Szlacheckie folwarki. Jak gospodarowała szlachta w I Rzeczypospolitej?
Przez stulecia wielkie folwarki stanowiły źródło dochodu szlachty i udręki chłopów. W pogoni za zyskiem intensyfikowano uprawy, przejmowano nieużytki i zwiększano pańszczyznę. Ten stan rzeczy nie mógł jednak trwać bez końca…
II pokój toruński był wydarzeniem przełomowym dla gospodarki polskiej. Odzyskanie Pomorza, a co za tym idzie dostępu do morza, umożliwiło ożywienie wymiany handlowej na niespotykaną dotychczas skalę. Zbiegło się to ze zwiększeniem zapotrzebowania na artykuły żywnościowe na zachodzie Europy, które zaczęto sprowadzać z Polski. Eksportowano zwłaszcza zboże, ale wysyłano także len, konopie, zwierzęta, skóry, a także produkty leśne: drewno, potaż, miód, wosk, smołę.
Koniunkturę na zboże można było wykorzystać poprzez intensyfikację jego uprawy. By to uzyskać organizowano bądź zakładano folwarki, czyli gospodarstwa rolno-hodowlane o wielkości 3-5 łanów, których produkcja przeznaczona była głównie na sprzedaż. Gospodarka folwarczna, najwcześniej i najpełniej rozwinęła się w bezpośredniej bliskości rzek spławnych. To właśnie te folwarki wysyłały swe produkty głównie na eksport. Tyczyło to jednak wyłącznie większych dóbr lub zdolności szlachcica do zorganizowania transportu. Mniejsze folwarki albo te położone z dala od rzek, z powodu trudności transportowych, produkowały na rynek wewnętrzny lub na własne potrzeby.
Kiedy powstały folwarki?
Folwarki funkcjonowały na ziemiach polskich już od XIII stulecia, ale ich rozwój nastąpił w drugiej połowie XV wieku, a zwłaszcza w XVI stuleciu. Choć istniały folwarki kościelne, miejskie, a nawet chłopskie, to ten typ gospodarowania był domeną szlachty, która chcąc zwiększyć produkcję, rozszerzała ich areał. Czyniono to poprzez włączanie nieużytków, pustek i pastwisk. Czasem dochodziło do zaboru gruntów chłopskich.
Od XV stulecia szlachta zazdrosnym okiem patrzyła na dobrze prosperujące folwarczki sołtysie. Już w 1423 r. na mocy statutu warckiego, szlachcic mógł przymusowo wykupić grunty należące do sołtysa. Monopol na posiadanie ziemi szlachta starała się zagwarantować poprzez odsunięcie mieszczaństwa od prawa jej zakupu. Zakaz ten po raz pierwszy sformułowano w statucie piotrkowskim z 1496 r., ale nie był on zbytnio skuteczny, skoro musiano go wielokrotnie powtarzać.
Rozwój folwarku był możliwy dzięki powiększaniu wymiaru pańszczyzny, świadczonej z tytułu użytkowania pańskiej ziemi da utrzymania chłopskich rodzin. By zapewnić sobie tę pańszczyznę w możliwie dużym wymiarze, zakazywano chłopskim synom opuszczania wsi w celu np. nauki rzemiosła w mieście. Od konstytucji sejmu w Toruniu w 1520 r. chłopi zobowiązani byli świadczyć ją w wysokości co najmniej jednego dnia w tygodniu z 1 łana (ok. 17 ha ) chłopskiego.
Z biegiem czasu podnoszono jej wymiar do 2-3 a nawet więcej dni tygodniowo, tym bardziej, że przymusowa praca była często mało wydajna i niedbała. Chłopi obowiązani byli odrabiać pańszczyznę pieszo lub sprzężajem i, co ważne, swoimi narzędziami. Pozwalało to panu na zintensyfikowanie produkcji zbożowej w zasadzie bez ponoszenia żadnych kosztów. Szlachetnie urodzeni „przekuwający miecze na lemiesze” musieli uczyć się gospodarować na roli.
Służył temu niezwykle popularny podręcznik pt. „Gospodarstwo” Anzelma Gostomskiego (1588). Autor, prócz różnorakich rad, dawał także taką, by wzorować się na gospodarnych chłopach: „Gospodarze sobie rządni u mądrych kmiotków się nauczyć mają, jak rolę sprawować”. Gospodarstwa chłopskie były wówczas bowiem na ogół lepiej prowadzone i bardziej wydajne. Wynikało to z doświadczenia, większego pogłowia zwierząt, przekładającego się na lepsze nawożenie. Istotny był także fakt podejścia do pracy. W swoim gospodarstwie chłop pracował dokładniej i rzetelniej niż na pańskim. Metody uprawy roli pańskiej w zasadzie nie różniły się od chłopskich. Dominowała trójpolówka, a płodozmian zwyciężył dopiero w XIX stuleciu.
Lepszy niż czynsz
Folwark, jako forma gospodarowania, przynosił jego właścicielowi dużo większe dochody niż czynsze chłopskie. Zyski z jednego łana ziemi folwarcznej wahały się w XVI wieku pomiędzy 35-55 złp, zaś dochód z czynszów z łana ziemi chłopskiej wynosiły zaledwie 2,5-3,5 złp.
Gospodarka folwarczno-pańszczyźniana – w swej istocie ekstensywna – dawała należyty dochód tylko przez pewien czas. Zagarnięcie nieużytków, służących jako pastwiska, doprowadziło do spadku pogłowia zwierząt i w konsekwencji pogorszenia nawożenia i spadek plonów na polach chłopskich. Gwałtowny regres przyszedł w XVII stuleciu, kiedy Rzeczpospolitą zrujnowały długotrwałe wojny. Jednocześnie zmniejszyło się zapotrzebowanie na produkty rolne.
Zadłużone lub zrujnowane majątki szlacheckie były przejmowane przez dysponujących funduszami magnatów. W odpowiedzi na spadek dochodów, szlachta zwiększała wyzysk ekonomiczny ludności wiejskiej, powodując jej zubożenie. Inną metodą zwiększania dochodów było rozwijanie propinacji, [wyłącznego prawa właściciela dóbr do produkcji w ich obrębie piwa, miodu i gorzałki] – niezwykle dochodowej, intratnej i pozwalającej uniknąć drogiego i uciążliwego transportu zboża.
Powolne zmiany w gospodarowaniu nastąpiły dopiero w drugiej połowie XVIII wieku. Jedno- lub kilkuwioskowy szlachcic na ogół samodzielnie zarządzał swym majątkiem. Pomagali mu w tym wyznaczeni przez niego, wywodzący się najczęściej z ludności chłopskiej pomocnicy: włodarze, karbowi, leśnicy , polowi. W dużych majątkach ziemskich – folwarki były na ogół większe – poszczególnymi folwarkami bądź całymi kluczami zarządzali specjalni, ustanowieni przez pana wywodzący się ze szlachty urzędnicy (oficjaliści) bądź dzierżawcy.
Centrum folwarku stanowił dwór. Był miejscem zamieszkania nie tylko właściciela lub zarządcy, ale i części czeladzi. Przechowywano w nim także niektóre narzędzia i część plonów. Prócz dworu, na folwarku znajdowały się – w obawie przed pożarem rozrzucone w pewnej odległości – zabudowania gospodarcze: stodoły, obory, stajnie, chlewy, młyny, browary, gorzelnie, wozownie, itp.
Reformy uwłaszczeniowe
Po upadku Polski stosunki wieś-dwór regulowało prawo państw zaborczych. W czasach Księstwa Warszawskiego przyznano chłopom co prawda wolność osobistą, ale w zasadzie pozbawiono praw do gruntu. Doprowadziło to do fali rugów, zatrzymanych dopiero w 1846 r. przez rząd carski. Rozwiązanie kwestii chłopskiej nastąpiło w trakcie reform uwłaszczeniowych rozpoczętych w zaborze pruskim w pierwszej połowie XIX w., w Galicji w 1848 r., a w Królestwie Polskim w 1864 r.
W zaborze rosyjskim chłopi otrzymali pełnię praw do posiadanych przez siebie gruntów za indemnizacją, którą pokryto z podatków. W pruskim od 1807 r. przeprowadzano regulacje, w wyniku których znaczna część chłopów utraciła część gruntów na rzecz dworów i zmuszona była zapłacić za resztę okup lub go odpracować. Dzięki temu powstała tam zdrowa struktura agrarna sprzyjająca gospodarce towarowej. W Galicji reformę przeprowadzono na zasadzie uwłaszczenia za odszkodowaniem. Nie doprowadzono jednak do regulacji gruntów.
Reformy uwłaszczeniowe przyspieszyły przekształcenia gospodarcze i społeczne na ziemiach polskich. Funkcjonowania w nowych, kapitalistycznych już warunkach nie wytrzymało wiele majątków ziemskich. Te źle zarządzane lub niszczone wskutek represji popowstaniowych zmieniły właścicieli lub zostały rozparcelowane, inne przestawiły się na model gospodarowania w oparciu o siłę najemną.
W okresie międzywojennym niepełna reforma rolna nie zlikwidowała głodu ziemi wśród chłopów, a tylko niewielka liczba folwarków została rozparcelowana za odszkodowaniem dla właścicieli. Struktura własności ziemi, oparta na folwarku i jego pozostałościach oraz gruntach chłopskich została zmieniona na mocy reformy rolnej z 1944 r.
Wszystkie majątki rolne przekraczające 50 ha gruntów rolnych lub 100 ha powierzchni ogólnej, wraz z budynkami i inwentarzem, zostały bez odszkodowania przejęte na rzecz Państwowego Funduszu Ziemi, który prowadził parcelację wśród ludności chłopskiej. Tak zakończyła się epoka folwarków, które przez stulecia stanowiły o gospodarczym obliczu polskiej wsi.
Źródło:
Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w ramach monumentalnej pracy, porządkującej najważniejsze ze zjawisk i idei funkcjonujących w polskiej pamięci historycznej: Węzły pamięci niepodległej Polski. Publikacja ta ukazała się w 2014 roku nakładem Wydawnictwa Znak, Muzeum Historii Polski oraz Fundacji Węzły Pamięci.
Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, wyjaśnienia w nawiasach kwadratowych oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów.
To prawdziwy dobroczynca dla Polakow ten car Aleksander II !!!
Tyle tu zla, a jakos nie ma Zydow.
Moze jednak nie Rosjanie czy Zydzi (lub inni) winni sa naszych tragedii narodowych ?
Moze powinnismy bardziej krytycznie-obiektywnie spojrzec na siebie ?
Dlaczego stracilismy niepodleglosc ?
Czy nowy przydomek Polak sobie kupi, ze i przed i po szkodzie…glupi ?
Ciemna, tępa i anachroniczna szlachta ani myślała o likwidacji panszczyzny.. Kościuszko, chciał jedynie zmniejszyć panszczyznę o połowę. Wcześniej sejm nie zgodził się na zamianę panszczyzny na czynsz. W 1830 roku a więc przed wybuchem powstania Listopadowego szlachta w sejmie odrzuciła projekt likwidacji panszczyzny. W 1863, a więc podczas powstaną Styczniowego, szlachta też nie chciała zlikwidować panszczyzny, więc dopiero Car w 1864, zniósł Polskim chłopom panszczyzne. A Żydzi też są w tle, bo komu dawałam szlachta w dzierżawę karczmy jak nie żydom ? Kto mógł w przeciwieństwie do Polskich mieszczan handlować z zagranicą jak nie Żydzi, którym to prawo dala szlachta ? To żydów robiła szlachta poborcami podatków od chłopów. Wszystkie te działania antymieszczanskie szlachty doprowadziły do uprzywilejowania żydów, wobec chłopów i mieszczan.
„Przez stulecia wielkie folwarki stanowiły źródło dochodu szlachty i udręki chłopów.”
Tak, a współczesne korporacje stanowią źródło dochodu polityków i urdęki współczesnych chłopów pańszczyźnianych zwanych obywatelami. W Polsce dominowały folwarki średniej wielkości – 3 albo 4 łany. Z pewnością dla 20 kmieci z ich parobkami nie było problemem aby wspólnie taki areał ziemi uprawić. Bierzesz się za pisanie artykułów a nawet nie masz elementarnej wiedzy.
Po co komu czynsze pieniężne w systemie w feudalnym? W którym nadal dominowała gospodarka naturalna? To oczywiste że pańszczyzna była jedynym rozwiązaniem. Chłopi mieli te swoje dziedziczne działki i oprócz nich pewnien fragment ziemi pańskiej do zagospodarowania i za nią odpowiedzialni. Nie musieli więc jeździć do miast żeby zbierać pieniądze na czynsz. Nie wiem po co to całe straszenie zdeformowaną wizją dziejów? Dajcie spokój.
„Udręki chłopów” – ojejku straszna to była udręka. Jeden dzień pieszy odrobiony trojgiem ludzi albo trzy dni odrobione przez jednego reprezentanta konkretnego łanu czy półłanku to było przecież to od czego chłop musiał się „wyzwolić”. Robi się śmiesznie kiedy zestawimy te świadczenia z obecnymi powinnościami podatkowymi na które każdy członek rodziny pracuję osobiście po 162 dni w roku. Pomijam już fakt, że artykuł jest pisany przez jakiegoś marksistę, który zakłamuje historię i szuka sobie na siłę grup do „wyzwalania”. „Pan został zlikwidowany i nastąpił raj na ziemi”. Oczywiście to oszustwo biorąc pod uwagę morderstwa dokonywane na indywidualych chłopach-gospodarzach przez reprezentantów ustroju robotniczo-chłopskiego czyli komunistów. Autor artykułu z pewnością nie chciałby mówić nam o jednym a mianowicie o swoim artykule, bo wyszłoby na jaw, że nie ma on wymiaru innego niż propagandowy. Mam tutaj pod ręką refrendaria koronne oraz księgi wiejskie sądowe w których nie mogę się doszukać tego rzekomego holokaustu jakiego to niby dwór dokonywał na swoich poddanych włościanach, kmieciach, zagrodnikach i innych gospodarzach. Wręcz przeciwnie w księgach wiejskich mamy setki transakcji gospodarstwami pomiędzy samymi włościanami, różne spadki etc. I to jeszcze z czasów typowo feudalnych w których to chłop niby nie posiadał własności – posiadał. W referendarii koronnej znowu mamy wszystkie sprawy sądowe jakie odbywały się pomiędzy dworem a wsią i wiele z nich to błachostki. Np. cofnięcie przez Dwór przywileju na warzenie piwa przez kmieci. Straszne. Relacje pomiędzy dworem a wsią oczywiście nigdy nie były łatwe, bo nigdy sprawy dotyczące podatków i danin nie były łatwe i nie są. Autor tego mizernego artykułu, który wygląda jak notatka gimbusa z Wikipedii powie, że dzisiaj nie ma się o co buntować a ja myślę, że dzisiaj znalazłoby się więcej powodów do buntu niż wtedy. Artykuł jest kuriozalny i swoim poziomem debilizmu dorównuje opowieściom o „Wielkiej Lechii”.
Kamil Janicki napisał „Pańszczyznę”, Kacper Pobłocki „Chamstwo” – poczytaj, wyciągnij wnioski.
A ja sié chciałbym zapytać znawców tutaj. Czy chłopki myły nogi przed spaniem? A jeśli nie myły to czy im nogi woniały?
szczytkiewiczu – przestań szczytować !
Tak mi coś zalatuje bolszewickim smrodkiem. Ci wspaniali i uciemiężeni w 100% chłopi i ci paskudni w 100% szlachciury i magnaci. Bez tych paskud Polska byłaby wolna i wspaniała. Czytałem lepsze teksty o tamtych czasach, bardziej wiarygodne.
A co takiego zrobiła dla Korony-Polski ta „wspaniała” szlachta ? Do 1370 roku tj.do śmierci Kazimierza Wielkiego płaciła szlachta podatek w wysokości 12 groszy od łana ziemi. Ale Ludwok Węgierski za obietnice oddania tronu Polski jednej ze swoich córek, zmniejszył szlachcie płacony przez nią czynsz z 12 groszy do 2 groszy. To stąd wieczny brak pieniędzy w kasie państwa na utrzymanie i regularne wypłaty dla wojska. Jak się już szlachcie pod tynkiem paliło to wtedy wprowadzała jednorazowy podatek, z którego finansowano wojsko, a powszechny był fakt że wojsku, albo zalegano z żołdem, albo go niepłacono wcale. O tym jaką pasożytniczą warstwa była szlachta świadczy choćby zagarnianie przez nią dobrze gospodarowanych folwarku sołtysów, od 1423 roku. Oraz wprowadzenie panszczyzny specjalną ustawą sejmową w 1520 roku początkowo w ilości 1 dnia, co zapoczątkowało zniszczenie większość chłopskich gospodarstw w drugiej połowie XVII i XVIII wieku, a jeszcze w XVI i pierwszej połowie XVII wieku ci chłopi radzili sobie dobrze. Ale niema czemu się dziwić jeśli początkowe 1-2 dni panszczyzny w tygodniu podniesiono do nawet 7 dni, więc kiedy miał chłop pracować na swoim polu. Nawet Polski nie potrafiła ta nieudolna szlachta obronić, doprowadzając do rozbiorów RON. A wszystko zaczęło się od niepłacenia podatków królowi Polski przez szlachte, a skończyło się tym że szlachta w zębach przynosiła podatki zaborcom z Prus, Austrii i Rosji.
Dwór miał prawo przesuwać pojedyncze dniówki pańszczyzny z poszczególnych tygodni i kumulować je w jednym tygodniu, który był dla niego najbardziej dogodny. Np. kmiecie zamoast robić 7 tyodni po jednym dniu, mogli mieć 7 tygodni wolnych, aby w czasie żniw robić 7 dni w jeden tydzień. Nigdy kmieć nie pracował po 7 dni w każdym tygodniu. Polecam instrukcje dóbr magnackich, szlacheckich i duchownych Bohdana Baranowskiego, tam jest wszystko wyjaśnione. Jeżeli ktoś nie interesuje się tematem to później łyka jakieś ogólniki i kreuje sobie w głowie mit „chłopo-niewolnika” i robi z naszych przodków półgłówków.
W okresie międzywojennym rozparcelowano więcej gruntów niż po II wojnie światowej 0,5 mln hektarów do 0,3 mln hektarów. Ktoś słabo się przygotował do napisania tego materiału, opowiadając ogólnie znane dyrdymały.
Tylko że większość tych rozparcelowanych przed wojną gruntów, o ile nie prawie wszystkie, to były upaństwowione wcześniej majątki należące do Rosjan i pruskich junkrów. Majątków polskich ziemian praktycznie nie ruszono.
Na sam koniec tekstu jednak autor trochę skłamał. To fakt że reforma rolna w 2 RP była źle przeprowadzona i polscy ziemianie nie byli nią dotknięci. Np. Ordynacja Zamoyska przetrwała aż do 1944 roku. Ale PRL też wbrew propagandzie nie przeprowadził prawdziwej i całkowitej reformy rolnej. Bo niby skąd się wzięły PGR-y, na których uwłaszczyli się nowi obszarnicy tym razem z PZPR.
Same ogólniki, zero konkretów. To jest czysta ideologia, a nie historia. „Wielkie folwarki”, a w drugim zadniu „przeciętny folwark liczył 3,5 albo 4 łany” – patrzcie jaki historyk xD Artykuł pisany bardziej dla wzbudzenia emocji niż rzetelna praca naukowa. No taką udreką były dla kmieci te fokwarki, że sami zgodzili się na wprowadzenie renty odrobkowej zamiast pieniężnej. Później niemal masowo zrezygnowali z abstrakcyjnej wolności jaką dał im Cesorz, alby wrócić na służbę do polskich panów. Z pewnością nie po to żeby uprzykrzyć sobie życie, podobnie jak niemieccy czy olęderscy koloniści uciekający do IRP xD Natomiast posługiwanie się jakimś Szelą, aby podważyć ten fakt jest dobre dla jakiś ahistorycznych i emocjonalnych animalsów. Najlepszy system obronny dla kogoś kto nie ma bladego pojęcia o historii gospodarki. Autor artykułu żyje w świecie oderwanym od ówczesnych realiów. Wychowany na oświeceniowych dogmatach i świeckiej utopii prawoczłowieczyzmu chce moralizować włościan z XVI czy XVII wieku i „ratować” od „ucisku złych panów”. Dla tego typu mentorów, włościanie to idealny subaltern grupu niczym robotnicy, feministki etc, żeby zdobyć nieco aprobaty pośród niewykształconych lemingów, którzy łykają baśnie o „chłopo-niewolnikach” czy innych wiecznie „pokrzywdzonych”. Czy włościanina z XVI wieku ominęło jakieś niebywałe szczęście? Powinien nam czegoś zazdrościć? Ja wygląda „chłopski raj” bez feudałów, obszarników, kapitalistów i innych „wyzyskiwaczy” pokazali komuniści. Chłopi już im za to podziękowali niewolniczą pracą w łagrach. Co do samej gospodarki rolnej w epoce feudalnej to łany należące kmieci wchodziły w szachownicę z łanami folwarcznymi i do siebie przylegały, tworząc jeden obszar rolny, który kmiecie razem z rodzinami i czeladzią po części uprawiali dla siebie po części dla pana. Praca rzemieślników, tkaczy, prządników, szewców, itd. a także drwali, rybaków, gwarków i innych grup też dzieliła się na pracę dla siebie i pańszczyznę dla pana czyli daninę należną panu. 5 dni pańszczyzny sprzężajem w tydzień nie oznaczało, że kmieć czy jego pomocnik ma tak pracować przez cały rok. Instrukcje gospodarcze dóbr wyraźnie pokazują, że dwór miał prawo dać kmieciom nawet kilka tygodni wolnych od robocizny, aby móc skumulować pojedyncze dni pańszczyzny z każdego tygodnia w 6 tygodniach najbardziej wzmożonych prac polowych i uczynić 6 tygodni po 5 dni na tydzień zamiast 52 tygodnie po jednym dniu na tydzień. Nie bronię pańszczyzny, ale trzeba być konsekwentnym, bo każdy system podatków i danin jest systemem pracy przymusowej. Natomiast większość ludzi to bydlaki, którzy nie chcą nic płacić i żeby im jeszcze dopłacać za to że żyją. W Polsce było wielu zamożnych kmieci, bogatszych od szlachty zagrodowej, która stanowiła 3/4 stanu szlacheckiego, uboga kawaleria, bez poddanych, nawet praobków i dziewek nie miała, a kmiecie mieli. Włościanin, kmieć-gospodarz to nie był jakiś tam anioł, który nie pił wódki, nie bił żony, dzieci, czeladzi i tylko pan był zły. To kłamstwo, bo zamożny chłop czyli kmieć rządził swoją rodziną i czeladzią żelazną ręką. Wyciskał z nich ile się dało, a o zbiegłego parobka sam upominał się we dworze i kazał go ścigać. Taka jest prawda! Tak po prostu było. Księgi wiejskie sądowe rejestrowały liczne transakcje domami i grunatmi pomiędzy samymi włościanami już w XV wieku, aż do XIX wieku. Co zaprzecza twierdzeniom o jakiejś szczególnej ingerencji dworu w sprawy gromady wiejskiej i zaprzecza twierdzeniu jakby włościanie nie posiadali praw własności do swoich gospodarstw. Posiadali na podobnej zasadzie co dzisiaj ale bardziej zbliżonej do lenna. Wielu mazowieckich i podlaskich kmieci weszło w szeregi drobnej szlachty w zamian za udział w piechocie wybranieckiej czy łanowej. Dobry przykład to kmieć Jędrzej Pawlik uczyniony przez Batorego szlachcicem Pawlikowskim za dzielną walkę na kresach. Takich uszlachconych kmieci-chłopów było multum. To z nich kreowano kawalerię i drobną szlachtę. Większość uszlachconych ludzi miała chłopskie korzenie. Jedynie garstka to książęta, magnaci i średnia szlachta z jakimiś korzeniami od wojów i feudałów. Reszta szlachty to drobni rycerze i kawaleria wykreowana świadomie przez władców z ich poddanych kmieci i nie ma ku temu wątpliwości.
Świetny komentarz, zwłaszcza podkreślenie silnego rozwarstwienia majątkowego wsi czasów RON – pomijanego w „polityzujących” lewicowo opracowaniach naukowych – wysokiego stanowiska bogatych włościan tzw. gospodarzy. Ciekawy jest tutaj przykład Jana Sobieskiego, który jako hetman i król niezwykle chwalił sobie tzw. samoobronę chłopską kresową – „wojsko” tworzone przez bogatych chłopów pd-wsch. ziem koronnych, z którym najchętniej współpracował szczególnie w rozbijaniu najazdów tatarskich.
„organizowano bądź zakładano folwarki, czyli gospodarstwa rolno-hodowlane o wielkości 3-5 łanów, których produkcja przeznaczona była głównie na sprzedaż.”
Haha kolejny mitoman. Te 3 albo 5 łanów dzieliło się na trzy mniejsze działki leżące obok działek kmiecych w każdym z trzech pól z których jedno leżało ugorem. No napewno 8 albo 9 kmieci uprawiało 1 albo 1.5 łana folwarcznego pod zboże jare przez cały rok xD I komu to zboże sprzedawano? Sąsiednim wsiom, miastom i dziedzicom, którzy mieli własne zboże? Za granicą było to samo, bo każde feudalne państewko było w tej kwestii samowystarczalne. Polska ukazywana jako „spichlerz Europy” to bajka dla dzieci. W warunkach gospodarki feudalno-naturalnej, każda wieś, każde miasto, produkowało wszystko wyłącznie na własne potrzeby. Każdy dziedzic miał swoich własnych karczmarzy, młynarzy, rolników, rzemieślników. Po co takiemu produkty od poddanych innych panów? Wymiana handlowa pomiędzy gminami (włościami) niemal nie istniała, a co dopiero między regionami czy krajami. Pańszczyzna istniała już w IX wieku, albo i wcześniej, w czasach prawa polskiego (książęcego), po wprowadzeniu elementów prawa niemieckiego, zamiana robocizny na czynsz pieniężny stała się uciążliwa dla terenów ubogich, albo oddalonych od miast, bo kmieć nawet nie miał jak uzuskać pieniędzy na czynsz. Co to za różnica czy kmieć posiadał 1 łan ziemi dla siebie? Skoro i tak 1/3 tego łana była uprawiana przez cały rok tylko po to, żeby uzyskać z niej pieniądze na czynsz? W dodatku przy pomocy probka, bez którego kmieć łanowy nie byłby w stanie podołać takiemu gospodarstwu? Równie dobrze mógł posiadać 0.6 łana ziemi swojej, a jego parobek uprawiać 0.3 łana ziemi folwarcznej i wyjdzie prawie na to samo jak wtedy kiedy płacił czynsz czyli 1/3 czasu i pracy dla pana. Tyle że bez konieczności głowienia się na czynszem.
Poprzednio w tzw pańszczyźnie, odrabianie kończyło sie na początkukwietnia gdyby zliczyć wszystkie dni pracy u dziedzica. W sumie było to 105 dni. Prosze sobie policzyć kiedy teraz jest tzw dzień wolnosci podatkowej i wtedy zobaczymy kiedy była większa pańszczyzna.
No tak. Z tych opowieści komentatorów wynika, że super rzecz dla chłopów. Tylko pytanie po co była, jak chłop nic nie otrzymywał w zamian od pana?
Najbardziej śmieszy mnie to ciągłe podkreślanie „dnia wolności podatkowej” jako rzekomej granicy naszej wolności vs niewoli….tylko, że ci piewcy „szlachciurstwa” nie biorą pod uwagę w ogóle faktu, że w dawnych czasach ludzie byli faktycznymi NIEWOLNIKAMI i nie mogli nosa poza swoją wieś wychylic, chów wsobny sie odbywał , zacofanie, ciemnota i 100 lat za Murzynami a teraz to człowiek w ogole nie musi płacić podatków, bo wystarczył do niedawna gdy zła, okropna i wstrętna UE , emanacja komunizmu na ziemiii nas nie gnębiła to wystarczyło mieć domek po babci a bardzo bardzo wiele osób te nierucgomości na wsiach dostawało , można było popracowac na czarno byle mieć na prąd i jedzenie , dużą częśc jedzenia można samemu sobie wytworzyć i żyć po minimum .Przecież nikt nie musi mieć 3 samochodów, wycieczek za granice, urlopów, telefonów i innych dóbr, naprawdę ten mityczny dzien wolności podatkowej mozna miec po 30, 50 dniach bo wszystko zalezy na jakim standardzie chce sie funkcjonować. Ale ze wam wmówiono że MUSICIE posiadać a wy daliście się omamic i gracię w te grę to ten dzien przypada wam na 162 dzien w roku jesli dobrze pamiętam. W czasach szlachciurskich ludzie nie mieli żadnego wyboru,powiedzmy sobie uczciwie, byli zwykłym inwentarzem , bydłem ludzkim i nie idealizujcie szlachty.