Obmacywanie i opowiadanie sprośnych żartów to NIE jest sposób na rozładowanie atmosfery. Kobieta molestowana przez byłego prezydenta USA zabiera głos

fot.Pete Souza Bush senior i Barack Obama w Białym Domu. (fot. domena publiczna, autor: Pete Souza)

Na fali głośnej ostatnio akcji opatrzonej hashtagiem #metoo, #jateż, w sieci pojawia się coraz więcej głosów kobiet, które padły ofiarami molestowania. Doniesienia zza oceanu świadczą o tym, że także osoby ze szczytów władzy przekraczały granice wierząc, że etykietka „prezydent” im na to pozwala.

Amerykańska aktorka Heather Lindt przed czterema laty spotkała się w większym gronie z 41. prezydentem Stanów Zjednoczonych, Georgem Bushem seniorem. Mężczyzna, który w gabinecie owalnym zasiadał przez jedną kadencję (od 20 stycznia 1989 do 20 stycznia 1993) nadal z racji sprawowanej funkcji cieszy się sporym autorytetem. Od 2012 roku na skutek postępującej choroby Parkinsona porusza się na wózku.

Aktorka dzieląc się swoją historią zaczęła od podkreślenia tego, jak czuje szacunek i dumę wobec wielu byłych prezydentów, którzy służyli jej krajowi. Tym niemniej jej zdaniem autorytet głowy państwa powinien inspirować pozytywne zmiany, pomagać ludziom i służyć jako symbol demokracji. Bush senior, którego w czasie spotkania polecano tytułować panem prezydentem, w opinii Heather Lindt zupełnie wyzbył się tej pozycji w chwili, gdy zaczął ją molestować.

„Dobroduszne rozładowanie atmosfery”

W trakcie spotkania była głowa państwa zaczęła opowiadać świńskie żarty, a gdy ludzie obecni na sali ustawili się do zdjęcia grupowego – również dotykać Lind z tyłu i to w obecności swojej żony. Jak opisuje to aktorka, Barbara Bush miała na ten widok tylko przewrócić oczami. Według informacji, jakie dotarły do kobiety oskarżającej byłego prezydenta o molestowanie, nie była ona ani pierwszą, ani jedyną, która padła ofiarą molestowania. George Bush nie zaprzeczył oskarżeniom i oficjalnie przeprosił Heather Lindt.

Po czasie, otoczenie byłego prezydenta wydało jeszcze jedno oświadczenie, w którym jego rzecznik, Jim McGrath, stwierdza, że czasem zdarza się, iż ręka Busha opada poniżej talii w trakcie robienia zdjęć. Tłumaczy to wiekiem i brakiem sił. Nie zaprzecza także, że były prezydent opowiada świńskie dowcipy czy dobrodusznie poklepuje kobiety. Jego zdaniem jednak ma to służyć rozładowaniu atmosfery.