Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

„Nagan mój dobrze bije”. Jak w obronie honoru ułanów zabito bohatera wojennego?

Zdzisław Bilażewski był 29-letnim studentem prawa, byłym wojskowym, oficerem rezerwy, gdy w winiarni Carlton na Placu Wolności stanął na drodze grupki oficerów 15 Pułku Ułanów.

fot.domena publiczna Zdzisław Bilażewski był 29-letnim studentem prawa, byłym wojskowym, oficerem rezerwy, gdy w winiarni Carlton na Placu Wolności stanął na drodze grupki oficerów 15 Pułku Ułanów.

To była jedna z najgłośniejszych zbrodni w przedwojennym Poznaniu i zarazem sprawa, która mocno zmniejszyła sympatię poznaniaków do swoich żołnierzy. Ułan zastrzelił byłego lotnika, bohatera wojennego, a sąd – naturalnie wojskowy – uniewinnił sprawcę i jego kompana, który do zabójstwa namawiał. Opinia publiczna nie mogła pojąć tej jawnej niesprawiedliwości.

Zdzisław Bilażewski był 29-letnim studentem prawa, byłym wojskowym, oficerem rezerwy, gdy w winiarni Carlton na Placu Wolności stanął na drodze grupki oficerów 15 Pułku Ułanów. Miał za sobą wojenną przeszłość, bo od 1916 roku służył w niemieckim lotnictwie we Wrocławiu, Królewcu i w Poznaniu – na Winiarach. W tym ostatnim miejscu – na stacji radiowo-telegraficznej. Wziął udział w Powstaniu Wielkopolskim, a mając odpowiednie wyszkolenie podjął służbę w 4 Wielkopolskiej Eskadrze Bojowej, przemianowanej później na 15 Eskadrę Myśliwską.

W jednym z lotów w 1919 roku (nad terenami zajętymi przez Niemców) załoga por. pil. Jerzy Dziembowski i sierżant Zdzisław Bilażewski zdołała się uratować po awarii silnika samolotu i dotarła lotem do własnych linii, gdzie lądowała przymusowo. Z kolei w czasie wojny polsko-bolszewickiej eskadra nie tylko atakowała oddziały Armii Konnej Budionnego, ale też bombardowała (na myśliwcach zainstalowano prowizoryczne wyrzutniki niewielkich bomb), rosyjskie linie zaopatrzeniowe, pociągi pancerne, stanowiska artylerii. W czasie nalotów w rejonie stacji kolejowej Malowanaja walnie przyczyniła się do unieruchomienia, a następnie do zdobycia przez polskie oddziały dwóch sprawnych sowieckich pociągów pancernych „Bela Kun” i „Krasnyj Kriestianin”. W tych akcjach brał udział także Bilażewski.

Samobójstwo czy morderstwo?

W sumie zasłużył na order Virtuti Militari i trzykrotnie Krzyż Walecznych. Gdy wojna skończyła się, nasz lotnik został zwolniony do cywila, pozostając w rezerwie i „przynależąc” do Stacji Lotniczej Ławica. Rozpoczął jednocześnie studia prawnicze w Uniwersytecie Poznańskim.

 

Warto wiedzieć, że Zdzisław Bilażewski miał starszego brata, porucznika Tadeusza Bilażewskiego, służącego w barwnej jednostce podziwianej w Poznaniu – w 15 Pułku Ułanów. Tadeusz jednak zginął w niewyjaśnionych okolicznościach na froncie wschodnim. Nieoficjalnie mówiono, że stracił życie, bo wykrył w 15 Pułku aferę związaną z malwersacjami, w tym – z nielegalnym handlem końmi. Na ławie oskarżonych zasiadł wówczas m.in. dowódca pułku, nie kto inny jak sam Władysław Anders. Sprawa była bardzo dziwna – w ciele starszego Bilażewskiego znaleziono trzy pociski z broni innej niż jego własna, a mimo to sąd uznał, że porucznik… popełnił samobójstwo, bo był chory wenerycznie! Podejrzani ułani, koledzy z pułku, zostali uniewinnieni.

Na ławie oskarżonych zasiadł wówczas m.in. dowódca pułku, nie kto inny jak sam Władysław Anders.

fot.Polona/domena publiczna Na ławie oskarżonych zasiadł wówczas m.in. dowódca pułku, nie kto inny jak sam Władysław Anders.

Zdzisław Bilażewski miał więc wielki żal do panoszących się w mieście ułanów. A los zakpił z niego, stawiając na jego drodze oficerów 15. Pułku, gdy 6 stycznia 1923 roku udał się on do winiarni Carlton…

Czytaj też: Wierzyli, że zwycięstwo przywróci ojczyźnie wolność. Epopeja żołnierzy Andersa

Tragiczna awantura

Winiarnia ulokowana była w budynku nr 17, dziś już nieistniejącym. W XIX wieku pod siedemnastką i osiemnastką stał budynek dwupiętrowy z trzynastoma oknami od strony ulicy, rozebrany na początku XX wieku i zastąpiony dwoma budynkami. Jeden z nich, pod numerem 17, był – jak wspomina Zbigniew Zakrzewski na kartach „Ulicami mojego Poznania”: „czteropiętrowym, z wysokim dachem i balkonami w niszach, powstałym z inicjatywy budowniczego Czesława Leitgebera”. Zamontowano w nim windę, gdyż:

miały tu swą siedzibę rozliczne przedsiębiorstwa: placówka obrotu ziemiopłodami, Towarzystwo Handlowe dla Przemysłu Koksowniczego, Centrala Oliw Mineralnych, biura młynów Hermanna, czyli popularnej Hermanki z Wildy oraz fabryka farb, firma materiałów opałowych, biura przedsiębiorstwa budowlanego Czesława Leitgebera z Naramowickiej, hurtownia wina, wreszcie sklep z materiałami konfekcyjnymi firmy Karol Jankowski i Syn.

Reklama winiarni Carlton z lat 20.

fot.domena publiczna Reklama winiarni Carlton z lat 20.

W tym właśnie lokalu Zdzisław Bilażewski pokłócił się oficerami 15 Pułku Ułanów Poznańskich. Nazwał ich koniokradami i spoliczkował jednego z nich, porucznika Leona Pruszanowskiego. Ten wyjął rewolwer Nagant i z zimną krwią, podżegany przez swoich towarzyszy, czterokrotnie strzelił z bliska do Bilażewskiego. Dwa pociski trafiły i Bilażewski padł martwy.

Czytaj też: Armia obdartusów. Wojsko Polskie w 1919 roku

W obronie honoru munduru

Wiadomo, że uczestnicy kłótni byli trzeźwi – jednak Bilażewski nie reagował na próby uspokojenia go, a Pruszanowski bynajmniej nie zamierzał tylko obezwładnić napastnika, lecz wyraźnie chciał zastrzelić oponenta. Naturalnie ułani stanęli przed sądem, ale… mimo głośnej sprawy sąd wojskowy uniewinnił Pruszanowskiego i towarzyszącego mu por. Janusza Kapuścińskiego, orzekając, że w obronie honoru munduru mogli użyć broni, nawet w stosunku do nieuzbrojonego, czyli bezbronnego cywila.

Ułani z 15 Pułku byli niewątpliwie sprawnymi i zasłużonymi żołnierzami

fot.domena publiczna Ułani z 15 Pułku byli niewątpliwie sprawnymi i zasłużonymi żołnierzami

Pogrzeb Bilażewskiego stał się demonstracją, a po nim nastąpił w Poznaniu bojkot towarzyski oficerów 15 Pułku Ułanów. Efektem był wystawiony oficerom przez dowództwo garnizonu zakaz odwiedzania lokali publicznych. Poznaniacy podzielili się wówczas – część bardzo niechętnie mówiła o „panoszących się ułanach”, a Pułk bardzo stracił w oczach mieszkańców. Ludzie nie mogli pojąć, że sąd uznaje oficerskie prawo do samosądów. Że morderca chodzi na wolności, mimo chwalenia się publicznie: „Nagan mój dobrze bije” (choć na cztery strzały z bliska, dwukrotnie chybił).

Zabójstwo Bilażewskiego przelało czarę goryczy. Ułani z 15 Pułku byli niewątpliwie sprawnymi i zasłużonymi żołnierzami w ogóle, lecz wśród nich znajdowali się także tacy ludzie, którzy popełnili zbrodnie – z ręki por. Płodowskiego zginął por. Książek, oskarżony w końskiej aferze Leon Schmidt zabił Jana Sterczewskiego, w incydencie na balu pułkowym zginął major Engel…

Winiarnia Carlton istniała jeszcze do 1932 roku – została wtedy przekształcona w winiarnię i restaurację Tabarin.

Bibliografia:

  1. Zakrzewski Zbigniew, Ulicami mojego Poznania, Poznań 1985.
  2. Hoff Krzysztof, Wielkopolskie lotnictwo wojskowe 1919–1921, pw.ipn.gov.pl (dostęp: 28.01.2022).

Komentarze (4)

  1. Anonim Odpowiedz

    Ciekawy artykuł, który pokazuje z innej strony Andersa jako dowódcę pułku w którym kwitnie korupcja, a uczciwi żołnierze ginęli w niewyjaśnionych okolicznościach. Jest to o tyle ciekawe że to właśnie Anders skazywał na śmierć Polaków wywiezionych na Syberie za ….kradzieże żywności, wyroki śmierci wykonano. Czy to była wina tych ludzi że jedyne czego nauczyli się w Rosyjskiej niewoli to było złodziejstwo. Zresztą czasami od tego zależało czy ktoś przeżyje czy nie. Takich ludzi należało zamknąć w areszcie o chlebie i wodzie, a po dotarciu do Palestyny wyrzucić z wojska. Ale nie Anders sam mający niezbyt czyste sumienie rozkazał strzelać do Polaków. We wrześniu 1939, też niczego szczególnego Anders nie dokonał, poza, rozpuszczeniem pułku, a sam dostał się do niewoli…Ukraińców, którzy go nie zabili ( dlaczego ), było przekazali Rosjanom. Pomimo tego ze był Anders w niewoli NKWD już od 1939, to nie został zabity w zbrodni Katyńskiej, podobnie jak inny oficer Okulicki, również więzień NKWD. I jakoś nikt ich nie oskarża o współpracę z NKWD, w przeciwieństwie do Berlinga, którego błazny z sanacji zwolniły z wojska w sierpniu …1939. Co ciekawe to dowódcą Wojska Polskiego w Rosji miał być generał Stanisław Haller, który został zabity w Katyniu, natomiast Anders, został dowódcą tylko dlatego że nie było Hallera. Ciekawie potoczyły się też losy tej trójki, która nie zginęła w Katyniu. Anders został dowódcą WP w Rosji, a następnie nawet czasowo był NW w Londynie. Okulicki po powrocie do Polski pod okupacją niemiecką, został dowódcą AK, a później NIE. A Berlingo w 1944, został odwołany spod Warszawy do Moskwy i do Polski wrócił w 1947 jako nikt, bo żadnych ważnych funkcji państwowych już nie pełnił. Więc kto z tej trójki tak naprawdę współpracował z NKWD ?

    • jah1 Odpowiedz

      Taaa, na tej zasadzie możesz każdego oskarżać o wszystko.
      Anders odpowiadał w wymienionej sprawie jako dowódca pułku, z urzędu. Przypomnę, że chodzi o domniemany handel końmi, bo w czasie „nagana” dowódcą pułku już nie był (o końca października 1921 roku). Wyciąganie wniosku, że skoro był dowódcą na froncie, to pewnie maczał palce w handlu końmi i kryl „samobójstwo” podwładnego, uważam za nadużycie i to spore. W dodatku niepoważne.
      A co do karania za kradzież żywności? Areszt o chlebie i wodzie, piszesz? Wiesz, w jakich warunkach żyli wówczas polscy żołnierze? Każda kradzież skazywała na śmierć kogoś innego. To było wojsko, w czasie wojny!!!
      Kampania wrześniowa nie była, moim zdaniem, najjaśniejszym okresem w karierze Andersa, ale nie on jeden ma to na sumieniu.
      Wyciąganie wniosku o agenturze kogokolwiek tylko na podstawie tego, że Sowieci go więzili i nie zginął w Katyniu? Na tej zasadzie każdego można obsmarować. Tak nie można, bo to głupie jest. Berlinga oceniamy za to, co zrobił i o czym doskonale wiemy. Nie na podstawie nieuzasadnionych domysłów.

      • Anonim Odpowiedz

        Zapomniałem o jeszcze jednej zasłudze Andersa a mianowicie o uratowanie przez niego 8 tysięcy Ukraińskich zbrodniarzy z 14 Dywizji Grenadierów SS. Których część brała udział w zbrodniach na Polakach na Wołyniu, oraz podczas powstania Warszawskiego. W 1945, na prośbę właśnie Andersa – ukraińscy SS-mani zostali uznani przez Anglików za żołnierzy ….Wojska Polskiego ! Dzięki właśnie Andersowi tych 8 tysięcy Ukraińskich bandytów zamiast powrócić do Rosji urządzonej przez Stalina mogło pozostać w Anglii albo wyjechać do Kanady. Zostaje jeszcze udział Polaków w bitwie o Monte Cassino, kiedy to Anders przyjął propozycję Anglików dotycząca frontalnego ataku pod górę na klasztor. Kiedy o tych planach dowiedział się NW gen. Sosnkowski, chciał zmienić ten rozkaz na pozorowane uderzenie pod górę i obejście sił Niemieckich od tylu, ( co wykonali później Arabi pod dowództwem Francuzów, będący Francuskim Wojskiem, którzy zasłynęła nie tylko jako bardzo dobrzy żołnierze, ale również jako bezwzględni gwałciciele, zresztą w typie LGBT, bo gwałcili nie tylko kobiety ale też …mężczyzn ), niestety Anders podlegał wtedy dowództwo Anglików i w tej sytuacji NW nie mógł już zmienić decyzji, która podjął Anders. Bo sama atak okazał się – wbrew propagandzie Wańkowicza – częściową porażką, przy dużych stratach naszych żołnierzy. Natomiast samego budynku klasztoru Polacy nie zdobyli, tylko zajęli bo sam budynek został, opuszczony przez Niemców bojących się okrążenia przez siły Francuzów czyli Arabów. Jedynymi Niemcami w klasztorze byli ciężko ranni, Niemcy których tam postawiono. Jako ciekawostka to właśnie Anders dostał od Anglików emeryturę, nie Maczek, nie Sosabowski, nie Sosnkowskiego, ani nie nawet Komorowski który ucieczce do Anglii został NW, ale właśnie Anders, ciekawe za jakie „zasługi” ? Tak z ciekawości to o czy wiemy i co zrobił Berlingo że jest oceniany negatywnie ? Bo zrobił to samo co Anders czyli wyprowadził żołnierzy WP z Rosji, do której trafili podczas deportacji z obszarów okupowanych w latach 1939-1941, przez Rosję. A może ci wyprowadzeni przez Andersa, którzy zdezerterowali w Palestynie to byli jacyś lepsi, od tych których wyprowadził Berlingo ?

  2. MiraS Odpowiedz

    Być może nikit nie był współpracownikiem NKWD w formie jakiej piszesz. Być może NKWD miała jakiegoś informatora w pobliżu tych osób.??

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.