Gdybym się urodził w Cieszynie przed ponad stu laty…
Jaki zobaczyłbym wówczas Cieszyn? Trochę polski, trochę czeski, a w duchu austriacki. Przy tym mieszczański i zamożny. Zobaczmy więc, co zostało po świecie, którego już nie ma.
Gdybym się urodził przed stu laty
W moim grodzie
U Larischów dla mej lubej rwałbym kwiaty
W ich ogrodzie
Tak zaczyna się znana piosenka „Cieszynka”, czeskiego barda Jaromira Nohavicy, którą w Polsce spopularyzował Artur Andrus. Opowiada ona o mieście nad Olzą w 1910 r.
W osiemnastym, dziewiętnastym i na początku dwudziestego stulecia Cieszyn, jako jedno z nielicznych miast śląskich, pozostawał w Austrii (Austro-Węgrzech). W 1779 r. podpisano tutaj pokój cieszyński, kończący austriacko-pruską wojnę „śląską”. Wcześniej, w roku 1653, wraz ze śmiercią księżny Elżbiety Lukrecji, skończyło się 363 lata panowania w tym regionie dynastii Piastów cieszyńskich. Śląsk Cieszyński trafił w ręce Habsburgów, jako królów czeskich.
Wszystko przez pożar?
Można powiedzieć, że szybki rozwój miasta, wręcz znaczący postęp cywilizacyjny zaczyna się u schyłku XVIII w. Z kilku przyczyn. Pierwsza to polityka oświeceniowa Habsburgów, realizowana w każdym zakątku monarchii, tzw. reformy józefińskie. Do końca istnienia imperium Austriacy mocno inwestowali w rozwój miast, zwykle zaniedbując przy tym wieś. Pozostawili też margines swobody dla działaczy lokalnych, który znacznie się zwiększył w drugiej połowie XIX w. Wykorzystywali to aktywiści społeczni, jakbyśmy ich dziś nazwali. Jeden z wybitniejszych, jezuita Leopold Jan Szersznik, przyczynił się do założenia w 1802 r. publicznej biblioteki, pierwszej na tym terenie oraz muzeum – najstarszego na Śląsku i na terenie całej monarchii Habsburgów.
Na dzisiejszy wygląd Cieszyna pozytywny wpływ miał (jeśli można tak napisać) wielki pożar u schyłku XVIII w. Po nim miasto odbudowano już jako nowoczesne. W 1910 r., o którym opowiada Nohavica, miasto liczyło prawie 25 tys. mieszkańców, dla porównania – dziesięć lat wcześniej zaledwie 18,5 tys.
Czytaj też: Pińczów – biskupi Wawel
Spacer po mieście
Wyruszamy na spacer mając w pamięci treść piosenki czeskiego barda. Zaczynamy od Rynku. Powstał on pod koniec XVI w., zachował się jego układ przestrzenny. Znajdziemy tu podcienia, ślady renesansu, są też barokowo-klasycystyczne kamienice z końca XVIII w. oraz ratusz, przebudowany w latach 40. XIX w.
Nim jednak przekroczymy Olzę, rozejrzyjmy się po polskim Cieszynie. Znajduje się tu sporo ciekawych budowli z czasów „austriackich”, np. okazałe gmachy użyteczności publicznej, szkoły, instytucje kulturalne. Są doprawdy imponujące, zwłaszcza, że to niewielkie miasto. Doskonałym przykładem jest reprezentacyjny budynek teatru z 1910 r. Oprócz teatru w polskiej części miasta, działa jeszcze teatr czeski za Olzą, także ze sceną polską. Trzy teatry w niedużym mieście! Okazale prezentuje się pałac myśliwski arcyksięcia Karola Habsburga z pierwszej połowy XIX w. Dodajmy do tego jeszcze reprezentacyjne, mieszczańskie kamienice, aby mieć pełniejszy obraz kwitnącego niegdyś miasta.
Cieszyn był nie tylko centrum administracyjnym, wojskowym, kulturalnym regionu, ale także znaczącym ośrodkiem gospodarczym. Region przyciągał rzesze Polaków, zwłaszcza z biednej Galicji.
Moja żona byłaby starszą córką szewca
Kamińskiego co wcześniej we Lwowie mieszkał
Kochałbym ją i pieścił
Chyba lat dwieście
Gdybym sto lat temu się narodził
Byłby ze mnie introligator
U Prochazki bym robił po dwanaście godzin
I siedem złotych brał za to
Jedno z najbardziej urokliwych miejsc w Cieszynie znajduje się nad sztucznym kanałem Młynówki. Malownicze domki nad rzeczką powstały w XVIII i XIX w. a zamieszkiwali je rzemieślnicy, którzy potrzebowali stałego dostępu do wody. Ulica ta zwana jest Cieszyńską Wenecją. W 1910 r. jeszcze nie, ale już rok później moglibyśmy pokonać odcinek od Rynku przez most na Olzie do dworca kolejowego, po czeskiej stronie – tramwajem. Jeździł on do czasu podziału miasta.
Mijając most na Olzie, zgłębiamy się w czeski Cieszyn. W dwudziestoleciu międzywojennym sporo tu zainwestowano, aby dawne przemysłowe przedmieście zamienić w samodzielne miasto. Gdy popatrzymy na miasto jak na jeden organizm, jego podział w 1920 r. był niemal barbarzyński. Część polska straciła nagle połączenie kolejowe, centralę wodociągową i gazownię. Czeski Cieszyn został pozbawiony starówki, instytucji kulturalnych, elektrowni, szkół. Podział i jego konsekwencje zepchnęły polski Cieszyn na peryferia. Czeski Cieszyn powstawał od nowa, dzięki temu możemy podziwiać ciekawe przykłady architektury modernistycznej. Reprezentacyjną budowlą jest ratusz z 1929 r.
Czytaj też: Wieża Lancelota na Śląsku
Znów jedno miasto?
W czasie I wojny światowej rozgorzał polsko-czeski (czechosłowacki) spór o Cieszyn, Śląsk Cieszyński, tzw. Zaolzie. Do tego czasu waśnie polsko-czeskie były problemem marginalnym. Doszło do wojskowej interwencji czeskiej, nie zorganizowano natomiast plebiscytu, choć był taki zamiar. Formalnie decyzja o podziale Śląska Cieszyńskiego została podjęta przez zwycięskie mocarstwa w lipcu 1920 roku na konferencji w Spa.
Widzę tam wszystkich nas idących brzegiem
Mnie żonę dzieci pod cieszyńskim niebem
Może i dobrze że człowiek nie wie
Co go czeka
Z perspektywy 1910 r. raczej dobrze, że ludzie nie wiedzieli, co ich czeka. Upadek monarchii, podział miasta, zepchnął Cieszyn na długie lata do roli prowincjalnego, coraz mniej znaczącego miasta.
Nohavica mieszkał w Cieszynie ponad 20 lat, z okien swego mieszkania widział miasto po polskiej stronie, nauczył się polskiego, ale ani razu nie przekroczył granicy na moście – chyba ironicznie nazwanym – Przyjaźni. Polacy mogli w miarę swobodnie podróżować, przynajmniej od lat 70. XX w. W czeskim Cieszynie mieszkała i mieszka dość liczna społeczność polska.
Wejście Polski i Czech do Unii Europejskiej i strefy Schengen wiele zmieniło. Na Cieszyn znów możemy patrzeć jak na jedno miasto. Choć nietrudno odnieść wrażenie, że obie jego części są nieco do siebie odwrócone plecami. Jest jednak wiele wspólnych projektów, zwłaszcza kulturalnych i turystycznych. Znakomicie i z pompą integrują się strażacy. Polacy chętnie zapisują dzieci do szkół i przedszkoli z polskim językiem, ale po czeskiej stronie. Odwiedzają knajpki, robią zakupy, podróżują koleją do Pragi z czeskiego Cieszyna. Sam uwielbiam przemieszczać się z jednej strony Olzy na drugą, na kawę na Rynku, piwo i madziarski gulasz z knedlikami po drugiej stronie. Wielokulturowość wzbogaca i uatrakcyjnia, wielo – bo oprócz dwukulturowości narodowej, mamy tu też zróżnicowanie wyznaniowe (protestantyzm).
No dobrze. Ale przecież dzieje Cieszyna sięgają IX w., gdzie Góra Zamkowa, romańskie zabytki, Lech, Czech i Rus? To temat na inną opowieść. Ta jest o świecie z pewnej piosenki.
Bibliografia:
- www.visitcieszyn.com (dostęp: 21.09.2022 r.)
- Jaromir Nohavica, Cieszynka
Dodaj komentarz