Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Pancerna „Danuta” – imponująca zdobycz spod Rynarzewa

Pociąg pancerny „Danuta” podczas ćwiczeń

Na zdjęciu sprzed ponad stu lat niemieccy żołnierze pozują na stacji kolejowej przed pociągiem oznaczonym symbolem P.22. Tęgie miny, bandoliery z amunicją, a przed pierwszym szeregiem wystawione trzy ciężkie karabiny maszynowe na podstawach. Żaden z bohaterów tego zdjęcia nie przypuszczał, że już niedługo niemiecki pociąg pancerny nr 22 stanie się… polskim pociągiem pancernym „Danuta”.

Pociąg pancerny był na początku XX wieku skuteczną bronią. Stanowił platformę artyleryjską i ruchomą bazę dla oddziałów szturmowych, a ponadto – dobry środek rozpoznania. O ile torowisko nie było uszkodzone czy zerwane, mógł dość szybko dojechać do wyznaczonych pozycji, wykonać zadania i w razie potrzeby szybko się wycofać. Był najpiękniejszym obrazem, jaki mogli wyobrazić sobie piechurzy przyciśnięci ogniem wroga, pozbawieni w krytycznej sytuacji własnego wsparcia artyleryjskiego. Niespodziewanie pojawiał się za ich plecami i prowadził ostrzał pozycji zaskoczonego wroga.

W momencie wybuchu Powstania Wielkopolskiego w grudniu 1918 roku, pociągi pancerne nie były nowością na polu walki. Znano je bowiem już w pierwszej połowie XIX wieku, gdy w Austrii w 1846 roku opancerzono i uzbrojono w działo platformę kolejową. Pancerne twierdze na torach kolejowych brały udział w wojnie austriacko-włoskiej w 1866 roku, w wojnie francusko-pruskiej w latach 1870–71 roku i w I wojnie światowej (głównie na froncie wschodnim). W czasie II wojny światowej oddały nieocenione zasługi Wojsku Polskiemu w 1939 roku. Służyły też w Armii Czerwonej, a przez hitlerowskie Niemcy były uznane za jeden ze strategicznych rodzajów broni.

Jeden zachował się w Poznaniu

Początkowo pociągi te miały charakter improwizowany. Płytami stalowymi opancerzano lokomotywy i wagony. Te ostatnie zabezpieczano także drewnem i betonem. Taką konstrukcję drewniano-betonową ma zachowany do dziś w Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu wagon, należący prawdopodobnie do pociągu pancernego „Poznańczyk”. Jadący w środku składu parowóz ciągnął i pchał wagony artyleryjskie (początkowo w postaci osłoniętych platform z armatami, później – w pełni opancerzonych wagonów z obrotowymi wieżami z armatami), wagony szturmowe (z piechotą), platformy z workami z piaskiem i szynami, mającymi za zadanie zdetonować potencjalne miny na trasie przejazdu, wagony z karabinami maszynowymi czy wagony dowodzenia.

Pierwsze pociągi pancerne powstały w Austrii

fot.domena publiczna Pierwsze pociągi pancerne powstały w Austrii

Dobrym rozwiązaniem było też przewożenie czołgów, które mogły po wyładowaniu wesprzeć własną piechotę w uderzeniach na cele punktowe lub prowadzić rozpoznanie tam, gdzie pociąg nie mógł dojechać. W służbie polskie pociągi pancerne pozostawały do wczesnych lat powojennych – były bojowo wykorzystywane w Bieszczadach w walkach z jednostkami UPA.

Czytaj też: Akcja pod Bezdanami. W tym napadzie na pociąg brało udział czterech polskich premierów. Dlaczego tak źle im poszło?

Nierównowaga sił

Jednym z najbardziej znanych pociągów pancernych w Polsce był dawny niemiecki pociąg P.22 (po zdobyciu przez powstańców wielkopolskich nazwany „Danutą”). Skład „dwudziestki dwójki” miał posłużyć także do sformowania drugiego pociągu – „Goplana”. Zanim jednak do tego doszło, pociąg obsadzony jeszcze przez niemiecką załogę operował na linii Bydgoszcz–Rynarzewo–Szubin–Kcynia. Powstańcy dążyli do opanowania terenów do linii Noteci i zajęcia kluczowych miejscowości, by zabezpieczyć się przed atakiem ze strony silnego garnizonu Bydgoszczy. A ten atak niemieccy sztabowcy zaplanowali już na koniec stycznia 1919 roku. I to od razu w postaci ofensywy na sporym odcinku frontu północnego – od Łabiszyna do Kcyni.

Jednocześnie, jak na ofensywę przystało, niemieccy sztabowcy zrezygnowali z uderzeń poszczególnych oddziałów, przyjmując plan natarcia dużymi siłami na długim odcinku. Frontalnego ataku miały dokonać oddziały ściągane w rejon Bydgoszczy i Nakła, a podzielone na cztery grupy uderzeniowe.

Pierwsza, pod kapitanem Justem, tworzona przez żołnierzy III batalionu Grenzchutzu, miała uderzać na Chmielniki, Antoniewo i Nową Wieś, wiążąc w walce jednostki powstańcze i sprawiając wrażenie głównej ofensywy. Równocześnie z rejonu Nakła główne siły, dowodzone przez majorów Schemmela i von Meisela (I i V Batalion Grenzschutzu), atakowały Kcynię. Grupa rotmistrza Scholla i porucznika von Greiffenberga nacierała na Szubin, a IV batalion Grenzschutzu i ochotniczy oddział marynarzy dowodzone przez por. Parsenowa – na Rynarzewo. Plan zakładał przerwanie frontu i atak na Gniezno. Jednostki uderzeniowe liczyły ponad trzy tysiące ludzi. Miały do dyspozycji artylerię, karabiny maszynowe i pociągi pancerne – idealną broń w realiach wojny.

Polacy, znając z grubsza niemieckie zamiary, próbowali organizować obronę na zagrożonych odcinkach, choć sił mieli dużo mniej. Prawdopodobnie na jednego powstańca przypadało statystycznie trzech żołnierzy niemieckich. Nie dysponowali też równie silną bronią maszynową, nie mówiąc już o artylerii.

Nękał ogniem polskie pozycje – musiał być zdobyty

Walki rozpoczęły się 21 stycznia, gdy kpt. Jan Tomaszewski, dowódca odcinków frontu północnego (łabiszyńskiego i szubińskiego), z ppor. Pawłem Cymsem, dowódcą odcinka inowrocławskiego uderzyli na Brzozę, którą chwilowo zajęli. Od razu ruszyli do kontrataku Niemcy kapitana Justa, wypierając powstańców z Brzozy i dochodząc do Kanału Noteckiego w rejonie Antoniewa.

Inne niemieckie grupy nacierały na Kcynię, Szubin i Rynarzewo. Te trzy miejscowości stały się areną najkrwawszych walk Powstania Wielkopolskiego. Rynarzewo, które przechodziło z rąk do rąk, 5 lutego ostatecznie zajęli powstańcy, podobnie jak Zamość. Nie mogąc się z tym pogodzić, Niemcy próbowali odbić Rynarzewo, kierując w jego rejon znaczne siły – w tym pociąg pancerny, który wcześniej, 1 lutego, pozwolił zająć im właśnie Rynarzewo i Szubin.

„Danuta” w 1919 roku

fot.domena publiczna „Danuta” w 1919 roku

Dowódca Grenzschutzu przyjął taktykę nękania ogniem polskich pozycji. Ostrzał prowadził pociąg pancerny. Skład codziennie około godz. 9.00 i 15.00 docierał do miejscowości zajętych przez Polaków – szczególnie do Rynarzewa – i otwierał do nich ogień. Dlatego powstańcy postanowili na niego zapolować…

Czytaj też: Jedyne w pełni zwycięskie powstanie w historii Polski. Jak doszło do Powstania Wielkopolskiego i czemu Polacy zawdzięczali sukces?

Miny i marynarze, czyli jak zdobywano pociąg

Pewne spostrzeżenia z nim związane już mieli kawalerzyści wachmistrza Ciążyńskiego. Początkowo – jeszcze w połowie stycznia 1919 roku – właśnie na ten pociąg zasadzali się w czasie tzw. drugiej bitwy o Szubin. Pociągu nie wykoleili, ale sprawili, że jego załoga, zaniepokojona zastawianymi pułapkami, na kilka dni zniknęła z tego rejonu. Jednak na początku lutego Panzerzug nr 22 ponownie zaczął się pojawiać i zasypywać ogniem polskie pozycje.

Teraz zatem, znając już zwyczaje niemieckiej załogi pancernej reduty na szynach i jej swoisty rozkład jazdy, powstańcy sprowadzili z Poznania dziewięciu saperów, a ci założyli na torach minę. Zamaskowali ją, a nawet naprawili uszkodzony wcześniej tor. 14 lutego pociąg ponownie ruszył w trasę. Poprzedzał go jednak pieszy patrol, który w porę wykrył minę i unieszkodliwił ją przez przecięcie kabli.

Choć 16 lutego podpisano rozejm w Trewirze, kończący formalnie walki Powstania, to Niemcy nie mieli zamiaru go przestrzegać. Pociąg nadal kursował ze swoim śmiercionośnym ładunkiem. Dlatego 17 lub 18 lutego (według różnych źródeł) saperzy założyli nową minę, nie demontując przy tym starej, znanej już Niemcom. Tym razem padający śnieg zakrył ślady Polaków. Załoga pociągu nie dostrzegła pułapki…

Przedwczesna eksplozja

Minę miał zdetonować jeden z saperów, który w tym celu ukrył się w pobliżu toru. Niestety, żołnierzowi nie wytrzymały nerwy. Wysadził ładunek o sekundy za wcześnie. Cały skład jeszcze nad nią nie przejechał i nie znalazł się na terenie już kontrolowanym przez Polaków. Dwa wagony pozostały przed pułapką, ale zdecydowana większość pociągu została odcięta od jedynej drogi potencjalnej ucieczki!

Gdy ucichły echa eksplozji, powstańcy ruszyli do szturmu. Jednak niemiecka załoga nie chciała tanio sprzedać swej skóry. Około 400 żołnierzy stawiało opór jeszcze przez dwie godziny. Atakujący również nie czekali na kapitulację i próbowali uparcie zdobyć pociąg. W czasie jednego z ataków zginął prowadzący go młody marynarz, 27-letni bosman Mariusz Wachtel, dowódca 4. kompanii gnieźnieńskiej i zdobywca koszar 12 Pułku Dragonów w Gnieźnie w grudniu 1918 roku.

„Danuta” w trakcie ćwiczeń

fot.Narcyz Witczak-Witaczyński/domena publiczna „Danuta” w trakcie ćwiczeń

Bitwę zakończyła ściągnięta z Łabiszyna artyleria. Polskie działo wstrzeliło się w cel trzecim pociskiem i Niemcy uznali, że nie są w stanie się obronić. Opuścili pociąg i odeszli do lasu. Sześć wagonów, parowóz, jedenaście karabinów maszynowych i jedno działo 38 mm stało się łupem powstańców. Zdobycie składu Polacy okupili śmiercią piętnastu żołnierzy, których pogrzeb w Gnieźnie zmienił się w manifestację z licznym udziałem mieszkańców.

Czytaj też: Armia obdartusów. Wojsko Polskie w 1919 roku

Pędzimy na pancernik!

Wincenty Tomczak, uczestnik tamtych chwil, tak wspominał w 1968 roku zdobycie pociągu:

Nocą, 17 lutego spadł śnieg i wszystko przykrył. Niemcy znowu zatrzymali pociąg, skontrolowali tory, nic jednak nie zauważyli. Pociąg pojechał, nastąpił wybuch. Ja i Andrzej Hadada (kompania nekielska) staliśmy na posterunku, mieliśmy lekki karabin maszynowy. Nagle słyszymy wybuch. Co więc robimy? Hadada, rok starszy ode mnie, krzyczy: – Pędzimy na pancernik!

4 km pod Rynarzewo, bo my w kilku byliśmy pod Żurczynem. Pędzimy – na skraju lasu hrabiny Potulickiej – kiedy zdyszani przybiegamy, widzimy pociąg. Już stoi. Zaczęliśmy się podkradać. Niemcy nie spodziewali się nas z tej strony, bo atak 4 kompanii gnieźnieńskiej szedł z drugiej strony, od miasteczka (gros sił polskich lokowało się właśnie w Rynarzewie). Robimy skok do tego pociągu. Ja się jeszcze trochę wstrzymywałem, bo chciałem się troszeczkę rozejrzeć, ale Hadada krzyczy: – Wicuś idziemy.

On był po lewej, ja pośrodku, a Ignacy Piotrowski (kompania nekielska) po prawej stronie. Jak wybiegliśmy z krzaków, to spostrzegliśmy, że Niemcy i z tej strony się ubezpieczyli. Puścili do nas serie. Ja i Piotrowski – dostaliśmy, Hadada – nie! I on pierwszy doskoczył do nasypu, do pociągu, który stał na torze. Ja, jak dostałem kulę, to przypuszczałem, że się gdzieś uderzyłem czy coś takiego. A Hadada już drugi skok robi. Ja padłem, on dobiegł. My z Piotrowskim nie chcieliśmy być gorsi. (…) Byliśmy już tak blisko, że Niemcy nie mogli ognia z karabinów maszynowych prowadzić. Słyszałem muzykę. To pociski, które odbijały się rykoszetem, tak brzęczały. Pociąg zdobyliśmy, pomimo że byłem ranny. Nadano mu imię „Danuta”. Pozostał już w naszych rękach i służył w Wielkopolsce na innych odcinkach walki.

Z tego opisu wynika, że do zdobycia pociągu doszło 17 lutego wieczorem. A zatem jeszcze przed wejściem w życie rozejmu, który miał obowiązywać od godz. 18.00 dnia 18 lutego 1919 roku.

„Danuta” podczas II wojny światowej

Pociąg doprowadzono do Wągrowca lub według innych źródeł do Poznania – do remontu. Z jego składu sformowano 29 maja pociągi pancerne „Danuta” i „Goplana”. Później – razem „Rzepichą” – utworzyły II Dywizjon Pancernych Wielkopolskich. Co ciekawe, są dokumenty, które podają, że ze zdobytego pod Rynarzewem pociągu sformowano „Rzepichę”, inne – że „Goplanę”, „Danucie” przypisując popowstańcze pochodzenie.

Na początku swej operacyjnej działalności w polskich barwach „Danuta” miała mieć lokomotywę serii 229 (wykorzystano lokomotywę 229.46 OKl12-8 nr 1682/1907 wyprodukowaną w Wiener Lokomotivfabrik Floridsdorf), dwa działa 75 mm, dwa działka 37 mm, 10 lub 15 karabinów maszynowych i wagony improwizowane, czyli będące zwykłymi drewnianymi wagonami towarowymi, wyposażonymi w stalowe sponsony strzeleckie i wewnętrzny gruby pancerz z betonu. Dokładnie taki wagon można obejrzeć w poznańskim Muzeum Broni Pancernej. Tak silnie uzbrojony pociąg pancerny zapewniał wsparcie 15 Dywizji Piechoty w czasie bitwy warszawskiej 1920 roku. Razem z innymi pociągami – „Mścicielem” i „Paderewskim” – walczył pod Mińskiem Mazowieckim, później operował na linii Ciechanów–Mława.

„Danuta” w 1939 roku

fot.domena publiczna „Danuta” w 1939 roku

We wrześniu 1939 roku „Danuta”, już jako pociąg pancerny nr 11, całkowicie zmodernizowana (m.in. z nową lokomotywą Ti-3) i przebudowana – jako jeden z większych i silniejszych polskich składów dozorowała rejony… walk z okresu Powstania Wielkopolskiego. Uzbrojona w 2 haubice 100 mm, 2 armaty 75 mm i 22 cekaemy, 1 września wyjechała z Margonina. Patrolowała linię Chodzież–Szamocin, później rejon Kcyni i Szubina (gdzie 4 września lekko uszkodziły ją samoloty niemieckie). Po wielu perypetiach dotarła nad Bzurę, gdzie od 14 września brała udział w bitwie, walcząc pod Bogorią i Jackowicami. Tam 16 września w walce została ciężko uszkodzona i wysadzona w powietrze. Załoga zasiliła 4 Dywizję Piechoty. Nieliczni jej członkowie przebili się do Warszawy, gdzie wzięli udział w obronie stolicy.

Niemcy nie naprawiali zniszczonej „Danuty”. Jedynie wykorzystali jeden z jej wagonów, który służył później w pociągu pancernym Panzerzug 21. Ten walczył na froncie wschodnim do 30 października 1944 roku, kiedy to został zdobyty przez Rosjan w Możejkach na Litwie. Tak zakończyła się historia pociągu, który walczył z Polakami, Niemcami i Rosjanami.

Bibliografia:

  1. Grot Zdzisław, Powstanie wielkopolskie 1918 – 1919, Poznań 1968.
  2. Magnuski Janusz, Pociąg pancerny Danuta, Warszawa 1972.
  3. O linię Noteci, Śladami Powstania Wielkopolskiego, https://pw.ipn.gov.pl (dostęp: 27.04.2022).
  4. Polskie pociągi pancerne Nr 11 „Danuta” i Nr 12 „Poznańczyk”, derela.pl (dostęp: 27.04.2022).

Komentarze (2)

  1. Jacek Bassara Odpowiedz

    Szkoda tylko że zdjęcia są do bani. Z 5 zdjęci tylko dwa pokazują tamta Danute z Powstania, na 3 pozostałych ( 1,4,5) to zupełnie inna Danuta, zbudowana w latach trzydziestych

  2. Jacek Bassara Odpowiedz

    Naprawdę nie widzicie różnicy na zdjęciach?? Piszecie o małym pociągu uzbrojonym w jedno działo 38 mm na dwuosiowym wagonie artyleryjskim, a pokazujecie zdjęcia potężnego polskiego pociągu z zakładów Cegielskiego, uzbrojonego w dwie armaty 100 mm i dwie 75 mm , na dwóch czteroosiowych !wagonach artyleryjskich, tylko dla tego że nosiły tę samą nazwę ? I gdzie tu prawda historyczna ? Wstyd

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.