Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

„Polska krajem ludzi kształcących się”. Skąd się brała obsesja Gomułki na punkcie edukacji?

Jerzy Morawski (fot. domena publiczna)

fot.domena publiczna Jerzy Morawski (fot. domena publiczna)

99,7% dzieci w miastach uczęszczało do szkoły. W ciągu dziesięciu lat przybyło dwa i pół tysiąca podstawówek. Jak należy interpretować te liczby? I dlaczego Gomułka przywiązywali tak ogromną wagę do edukacji?

„Polska krajem ludzi kształcącym się” to ulubione hasło I sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (KC PZPR) Władysława Gomułki. Autorem tych słów był Jerzy Morawski, użył ich podczas przemówienia na krajowej naradzie działaczy kulturalno-oświatowych 18 grudnia 1958 roku.

Kim był Jerzy Morawski?

Był on typowym działaczem komunistycznym – już w 1942 roku należał do Polskiej Partii Robotniczej (PPR), po „zjednoczeniu” ruchu robotniczego zajmował wysokie stanowiska w PZPR. W drugiej połowie lat pięćdziesiątych był sekretarzem Komitetu Centralnego i członkiem Biura Politycznego, w 1956 roku pełnił funkcję redaktora naczelnego „Trybuny Ludu”, oficjalnej tuby propagandy partyjnej. W latach 1947–1965 był posłem na Sejm.

Należał do frakcji partyjnej PZPR zwanej „puławianami”, która opowiadała się za „odnową” i „demokratyzacją” życia partyjnego po śmierci Józefa Stalina i Bolesława Bieruta.

Walka z analfabetyzmem i religią w szkołach

W cytowanym zdaniu chodziło o podniesienie rangi wykształcenia, propagowanie nauki w szkołach stopnia podstawowego, średnich i wyższych.

Władysław Gomułka w marcu 1968 roku zwrócił się przeciwko protestującym studentom i intelektualistom, a także przeciwko "syjonistom".

fot.domena publiczna Władysław Gomułka w marcu 1968 roku zwrócił się przeciwko protestującym studentom i intelektualistom, a także przeciwko „syjonistom”.

Władze komunistyczne szczyciły się sukcesami w zwalczaniu analfabetyzmu i pragnęły rozwijać system szkolnictwa na wyższych szczeblach. W praktyce starano się w taki sposób dobierać kandydatów na studia, aby byli pochodzenia robotniczego lub chłopskiego, co miało zapewnić ich lojalność wobec partii komunistycznej.

Oprócz tego typu działań podjęto kroki w celu całkowitego zeświecczenia oświaty i wyeliminowania treści niewygodnych dla partii. W szkołach liczbę lekcji religii ograniczono do jednej godziny tygodniowo i rozpoczęto akcję usuwania krzyży.

Rośnie liczba podstawówek, spada – uczelni wyższych

Propagandowy rozwój szkolnictwa był przede wszystkim przedstawiany jako sukces ilościowy, liczba szkół podstawowych wzrosła od roku 1950 z 22,7 tysięcy do 26,1 tysięcy w roku 1960, a aż 99,7% dzieci uczęszczało do szkół w mieście i 88,9 na wsi.

Hasło propagandowe brzmiało - tysiąc szkół na tysiąclecie (fot. Adrian Grycuk, lic CCA SA 3.0)

fot.Adrian Grycuk, lic CCA SA 3.0 Hasło propagandowe brzmiało – tysiąc szkół na tysiąclecie. KOmunistyczni działacze wiedzieli, że aby kraj się rozwijał potrzebują wykształconych obywateli (fot. Adrian Grycuk, lic CCA SA 3.0)

Na tym tle szkolnictwo wyższe przedstawiało się mniej imponująco – liczba szkół wyższych zmalała z 83 w 1950 roku do 75 w 1959 roku, co było spowodowane podniesieniem poziomu szkolnictwa po przemianach w 1956 roku i likwidacją niektórych placówek udających szkoły wyższe, czyli powołanych ad hoc placówek mających status wyższej uczelni, ale nie posiadających odpowiedniej kadry naukowej.

Propagowanie nauki było tak ważne dla I sekretarza, ponieważ słusznie uważał, że możliwości rozwoju gospodarczego kraju są ograniczone liczbą wykształconych fachowców różnych dziedzin, szczególnie inżynierów budujących nowe industrialne państwo.

Przy dość autarkicznych poglądach Gomułki na funkcjonowanie gospodarki nie wydaje się dziwne wspieranie przez aparat partyjno-rządowy właśnie zdobywania wykształcenia jako drogi awansu dla wielu robotników i chłopów. Związywało ich to często do końca życia z partią komunistyczną.

Źródło:

Powyższy tekst ukazał się pierwotnie jako jedno z haseł Leksykonu polskich powiedzeń historycznych. Pozycja autorstwa Macieja Wilamowskiego, Konrada Wnęka i Lidii A. Zyblikiewicz została opublikowana nakładem wydawnictwa Znak w 1998 roku.

Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, podział akapitów oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst poddano podstawowej obróbce redakcyjnej.

Przeczytaj o największych polskich zwycięstwach:

Komentarze (7)

  1. oz Odpowiedz

    w latach okresu gomułkowskiego oraz gierkowskiego poziom szkolnictwa był na poziomie o klasę wyższym niż dziś. Przedwojenni nauczyciele to była elita pod względem wykształcenia i doświadczenia pedagogicznego natomiast póżniejsi absolwenci SN obniżali ten poziom znacznie. Poza tym przedwojenny nauczyciel to był ktoś , po wojnie to się zmieniło, dziś kiedy uczeń decyduje i posiada większe prawa niż nauczyciel mamy to co mamy. Uważam że wprowadzenie współczesnej formy nauczania i obniżenie autorytetu nauczyciela za formę sabotażu.

  2. Jerzy Odpowiedz

    Preferencję w postaci dodatkowych „punktów za pochodzenie” trudno uznać za „takie dobieranie kandydatów na studia , aby byli pochodzenia robotniczego i chłopskiego”. Akurat punktów nie dostałem i takich na moim roku UW było więcej. Punkty nie eliminowały bowiem a tylko niwelowały, różnice w poziomie kształcenia i środowiskowe. A sugerowanie „przywiązania” do partii z racji otrzymania punktów trąci nadinterpretacją. Pozdrawiam

  3. Anonim Odpowiedz

    Nie było dobrze pod względem ideowym, podporządkowania komunistycznej idei. Ale teraz, czy jest lepiej? To narzucanie katolicyzmu wszędzie, to co robi PiS, jest równie karygodne.

  4. Skryba Odpowiedz

    Obecne szkolnictwo wyższe też wymaga reformy, mniej więcej w stylu jak w artykule. Poziom niektórych wyżej wykształconych absolwentów, jest żenujący, nie mówiąc już o „produkowaniu bezrobotnych” na niektórych uczelniach. Bardzo wątpię w potrzebę utrzymywania przez państwo tak dużej ilości rozmaitych instytutów, akademii, etc…, o charakterze teoretycznym.

    • joko Odpowiedz

      Całkowita prawda,widać to po po pisach wszelkiej maści buluw,bo o bolkach nie warto wspomiać,chociaż trzeba się zastanowić,za co mu ta zawodówkę dali.

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.