Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Ludwik Hirszfeld – lekarz, który odkrył tajemnice krwi

Ludwik Hirszfeld

fot.NAC/domena publiczna Ludwik Hirszfeld

W dwudziestoleciu międzywojennym Polaków co rusz nawiedzały epidemie duru plamistego, duru brzusznego, czerwonki, błonicy oraz płonicy. Ludwik Hirszfeld w Zakładzie Badania Surowic i Szczepionek szukał sposobów na walkę z tymi chorobami. W historii medycyny zapisał się jednak nie złotymi, a raczej… krwawymi zgłoskami.

Pionierskie badania Ludwika Hirszfelda nad krwią doprowadziły go do odkrycia konfliktu serologicznego, dzięki czemu ocalił niezliczone ciężarne kobiety i noworodki. A niejako przy okazji wymyślił używane do dziś nazwy grup krwi. Nic dziwnego, że jego nazwisko często wymieniano wśród kandydatów do Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny.

Antykoncepcyjna szczepionka

Hirszfeld urodził się 5 sierpnia 1884 roku w Warszawie. Był zasymilowanym Żydem. Rodzice wysłali go na studia za granicę – do Würzburga, a następnie Berlina. W 1907 roku obronił doktorat. W rozprawie pod tytułem „Badania nad hemaglutynacją i jej fizykalne podstawy” opisał zjawisko zlepiania się czerwonych krwinek. Otrzymał za nią szczególne wyróżnienie. Jako utalentowany, młody i świetnie wykształcony lekarz nie musiał długo szukać pracy. Po latach wspominał:

miałem szczęście: Zakład Badania Raka w Heidelbergu poszukiwał dla oddziału parazytologii asystenta obeznanego z zagadnieniami odporności. Moi profesorowie wysunęli moją kandydaturę. I w ten sposób lekkomyślność moja zawiodła mnie na drogę naukową.

Nazwisko Hirszfelda często wymieniano wśród kandydatów do Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny.

fot.NAC/domena publiczna Nazwisko Hirszfelda często wymieniano wśród kandydatów do Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny.

W 1909 roku został asystentem na oddziale serologicznym. Pod skrzydłami profesora Emila von Dungernema prowadził tam badania, które miały okazać się przełomem w jego karierze. Najpierw jednak zabrnął ze swoim mentorem w prawdziwy ślepy zaułek medycyny – próbowali opracować „szczepionkę” antykoncepcyjną sporządzoną z miazgi jąder (eksperymenty prowadzili na królikach i na ludziach). Ostatecznie po serii niepowodzeń zarzucili ten obszar badań.

W końcu Hirszfeld i von Dungernem skupili się na kwestii frapującej wówczas wielu biologów i lekarzy, a mianowicie szukali odpowiedzi na pytanie, dlaczego transfuzja czasem przynosi rewelacyjne rezultaty, a niekiedy wprost przeciwnie – kończy się dla chorego wysoką gorączką, drgawkami, wymiotami, dusznościami, a nawet śmiercią. Częściowo była ona znana – już w 1901 roku immunolog Karl Ladsteiner z Wiednia odkrył, że krew poszczególnych osób jest od siebie różna i wyodrębnił grupy krwi (29 lat później otrzymał za to Nobla), dopiero Hirszfeld jednak miał je ponazywać.

Czytaj też: Największe zarazy w historii świata

Grupy krwi

W 1910 roku Hirszfeld i von Dungernem opublikowali artykuł „O dziedziczeniu specyficznych grup krwi”. Jak relacjonuje Urszula Glensk: „Punktem wyjścia do ich badań było – stwierdzone przez Landsteinera – zjawisko aglutynacji, czyli zlepiania się krwinek. Na ich powierzchni występują swoiste cząsteczki, którym Hirszfeld i Dungern nadali nazwy A i B”. Naukowcy postanowili sprawdzić, czy posiadanie tych swoistych cząsteczek jest dziedziczne. W tym celu przebadali niemal 350 osób z 76 rodzin i zdołali udowodnić, iż:

Cechy A i B zwykle się dziedziczą, czasami jednak mogą zniknąć (…). Właściwości A i B mogą zatem ustąpić w drugiej generacji. Przeciwnie, nie znaleźliśmy nigdy u dzieci cech A i B, jeśli ich u rodziców nie było.

Znane wszystkim i obowiązujące do dziś nazwy grup krwi (A, B, AB i 0, pierwotnie symbolizowana literą O – od niemieckiego „ohne”, czyli bez – ponieważ określała krew pozbawioną przeciwciał anty-A i anty-B) powstały niejako przy okazji tych badań. Do oficjalnej terminologii medycznej weszły w kwietniu 1928 roku decyzją Komisji Standaryzacyjnej Komitetu Higieny w Lidze Narodów.

Czytaj też: Aby udowodnić, skąd się biorą dzieci, ten naukowiec… zakładał żabom majtki!

Na wojnie z zarazkami i… przestępcami

Te odkrycia otworzyły przed Hirszfeldem drzwi do kariery naukowej. W 1911 roku przeprowadził się do Zurychu, gdzie został asystentem, a dwa lata później docentem na lokalnym uniwersytecie. Przed wyjazdem ze Szwajcarii w 1915 roku zdążył się jeszcze habilitować. Trafił do Serbii, gdzie zaprzęgnięto go do walki z epidemią duru plamistego. Gdy wokół trwała wielka wojna, Hirszfeld oddawał się badaniom bakteriologicznym. W polowej pracowni udało mu się nawet odkryć pałeczkę duru rzekomego C nazwaną później na jego cześć Salmonella hirszfeldi.

Pięć lat później wrócił do Polski, by objąć kierownictwo nad Państwowym Zakładem Badania Surowic w Warszawie (później placówkę przekształcono w Dział Bakteriologii i Medycyny Doświadczalnej). Ponadto pracował jako wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim, w Wolnej Wszechnicy Polskiej, a także w Szkole Higieny. Kontynuował też swoje badania nad krwią, w których wspierała go żona, Hanna, lekarka pediatrii.

Hirszfeld jako biegły podczas słynnego procesu Rity Gorgonowej

fot.NAC/domena publiczna Hirszfeld jako biegły podczas słynnego procesu Rity Gorgonowej

W 1926 roku – choć nie wiadomo było jeszcze wtedy o istnieniu czynnika Rh – Hirszfeld opisał zjawisko konfliktu serologicznego, dzięki czemu wyjaśnił przyczynę niektórych poronień. Stał się też stołecznym ekspertem w dziedzinie… kryminalistyki. Powoływano go jako rzeczoznawcę w procesach sądowych – uczestniczył m.in. w głośnym procesie Rity Gorgonowej. Dostarczał materiały, które miały przesądzić o winie lub niewinności oskarżonych.

Przed wybuchem kolejnego globalnego konfliktu zdążył jeszcze zrewolucjonizować onkologię. Na początku 1932 roku ogłosił tezę o antygenach nowotworowych. Prof. Kazimierz Madaliński wspominał: „On pracując w dziedzinie serologii, czyli odpowiedzi na antygeny bakteryjne, szybko pojął, że również poszczególne tkanki i narządy człowieka wywołują autoprzeciwciała i na tym oparł swoje pierwsze obserwacje”.

Czytaj też: Rudolf Weigl. Wybitny Polak, który stworzył szczepionkę przeciw tyfusowi plamistemu?

Wielki zapomniany

Druga wojna światowa zastała go w Warszawie. Choć już jesienią 1939 roku wiele osób oferowało Hirszfeldom (Ludwikowi, Hannie i ich córce Marii) możliwość ucieczki, naukowiec się na nią nie zdecydował. W 1941 roku cała rodzina trafiła do getta. Nawet tam, w ciężkich warunkach pod butem okupanta Hirszfeld nie przerwał pracy. Dzięki szczepionce dostarczonej przez prof. Rudolfa Weigla ze Lwowa leczył chorych na tyfus. Urządził prowizoryczną pracownię bakteriologiczną, wygłaszał wykłady o chorobach zakaźnych, a nawet zorganizował nielegalne centrum krwiodawstwa!

W lipcu 1942 roku przy pomocy rodziny Potockich udało mu się uciec z getta, choć na wolności musiał ukrywać się pod przybranym nazwiskiem. W 1943 roku zmarła jego jedyna córka. Aby odreagować tę osobistą tragedię, spisał swoją biografię, wydaną trzy lata później pod tytułem „Historia jednego życia”.

Grób Hirszfeldów na cmentarzu św. Wawrzyńca we Wrocławiu.

fot.ZzaniazZ/CC BY-SA 4.0 Grób Hirszfeldów na cmentarzu św. Wawrzyńca we Wrocławiu.

W 1944 roku zaczął pracę jako wykładowca w Katedrze Higieny Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w wyzwolonym spod okupacji Lublinie. Po zakończeniu wojny przeniósł się do Wrocławia, gdzie objął stanowisko dziekana Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Wrocławskiego. Później utworzył w stolicy Dolnego Śląska Instytut Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN oraz Ośrodek Badań Patologii Ciąży. W tym okresie powstały jego najważniejsze prace: „Dochodzenie ojcostwa w świetle nauki o grupach krwi” i „Immunologia ogólna”.

Hirszfeld był już wówczas znany na całym świecie, choć dziś jego nazwisko i niezwykłe osiągnięcia zostały właściwie zapomniane. W 1951 roku otrzymał oficjalną nominację do Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny za odkrycie zjawiska konfliktu serologicznego między matką a płodem. Jego kandydaturę zgłosił amerykański immunolog i bakteriolog Ernest Witebsky. Nagrody ostatecznie mu nie przyznano. Zmarł na zawał serca 7 marca 1954 roku. Jego ostatnie słowa, skierowane do opiekującej się nim pielęgniarki brzmiały: „Siostro, miałem piękny sen, śniło mi się, że wszyscy ludzie są dobrzy”.

Bibliografia:

  1. G. Fedorowski, Ludwik Hirszfeld, Instytut Wydawniczy „Nasza Księgarnia” 1985.
  2. U. Glensk, Hirszfeldowie. Zrozumieć krew, Universitas 2018.
  3. M. Gromulska, Ludwik Hirszfeld w państwowym zakładzie higieny w latach 1920–1941, „Przegląd Epidemiologiczny” 68(4)/2014, s. 779–786.
  4. L. Hirszfeld, Historia jednego życia, Czytelnik, Warszawa 1946.
  5. W. Kozuschek, Ludwik Hirszfeld (1884–1954). Rys życia i działalność naukowa, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego 2005.

 

Komentarze (2)

  1. Anonim Odpowiedz

    Co tu dużo pisać zarówno Hirszfelda jak i Weigl dostali by nagrodę Nobla, gdyby nie jeden problem….uważali się za Polaków i byli Polakami. Gdyby byli z USA, Anglii, Francji czy Niemiec to co innego, ale Nobel dla Polaka co to to nie.

  2. Lola Odpowiedz

    Jak to możliwe ze nie dostał Nobla ?
    Gdyby nie On może nie miałabym dzieci jestem AB rh- a dzieci +
    Jego odkrycie ratuje codziennie życie ludzkie , a Nobla dostają odkrycia naukowców które odbierają życie.

Odpowiedz na „AnonimAnuluj pisanie odpowiedzi

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.