Ignacy Domeyko – niespokojny polski duch i bohater Chile
Ignacy Domeyko jest bohaterem Chilijczyków, Polaków, Białorusinów. W swoich artykułach naukowych również Litwini widzą w nim swojego, wybitnego rodaka. Mnogość „chętnych” wynika z osiągnięć i czasów, w jakich przyszło żyć temu wybitnemu inżynierowi górnictwa, geologowi, mineralogowi, meteorologowi i badaczowi Ameryki Południowej. Czasów, w których Polski próżno było szukać na mapach Europy.
Gdy w 1830 r. wybuchło powstanie listopadowe Ignacy Domeyko spotkał się ze znajomymi Żydami i zakupił strzelbę kawaleryjską i pałasz. Chciał się przygotować do walki. Na faktyczny udział w tym niepodległościowym zrywie Polaków musiał jednak poczekać do wiosny 1831 r. Wtenczas w drzwiach jego domu stanął jeden z dawnych filomackich przyjaciół i wręczył mu meldunek dla generała Skrzyneckiego – Litwa była gotowa do walki.
Ignacy spakował najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszył. Miał nadzieję, tak jak większość powstańców, że pomoże w odzyskaniu niepodległości. Ale nie wszystko potoczyło się tak, jak życzyłby sobie Domeyko. W czasie przeprawy przez Puszczę Augustowską został zatrzymany przez oddział carski, a potem oskarżony o szpiegostwo. Groziła mu śmierć.
Splot szczęśliwych wydarzeń sprawił jednak, że spotkał pewnego księdza, który miał wyspowiadać go przed egzekucją. Kiedy tylko mężczyźni znaleźli się na uboczu, poza zasięgiem wzroku wrogich wojsk, poczciwy duchowny nakazał mu uciekać. Domeyko nie zastanawiał się długo. Zwiał. Potem nadal walczył w powstaniu listopadowym m.in. u boku Emilii Plater.
Czytaj też: Powstanie potępionych. Dlaczego powstanie listopadowe krytykował sam papież?
Przyjaciel Mickiewicza i pilny student
Ignacy Domeyko urodził się 31 lipca 1802 r . w Niedźwiadce Wielkiej, wówczas położonej na ziemiach polsko-litewskich, które kilka lat wcześniej, w wyniku rozbiorów, znalazły się pod panowaniem Cesarstwa Rosyjskiego. Dziś wieś leży na Białorusi, administracyjnie wchodzi w skład w obwodu grodzieńskiego, w rejonie korelickim, pod nazwą Vialikaja Miadzviadka.
Domeyko, należący do staropolskiej szlachty, zawsze uważał się za Polaka. Był synem Hipolita, prezesa sądu ziemskiego i Karoliny z Ancutów. Dość szybko, bo w wieku zaledwie siedmiu lat, został półsierotą. Po śmierci ojca opiekę nad rodziną przejęli jego bracia. To jeden z nich, były student Akademii Górniczej we Freibergu, zainteresował go mineralogią.
Od 1816 do 1822 r. Ignacy studiował na Uniwersytecie Wileńskim, będąc najmłodszym, ledwie 14-letnim studentem. Na uczelni dane mu było słuchać wykładów m.in. Jędrzeja Śniadeckiego. Był pilnym i otwartym uczniem, stronił od towarzyskich zabaw. Spotykał się za to członkami Towarzystwa Filomatów i Filaretów, z którymi – mimo różnicy wieku – prowadził ożywione dyskusje i wśród których znalazł przyjaciół „do grobowej deski”. Ot, choćby Adama Mickiewicza czy Edwarda Odyńca.
Szczególnie bliski był mu właśnie Mickiewicz, który nieszczęśliwie zakochał się w jego siostrze ciotecznej, Maryli Wereszczakównej. Relacja obu była tak zażyła, że dla wieszcza narodowego pierwowzorem postaci Żegoty, znanej z III części „Dziadów”, był właśnie Domeyko. Jego nazwisko pojawia się również w „Panu Tadeuszu”, w opowieści Wojskiego:
„Pamiętam, za mych czasów żyło dwóch sąsiadów,
Oba ludzie uczciwi, szlachta z prapradziadów,
Mieszkali po dwóch stronach nad rzeką Wilejką,
Jeden zwał się Domejko, a drugi Dowejko.
Do niedźwiedzicy oba razem wystrzelili:
Kto zabił, trudno dociec; strasznie się kłócili
I przysięgli strzelać się przez niedźwiedzią skórę:
To mi to po szlachecku, prawie rura w rurę.”
Czytaj też: Maria Szymanowska – pierwsza pianistka Europy
Dobry gospodarz
Po ukończeniu wileńskiego Uniwersytetu Ignacy nie związał swojej kariery z nauką. Najpierw musiał zmierzyć się z zarzutami, jakie wystosowano przeciwko członkom Towarzystwa. Ciężkiej kary uniknął dzięki wstawiennictwu rodziny. Następnie osiadł w majątku Zapole, gdzie zyskał sławę dobrego gospodarza. Angażował się w sprawy pracujących chłopów. Pomagał im, zmniejszając należność pańszczyźnianą czy budując szkołę dla dzieci.
W Zapolu dotarła też do niego wieść o wybuchu powstania listopadowego, po klęsce którego musiał wyjechał do Niemiec, a później do Francji. W Paryżu Ignacy studiował na Sorbonie, College de France, Jardin Botanico i École des Mines. W 1837 r. skończył studia górnicze i rozpoczął pracę w Alzacji, gdzie poszukiwał złóż rud żelaza dla mającej powstać huty. Wówczas otrzymał list, który zmienił jego życie. List z zaproszeniem do Chile.
Czytaj też: Poyais – fikcyjne państwo i najbardziej bezczelny przekręt w historii
Przybysz, który dał Chile impuls
W 1838 r. przybył do prowincji Coquimbo, aby rozpocząć nauczanie mineralogii i chemii. Do celu podróżował prawie cztery miesiące, taszcząc ze sobą prywatny bagaż i sprzęt laboratoryjny zakupiony we Francji. Chile było wówczas krajem niemal dziewiczym, znanym z bogactw mineralnych, których jednak nie potrafiono dobrze zbadać, a co dopiero eksploatować. Dość powiedzieć, że Chilijczycy swoje wydobycie opierali na bardzo prymitywnych i starych metodach. Przybysz z odległej Europy miał podzielić się wiedzą i pomóc w rozwoju gospodarczym młodej republiki. Rozwoju, którego fundamentem miało stać się właśnie górnictwo.
Domeyko zorganizował laboratorium chemiczne i górnicze, muzeum mineralogiczne, petrograficzne i paleontologiczne oraz bibliotekę. Był tytanem pracy, czego dowodem jest stałe poprawianie swojego hiszpańskiego – początkowo uczniowie nieco wyśmiewali jego umiejętności językowe, ale z czasem, kiedy je poprawił, kiwali głowami z uznaniem. Oprócz wykładów, które otwierały przed słuchaczami świat górnictwa, prób i doświadczeń w zamkniętych pomieszczeniach laboratorium, wyjeżdżał Ignacy w Andy i Kordyliery, skąd przywoził nieznane wówczas minerały i gatunki roślin.
Wiele czasu poświęcił też na badanie wód mineralnych, w które Chile obfituje. Do tego sprawdzał dzieje skorupy ziemskiej w tych rejonach. Swoje wnioski przelewał na papier. Nie chciał, by zdobyta wiedza przepadła, dlatego opublikował około 130 artykułów, które chętnie publikowały najpoczytniejsze czasopisma w Europie i Ameryce.
Podczas sześcioletniego pobytu w Coquimbo Ignacy Domeyko przygotował swoich następców. Przeszkoleni, wysyłani na studia do Paryża, stali się fundamentem chilijskiego przemysłu. Jego działalność w tym sektorze przyczyniła się do stworzenia nowego prawa górniczego, które z niewielkimi korektami przetrwało do dzisiaj.
Czytaj też: Józef Bożek – polski wynalazca samochodu osobowego
Obustronny zachwyt
„Nie masz zapewne kraju, który by mniej był podobny do naszego jak ten, w którym przyszło mi odpocząć po wojnie, po wrzawie paryskiej i po dalekiej podróży… Cały horyzont od wschodu kordylierami pociągnięty, olbrzymimi najeżony cyplami, których kolory mienią się od wejścia słońca aż do jego zachodu.”
Słowa te, zawarte w liście geologa do stryja, tylko potwierdzają jego zachwyt nad Chile. Ale uznanie było obustronne. Kiedy Domeyko wypełnił swój kontrakt władze natychmiast zaproponowały mu objęcie nowego stanowiska. Tym razem miał wyjechać do Santiago, stolicy kraju i pomóc w reformie tamtejszego Universidad de Chile i dalej całej państwowej oświaty. Z zadania wywiązał się wzorowo, z zaściankowej uczelni, tworząc nowoczesną placówkę.
W 1848 r. Kongres, z własnej inicjatywy, przyznał mu chilijskie obywatelstwo, a w 1867 r. otrzymał stanowisko rektora Instytutu Narodowego. Funkcję tę sprawował szesnaście lat. Był znany z szerokich zainteresowań. Nie sposób wymienić wszystkie dziedziny, którymi się zajął: badał meteoryty, klimat, zjawiska trzęsień ziemi i meteorologiczne i wiele innych. Być może dzięki temu był uwielbiany przez studentów i słuchaczy.
W Ameryce Południowej Ignacy znalazł też miłość życia. Enriqueta de Sotomayor Guzman, bo o niej mowa, była młodsza od naukowca o 30 lat, ale różnica wieku nie stanowiła dla pary problemu. Małżeństwo świetnie się rozumiało i kochało. Doczekało trójki dzieci – Hermana, Józefa i Anity, która zresztą wróciła w rodzinne strony ojca, wychodząc za mąż za dalekiego kuzyna, Leona Domeykę. W liście do paryskich przyjaciół nie omieszkał opisać swojej wybranki:
„Dziewczyna, z którą się żenię, jest młoda, piękna jak anioł, niewinna, pobożna; nie wiedzieć czemu pokochała mię od pierwszego widzenia […]. Domek mój cichy i spokojny napełni się gwarem”.
Co ciekawe, Enriqueta zmarła wcześniej niż jej mąż, w 1870 r.
Czytaj też: Ludwik Hirszfeld – lekarz, który odkrył tajemnice krwi
Wrażliwy emigrant
Ignacy był człowiekiem empatycznym i wrażliwym. Podobnie jak w Zapolu, tak i w chilijskich miejscowościach wspierał biednych i potrzebujących. I w tym przypadku nie chodzi tylko o pieniądze. W trakcie swoich podróży badawczych poznał dokładnie historię i warunki życia Araukanów – szczepu Indian południowoamerykańskich, których bronił przed okropnym wyzyskiem ze strony potomków byłych hiszpańskich kolonizatorów. Przez lata wypracował sobie na tyle mocną pozycję w kraju, że bez obaw mógł się w taką działalność zaangażować. O jego wrażliwości świadczy też zachowanie po rzezi galicyjskiej z 1846 r. Kiedy tylko Domeyko dowiedział się o tych wydarzeniach chciał wrócić do Europy. I pewnie zrobiłby to, gdyby nie miłość do żony…
Przez cały czas pobytu w Chile Ignacy utrzymywał kontakt listowny z dawnymi, polskimi (i nie tylko) znajomymi. Korespondencje do Mickiewicza czy Odyńca zazwyczaj były żarliwe, a ich treść świadczyła o tym, że emigrant zdaje sobie sprawę, co dzieje się w ojczyźnie i środowisku emigracyjnym. Chwalił się przyjaciołom, że gromadzi pamiątki, które przywiezie do Polski. Ale na przyjazd do kraju zdecydował się dopiero w 1884 r. Miał wtedy 82 lata.
Odwiedził zięcia i córkę w rodzinnych stronach. Był też w Krakowie i Warszawie. A potem wyruszył na podróż po Europie. Rzecz jasna rozpoczął ją od Paryża. Potem gościł w m.in. w Neapolu, Rzymie i Wiedniu.
Do Chile powrócił schorowany. Zmarł w 1889 r. otoczony uznaniem narodu chilijskiego. Jego pogrzeb w Santiago był wielką manifestacją szacunku Chilijczyków dla przybysza z dalekiej Europy. Ponoć w trakcie uroczystości byli studenci Domeyki wyprzęgli konie z wozu wiozącego jego szczątki, a następnie sami zaciągnęli go na cmentarz.
Ignacy Domeyko do dziś jest niemalże czczony w Chile. Jego imieniem nazywane są miasta, ulice, place, uczelnie a nawet górskie pasma (Góry Domeyki). Obywatele Chile, Polski, Białorusi czy Litwy taktują go jak „swojego”. To też świadczy o jego wielkości. Ale sam Ignacy mówił, że jest Polakiem. Dlaczego?
Po tym jak pojawił się w Polsce władze Uniwersytetu Jagiellońskiego przyznały mu tytuł doktora honoris causa. Był rok 1887, dwa lata przed śmiercią. Krakowscy uczeni zaskoczeni piękną polszczyzną emigranta, zapytali go przy okazji, jak to możliwe, że nadal tak dobrze mówi w języku przodków. Domeyko miał odpowiedzieć:
„Jakże chcecie, Panowie, żebym był zapomniał, kiedy zawsze myślałem po polsku, modliłem się po polsku i kochałem po polsku.”
Bibliografia:
- Ignacy Domeyko – audycja z cyklu „Biografie niezwykłe”, Archiwum Polskiego Radia.
- Niemojewska, Ignacy Domeyko, odkrywca tajemnic chilijskich gór [w:] https://www.rp.pl/historia/art18827451-ignacy-domeyko-odkrywca-tajemnic-chilijskich-gor (dostęp: 11.08.2022 r.)
- Kawecka, Domeykomania. Dlaczego w Chile kochają polskiego geologa?, [w:] https://podroze.onet.pl/ciekawe/ignacy-domeyko-polak-ktory-jest-bohaterem-narodowym-w-chile/lvyesrj (dostęp: 11.08.2022 r.)
- Rzemieniecki, Ignacy Domeyko pracował w Chile, [w:] Przekrój, nr 36/1952.
Dodaj komentarz