Zamiast gorącego lata, zima stulecia? Naukowcy wyjaśniają anomalie pogodowe w XVIII-wiecznej Europie
Potężna erupcja islandzkiego wulkanu, do której doszło na przełomie 1783 i 1784 roku wcale nie spowodowała, jak dotąd zakładano, ekstremalnej fali upałów w Europie. Wręcz przeciwnie, przyniosła nad Stary Kontynent niezwykle mroźną zimę – co postulował już w XVIII wieku Benjamin Franklin!
Aktywność wulkanu Laki na Islandii rozpoczęła się w czerwcu 1783 roku i trwała przez osiem miesięcy. Była to największa erupcja na tej szerokości geograficznej w ciągu ostatniego milenium. Według profesora Alana Robocka z Wydziału Nauk o Środowisku na Uniwersytecie Rutgersa do górnych atmosfery przedostało się wówczas sześć razy więcej dwutlenku siarki niż podczas wybuchu Krakatau w 1883 roku (była to najgłośniejsza eksplozja w dziejach) czy Pinatubo na Filipinach w 1991 roku (który również spowodował ochłodzenie klimatu).
Erupcja na Islandii na przełomie 1783 i 1784 roku zbiegła się w czasie z występowaniem anomalii pogodowych. Nastąpiło wówczas wyjątkowo upalne lato (temperatury w lipcu sięgały średnio 5 stopni powyżej normy, co spowodowało klęskę nieurodzaju), po którym przyszła niezwykle mroźna zima (z temperaturami o około 5 stopni poniżej średniej).
Obydwa te zjawiska przypisywano aktywności wulkanicznej. Tezę o wpływie islandzkiej erupcji na zimową aurę przedstawił w dokumencie z 1784 roku ambasador USA we Francji Benjamin Franklin. Jego spekulacje na temat przyczyn fali mrozów są pierwszą publikacją w języku angielskim na temat potencjalnych konsekwencji wybuchów wulkanów dla klimatu.
Aby sprawdzić, czy Franklin oraz jemu współcześni badacze mieli rację, zespół naukowców z Uniwersytetu Rutgersa przeprowadził 80 symulacji za pomocą modelu klimatycznego opracowanego przez amerykańskie Narodowe Centrum Badań Atmosferycznych. Jak referuje Alan Robock:
Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że wyjątkowo ciepłe lato w 1783 roku nie miało nic wspólnego z erupcją – wynikało z naturalnej zmienności systemu klimatycznego. Co więcej, gdyby nie wybuch Laki, fala upałów byłaby jeszcze bardziej dotkliwa. Natomiast mroźna zima, która później nastąpiła była zgodna z oczekiwaniami.
Z analiz badaczy wynika, iż upały w lipcu 1783 roku były spowodowane niezwykle wysokim ciśnieniem nad Europą Północną, które sprawiło, że zimne polarne powietrze omijało ten region. W konsekwencji zauważalnie zmniejszyła się ilość opadów, co z kolei przyniosło suszę i głód.
Erupcja wulkanu na Islandii bezpośrednio przyczyniła się natomiast do szeregu innych zjawisk, m.in. podwyższenia temperatury wody w Oceanie Spokojnym, a także powstania potężnej chmury siarkowej (tzw. „mgły Laki”), która ograniczyła widoczność i zanieczyściła powietrze w całej Europie. Stąd doniesienia o problemach z oddychaniem, atakach astmy, bólach głowy oraz utrzymującym się nieprzyjemnym zapachu siarkowodoru.
„Odkrycie przyczyn występujących w minionych stuleciach anomalii pogodowych jest ważne nie tylko z punktu widzenia historyków, ale także dla zrozumienia i przewidywania reakcji klimatu na aktywność wulkaniczną w przyszłości” – mówi Robock. Inna erupcja była odpowiedzialna za „najgorszy rok w historii Europy”. Więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ.
Źródła informacji:
- Brian Zambri, Alan Robock, Michael J. Mills, Anja Schmidt, Modeling the 1783–1784 Laki Eruption in Iceland, Part II: Climate Impacts, „Journal of Geophysical Research: Atmospheres”, 2019.
- Iceland volcano eruption in 1783-84 did not spawn extreme heat wave, Science Daily (dostęp: 19.05.2019).
Dodaj komentarz