Berlin, lotnisko Tempelhof
Na początku lat 80. nazwę LOT odczytywano jako Lot – Okęcie – Tempelhof. Nic dziwnego. Co czwarty samolot porwany na świecie wystartował z polskich lotnisk, większość z nich wylądowała właśnie na Tempelhof. Ten pierwszy nowoczesny port lotniczy na świecie odegrał też kluczową rolę w pierwszych latach zimnej wojny.
Trudno byłoby wymienić wiele portów lotniczych, które tak mocno zaznaczyły się w historii Berlina i Europy, w tym także Polski, jak Tempelhof. Decyzja o budowie lotniska zapadła w 1923 roku, cztery lata później ukończono pierwszy terminal. Rok wcześniej powstały linie lotnicze Luft Hansa, których główną siedzibą było Tempelhof.
Wychodząc ze stacji metra Platz der Luftbrücke, mamy przed sobą monumentalny budynek portu lotniczego z lat 1936–41. Potężny terminal o długości 1,2 km miał przypominać sylwetkę orła w locie. Jego roczna przepustowość wynosiła 6 mln pasażerów.
Wkrótce Tempelhof stał się jednym z najbardziej ruchliwych portów lotniczych na świecie. W latach 1938–39 codziennie lądowało tu i startowało ok. 100 samolotów, w tym połowa międzynarodowych. Loty cywilne kontynuowano także w czasie wojny – aż do 24 kwietnia 1945 roku. Sama budowla robi wrażenie swoim rozmachem i brakiem finezji. Typowa architektura na miarę swoich czasów. Wejścia do budynków są zamknięte, jednak można je zwiedzić z firmą, która organizuje takie wycieczki.
Lądowali co 30 sekund
Na pobliskim skwerze stoi pomnik poświęcony operacji: „Most powietrzny” z 1948 roku. Lotnisko Tempelhof znalazło się w centrum światowych wydarzeń w nocy z 23 na 24 czerwca 1948 roku. Tej nocy okupacyjne władze strefy radzieckiej zarządziły blokadę zachodnich sektorów Berlina oraz odcięły dostawy energii elektrycznej. Bezpośrednią przyczyną kryzysu była reforma walutowa, przeprowadzona bez uzgodnienia ze Związkiem Radzieckim. ZSRR obawiał się utraty kontroli gospodarczej nad swoją częścią Niemiec.
Amerykańskie, brytyjskie i francuskie sektory w Berlinie stanowiły enklawę na terytorium okupowanym przez ZSRR. Przez sowiecką strefę biegły więc lądowe szlaki komunikacyjne, które zostały zablokowane. Pozostała jedynie droga powietrzna. Tę możliwość wykorzystali Amerykanie i Brytyjczycy, tworząc most powietrzny.
Obliczono, że dla funkcjonowania miasta potrzeba codziennie m.in. 650 ton mąki, 125 ton ziarna, 110 ton mięsa i ryb, 64 tony tłuszczu, 180 ton ziemniaków, 144 tony warzyw, 38 ton soli. A do utrzymania ciągłości pracy elektrowni oraz maszyn i pojazdów trzeba 3500 ton węgla i innych paliw. Do przewiezienia tych gigantycznych ładunków zorganizowano potężną flotę 600 samolotów. W szczytowych momentach lądowały one co 30 sekund. Tak duże natężenie ruchu powietrznego spowodowało wiele wypadków lotniczych, w których zginęło 70 lotników.
Blokada trwała 11 miesięcy, lecz lotnictwo zachodnich mocarstw w pełni podołało zadaniu. Rosjanie nie mieli innego wyjścia jak zdjąć blokadę. Łącznie w czasie jej trwania przez most powietrzny przewieziono 2 326 406 ton zaopatrzenia, wykonując 278 228 lotów. Blokada Berlina przyspieszyła proces podziału Niemiec na dwa kraje.
Czytaj też: Nie dopuścić do drugiej Jałty – czyli dlaczego Tadeusz Mazowiecki bał się zjednoczenia Niemiec?
Na Tempelhof zamiast do Wrocławia
12 lutego 1982 roku, niespełna dwa miesiące od wprowadzenia w Polsce stanu wojennego, rejsowy samolot odbywał samotną podróż z Warszawy do Wrocławia. Nikt chyba nie zwrócił uwagi, że w ten lot kapitan samolotu zabrał na pokład całą swoją rodzinę, mało tego, w podróż wyruszyła także zaprzyjaźniona rodzina, również w komplecie.
W powietrzu samolot nagle zmienił kurs, a kapitan meldował wieży, że został porwany. Funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa, którzy nadzorowali lot, zorientowali się w sytuacji, dopiero gdy samolot przekroczył granicę NRD. Ruszyli w kierunku kabiny pilotów, próbując sforsować drzwi. Z drugiej strony jednak zabarykadował je przyjaciel kapitana.
Po przekroczeniu granicy w kierunku polskiej maszyny wyruszyły trzy sowieckie myśliwce. Piloci próbowali zmusić kapitana do lądowania na wschodnioberlińskim lotnisku Schoenfeld, wywołując m.in. silne turbulencje. Kapitan nie miał wyjścia. Spokojnie podchodził do lądowania z wysuniętym już podwoziem. Wydawało się już, że za chwile koła maszyny dotkną pasa lotniska, gdy pilot nagle poderwał samolot, minął wieżę lotniska, Mur Berliński i pierwsze zabudowania Berlina Zachodniego. Szczęśliwie wylądował na Tempelhof.
W jednym tylko 1981 roku porwano skutecznie 10 samolotów. Chętnych, aby dostać się tą drogą na Zachód, było znacznie więcej. W latach 1981–82 milicja ujawniła 290 osób podejrzanych o zamiar uprowadzenia samolotu, w tym 32 osoby zatrzymano już na pokładach samolotów.
Czytaj też: Największej ucieczki z obozu jenieckiego w USA podczas II wojny światowej dokonali… U-Boociarze!
Park wolności
Aby wejść na teren byłego portu lotniczego, trzeba dotrzeć do odpowiedniej bramy. Pieszo będzie to ok. 15 minut, licząc od głównego wejścia. Można podjechać jeden przystanek metrem na Paradestrasse.
Wchodząc przez bramę na dawne pasy startowe, mamy przed sobą ogromną przestrzeń. Budynki lotniska odgrodzone są płotem, stoi za nim amerykański samolot – pamiątka z czasów blokady Berlina.
Po zamknięciu lotniska o jego losach rozstrzygnęli berlińczycy na drodze internetowej dyskusji, która trwała cztery tygodnie. Stało się parkiem wolności, przestrzenią otwartą, miejscem wielkiego społecznego eksperymentu. W weekendy tysiące osób urządza sobie tu pikniki, organizowane są akcje edukacyjne i zabawy dla dzieci. Można tu nawet wziąć w użytkowanie działkę rolną.
Bibliografia:
- Piotr Janczarek: Berlin dla początkujących. 2021.
- Krzysztof Jóźwiak: Lot ku wolności. Jak Polacy porywali samoloty. Rzeczpospolita, 18.06.2020.
Dodaj komentarz