Na czym polegało wiktoriańskie wychowanie? Bestialskie kary w dawnych przytułkach
Na początku XIX wieku wierzono w to, że najlepszym przyjacielem wychowawcy jest rózga. Dzieci na każdym kroku spotykały się karami, często wyjątkowo brutalnymi. Tak było w przytułku, do którego trafił mały Charlie. Chłosty wymierzonej swojemu koledze chłopiec nie zapomniał do końca życia.
Po pierwsze: dyscyplina. Do tego można by sprowadzić istotę wiktoriańskiego wychowania. Posłuszeństwo było w tych czasach największą cnotą. Dobre dziecko znaczyło tyle co posłuszne dziecko, a posłuszeństwo należy się nie tylko rodzicom, ale dorosłym w ogóle. Największym zagrożeniem dla tej wartości było rozprężenie, pokusy cielesne i lenistwo. Grzech gnieździł się w ciele, dlatego stamtąd właśnie należało go wypędzić.
Cielesne żądze trzeba było ująć w karby, aby ciało mogło działać jak dobry mechanizm. Przekonanie, że człowiek jest istotą ułomną i grzeszną, a karanie jego ciała sprowadza go na dobrą drogę, miało chrześcijański rodowód. Biblijne słowa o tym, że ten, kto kocha swoje dziecko, nie żałuje mu rózgi, trafiły do przekonania między innymi dziewiętnastowiecznym Brytyjczykom. Według niepisanych wiktoriańskich zasad, by utrzymać władzę nad ciałami i duszami, kary musiały być częste i nieuchronne.
„Patrzcie uważnie”
Brytyjski historyk Eric Hopkins zwrócił uwagę, że większość dzieci w tym okresie nie doświadczała jednak okrucieństwa w domu ze strony rodziców, choć dyscyplina była surowa i maluchy przyzwyczajone były do posłuszeństwa. Częściej przemoc i brutalność spotykała je ze strony nadzorców w pracy, wychowawców i innych dorosłych. Charlie w swoim ośmioletnim życiu już nieraz zetknął się z karami cielesnymi, jednak dopiero w przytułku przekonał się, że kara może być okrutnym spektaklem.
Zapamiętał ponury pokój oświetlony żółtym migoczącym światłem świec i wianuszek milczących chłopców wokół drewnianego stołu. Obecni są wszyscy nauczyciele i dyrektor. Spojrzenia wszystkich skupiają się na chłopcu złapanym na próbie ucieczki z przytułku. Wychowawca oświadcza, że raz na zawsze wybije mu z głowy takie pomysły i że każdego, kto sprzeciwi się regułom, czeka podobna kara.
Na znak dyrektora nauczyciel i czworo dzieci łapią chłopca za ręce i nogi, po czym siłą kładą go na stole. „Patrzcie uważnie” – mówi dyrektor, a Charlie patrzy. Dzieciak wyrywa się i krzyczy tak głośno, że Charlie chciałby zatkać uszy. Dyrektor bezceremonialnie zdziera z chłopaka koszulę, ukazując zebranym prężące się z wysiłku białe chude plecy, a następnie sięga po brzozową rózgę i macza ją w miednicy z osoloną wodą. Przez chwilę panuje absolutna cisza. Kilka sekund później świst rózgi przecina powietrze i chłopak zaczyna wyć z bólu. Jeszcze chwilę się szarpie. Płacze coraz głośniej.
Dyrektor z kamienną twarzą wymierza razy. Po każdym uderzeniu na plecach dziecka zostaje czerwona pręga. Chłosta dobiega końca dopiero wtedy, gdy na skórze nie ma ani jednego jasnego miejsca. Chłopiec już nie krzyczy. Dzieci rozchodzą się do swoich sypialni. Ukarany chłopiec nie wraca na noc. Charlie nigdy więcej go nie widział i nie wiedział, co się z nim stało. Nie może znieść myśli, że to może przytrafić się także jemu i nie ma na to wpływu. Nie może się stąd wydostać – jego ciało i jego dusza należą do nich…
Źródło:
Powyższy tekst stanowi fragment książki Katarzyny Nowak Dzieci rewolucji przemysłowej, wydanej nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.
Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, tekst w nawiasach kwadratowych, wytłuszczenia oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów. Dla zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy znajdujące się w wersji książkowej.
Poznaj historie najmłodszych uczestników rewolucji przemysłowej:
Katarzyna Nowak
Dzieci rewolucji przemysłowej
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 44.90 zł | 30.53 zł idź do sklepu » |
To jest straszne. Lepiej usunąć niechcianą ciążę niż skazać dziecko na piekło życia w przytułku czy innym tego typu miejscu
Usuwanie ciąży jest znacznie bardziej okrutne. Polecam film „niemy krzyk”
Co to za bzdury. Oczywiście że lepsze jest usunięcie płodu już skazywanie dziecka na bycie niekochanym i niechcianym, życie w biedzie, głodzie, strachu, przemocy fizycznej i psychicznej to prawdziwe piekło, a nie jakieś tam bajki z kościoła.
To was też lepiej jakby zajebano, bo nie trzeba by było czytać waszych proaborcyjnych wypocin. Jak żyjesz masz zawsze szansę. Kto zginął, już jej nie ma. Poza tym to wy jesteście winni tego stanu rzeczy, gdyż milczycie. Boicie się systemu. Wybieracie zaniechanie, bo boicie się wystąpić przeciw. Srał was pies.
Poza tym, film o ktorym pan mowi, to manipulacja. Nie przerywa sie dojrzalych plodow, co najwyzej do 12 tygodnia, a dopiero w 20 tyg wyksztalca sie cewa nerwowa. Proponuje wrocic do szkoly i pouczyc sie biologii, zamiast siac katolickie brednie, ktore nie mają nic wspolnego z nauką. Poza tym, jak dziecko urodzi sie niepelnosprawne, to 90 procent tatusiow broniących kazdego zycia, daje dyla bo”nie pisalem sie na to”. To zazwyczaj matki potem zostsja same, bez pracy, z nedznymi zasilkami i niepelnosprawnymi dziecmi. Fajnie glodic farmazony, gdy die eue, ze nigdy nie bedxie sie w ciazy, prawda, drogi panie?