Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Co wydarzyło się w Podgajach w lutym 1945 roku? Czy zagadka mordu żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego została wyjaśniona?

fot.Muzeum Wojska Polskiego Podgaje

Ta zbrodnia owiana jest aurą tajemnicy. W starej stodole odkryto spopielone ciała żołnierzy. Ich ręce związano kablem telefonicznym. Kto dokonał mordu? 

Luty 1945. Operacja wiślańsko-odrzańska osiąga zamierzone cele. Niemcy wycofują się na całym froncie. Rosjanie stosują taktykę swoistego „blitzkriegu” prąc naprzód, pozostawiając okrążone silniejsze ośrodki wroga na później. Olbrzymia przewaga w sprzęcie i ludziach daje takie możliwości.

Tymczasem 3 lutego 1945 roku Polacy z Ludowego Wojska Polskiego toczą boje o wieś Fledeborn (Podgaje). Prawie wszystkie zabudowania zostają obrócone w kupę gruzu. W jednym z budynków (starej stodole) porucznik Michalik z 3. Pułku Piechoty 1. Dywizji Piechoty znajduje popalone ciała. Z dystynkcji i pagonów wnioskuje, że to żołnierze LWP, jego towarzysze broni. Ręce mają powiązane kablem telefonicznym. Na niektórych zwłokach widać rany postrzałowe. Naliczono 32 ciała, które pochowano w zbiorowej mogile i postawiono brzozowy krzyż.

W powojennej świadomości Polaków Podgaje stały się symbolem „faszystowskiego zezwierzęcenia i barbarzyństwa”. Jednak zaraz po tej okrutnej zbrodni nie ustalono jednoznacznie, kim dokładnie byli sprawcy. Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Koszalinie prowadziła długoletnie śledztwo, lecz winnych nie wskazała. Utrwaliło się, że w Podgajach żołnierze polscy zostali bestialsko zamordowani przez Niemców.

Sytuacja w Podgajach była zgoła inna. O wieś walczyli Łotysze z 15. Dywizji Grenadierów Pancernych Waffen SS i to oni dokonali tej masakry. Łotysze wzięli do niewoli 37 Polaków z 4. Kompanii 3. Pułku Piechoty. Wcześniej dobijali też rannych żołnierzy na polu bitwy. Tak wspomina te wydarzenia bezpośredni ich uczestnik Władysław Gąsiorowski:

Żołnierze niemieccy pojedynczo i w grupach podchodzili do leżących proszących o ratunek i jeśli żołnierz na ich wezwanie podniósł się, to zabierali go do niewoli. Zaś ciężej rannych, niemogących się podnieść dobijali…

Wracając jednak do 37 jeńców zamkniętych w stodole. Łotysze zaczęli brutalne przesłuchiwanie pojmanych. Widząc to Polacy spróbowali ucieczki. Jednak esesmani zorientowali się w zamiarach jeńców. Trzech zostało zabitych na miejscu, dwóm udało się zbiec – porucznikowi Furgale i kapralowi Bondziureckiemu. Pozostało 32. Tak to rozwścieczyło Łotyszy, że skrępowali Polaków i podpalili stodołę. Dokonali swoistej zemsty za nieposłuszeństwo.
Inaczej sprawę przedstawia łotewski dowódca, sturmbanfurer Julijs Kilitis w swoim dzienniku pisanym na froncie: „Przekazałem jeńców do 48 Pułku SS, w którym później ich rozstrzelano”. Wersja łotewskiego oficera uznano za wiarygodną.

W świetle najnowszych badań inaczej przedstawia się też wersja ucieczki Polaków. Uciekli wszyscy – 37 osób. 32 zostało ponownie schwytanych, trzech zabitych, a dwóm udało się uciec. Niemcy związali jeńcom ręce kablem telefonicznym i następnie wszystkich zastrzelili. Nie spalono ich żywcem. Stodoła spłonęła dwa dni później od ostrzału artyleryjskiego Rosjan.

fot.domena publiczna Pomnik w Podgajach upamiętniający ofiary zbrodni

Jest jeszcze jedna zagadka – 48 Ochotniczy Pułk Grenadierów Pancernych SS „General Seyffard” był pułkiem holenderskim. Funkcje dowódcze w większości sprawowali Niemcy, ale zwykłymi żołnierzami byli ochotnicy z Holandii.

Więc kto, tak naprawdę zamordował polskich żołnierzy w Podgajach i ilu zostało zabitych? Badacze tej tragicznej historii, Jurgen Fritz i Edward Anders, wskazują liczbę między 160 a 200 zabitych (dobitych na polu bitwy i rozstrzelanych), a w tej liczbie 32 zamordowanych w stodole. I najprawdopodobniej zrobili to Holendrzy.

Bibliografia:

  1. Jurgen Fritz, Edward Anders – „Mord dokonany na polskich jeńcach wojennych we wsi Podgaje w lutym 1945 r., Europa Orientalis. Studia z Dziejów Europy Wschodniej i Państw Bałtyckich (3) 2012
  2. M. Maciejowski – „Podgaje: Niewyjaśniona zbrodnia”, pamiec.pl 2013
  3. Piotr Zychowicz – „Zagadka mordu w Podgajach” DO RZECZY HISTORIA 5/2019
  4. Tadeusz Kisielewski – „Janczarzy Berlinga”, REBIS

Komentarze (12)

  1. Loten Odpowiedz

    Co to znaczy? Autor przez 3/4 artykulu sklania sie ku jakiejs tezie, a na sam koniec, tylko I wylacznie na podstawie niepotwierdzonych poszlak – prawieze jednoznacznie wskazuje winnych, calkowicie zaprzeczajac reszcie swojego wlasnego artykulu…

  2. mepps Odpowiedz

    …to podziele sie swoja wiedza na identyczny temat.kiedys,kiedys,ojciec mojego kolegi,prokurator wojewodzki opowiadal mi,ze prowadzil postepowanie wyjasniajace w sprawie zamordowania,duzej grupy zolnierzy kleberga,po klesce,pod kockiem. znuzeni zolnierze znalezli schronienie w miejscowosci mosty,niedaleko wlodawy. spali w stodole u miejscowego chlopa. do stodoly tej wpadl sowiecki patrol i we snie,wszystkich wymordowal! bylem tym opowiadaniem wstrzasniety.do miejscowosci tej jezdzilem na ryby i mialem w niej kolege,dyrektora sporego pegeeru…rychlo natrafilem ludzi,ktorzy byli swiadkami tej zbrodni,badz widzieli jej efekty,bo grzebali zwloki. wlasnie ,zyjacy wlasciciel tej stodoly zglosil sie do prokuratury w chelmie i zameldowal,ze we wlodawie,podczas jakiejs uroczystosci panstwowej,na ktora zjechalo sie kilku notabli zza buga /przygraniczne kontakty-otwarte granice /slawatycze,przejscie graniczne/,przemawial ruski sekretarz partii. rolnik przysiegal,ze rozpoznal w nim,dowodce tego patrolu! wspomniany prokurator,wszczal postepowanie,przesluchal swiadkow i wystosowal pismo,wraz z dowodami ,do odpowiedniego urzedu , w moskwie. wtedy rozpoczelo sie trzesienie ziemi i panu prokuratorowi wojewodzkiemu,zaczeto robic kolo piora i to jak! w kregu kc pzpr i prok.generalnej zrobilo sie glosno…i z lubelskim prokuratorem bylo cienko. jjednakoz pan prokurator nie byl zadnym dupkiem i mial wielu przyjaciol wsrod elit wladzy / nie mam plenipotencji operowac nazwiskami/ sprawa trafila na biurko tw. kiszczaka,pozniej dotarla do gen. jaruzelskiego….lecz okazalo sie,ze ow pechowy prokurator przeszedl z gen. jaruzelskim,jako ppor. caly szlak bojowy,jako prosty zolnierz,w jego plutonie. w ten to sposob uniknal,wraz z rodzina,wycieczki na polarne niedzwiedzie. czesto mysle o tym wydarzeniu i wiele razy zamierzalem sie podzielic nim ze znana mi osoba w chelmie / nie wiem ,w jaki sposob stracilem z nim kontakt na fb?/osoba ta,jest znany dzialacz spoleczny i obecnie,aktywny czlonek lubelskiego ipn…historyk,wspolpracujacy z naukowcami umcs…

    • Piotr Odpowiedz

      Jakiej „klęsce pod Kockiem”? Nie bylo klęski, nie można mówić nawet o przegranej, żołnierze gen. Kleeberga zwycieżali, taktycznie i militarnie. Ze wzgledu na braki dostaw amunicji i zywnosci, dowodca podjął decyzję, o kapitulacji, aby nie dopuścić do masakry. Nie było żadnej „kleski”.

    • K2 Odpowiedz

      Chyba pod klockiem, w sławojce. Jak czytam to wymiotów dostaję. Masz pretensje do ZSRR to do nich ta mowa. Niemcy też nie chcą się utożsamiać z hitleryzmem. Sowiecki patrol? Czy ty nadajesz ze Stanów? Czy może od tego doradcy Prezydenta Reagana co nie potrafił swoich synów Polskiego nauczyć?

    • Anonim Odpowiedz

      Za zbrodnie w Podgajach 1945, winę ponoszą Niemcy, bo nawet w jednostkach kolaboranckich SS zarówno tych Łotewskich jak i Holenderskich część oficerów była Niemcami. Co do śmierci Polskich żołnierzy to część została zastrzelona, ale część prawdopodobnie jednak spalon, bo niby po co SSmani mieli by ciągnąć ich z powrotem do stodoły jak mogli zabić tych żołnierzy złapanych w czasie ucieczki na miejscu. Zresztą z 3 tak właśnie zrobili. Uciekło 37, złapano 32 natomiast 2 zdołało uciec. Przesłuchać to chcieli oficerów albo chociaż podoficerów, bo niby co mogli wiedzieć szeregowi. A spalenie ludzi żywcem to typowa Niemiecka metoda zabijania. Niemcy palili ludzi na terytorium Polski przez całą wojnę zaczęli w 1939, natomiast ostatni raz spalili ludzi w stodole w kwietniu 1945, było to w Gardenlagen, gdzie w stodole zgromadzili 1018 więźniów obozu koncentracyjnego i zamordowali ich przez spalenie, na jeden dzień przed wkroczenie wojsk USA to tej miejscowości.

  3. mepps Odpowiedz

    ps.dla pana red.tomasza bogusza mialbym,w razie potrzeby niezwykle interesujacy epizod z 2-j wojny swiatowe,majacy miejsce w slawatyczach,nad bugiem,w lecie 1944 roku…w tej miejscowosci,tuz kolo cmentarza,wysoki oficer polityczny,na oczach sowieckich zolnierzy i okolicznych mieszkancow witajacych wojsko, zastrzelil ruskiego pulkownika! przypuszczam,ze ofiary tego wydarzenia /byl i zolnierz-kierowca willisa/ leza do dzis,pod wspomnianym murem cmentarnym…ciekawe jest to,ze ten wysoki oficer polityczny, to prawdopodobnie,…nikita chruszczow! interesujace,nieprawdaz?!

  4. Anonim Odpowiedz

    Chyba jeden z najgorszych artykułów do tego postać ukrywając się pod pseudonimem. Pan jest takim znawca że sam pisze chyba własną historie i wstyd mu się pokazać.

  5. van Odpowiedz

    Zdobywcy, wyzwoliciele i… zboczeńcy. Gwałty amerykańskich żołnierzy we Francji i Niemczech.Szacuje się, że Amerykanie zgwałcili co najmniej dwadzieścia cztery tysięcy Francuzek i dwieście dziewięćdziesiąt tysięcy Niemek podczas II wojny światowej. „Najwspanialsze pokolenie”, jak nazywano wówczas walczących w Europie jankeskich chłopców, nie było dużo lepsze, niż Armia Czerwona!

    • Anonim Odpowiedz

      Francja Vichy była kolaborantem – Niemiec Hitlera. Więc kobiety francuskie były tak jak niemki były łupem wojennym dla wojsk USA. Wojska USA pozwoliły Francję, której nie potrafili obronić Francuscy żołnierze w 1940 roku. Przez 4,5 roku Francuski nadstawały tyłka Niemcom, a w 1944, nie mogły przez 1 rok nadstawiać Amerykanom którzy ich wyzwoli ? Francuskie wojsko do końca wojny kolaborowało z Niemcami – SS-mani z Francji nawet w 1945, bronili Kołobrzegu i Kancelarii Rzeszy w Berlinie. Może napiszesz jak Francuscy zboczeńcy zgwałcił Włoskie kobiety pod Monte Cassino, i nie tylko kobiety ale też mężczyzn. Francuzi lubili zabawiać się ze swoimi ofiarami od tylu w stylu Sodomitów.

  6. Infinite Craft Odpowiedz

    Do roku 1935, Rogowo nosiło niemiecką nazwę Kamp i było senną rybacką wsią. Jednak w 1936 roku Niemcy postanowili przekształcić tę okolicę w lotnisko morskie, tworząc zaplecze logistyczne i infrastrukturę na miarę XXI wieku, jak twierdzili architekci projektujący ten obiekt.

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.