Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Paramonow czyli do czego nie służy… młotek?

fot.Ilustracja poglądowa wygenerowana przy pomocy sztucznej inteligencji (AI). Wokół Jerzego Paramonowa narosło wiele opowieści.

Powstały ballady, piosenki i legendy – ostatnio nawet utwór zespołu Vavamuffin, którego słów trudno tu przytoczyć. Ale czy naprawdę był tak groźnym przestępcą… z młotkiem?

Elegant bez szkoły, wyjęty spod prawa

Kiedy czytamy o Paramonowie, najczęściej widzimy jedynie skrót: strzelaninę albo jego „modus operandi”. Tymczasem – jak podaje Kazimierz Kunicki, opierając się na aktach IPN – można dość dokładnie odtworzyć jego przeszłość.

Jerzy Paramonow urodził się w 1931 roku w Skierniewicach. Uczniem był słabym – z trudem ukończył sześć klas, szkoły nigdy nie skończył i żadnego zawodu się nie nauczył. Imał się różnych zajęć, ale szybko je porzucał. Wychowywała go ulica, co szybko zaowocowało pierwszymi konfliktami z prawem. Już w wieku 14 lat miał sprawę karną. Później pojawiły się kolejne wyroki – za znieważenie funkcjonariuszy MO, kradzieże, bójki, a nawet gwałt.

Momentem przełomowym miał być rok 1955. Paramonow wyszedł wtedy z więzienia w Siedlcach, gdzie siedział za kradzież marynarki. Brak poszanowania prawa nie oznaczał braku zamiłowania do elegancji. Zamieszkał u szwagra na warszawskiej Tylżyckiej i zatrudnił się u niego w Domu Książki jako magazynier. Początkowo wyglądało to obiecująco, lecz szybko wszystko się załamało.

19 sierpnia 1955 roku, po pracy, na przystanku tramwajowym natknął się na dzielnicowego wracającego z oględzin włamania. Doszło do starcia – Paramonow trzykrotnie uderzył go w głowę łomem (nie młotkiem, jak głosi legenda). Milicjant przeżył, lecz doznał trwałego kalectwa: zniekształconej czaszki i utraty oka. Napastnik zabrał mu też służbową tetetkę.

Uzbrojony i poszukiwany

Rozpoczęły się intensywne poszukiwania niebezpiecznego bandyty. Paramonow szybko wykorzystał zdobyczną broń. Już 20 sierpnia napadł na sklep pod Warszawą, zdobywając 10 000 zł. Uciekł skradzionym rowerem, a po sześciu dniach wrócił do stolicy. Tam obrabował kolejny sklep (1400 zł), potem restaurację we Włochach (1200 zł).

fot.W. Sławny / domena publiczna Warszawa stała się ulubionym miejscem ataków bandyty.

Dołączył do niego 20-letni Kazimierz Gaszczyński, wcześniej karany za chuligaństwo. Razem dokonywali kolejnych rabunków. Maski i ciemne okulary miały chronić ich tożsamość. W Aninie klient próbował obezwładnić Paramonowa butelką – ten strzelił mu w twarz. Ofiara cudem przeżyła, ale nie była w stanie zeznawać. Milicja zacieśniała obławę, a przestępcy w tym czasie hulali w melinach na Starej Pradze.

Od libacji do tragedii

W nocy z 21 na 22 września Paramonow bawił się z prostytutką Władysławą Buraczyńską i szwagrem Zdzisławem Gadajem. O 4:30 nad ranem zatrzymał ich na rowerze sierżant Zdzisław Łęcki. Kobietę puścił, mężczyznom kazał jechać za sobą taksówką na komendę. Widok auta jadącego za rowerem był kuriozalny, ale finał okazał się tragiczny. Przy komendzie Paramonowowi wypadł magazynek. Sięgnął po broń i dwukrotnie strzelił w policjanta. Łęcki zginął na miejscu – miał zaledwie 27 lat i dwoje dzieci. Kolejny funkcjonariusz, sierżant Zenon Misztal, został ranny w udo.

Paramonow uciekł – zastraszył taksówkarza, potem schronił się u szwagra. Później wraz z Gaszczyńskim kluczył po Polsce: Płock, Skierniewice, Łódź, Łuków. Po drodze zrabowali 2500 zł i rower. Ostatecznie jednak wrócili do Warszawy.

Aresztowanie i młotek

2 października obaj zasnęli na stogach słomy przy torach, niedaleko Dworca Wschodniego. Tam zaskoczyli ich sierżanci Józef Ostrowski i Henryk Skiba. Broń nie została użyta – zamiast kajdanek wystarczyły paski od płaszczy.

Paramonow miał wówczas przy sobie młotek, ukradziony kolejarzom. Planował napaść nim na milicjanta, by zdobyć naboje. I to właśnie z tego narodziła się legenda o „Paramonowie z młotkiem”.

„Sukces” MO i proces

Już 3 października „Trybuna Ludu” obwieściła spektakularny sukces milicji. W rzeczywistości wiele w tym było przesady. Plotkowano, że bandyta przebierał się za listonosza czy kolejarza, co skutkowało licznymi kontrolami.

Akt oskarżenia przygotowano błyskawicznie: cztery usiłowania zabójstwa, dziewięć napadów na własność społeczną i cztery na osobistą. Proces rozpoczął się 8 listopada i trwał trzy dni. Wzbudził ogromne zainteresowanie – szczególnie w środowiskach chuliganów, dla których Paramonow stał się idolem, symbolem sprzeciwu wobec władzy. Zainteresowanie było tak duże, że wprowadzono bilety wstępu.

fot.Ilustracja poglądowa wygenerowana przy pomocy sztucznej inteligencji (AI). Proces rozpoczął się 8 listopada i trwał trzy dni.

Obaj oskarżeni przyznali się do winy. Gaszczyński obarczał winą starszego kompana, a Paramonow tłumaczył się trudnym dzieciństwem i okupacją. Twierdził, że marzył o szacunku zdobytym uczciwą pracą i nie urodził się mordercą. Prosił o łagodny wymiar kary – bezskutecznie.

Wyrok i finał

12 listopada zapadł wyrok: kara śmierci dla obu. Sąd nie znalazł okoliczności łagodzących. Przewodniczący uzasadniał: „to przestępcy szczególnie niebezpieczni. Bez skrupułów i jakichkolwiek hamulców moralnych. Czują wstręt do uczciwej pracy, a jednocześnie są opanowani żądzą szastania pieniędzmi. Cechuje ich brutalność i okrucieństwo wobec ofiar”.

Rada Państwa złagodziła karę Gaszczyńskiemu – zamieniono ją na dożywocie, z którego odsiedział 15 lat. Paramonowa nie uratowało nic. 21 listopada 1955 roku, dziewięć dni po zakończeniu procesu, został powieszony w więzieniu na Mokotowie.

Dziedzictwo ballady

Nieprawdą okazały się słowa ballad, w których urósł do rangi bohatera. W rzeczywistości był brutalnym bandytą, którego mit wyolbrzymiły pieśni i legendy. Paradoksalnie to właśnie dzięki nim Jerzy Paramonow został zapamiętany i „unieśmiertelniony” w świadomości Polaków.

Bibliografia:

  1. A. Gass, Postrach mentowni [w:] Mafia, Gruner + Jahr sp. z o.o., Warszawa 2011.
  2. P. Kacak, Ballada o Jerzyku, „Policja”, nr 10/2012.
  3. K. Kunicki, Zagadki kryminalne PRL, Bellona, Warszawa 2017.

Komentarze (1)

Odpowiedz na „pallet auctionAnuluj pisanie odpowiedzi

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.