Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Inspektorem w IPN-ie została kandydatka bez magisterki i wykształcenia historycznego. Ta pani „posiada wystarczającą wiedzę” – zapewnia Instytut

Budynek białostockiego oddziału IPN. Fotografia Google Maps.

Budynek białostockiego oddziału IPN. Fotografia Google Maps.

Nowa pracownica Biura Edukacji Narodowej jednego z oddziałów IPN ma tylko licencjat i to z politologii. Lokalne media nie zostawiają na niej suchej nitki. „Nie dyplom, lecz legitymacja PiS, zrobi z ciebie specjalistę w IPN” – wtóruje jeden z tabloidów. O wyjaśnienie poprosiliśmy u źródła – w białostockim IPN-ie.

Kontrowersje wokół białostockiego oddziału IPN zaczęły się już w wiosną, kiedy w szeregach jego pracowników znalazł się Bogusław Łabędzki. Z wykształcenia teolog, nauczający katechezy w gminnej szkole, do niedawna był członkiem Prawa i Sprawiedliwości, od 2006 roku zasiadał w radzie miejskiej w Hajnówce. O Łabędzkim zrobiło się głośno przy okazji marszu ONR w Hajnówce. Pisowski radny walczył wówczas o to, by nacjonaliści mogli przemaszerować ulicami miasta. Nieśli transparenty z wizerunkiem „Burego” i wykrzykiwali na jego cześć.

Teraz dyrektor oddziału IPN podjął kolejną decyzję kadrową. Przyjęcie Marty Chmielińskiej-Jamroz z Hajnówki na stanowisko starszego inspektora zostało szeroko i krytycznie opisane w lokalnej prasie.

W ostatnim numerze „Nowin Podlaskich” (z 26.09.2017) Andrzej Zdanowicz w tekście zatytułowanym Specjaliście i inspektorowi dyplomy nie są potrzebne komentował:

Starszym inspektorem w Biurze Edukacji Narodowej białostockiego IPN została osoba bez wykształcenia historycznego. Ba, nawet bez tytułu magistra. Marta Chmielińska-Jamroz z Hajnówki obroniła tylko licencjat. Podobnie jak Łabędzki od wielu lat interesuje się lokalną historią i uczestniczyła w akcjach organizowanych przez lokalne środowiska narodowe (m.in. w rajdach śladami V Brygady Wileńskiej).

Logo Instytutu Pamięci Narodowej

Logo Instytutu Pamięci Narodowej

Chcąc poznać stanowisko samej zainteresowanej, próbowaliśmy dodzwonić się do niej, korzystając z numeru telefonu podanego na stronie IPN. Niestety bezskutecznie. W słuchawce słyszeliśmy tylko piszczący sygnał centrali telefonicznej. Udało nam się natomiast skontaktować z dr Tomaszem Danileckim, asystentem prasowym dyrektora białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.

Zapytaliśmy go, czy zdaniem placówki brak wykształcenia historycznego u wzbudzającego kontrowersje pracownika może stanowić przeszkodę w sprawowaniu przez niego obowiązków. Dr Danilecki nie widzi problemu i podkreśla, że świeżo zatrudniona pracownica oddziału posiada odpowiednie przygotowanie:

Pani Marta Chmielińska-Jamroz pracuje w Oddziałowym Biurze Edukacji Narodowej na stanowisku inspektora. Posiada wystarczającą wiedzę historyczną zdobytą na studiach politologicznych (licencjat) na Uniwersytecie Gdańskim. Tematem jej pracy licencjackiej były przemiany polityczne w powiecie hajnowskim w latach 1939-1946.

Należy zaznaczyć, że praca licencjacka nie wymaga co do zasady prowadzenia badań, a tylko zestawienia istniejącego stanu wiedzy, na podstawie podstawowej, dostępnej literatury. Jest to praca znacznie krótsza od magisterskiej, broni się ją już po trzecim roku studiów. Na żadnej z polskich uczelni państwowych licencjat nie wystarcza do uzyskania asystentury, a tym bardziej – samodzielnego stanowiska naukowego.

W branżach związanych z historią, na przykład branży wydawniczej i w większości placówek muzealnych, nie jest też uznawany za wystarczający poziom wykształcenia na samodzielnych stanowiskach wymagających przygotowania merytorycznego.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości, a zarazem historyk, Dariusz Piontkowski w wywiadzie udzielonym „Faktowi” zaznaczył, że w IPN-ie „jest miejsce” nie tylko dla dyplomowanych specjalistów, ale też „dla amatorów i pasjonatów”.

Pasja nowej pani inspektor skupiała się dotąd na ściśle określonym wycinku historii. Chmielińska-Jamroz brała udział w rajdach śladami tzw. „żołnierzy wyklętych” (jeden z nich opisała też na łamach tygodnika „Niedziela”), jej zdjęcia żołnierzy podziemia można znaleźć na łamach prawicowego portalu wPolityce.pl, a w 2013 roku wystąpiła na konferencji naukowej „Żołnierze wyklęci w powiecie malborskim”. Według noty biograficznej zamieszczonej przez kwartalnik „Prowincja” pracowała wcześniej jako dziennikarka „Kuriera Porannego” i TV Podlasie.

Przyglądamy się uważnie polityce kadrowej białostockiego oddziału IPN. Opisaliśmy także kontrowersje związane z postacią Bogusława Łabędzkiego i jego gloryfikowaniem „Burego”. O Romualdzie Rajsie ten sam oddział IPN, w którym pracuje były katecheta pisał w 2005 roku, że jest sprawcą ludobójstwa.

Komentarze (5)

  1. Librly Odpowiedz

    Chyba już za dużo tego zachłyśnięcia się wykształceniem wyższym… jeszcze chwila i by zostać babcią klozetową trzeba będzie mieć magistra (i to nie jednego…chemia – korzystanie z płynów czyszczących i np. fizyka – ergonomiczne machanie mopem lub informatyka – programowanie robota czyszczącego..itp itd..)

  2. Adrian Odpowiedz

    Najoględniej mówiąc to skandal, że za pieniądze podatników paru pseudo-historyków, katechetów i „pasjonatów historii” bawi się w politykę historyczną. Podziękujmy za to PO to dzięki nim mamy teraz takie kwiatki. To nie są żadni historycy tylko zwykli polityczni funkcjonariusze którym bliżej do politruków jakich kiedyś spotykaliśmy w komunie. ŻENADA

    • Nasz publicysta |Anna Dziadzio Odpowiedz

      @Adrian: To przykre, że uważa Pan, że historycy powinni zajmować się przeszłością i siedzieć cicho. Historia dzieje się tu i teraz. Po co nam naukowcy zamknięci w czterech ścianach? To ma być postawa obywatelska? Jeśli ktoś ma odwagę komentować to, co się dzieje i zostaje przez to nazwany „politycznym funkcjonariuszem” to świadczy tylko o tym, który takie bezmyślne opinie wygłasza.

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.