Serial „Gra o Tron” jest niepokojąco realistyczny
Celine Cunen, doktorantka na wydziale matematyki na Uniwersytecie w Oslo, porównała wskaźnik śmiertelności postaci w serialu HBO ze średnią długością życia angielskiej ludności podczas Wojny Dwóch Róż. Obydwa współczynniki są zaskakująco podobne.
Wojna Dwóch Róż była wojną domową toczącą się w Anglii w latach 1455-1487. Krwawy konflikt stanowił inspirację dla George’a R.R. Martina do stworzenia książek z serii „Pieśń Lodu i Ognia”, literackiego pierwowzoru „Gry o Tron”. Podczas XV-wiecznego sporu rywalizowały ze sobą rodziny Yorków i Lancasterów, które prawdopodobnie natchnęły pisarza do wykreowania Starków i Lannisterów.
Według obliczeń Celine Cunen męska część zgonów wyniosła 88% całkowitej liczby zmarłych podczas wojny domowej. W serialu współczynnik ten wyniósł 76%. Znacząca dysproporcja pomiędzy produkcją HBO a rzeczywistością XIV-wiecznego konfliktu pojawia się przy porównywaniu ilości zgonów szlachty i prostych ludzi.
W „Grze o Tron” 55% przedwczesnych zejść z tego świata należała do ludzi błękitnej krwi. W rzeczywistości ofiar wśród najbiedniejszych było znacznie mniej, a 68% całkowitej liczby zmarłych zabitych/zmarłych stanowili wysoko urodzeni. Wojny toczyli dobrze sytuowani rycerze oraz ich najemnicy.
Cunen zaznacza, że „badanie” zostało przeprowadzone w celu popularyzacji statystyki. Dodaje, że dokładne i naukowe ujęcie tematu jest niemożliwe, ze względu na brak danych.
Bohaterowie największej produkcji HBO padają jak muchy. Nigdy nie wiemy kto zginie następny i martwimy się o nasze ulubione postacie. Czy serial nie stał się zbyt krwawy? Teraz możemy z całą pewnością potwierdzić, że nie.
Dodaj komentarz