Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Ostatni świadkowie Zagłady. Czy życie po Auschwitz jest możliwe?

Dobranoc, Auschwitz nie opowiada o przeszłości. Reporterzy towarzyszą byłym więźniom obozu, obserwują ich codzienne życie, które tylko na pozór wydaje się zwyczajne. Okazuje się ono podskórnie i nieodwracalnie naznaczone traumą i skażone pamięcią o „tamtych” wydarzeniach

Praca Aleksandry Wójcik i Macieja Zdziarskiego to zbiór reportaży poświęconych zarówno wojennym (a raczej obozowym), jak i dalszym losom piątki polskich ocalonych. Prócz jednak indywidualnego życia, bohaterem książki jest również samo doświadczenie wojny przez Polaków oraz kwestia obozów, które funkcjonowały na terenie naszego kraju. 

Łatwo zrozumieć zainteresowanie autorów tematyką Auschwitz i Ocalonymi, którzy jako ostatni mogą zaświadczyć o „niewyobrażalnym”. Gdy książka ukazała się na rynku, dwóch jej bohaterów już nie żyło. Widać, że reporterzy, jakby na ostatnią chwilę, starali się wyłapać od opowiadających wszystko, co tylko mieli oni do przekazania. Tak jakby odczuwali zbliżający się koniec. 

Niektóre z przytoczonych w Dobranoc, Auschwitz historii są z pewnością znane wszystkim tym, którzy interesują się tematem II wojny światowej oraz zagadnieniem obozów koncentracyjnych. Jedną z nich jest opowieść Józefa Paczyńskiego, który w Auschwitz był fryzjerem samego komendanta, Rudolfa Hössa. Całe późniejsze życie borykał się on z koniecznością odpowiedzi na wciąż powtarzające się pytanie: dlaczego nie poderżnął mu gardła, jeśli miał taką możliwość?

Auschwitz I, brama główna. Zdjęcie z 2011 roku.

fot.PerSona77/ CC BY-SA 3.0 pl Auschwitz I, brama główna. Zdjęcie z 2011 roku.

Podobnie z narracją Lidii Maksymowicz, która przeżyła obóz jako kilkuletnia dziewczynka. Mimo wcześniejszych publikacji jej historii, z książki wciąż wyziera wstrząsające świadectwo dziecięcego doświadczenia (do obozu trafiła wraz z matką, która potem zniknęła, przez co Lidia sądziła, że nie żyje). Dostajemy tu jednak i nowe informacje – okazuje się, że także życie kobiety po wyzwoleniu (adopcja, a następnie odnalezienie biologicznej matki) nie szczędziło jej trudnych momentów. Swoje historie opowiedzieli Wójcik i Zdziarskiemu również Stefan Lipniak, Marceli (Marek) Godlewski i Karol Tendera.

Dobranoc, Auschwitz – trzeba to zaznaczyć – nie jest opowieścią o obozowej rzeczywistości. To raczej historia tych, którzy zdołali przetrwać i na różne sposoby próbowali żyć z piętnem häftlinga (obozowego więźnia). Marceli Godlewski dla przykładu stara się w swoich opowieściach jak najmniej roztrząsać obozową przeszłość. Innym Ocalonym taka postawa przychodzi zdecydowanie trudniej. 

Dzieci za drutami obozu. Zdjęcie stanowi kadr z sowieckiego filmu dokumentującego wyzwolenie Auschwitz.

fot.Alexander Voronzow/ domena publiczna Dzieci za drutami obozu. Zdjęcie stanowi kadr z sowieckiego filmu dokumentującego wyzwolenie Auschwitz.

W trakcie lektury książki wydaje się, że najsilniej wojenne przeżycia wpłynęły na życie Stefana Lipniaka, któremu udało się uciec z marszu śmierci. Karol Tendera z kolei podejmuje walkę o „prawdę”, wytaczając procesy niemieckim czasopismom używającym sformułowania „polskie obozy śmierci”. Podzieloną na dwie części publikację spina klamra – opowieść o lekarce Alicji Klich-Rączce, sprawującej opiekę nad krakowskim środowiskiem kombatantów i byłych więźniów obozów koncentracyjnych.

Reporterską historię o Ocalonych (chociaż oni sami wolą mówić, że „przeżyli”, a nie ocaleli, kładąc nacisk na swoje sprawcze możliwości) charakteryzuje wycofanie się autorów. Sami zresztą deklarują w posłowiu obiektywizm wobec przedstawianych relacji: „Postanawiamy, ze nie ma nas w tej historii. (…) Tak, to jest opowieść bez reporterów. W tej historii nas nie ma” – piszą w Postscriptum.

Obiektywizm to oczywiście jedna z podstawowych cech reportażu, niemniej w pewnych momentach przydałaby się jakaś odautorska refleksja czy komentarz. W publikacjach dotyczących książki, informacja o „nieobecności” autorów w narracji pojawia się niekiedy jako zarzut. Podobnie jak pomijanie przez reporterów milczeniem kwestii dosyć kontrowersyjnych. 

Adiunkt Instytutu Badań Literackich PAN, Bartłomiej Krupa, zwrócił uwagę na partyzancki epizod z życia Marcelego Godlewskiego, który zdaje się nie budzić wątpliwości autorów. Były obozowy więzień mówi o swojej roli w podziemiu wprost:

Rozpracowywał strukturę (posterunki, uzbrojenie), aż wzięli go do Kedywu. A tam wiadomo: rozwalić donosiciela, oprać tyłek innemu, ostrzyc babę, co się puszcza z Niemcami, przejąć konwój z pieniędzmi (…). Niczego się nie boi. Zadania przydzielone przez organizację wykonuje brutalniej niż kiedyś. Zanim zlikwidują konfidenta, torturują go. (…)

Zdjęcie krematorium w obozie Auschwitz-Birkenau. Mało komu z tych, którzy trafili do tego miejsca Zagłady, udało się uniknąć śmierci.

fot.Marcin Białek/ CC BY-SA 3.0 Zdjęcie krematorium w obozie Auschwitz-Birkenau. Mało komu z tych, którzy trafili do tego miejsca Zagłady, udało się uniknąć śmierci.

Na koniec Godlewski przytacza również historię o rozstrzelaniu sowieckich oficerów, w tym jednej kobiety. Należy mieć jednak na uwadze to, że autorzy nie są z wykształcenia historykami, przez co, być może, trudno jest im wykazać się krytycznym podejściem do relacji i źródeł.

Książka nie jest też wolna od upolitycznienia. Batalia o „polskie obozy” czy fakt, iż jeden z autorów, Maciej Zdziarski, jest prezesem Instytutu Łukasiewicza (stowarzyszenia, wokół którego skupia się środowisko byłych więźniów), wyraźnie wpisują się w określoną narrację. Reporterzy pozwolili jednak bohaterom książki na najważniejsze – zostawili im pełną swobodę i prawo do opowieści według własnej, jednostkowej pamięci o tamtych wydarzeniach. 

Mogiła i pomnik 44 więźniów ofiar marszu śmierci z KL Auschwitz do Wodzisławia znajdujący się na Piaskowej Górze w Wodzisławiu Śląskim. Jeden z bohaterów "Dobranoc, Auschwitz" przeżył ten bestialski marsz.

fot.Piotr Hojka/ CC BY-SA 3.0 Mogiła i pomnik 44 więźniów ofiar marszu śmierci z KL Auschwitz do Wodzisławia znajdujący się na Piaskowej Górze w Wodzisławiu Śląskim. Jeden z bohaterów „Dobranoc, Auschwitz” przeżył ten bestialski marsz.

W komentarzach do publikacji padają również zarzuty o instrumentalizowaniu historii, czy wręcz „uczynieniu z Auschwitz sposobu na życie”. Jestem daleka od stawiania takich wniosków. Co więcej, nie chciałabym posuwać się do moralnej oceny postaw i wyborów byłych więźniów. Dla tych, którzy ocaleli możliwość dania świadectwa, opowieść o tym, czego doświadczyli jako ofiary hitlerowskiego terroru warunkuje ich kondycję, stanowi – mówiąc górnolotnie – sens życia.

Dobranoc, Auschwitz nie jest pracą, która stanowi nowatorskie pod kątem historycznym ujęcie tematu obozów i okupacji. To opowieść o wojennych przeżyciach, które determinują całe późniejsze życie. To również książka o starości i przemijaniu. Jej zaletą może być także to, że udowadnia, że życie po Auschwitz jest możliwe. Mimo wszystko.

Plusy:

  • przystępny styl
  • zwrócenie uwagi na losy ostatnich świadków

Minusy:

  • niejasny przekaz
  • chaotyczna kompozycja

Zgrzyty:

  • upolitycznienie niektórych problemów

Metryczka:

Autor: Aleksandra Wójcik, Maciej Zdziarski
Tytuł: „Dobranoc, Auschwitz. Reportaż o byłych więźniach
Wydawca: Znak Horyzont
Oprawa: twarda
Liczba stron: 288
Rok wydania: 2016

Polacy, którzy przeżyli Auschwitz. Ostatni moment, by posłuchać ocalonych:

Komentarze

brak komentarzy

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.