejszym ministerstwie edukacji lecą głowy.
Obawiam się, że można i trzeba dosłownie odczytywać takie stwierdzenie..