Czarna wdowa mafii
Irlandczyk Dean O’Banion był najgroźniejszym rywalem Ala Capone w walce o dominację w przestępczym świecie Chicago. To jednak nie jemu, ale kobiecie, Margaret Collins, udało się wyeliminować szefa North Side.
Margaret Collins, urodzona w 1900 roku, przybyła do Chicago jako dwudziestoparolatka. Miasto właśnie zyskiwało sobie sławę mafijnej stolicy Ameryki. Po wprowadzeniu w 1919 roku prohibicji na niespotykaną skalę rozwinął się tu nielegalny handel alkoholem. Jak podaje Dominic Candeloro, autor pracy Chicago’s Italians. A Survey of the Ethnic Factor, był to również jeden z tych ośrodków, które najboleśniej odczuły problem masowej imigracji.
Właśnie przybysze z Starego Kontynentu zasilali szeregi dwóch gangów, prowadzących ze sobą krwawą wojnę uliczną: North Side, skupiającego Irlandczyków oraz Chicago Outfit, na którego czele stał pochodzący z Włoch Al Capone.
Margaret postawiła na tych pierwszych. To oni stanowili dla kobiety kwintesencję męskości. Ją samą, jak pisał Cecil V.R. Thompson, cechowały bezczelność i niepohamowany pociąg do przemocy. Lubiła nosić przy sobie broń. Była zabójczo piękna, a do tego posiadała wyjątkową zdolność kamuflażu. Lodowate spojrzenie jej niebieskich oczu przeszywało patrzących. Wydawała się idealną dziewczyną dla każdego gangstera…
Paskudna słabość
Meg lubiła wypić. I nieraz zdarzało jej się przesadzić z ilością spożywanego alkoholu. Wtedy odzywała się w niej specyficzna słabość, jaką miała do muzyków. Szczególnie pociągało ją rzucanie w nich kostkami lodu. A jeśli jeden z artystów dodatkowo okazywał się rudzielcem – pokusa rozrywki była niemal nie do odparcia.
Gdy więc 7 grudnia 1923 roku Margaret wybrała się ze swoim nowym chłopakiem do klubu Rendez-Vous przy Diversey Parkway 626 i grający tam pianista okazał się rudy – jedną z pierwszych reakcji dziewczyny była prośba o wiaderko z kostkami lodu. Kelner niezbyt przejął się jednak dziwną zachcianką kobiety i to go zgubiło. Ale nie tylko jego.
John Sheehy, opryszek z North Side, został przez swoją partnerkę niemalże zmuszony, aby stanąć w obronie jej honoru. W przypływie gangsterskiego natchnienia zabił nie tylko kelnera, ale i kierownika sali. Chwilę później sam skończył jednak podziurawiony policyjnymi kulami niczym sito. Jak podała Rose Keefe w biografii O’Baniona, Margaret przywdziała swój pierwszy kir po gangsterze. Wystawiła mu nawet pomnik. A następnie rozpoczęła śmiertelny pochód wśród chicagowskich mafiosów.
Krwawe żniwo
Po śmierci Sheehy’ego Margaret nie rozpaczała zbyt długo. Niespełna dwa tygodnie później znalazła sobie nowego partnera. Był to John Phillips. Oficjalnie: przedsiębiorca, mniej oficjalnie: handlarz alkoholem. Romans z kolejnym gangsterem zakończył się równie szybko jak jej poprzedni związek. Ponownie wszystko rozegrało się w barze, gdzie tym razem nie kelner, ale muzyk nie przypadł do gustu wybrednej Margaret. Urażona samą obecnością artysty, poprosiła partnera o interwencję, która skończyła się jego własną śmiercią. Jak można przeczytać w nowej książce Diane Ducret pt. Kobiety mafii:
Tak oto Margaret znów kroczy w kondukcie pogrzebowym. Ponowna żałoba przynosi jej w środowisku ksywkę Pocałunek Śmierci i umacnia renomę kobiety, z którą – jeśli nie śpieszno ci na spotkanie z kostuchą – lepiej się nie wiązać.
Chociaż śmierć Philipsa przyniosła Margaret rozgłos, prawdziwą sławę zapewniła jej dopiero kolejna „zdobycz”: Dean O’Banion. Ten Irlandczyk był już prawdziwą szychą w strukturach Chicagowskiej mafii. Podejrzany – jak relacjonowała Rose Keefe – o ponad dwadzieścia zabójstw stał na czele gangu North Side, trzymając w garści polityków na najwyższych stanowiskach. Przy tym elegancki, ubierający się w stylu angielskiego lorda z włosami ułożonymi w falę – nie mógł nie zrobić wrażenia na kobiecie. Miał jednak ogromną wadę: nie dość, że był żonaty, to jeszcze darzył swoją małżonkę uczuciem. Margaret musiała pogodzić się z byciem wyłącznie “tą drugą”. I nie skończyło się to happy endem. W książce Kobiety mafii czytamy:
W październikowy wieczór 1924 roku kobieta, która zmienia kolor włosów szybciej, niż jej kochankowie uchylają się przed kulami – tym razem w wydaniu “płomienna miedź” – szykuje się do wyjścia. Na kolację zaprosił ją najbardziej wpływowy obywatel Chicago, Dean O’Banion.
Na kolacji, prócz zaproszonej przez gangstera Meg, była obecna także żona Deana oraz jego prawa ręka – Mike Carozzo, również z partnerką. Trzy kobiety mafii w jednym miejscu nie mogły zwiastować niczego dobrego. „Nieco wstawiona i z natury pobudliwa” Margaret zareagowała nazbyt emocjonalnie na uwagi pozostałych pań o prześladującym ją śmiercionośnym pechu. Awantura zakończyła się bójką panów, którzy stanęli w obronie swoich partnerek. Kilka dni później doszło do nieudanego zamachu na Carozzo.
Seria wzajemnych porachunków zdawała się nie mieć końca, aż 10 listopada 1924 roku O’Banion padł martwy, dostając sześć pocisków w głowę, szyję i klatkę piersiową. Czyżby to Margaret wyeliminowała jednego z najgroźniejszych mafiosów Chicago?
Do… ośmiu razy sztuka
Tak pomyślało nie tylko całe miasto, wypełnione po brzegi dziennikami piszącymi o „fatalnej kobiecie”, ale i policja, która dość szybko zatrzymała Collins. Brakowało jednak dowodów. Czy można aresztować kogoś za przynoszenie pecha?
Niestety – dla jej przyszłym kochanków – nie. Irving Schling, kolejny partner Margaret, nie wierzył w klątwę spoczywającą na ukochanej, drwiąc sobie z zakładów, które robiono o jego życie. Jednak dość szybko, bo “28 sierpnia 1925 roku o godzinie szóstej czterdzieści pięć dwudziestojednoletni Irving zostaje znaleziony na obrzeżach miasta. Zginął od strzału w kark”.
Znów w żałobie, Meg postanowiła poszukać szczęścia w innym mieście, gdzie wkrótce doprowadziła do śmierci kolejnego kochanka. Po siedmiu w sumie zgonach, wreszcie trafił się jeden, który przeżył. Pytanie brzmi: czy Sol Feldman, ostatni partner Collins, był odporny na działanie ciążącego na niej pecha czy może był na tyle sprytny, by nie dać się zabić?
Niezwykła femme fatale czy zwykła zbrodniarka?
Jak czytamy w książce Kobiety mafii autorstwa Diane Ducret:
Margaret była niezwykle zajęta: trwałe ondulacje, wraz z każdym nowym ukochanym zmiana koloru włosów, przesłuchania na policji, a zwłaszcza składanie kwiatów na grobach – ma już ich pod swoją opieką siedem. W każdym spoczywa gangster, którego kochała! A jednak nie wyczerpała zapasu łez. Jeśli będzie trzeba, wyleje ich całe wiadra na następnym pogrzebie i nie zamierza iść do klasztoru!
Jak pomyślała, tak też uczyniła. Znalazła ósmego gangstera, który wkrótce stanął – jak jego poprzednicy – na granicy światów. W 1933 roku „Chicago Tribune” świeciło nagłówkiem: „Ukochany nr 8 fatalnej dziewczyny bliski śmierci”, a „Pittsburgh Post-Gazette” donosiło: „Klątwa kobiety mafii dosięgła ósmego gangstera”. Ku zaskoczeniu wszystkich: Feldman przeżył policyjny ostrzał!
Z czasem wyszły na jaw nieznane dotąd okoliczności poprzednich zgonów, niewynikłych z policyjnej interwencji, a prasa i policja zaczęły łączyć fakty. Kolejni kochankowie Margaret okazywali się głównymi podejrzanymi o zabójstwo poprzednich. Nie było jednak kogo sądzić, a kobiecie, której odcisków nie znaleziono na żadnym narzędziu zbrodni nie można było postawić zarzutów. Feldman, jedyny wyszły cało ze związku z Collins, wyrównał rachunki sam: rozbił byłej partnerce butelkę na głowie i upokorzył ją przed wszystkimi.
Margaret opuściła miasto, w którym zyskała podczas swojego krótkiego pobytu szereg różnych przydomków: Szalona Meg, Czarna Wdowa, a w końcu: Pocałunek Śmierci.
Ulubienica ówczesnej prasy pozostała zagadką także dla policji. Czy była na tyle wyrachowana i przebiegła, aby eliminować kolejnych kochanków nie wzbudzając żadnych podejrzeń? Czy może po prostu wiązała się z gangsterskimi nieudacznikami, którzy nie potrafili utrzymać się przy życiu? Nagłe interwencje policji, brutalne napaści, a w końcu tajemnicze zgony jej kolejnych siedmiu narzeczonych pozostały niewyjaśnione. Nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności. A sama Margaret?
W końcu wpadła w ręce policji, ale za kradzież. Bez kochanka-gangstera nie mogła już sobie pozwolić na najdroższe futra, które stanowiły jej drugą – po muzykach-rudzielcach – słabość. Szybko jednak umknęła po raz kolejny – tym razem przywłaszczając sobie pieniądze wpłacone jako kaucja za kogoś zupełnie innego. Podobno wyszła za mąż. Podobno prowadziła sklep z zabawkami. Podobno. Bo nikt nie wie ani jak naprawdę żyła, ani jak umarła.
Bibliografia:
- Candeloro Dominic, Chicago’s Italians. A Survey of the Ethnic Factor, 1850–1990 [in:] Ethnic Chicago: a Multicultural Portrait, red. Melvin Holli, Peter d’Alroy Jones, William B. Eerdmans Publishing Company Grand Rapids, Michigan 1995.
- Curse of gangland girl reaches for eighth pal, „Pittsburgh Post-Gazette” 7 kwietnia 1933.
- Ducret Diane , Kobiety mafii, tłum. A.M. Nowak, E. Kucharska, Znak Horyzont, Kraków 2017.
- Hendley Nate Bruce, American Gangsters, Then and Now. An Encyclopedia, Westport, Conn.: Greenwood Press, 2009.
- Keefe Rose, Guns and Roses. The Untold Story of Dean O’Banion, Chicago’s Big Shot Before Al Capone, Nashville, Tenn.: Cumberland House Publishing, 2003.
- Kiss of Death proves to be no laughing matter in Chicago, „The Southeast Missourian” 5 grudnia 1932.
- Luzi Matthew J., The Boys in Chicago Heights: The Forgotten Crew of the Chicago Outfit, The History Press, Charleston 2012.
- Lombardo Robert M., The Organized Crime Neighborhoods of Chicago [w:] Handbook of Organized Crime in the United Stated, red. Robert J. Kelly, Greenwood Press, London 1994.
- Schoenberg Robert, Mr Capone, Perennial, New York 2001.
- Sweetheart number 8 of fatal kiss girl near death, „Chicago Tribune” 27 stycznia 1933.
- Thompson Cecil V.R., I lost My English Accent, G.P. Putnam’s Sons, New York 1939.
Dodaj komentarz