Czy Światowid ze Zbrucza naprawdę przedstawia słowiańskie bóstwo?
Odnaleziony w XIX wieku posąg stał się ikoną słowiańskiego pogaństwa. Pochodzenie i funkcja słynnego Światowida ze Zbrucza wciąż jednak budzą wątpliwości. Stan obecnej wiedzy podsumowuje dr hab. Dariusz A. Sikorski.
Po letniej suszy zauważono w sierpniu 1848 r. wystający z wyjątkowo niskiego nurtu rzeki Zbrucz na Podolu bogato rzeźbiony kamienny slup. Podczas jego wyciągania z rzeki uległ przełamaniu i jego podstawa nie została wydobyta. Ponieważ licząca 2,5 m wysokości bogato rzeźbiona statua o przekroju kwadratowym zwieńczona jest wyobrażeniem czterech twarzy na każdym boku, skojarzyła się z opisem posągu czterogłowego bóstwa w Arkonie na Rugii, znanym z dzieła Saxo Gramatyka z przełomu XII i XIII w. Wówczas też ukuto nazwę dla zabytku — Światowid.
Figura słowiańska, fałszerstwo czy zabytek Awarów?
Od początku niektórzy wyrażali wątpliwości co do jego związków ze Słowianami i pochodzeniem z odległych czasów. Podejrzenia takie były uzasadnione, gdyż w tamtym czasie ujawniano wiele różnych sensacyjnych odkryć mających pochodzić z czasów „starożytności słowiańskich”, które okazywały się fałszerstwami (np. kamienie mikorzyńskie w 1856 r.). Najważniejszym argumentem za uznaniem posągu za autentyczny zabytek z czasów przedchrześcijańskich było podobieństwo do posągu z Arkony. Przytaczano też liczne ważkie argumenty za jego pochodzeniem spoza kręgu słowiańskiego, wskazując ludy koczownicze: Awarów, Madziarów czy Pieczyngów.
Toczona przez następne dekady dyskusja wokół Światowida miała merytoryczny charakter, ale nie przyniosła rozstrzygnięcia. Opowiedzenie się za autentycznością posągu i jego słowiańską proweniencją przez Lubora Niederlego na początku XX w. przyczyniło się do spopularyzowania go jako pogańskiego idola Słowian. Powojenna rozprawa Gabriela Leńczyka z 1964 r., a zwłaszcza jego krótki artykuł popularnonaukowy z roku następnego, ugruntowały wśród szerszej publiczności renomę posągu jako autentycznego zabytku przynależnego do świata słowiańskiego. Ciągle jednak istnieją uzasadnione wątpliwości badaczy co do słowiańskości zabytku i jego pochodzenia.
Posąg z góry Bohut
W latach osiemdziesiątych XX w. pojawiła się szansa na rozwiązanie zagadki Światowida. Wówczas odkryto na górze Bohut na Ukrainie — miejscu odległym zaledwie o dwa kilometry od miejsca wydobycia ze Zbrucza posągu Światowida — grodzisko z kręgiem interpretowanym jako sakralny, w którego centrum miał znajdować się posąg. Archeolodzy ukraińscy wskazali nawet konkretną jamę, w której miał być zakotwiczony Światowid. Jednak propozycja ta w świetle przekonującej krytyki się nie ostała.
Domniemane miejsce osadzenia posągu ze Zbrucza na górze Bohut swoimi zbyt małymi wymiarami nie pasuje do samego zabytku. Ponadto wiemy, że pierwotnie miał on jeszcze większą podstawę/cokół, która została odłamana podczas wyciągania go z nurtu rzeki. Świątynia na górze Bohut miała funkcjonować od X do XIII w. i widziano w niej ostoję dogorywającego pogaństwa słowiańskiego.
Koncepcja łącząca krakowskiego Światowida z górą Bohut jest ciągle popularna w piśmiennictwie rosyjskim i ukraińskim, ale nie ma solidnych podstaw. Nawet interpretacja rzekomego kręgu sakralnego na górze Bohut wydaje się wysoce wątpliwa. Szkielety, które uważano za resztki ofiar z ludzi, równie dobrze mogą być ofiarami walk, których nie pochowano. Racjonalnych przesłanek za ich rytualnym zamordowaniem nie przedstawiono.
Czy Światowida da się datować?
Rozstrzygające byłoby datowanie samej statuy, ale nie ona żadnych cech stylistycznych, które można by powiązać z lepiej datowanymi innymi zabytkami. Zarówno sposób wykonania Światowida zbruckiego, jak i przedstawienia figuralne są tak mało charakterystyczne, że mógł on powstać w bardzo szerokim przedziale czasu, nawet w czasach nowożytnych.
Nowoczesne techniki pozwalają datować nacieki pojawiające się na kamieniach znajdujących się w wilgotnym środowisku. Być może zastosowanie tej metody do zbruckiego Światowida pozwoliłoby na wykluczenie przynajmniej którejś z hipotez. Niestety, swego czasu zbrucki Światowid przeszedł gruntowną konserwację, w ramach której owe nacieki starannie wyczyszczono.
Źródło:
Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w książce Dariusza A. Sikorskiego pt. Religia dawnych Słowian która została opublikowana nakładem Wydawnictwa Poznańskiego.
Tytuł, ilustracje wraz z podpisami oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów.
Rzetelne i nowatorskie spojrzenie na wierzenia Słowian:
Dariusz Sikorski
Religie dawnych Słowian
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 39.90 zł | 28.02 zł idź do sklepu » |
Światowid to nazwa pralki w PRL.
Chciałbym aby autor art. wysilił się na tyle pisząc swoje wywody aby użyć prawidłowego imienia Świętowit….
Ogólnie podziwiam „znawców” tematu… dramat!
W takim razie ppzostaje wydobyć odłamaną podstawę z rzeki i spróbować ją datować wg. nacieków.
Artykuł o niczym. Nie warto czytać… Zapewne powstał, aby reklamować książkę. Cóż, miejmy nadzieję, że ta książka nie jest „podobnych lotów”. Poza tym Świętowit to bardziej prawidłowa nazwa.
Jednak Światowid a nie Świętowit. Światowid to nazwa konkretnego posągu wydobytego ze Zbrucza w XIX w, kiedy taką nazwę mu nadano. Posąg to raczej rodzaj słupa kosmogonicznego, przedstawiającego 3 sfery kosmiczne i rożnych bogów sfery podziemnej i niebiańskiej Świętowit to imię boga czczonego w Arkonie.
O najnowszym stanie badań i mnogości teorii pochodzenia posągu można przeczytać w artykułach Janusza Cieślika „Światowid ze Zbrucza. Wokół sporu o autentyczność zabytku” i Michała Łuczyńskiego Światowid ze Zbrucza – kontrowersyjny symbol pogańskiej Słowiańszczyzny”
„W latach 1948-49 Rudolf Kozłowski przeprowadził badania makroskopowe i mikroskopowe posągu ze Zbrucza. Dostarczyły one istotnych informacji o samym zabytku. Posąg wykonano z mioceńskiego wapienia rafowego pochodzącego zapewne z mioceńskich pokładów wapiennych z okolic Husiatyna na Podolu. Pierwotnie pokryty był barwnikami, których ślady ocalały w zagłębieniach reliefu. Stan nacieków krystalicznych na powierzchni zabytku świadczy o tym, że pierwotnie posąg stał w miejscu ochraniającym go przed wpływem wody deszczowej (zadaszenie, grota, drzewo). Widoczne wygładzenia, powstałe pod wpływem wody płynącej (rzecznej) świadczą, iż w korycie rzeki zalegał ukośnie do jej nurtu, a ich kierunek, iż posąg został celowo ułożony (obalenie spowodowałoby rozbicie), a nie podmyty. Ciężka, dolna część posągu (z odłamaną podstawą) opadła głębiej i zamulenie ochroniło przed wytarciami dolną część słupa. Wiele jednak wskazuje na to, że działanie wody płynącej na powierzchnię zabytku było krótkotrwałe. Ślady na powierzchni dowodzą, że miejsce, w którym ukryto/zakopano posąg ośmiokrotnie podlegało transgresjom i regresjom Zbrucza. Osobną kategorią śladów są rysy powstałe zapewne w trakcie wyciągania zabytku z koryta rzeki.”
Kozłowski R., Badania technologiczne posągu Światowida z Muzeum Archeologicznego w Krakowie, Materiały Archeologiczne, t. 5/1964, s. 61-68.
Leńczyk G., Światowid zbruczański, Materiały Archeologiczne, t. 5/1964, s. 5-59.
Szymański W., Posąg ze Zbrucza i jego otoczenie, Przegląd Archeologiczny, t. 44/1996, s. 75-116.
„Cała powierzchnia kamienia została dokładnie przestudiowana. Uzupełniono to studiami mikroskopowymi. Skorzystano z pomocy uczonych ukraińskich przy opracowywaniu materiałów porównawczych pochodzących z mioceńskich formacji wapiennych z okolic Husiatyna. Wyniki badań mikroskopowych, makroskopowych, analiza kroplistych nacieków na powierzchni, warstwowych nacieków na tylnej stronie posągu, nacieków żelaza, resztek polichromii, mułów – pozwalają stwierdzić, że zabytek jest najzupełniej autentyczny.”
Może warto poszukać odłamanej podstawy.
Światowid czy jak wolą inni Świętowit znaleziony w Zbruczu, ma ta cechę że nie można potwierdzić całkowicie, jego słowiańskiego rodowodu, ale też nie można mu zaprzeczyć. Uznanie go za posąg słowiańskiego bóstwa i promowanie tego poglądu ( co jest bardzo prawdopodobne ), ma związek z germanizacją i odmawianie ludom słowiańskim posiadania bogów i ich wizerunków, głównie przez Niemców. I w tym względzie Światowid na pewno spełnił swoją rolę. A już przypisywanie Światowida – Awarom, Węgrom czy też Pieczyngom brzmi śmiesznie bo to ludy kierownicze, w typie Mongołów, które przemieszczaly się z miejsca na miejsce więc po co byłby im stały obiekt, który posiadał nawet solidną podstawę. Natomiast na zasadzie anologii można go porównać z trojglowymi figurami z drewna do domowego użytku znalezionym w odkopanych warstwach osadniczych sprzed 1100 lat. Arkona miała bóstwo o czterech twarzach, natomiast bóstwo ze Szczecina miało trzy oblicza.
I. Prof. Borys Rybakow, gwiazda nauki „pansłowiańskiej“ – historyk jednak przy tym z ogromnym dorobkiem badawczym, stąd choć jego wnioski co oczywista, były pod wpływem reżimu w którym musiał żyć i pracować, to nie można ich zbyt pochopnie odrzucać; nawet dokładnie określił jakich bogów słowiańskich można utożsamiać z konkretnymi twarzami rzeczonego Światowida.
Jednak, tak jak ukraińscy archeolodzy (Komar, Chamajko), i prof. Duczko twierdzi, że to zwykła „podróba”: „Widać ślady dłuta. Gdyby [rzeźba] leżała w rzece 1000 lat, to by wyglądała inaczej. Miałaby zacieki wapienne w dużo większej ilości. Rzeźba nie mogła leżeć w rzece dłużej niż 20 lat. […!] Nawet gdyby leżała w ziemi, to nie zachowałaby się w takim stanie…”
„Światowidy” znajdowane są jednakowoż „powszechnie” w miejscach bytności Słowian, a jeśli nawet i w innych miejscach, to i te kojarzone są z wpływami Słowian.
II. Co do książki (którą przeczytałem) to mimo, że autor twierdzi, iż ona tylko ma się skupiać nad metodologią badania tematu – i jako taki metodolog, a nie głównie znawca religii Słowian, się zresztą przedstawia; to jednak widać, iż patrzy na zagadnienie przez „pozytywistyczne okulary”, będąc kontra poglądom rzekomych zwolenników Dumézila (historyka twierdzącego, że jeśli są określone warunki obiektywne, to religia musi powstać i być, i już).
Na temat religii Słowian dalej spogląda z kolei przez „okulary kultury praskiej” – prymitywnej, a więc co najwyżej taką z magią i niebożętami, strzygami etc., ale nie z w pełni deistyczną, mogącą być kojarzoną z rozwiniętym np. panteonem bóstw, czy koncepcją boga, choć…
…już wybitny badacz rumuński Florin Curta zauważył, że prymitywność kultury praskiej może być głównie efektem huńskiego najazdu i, lub kryzysu klimatycznego – jednym słowem takiej ekstra biedy „do kwadratu”, a nie obiektywnego wyboru jej twórców…
Zatem D. Sikorskiego – jak skomentował to jego (były?) „opiniotwórczy” zwolennik: „…hiperkrytycyzm powiódł na manowce – ot kontynuator tez Łowmiańskiego, L. Moszyńskiego i Kononowicza pt. „Niczego nie było”.”
III. Choć ja bym tutaj Moszyńskiego bronił…
…ponieważ daje on być może niezłe dowody na „prastarość historii” i złożoność, „zaawansowanie” religii słowiańskiej – słowiańskich. W swojej publikacji: Przedchrześcijańska religia Słowian na Pomorzu na tle ogólnosłowiańskim. 1993r., zauważa np., że istnieje wiele zbieżności słowiańsko-irańskich w słownictwie dotyczącym kultury duchowej (wyrazy irańskie: bog-b, svet~b, nebo, slovo, raj-b, są wręcz identyczne ze słowiańskimi odpowiednikami). Co ciekawe występują one – te zbieżności, także w językach bałtyjskich, ale i co jeszcze bardziej interesujące, czasami na zasadzie przeciwieństw. Otóż przykładowo irański bóg dobra (baga-) przyjęty przez Słowian, stoi w opozycji do boga zła (daiva-) – litewski Dieve, przyjętego z kolei przez Bałtów, ale…
…pierwotnie „baga“ i „daiva“ mogły to być „byty“ nie tyle przeciwstawne, a uzupełniające się – np. będąc bóstwami nieba i ziemi.
Co interesujące, zauważa Moszyński, nie ma natomiast, mimo wielowiekowej geograficznej bliskości, żadnych w bałto-słowiańskim słownictwie „duchowym“, zapożyczeń germańskich. Stąd też te irańskie, najpóźniej przekazane musiały być Słowianom i Bałtom przez irańskich Scytów, ale mogą być nawet o wiele starszą, „prastarą” właśnie pozostałością po – genetycznie potwierdzonej, wspólnocie pra bałto-słowiańsko-irańskiej, ba! nawet bliskiej (bardzo) i tej praindoeuropejskiej…