Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Prawdziwi Polacy. Antysemicka, nacjonalistyczna frakcja „Solidarności”, o której dzisiaj mało kto chce przypominać

"Solidarność", mimo pozornej spójności, była wewnętrznie podzielona. Znalazły się w niej nawet frakcje skrajnie radykalne...

fot.FORTEPAN / Jankó Attila/CC BY-SA 3.0 „Solidarność”, mimo pozornej spójności, była wewnętrznie podzielona. Znalazły się w niej nawet frakcje skrajnie radykalne…

W strukturach „Solidarności” nie brakowało radykałów. Jawnie antysemicka frakcja „Prawdziwych Polaków” z Mazowsza jest tego doskonałym przykładem. Zwykle działaczy tego typu po prostu ignorowano, ale z tymi współpracę nawiązał… jeden z najbardziej rozpoznawalnych współczesnych polityków. Dlaczego?

Frakcja „Prawdziwych Polaków” tworzy się w mazowieckiej „Solidarności” niemal od początku. To grupa nacjonalistycznie, często antysemicko nastawionych działaczy mających obsesję na punkcie KOR-u i lewicy. Liderami środowiska są Paweł Niezgodzki i Tadeusz Matuszyk. Szczególnie uaktywniają się podczas I Zjazdu „Solidarności”, kiedy w tajemnicy przed pozostałymi delegatami Mazowsza organizują konspiracyjne spotkania, na których spiskują przeciwko większościowej frakcji Zbigniewa Bujaka. Zbigniew Bujak wspomina:

Kiedyś na zebraniu zarządu któryś z nich powiedział: „my tu jesteśmy prawdziwi Polacy”. Brzmiało to jak sugestia, że w związku są też jacyś inni, zapewne Żydzi, może masoni. Później przylgnęła do nich nazwa „Prawdziwi Polacy” albo po prostu „prawdziwki”.

Druga strona nie pozostaje dłużna, swoich przeciwników nazywa „kuroniadą” lub „korkowcami”.

„Prawdziwki” na Mazowszu

W czerwcu 1981 roku na I Walnym Zjeździe Delegatów Regionu prawdziwki odnoszą spory sukces – wybrane nowe władze Mazowsza wyraźnie przechylają się na prawo. Wprawdzie przewodniczącym pozostaje Bujak, ale wpływy korkowców spadają. 20 sierpnia Niezgodzki zostaje rzecznikiem prasowym regionalnych władz związku.

"Solidarność" przyciągała ludzi o bardzo różnych poglądach, pochodzących z różnych warstw społecznych. Na zdjęciu strajk w Gdańsku w sierpniu 1980 roku.

fot.Zenon Mirota/CC BY-SA 3.0 pl „Solidarność” przyciągała ludzi o bardzo różnych poglądach, pochodzących z różnych warstw społecznych. Na zdjęciu strajk w Gdańsku w sierpniu 1980 roku.

Właśnie wtedy do prawdziwków próbuje się zbliżyć Macierewicz. Piotr Piętak wspomina taką scenę: latem 1981 roku Macierewicz postanawia nawiązać współpracę z tzw. frakcją „Prawdziwych Polaków”. Piętak jest wówczas redaktorem „Wiadomości Dnia” i w związku z tym co tydzień w sobotę chodzi na polityczne zebrania do mieszkania Urszuli Doroszewskiej. Pewnego razu zastaje tam Zbigniewa Knappa z warszawskiego MZK, którego prawdziwki wysłały na negocjacje z Antonim.

Macierewicz opowiada Knappowi o wspólnych zagrożeniach, jakie obie grupy czekają ze strony „lewicy laickiej”. Przekonuje, że na zjeździe „autentyczni patrioci” muszą dać tym zagrożeniom odpór. Knapp patrzy na Dorna, który nigdy nie krył żydowskich korzeni, i rzuca:

Cebula!
Dorn zapala fajkę, coś próbuje mówić, a Knapp uderza pięścią w stół i znowu:
Cebula, cebula, cebula!
Skonsternowany Antoni wraca do tematu zjazdu, ale rozmówca znowu:
Zgoda, ale cebula, cebula!
Dobrze, Zbyszku, ale co w tym wielkiego, że cebula? – pyta wreszcie Dorn.
Jak to co? Cebula to cebula! – odpowiada Knapp.

Poznaj sylwetkę jednego z najbardziej rozpoznawalnych polityków III RP:

„Sojusz taktyczny” czy „przekroczenie granicy”?

„Cebula” to synonim słowa „Żyd”. Według Piętaka Doroszewska zaczyna wtedy płakać, a Macierewicz kończy negocjacje, wyrzucając rozmówcę za drzwi.

Sojusz z prawdziwkami – wspomina Ludwik Dorn – który próbowaliśmy zawrzeć, miał charakter czysto taktyczny. Opierał się na zasadzie, że wróg naszego wroga jest naszym przyjacielem. Skoro oni byli w opozycji do KOR-owskiej lewicy, to siłą rzeczy stawali się naszymi potencjalnymi sojusznikami. Przy czym, szczerze mówiąc, myśmy ich uważali za skończonych durniów, a oni nas za potencjalnych zdrajców.

Byli chorobliwie podejrzliwi, momentami odnosili się do nas z taką samą nieufnością jak do Michnika czy Kuronia. Pamiętam charakterystyczną scenę pod halą Olivia w Gdańsku. Przed pierwszym zjazdem „Solidarności” wywieszono tam logo zjazdu. Były to trzy przecinające się koncentrycznie elipsy układające się w rodzaj nieco abstrakcyjnego kwiatka.

Ludwik Dorn wspomina, że sojusz frakcji Antoniego Macierewicza z "prawdziwkami" miał charakter czysto taktyczny.

fot.Adrian Grycuk/CC BY-SA 3.0 pl Ludwik Dorn wspomina, że sojusz frakcji Antoniego Macierewicza z „prawdziwkami” miał charakter czysto taktyczny.

Podchodzi do mnie prawdziwek i pyta: „Widzisz?”. „Widzę” – odpowiadam. „Ale naprawdę widzisz? Przyjrzyj się uważnie. Przecież to ukryta gwiazda Dawida!” Takie właśnie były prawdziwki. Wszystkie puzzle zawsze im się prędzej czy później układały w gwiazdę Dawida. Z takimi ludźmi musieliśmy mieć okoliczności.

Ale zdaniem Andrzeja Celińskiego wcale nie musieli.

W grudniu 1981 roku odbywał się zjazd regionu Mazowsze, na którym Paweł Niezgodzki wystąpił z jakąś oszalałą, jawnie antysemicką rezolucją. Wszyscy wiedzieli, że politycznie stał za nim Macierewicz. Mną to po prostu wstrząsnęło. Antka znałem wiele lat, wiedziałem, że nie jest antysemitą. Uczestniczył w wydarzeniach Marca, doskonale zdawał sobie sprawę, jak niebezpieczne jest uruchamianie nacjonalistycznych nastrojów.

Mimo to zdecydował się użyć antysemickiego narzędzia. Uznałem, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Od tej pory nie mieliśmy kontaktu, nawet po latach w Sejmie mijaliśmy się bez słowa. Dla mnie sojusz Antoniego z prawdziwkami był przekroczeniem niebezpiecznej granicy. Powiem coś, czym się wielu narażę: „Solidarność” wcale nie była tak piękna, jak się wszystkim zdaje. Wszystkie problemy, które teraz targają naszą sceną polityczną, już wtedy w niej były, tylko ukryte.

Dla Andrzeja Celińskiego sojusz Macierewicza z "prawdziwkami" był "przekroczeniem niebezpiecznej granicy". Doprowadził on do zerwania kontaktu między dwoma politykami.

fot.Polimerek/CC BY-SA 3.0 Dla Andrzeja Celińskiego sojusz Macierewicza z „prawdziwkami” był „przekroczeniem niebezpiecznej granicy”. Doprowadził on do zerwania kontaktu między dwoma politykami.

Nie brakowało ksenofobii, bezsensownego radykalizmu i zwykłej głupoty. I Antoni zaczął te demony wydobywać na powierzchnię. Na szczęście nie zdążył, bo paradoksalnie, dzięki stanowi wojennemu, piękny mit „Solidarności” został podtrzymany.  Ta legenda to wielki sukces Polski. Udało nam się oszukać świat, że „Solidarność” ma wyłącznie piękną, cywilizowaną twarz (…).

Awantura na I Zjeździe „Solidarności”

[Frakcja „Prawdziwych Polaków” wprowadziła sporo zamieszania na I Zjeździe „Solidarności” na jesieni 1981 roku.] W tym czasie KSS KOR podejmuje decyzję o samorozwiązaniu. Po pięciu latach działalności Komitet uznaje, że całą energię trzeba teraz włożyć w budowę struktur „Solidarności”, a sztandar KOR-u czas zwinąć.

28 września [1981 roku] profesor Edward Lipiński informuje o tym uczestników drugiej tury zjazdu „Solidarności”. W odpowiedzi Bogusław Sonik, delegat z Małopolski, składa projekt krótkich podziękowań dla działaczy Komitetu:

Delegaci Zjazdu Krajowego NSZZ „Solidarność” oddają cześć ludziom, którzy w latach 70. otwarcie wystąpili przeciw uciskowi społecznemu, działając w ramach KOR-u i KSS KOR. Zjazd krajowy uznaje historyczne zasługi KSS KOR w tworzeniu ruchu rewindykacji społecznych w Polsce, który obecnie zorganizowany jest w potężny ruch „Solidarność”.

I Krajowy Zjazd Delegatów Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” odbył się w gdańskiej hali "Olivia".

fot.Artur Andrzej/CC0 I Krajowy Zjazd Delegatów Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” odbył się w gdańskiej hali „Olivia”.

Paweł Niezgodzki zgłasza wtedy kontrprojekt. W jego wersji uchwały podziękowania za walkę o wolność skierowane są głównie pod adresem Kościoła. Słowo „KOR” nie pada natomiast ani razu.

Dziś wiadomo, że projekt Niezgodzkiego nie był jego inicjatywą. Według relacji dla SB napisanej przez członka Zarządu Mazowsze Eugeniusza Kościanka pomysł złożenia kontrwniosku opracowano na spotkaniu delegatów regionu z Mazowsza, m.in. Niezgodzkiego, a także ekspertów: Jana Olszewskiego i Wiesława Chrzanowskiego z pojedynczymi przedstawicielami innych regionów. Nie ma wątpliwości, że frakcja Macierewicza szykuje się do politycznej ofensywy wymierzonej w KOR-owską lewicę.

Dochodzi do dramatycznej awantury, której przebieg znamy dokładnie dzięki stenogramom sporządzonym na podstawie nagrań magnetofonowych. W czasie obrad zgłasza się Jan Józef Lipski, chce poprosić o wycofanie wszystkich projektów uchwał dotyczących KOR-u. Niestety, prowadzący obrady Jerzy Buzek go nie widzi, Lipski czeka kilkadziesiąt minut, w pewnym momencie ze stresu mdleje, tak jak kiedyś na zebraniu KOR-u. Karetka zabiera go do szpitala (…).

Artykuł stanowi fragment książki Marcina Dzierżanowskiego i Anny Gielewskiej "Macierewicz. Biografia nieautoryzowana", wydanej nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

Artykuł stanowi fragment książki Marcina Dzierżanowskiego i Anny Gielewskiej „Antoni Macierewicz. Biografia nieautoryzowana”, wydanej nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

Frakcja „Prawdziwych Polaków” wychodzi ze Zjazdu wyraźnie osłabiona. Zresztą nawet w OBS [Ośrodku Badań Społecznych, w którym dominują wpływy prawego skrzydła „Solidarności”] opinie co do działalności Niezgodzkiego są podzielone. Piotr Piętak, pełniący wówczas funkcję naczelnego „Wiadomości Dnia”, publikuje list otwarty działacza „Solidarności”, krytykujący antysemicką wymowę działalności „prawdziwków”. W ten sposób subtelnie odcina się od Niezgodzkiego, który zresztą jest członkiem redakcji „Wiadomości”.

Zrobiłem to bez wiedzy Macierewicza, który był akurat w Gdańsku na Zjeździe – wspomina Piętak. – Doszło do awantury. Reakcja Antka była formalna – uznał, że powinienem był go poinformować o publikacji listu, bo „Wiadomości Dnia” wydawał OBS. Według niego, o sprawie powinien też być uprzedzony sam Niezgodzki, który szefował Biuru Informacji mazowieckiej „Solidarności”.

Koniec „prawdziwków”

Kończy się tym, że w ramach protestu Niezgodzki ustępuje z redakcji, później robi to też jego prawa ręka Jerzy Prus. „Po jakimś czasie założyli oni gazetkę drukującą Protokoły Mędrców Syjonu – podsumowuje Piętak.

"Prawdziwi Polacy" praktycznie stracili znaczenie wkrótce po I Zjeździe "Solidarności".

fot.Borys Kozielski/CC BY 4.0 „Prawdziwi Polacy” praktycznie stracili znaczenie wkrótce po I Zjeździe „Solidarności”.

15 października Niezgodzkiego odwołują z funkcji rzecznika prasowego Regionu Mazowsze. Ale wojna trwa. „Prawdziwki” ciągle próbują doprowadzić do odwołania Bujaka i jego ludzi. Kolportują ulotki:

Zjazd „Solidarności” w Gdańsku ujawnił manipulatorów sprawami robotniczymi spod znaku osławionego KSS KOR i jego przybudówek. Niemały wpływ na to mieli niektórzy przedstawiciele naszego regionu Mazowsze. Okazało się, że ci z delegatów, którzy usiłowali przemawiać zgodnie z duchem robotniczym, byli i są niszczeni przez różnego rodzaju intrygi i nagonki personalne.

Zdaniem Bujaka Ośrodek Badań Społecznych sprzyja wtedy wyraźnie rozłamowcom.

W pewnym momencie grupa Macierewicza zaczęła z „prawdziwkami” mocno współpracować – wspomina Bujak. – Ich zapleczem były zakłady warszawskiej Woli. Wspólny przekaz był taki, że kierownictwo regionu, a więc ja i moje otoczenie, odkleiliśmy się od związkowych dołów, że nie wyrażamy już poglądów robotników i że w związku z tym trzeba nas wymienić. Dorn przeprowadził wtedy nawet jakieś badania socjologiczne, które w stu procentach potwierdzały ich tezę. Gdy te badania zobaczyli inni socjologowie, wzięli się za głowę. Uznali, że są zrobione pod tezę. Postanowiliśmy to sprawdzić.

Frakcja "Prawdziwych Polaków" atakowała zwłaszcza Zbigniewa Bujaka, członka Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" i przewodniczącego Regionalnej Komisji Wykonawczej Regionu Mazowsze.

fot.domena publiczna Frakcja „Prawdziwych Polaków” atakowała zwłaszcza Zbigniewa Bujaka, członka Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” i przewodniczącego Regionalnej Komisji Wykonawczej Regionu Mazowsze.

21 października z inicjatywy władz regionu w Zakładach Świerczewskiego odbywa się spotkanie przedstawicieli kilkudziesięciu komisji zakładowych. Bujak odpowiada na zarzuty, cierpliwie odpiera krytykę.

Przedstawiciele poszczególnych przedsiębiorstw mogli się swobodnie wypowiedzieć – wspomina. – Na koniec zarządziliśmy głosowanie, w którym uzyskaliśmy przygniatające poparcie dla naszej linii. Cała teza grupy Macierewicza, że robotnicy sobie, a kierownictwa sobie, przepadła z kretesem. Wtedy sobie uświadomiłem, że Ośrodek przestaje być naszym zapleczem eksperckim, a staje się narzędziem walki politycznej w rękach Antoniego.

Źródło:

Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w książce Anny Gielewskiej i Marcina Dzierżanowskiego Antoni Macierewicz. Biografia nieautoryzowanaktóra została wydana nakładem wydawnictwa Znak Horyzont (2018).

Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, ewentualne wyjaśnienia w nawiasach kwadratowych oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów.

Poznaj sylwetkę jednego z najbardziej rozpoznawalnych polityków III RP:

Komentarze (6)

    • Bartosz W. Odpowiedz

      „Antysemityzm” to bardzo szerokie pojęcie, pod którym znajduje się całe spektrum najróżniejszych czynników. A mówiąc po ludzku to „antysemitą” może stać się… praktycznie każdy. Tak jak za komuny „kułakiem” mógł zostać nawet małorolny chłop z jedną wychudzoną krową, tak „antysemitą” można zostać za np. nazwanie Adama Michnika „niegodziwcem” (bez żadnych podtekstów). Wszystko zależy od tak zwanej „mądrości etapu”. W zależności od tego jaka aktualnie panuje.

    • Anonim Odpowiedz

      Antysemitą jest nazywany każdy kogo….NIENAWIDZĄ ŻYDZI. Zresztą w sejmie po 1989 rokiem mieliśmy nawet partie SYJONISTYCZNA – Unia Wolności się nazywała. Tworzyli ja w większości żydzi, którzy zostali wysłani z misją od PZPR, niby wyrzuceni – do rozbijania struktur Solidarności. Ci najbardziej znani to – Kuroń, Beremek, Mazowiecki, Boni, Dorn, Michnik, Bauman, Smolar, Borowski. Natomiast sam antysemityzm wymyślili Żydzi, kiedy po uwłaszczeniu chłopów polskich przez moskiewskiego cara w 1864 roku, zaczęli się oni przenosić ze wsi do miasta w poszukiwaniu pracy i tu zetknęli się z żydami. Bo trzeba wiedzieć że żydzi to głównie ludność miejską 75%, a jedynie 25% z nich mieszkało na wsi, z czego zaledwie 3% zajmowało się uprawą roli. Natomiast nawet w 2 RP aż 75% ludności mieszkało na wsi, z czego 60% pracowało na roli, podczas kiedy w miastach tylko 25%. Kiedy ludzie ze wsi zaczęli przenosić się do miast, to zaczęła się walką o miejsca pracy, pomiędzy Polakami i żydami, i wtedy wymyślili Żydzi antysemityzm, bo aj waj, Polacy odbierają nam miejsca pracy. Dodatkowo żydów było na ziemiach polskich zwyczajnie za dużo, odkąd Moskale utworzyli na ziemiach zebranych RON w latach 1772-1795, tzw. Strefę Osiedlen, do której wygnano żydów z Rosji. Po utworzeniu 2 RP w 1918 roku, szczególnie na ziemiach zaborów Rosyjskich, ale też w takich miastach jak Warszawa, Łódź, Lwów mieszkało około 2 milionów żydów. Jakby tego było mało to w roku 1927, a więc w rok po puczu wojskowym w 1926, Piłsudski kazał nadać polskie obywatelstwo 600 tysiącom Rosyjskich żydów tzw Litwakom. No ale kto bogatemu zabroni, a już w 1929 roku nadszedł kryzys światowy i nowy krzyk żydów ze antysemityzm, a może jednak walka o miejsca pracy z rosyjskimi żydami zaproszonymi przez Piłsudskiego ?

  1. Don Pedro Odpowiedz

    Co za głupawy tekst. Zły Macierewicz współpracował z jeszcze gorszymi antysemitami którzy byli największym problemem Solidarności bu ha ha. Walnijcie się w łeb !!!!!!!!!

    • Bartosz W. Odpowiedz

      Ja bym polecał pełen rozpęd i „baranek” o ceglany mur… ale nawet tak radykalna kuracja mogłaby w tak beznadziejnym przypadku nie pomóc.

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.