J.A. Baczewski. Jedna z najbardziej wpływowych przedwojennych marek
Nazwa tej firmy stała się synonimem wytwarzanego przez nią produktu. Ogromną popularność zdobyła w Polsce i zagranicą. Stała się nawet oficjalnym dostawcą cesarskiego dworu, a w II RP – polskim symbolem sukcesu. Czy wiesz o jakiej marce mowa?
Po odzyskaniu niepodległości Polska zaczęła się dynamicznie rozwijać. Kraj był zrujnowany, jednak we wszystkich jego zakątkach podejmowano wzmożone wysiłki w celu jego odbudowy. Do działania przystąpili też właściciele wytwórni wódek Stefan i Adam Baczewscy. Nie tylko zaczęli niezwykle dynamicznie rozwijać firmę, której korzenie sięgały XVIII stulecia, ale też w 1923 roku we Lwowie otworzyli swój pierwszy sklep stacjonarny. Jak relacjonował dziennik „Chwila”:
Baczewski otwiera ponownie we Lwowie w dniach najbliższych, po ośmiu latach nieczynności, sklep pierwszorzędnych likierów i wódek światowej sławy fabryki J.A. Baczewski (rok zał. 1782). Magazyn ten zamknięty był od roku 1915 to jest od czasu inwazyi rosyjskiej i przez ten czas publiczność dotkliwie odczuwała brak możności zaopatrzenia się wprost u źródła w doskonałe wyroby fabryki Baczewskiego. Na końcu zaznaczyć musimy, że – jak każdemu wiadomo – w tym magazynie nabyć będzie można wszelkie likiery i napoje alkoholowe tak samo jak przed wojną (…).
Jedyna wódka dorównująca Baczewskiemu…
Już wkrótce firma, którą właściciele wyposażyli w nowoczesną linię produkcyjną, stała się jednym z czołowych producentów wódek i likierów w Polsce. Alkohol destylowała z ziemniaków, chyba, że z przyczyn niezależnych następował niedobór tego surowca. Wówczas przerzucano się na zboże. Firma stawiała na technologię, dzięki czemu wydolność jej fabryk była powodem do dumy. I przedstawiciele Baczewskiego nie omieszkali się tym pochwalić. W specjalnej reklamie prasowej donosili:
Fabryka posiada 2 maszyny parowe o sile 125 kw, 14 motorów o łącznej sile 70 kw, 3 dynamo o łącznej sile 500 amp; 1 turbo-dynamo o sile 200 amp i cały szereg pomp parowych. Rafineria posiada 3 aparaty rektyfikacyjne systemu Barbeta-Pompego i Savala o sprawności 336 hektolitrów dziennie, 5 aparatów do destylacji ziół i innych surowców oraz prasy hydrauliczne; personel techniczny liczy 20, administracyjny – 30 osób oraz 300 robotników. Zdolność wytwórcza fabryki wynosi dziennie 4, 5 wagonów.
Fabryka Baczewskiego była tak prężna i nowoczesna, że podobno… właściciel po znajomości udostępniał ją Piotrowi Smirnowowi. Synowie twórcy słynnej marki musieli uciekać po rewolucji październikowej z Rosji i we Lwowie zaczęli sprzedawać wódkę Smirnoff. Znali potęgę reklamy i już niedługo na etykietkach pojawiła się informacja, że: Jedyną wódką dorównującą Baczewskiemu jest rosyjska wódka Piotra Smirnowa z Moskwy. W Polsce J.A. Baczewski uchodził bowiem za napój wyskokowy numer jeden.
Wytwórnia rozsyłała swoje produkty na cały świat. Na Londyńskiej Wystawie Spirytusowej w 1925 roku Baczewski zgarnął wszystkie możliwe nagrody. Prasa pisała o tym z podziwem, a portfele handlowców z najdalszych zakątków globu otwierały się szeroko. Zawarto umowy między innymi z kontrahentami z Australii czy Ameryki Południowej. J.A. Baczewski pokazywał się też na krajowych targach w Poznaniu czy we Lwowie.
Czytaj też: Biznes jak pudełko czekoladek – historia zakładów cukierniczych E. Wedel
Siła reklamy
Baczewski atakował konsumentów z każdej strony. Przedwojenne gazety pełne są reklam wytwórni. Aby budować świadomość marki, pokazywano jej zalety w najróżniejszych wariantach. Najprostsze reklamy były czaro-białe z rysunkiem i hasłem bądź humorystycznym wierszykiem. Najbardziej wyszukane – w kształcie pistoletu, ukazujące w wielu kolorach najnowsze produkty czy w formie całych książeczek. Dużą promocją było dla firmy i to, że jej produkty zaczęto serwować na polskich liniowcach.
Dalekie podróże morskie dawały pasażerom wiele czasu na zapoznanie się z ofertą gastronomiczną i rozrywkową statków. Przy różnych okazjach czas umilano sobie spożywaniem najróżniejszych trunków. Pod wszelkimi szerokościami geograficznymi domagano się alkoholi Baczewskiego. Wytwórnia otwierała kolejne filie zagraniczne, a nawet jako pierwsza zaczęła swoje alkohole wysyłać w świat z pomocą samolotów.
Firma „J.A. Baczewski” miała w swojej ofercie ogromną gamę alkoholi. Amatorów znajdowała i niesłodzona wódka wiśniowa i słodki wiśniak, a także jarzębiaki, pomarańczówki i inne kordiały. Najbardziej znana była jednak czysta. Zyskała sobie tak wielką popularność, że w niektórych kręgach słowo „baczewski” było synonimem wódki. Co ciekawe, według informacji, jakie można znaleźć w książce „J.A.Baczewski, Jedyna taka wódka”, to właśnie jeden z Baczewskich wpadł na pomysł sprzedawania alkoholu w przeźroczystej butelce, co miało pokazać, jak doskonale jest wydestylowany.
Czytaj też: Pijany jak… Stalin? Dyktator był alkoholikiem i wciągnął w nałóg cały naród!
Polska duma
Warto podkreślić, że cenowo był to trunek raczej ze średniej lub wyższej półki. Dlatego nietrudno znaleźć wzmianki o wódce J.A. Baczewski we wspomnieniach przedstawicieli inteligencji oraz ziemiaństwa. Pisał o niej też Adam Pruszak, autor książki „O ziemiańskim świętowaniu”. Stwierdził, że ziemianie pijali wódki Baczewskiego obok win tokajskich i różnych koniaków. Teksty reklamowe pisywał dla firmy sławny Bruno Jasieński. Tym niemniej o walorach wódki Baczewskiego śpiewano piosenki i opowiadano kawały nawet w zwyczajnych mordowniach. Z tej marki dumni byli bowiem nie tylko bogacze.
O piciu przed wojną wódki Baczewskiego wspominał także Jan Karski. Słynny kurier Polskiego Państwa Podziemnego w latach trzydziestych skończył prawo, po czym chciał wstąpić do służby dyplomatycznej. Odbył nawet praktykę dyplomatyczną i od stycznia 1939 roku był zatrudniony w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Możemy zatem założyć, że znajdując się w tej pozycji, musiał mieć wyrobiony smak. W swoich późniejszych zapiskach odnotował, jak wyglądały przyjęcia wyższych sfer. Toasty wznoszono tam produkowaną we Lwowie wódką. We wspomnieniach Karskiego „Jedno życie. Kompletna opowieść” znajduje się taki fragment o biesiadzie w hotelowej restauracji:
Zamówiliśmy lwowską wódkę „Baczewskiego” i rozpoczęli od toastu za karierę Marina w Warszawie. I on wiedział już o awansie od Bodo. Szczerze mi gratulowali. Opuściliśmy lokal grubo po północy w jak najlepszych humorach. Do domu wracaliśmy ze śpiewem. Był on różnojęzyczny, dość luźno skoordynowany, lecz szczery […].
Jak to się stało, że tak prężnie działająca firma, której produkty były synonimem smaku niemal zupełnie zniknęła? Po zajęciu Lwowa przez ZSRR właściciele wytwórni nie mieli w nim czego szukać. W 1956 roku potomkowie Baczewskich odzyskali prawa do znaku towarowego. Razem z Eduardem Gesslerem, austriackim biznesmenem, założyli spółkę. Mając oryginalne receptury oraz prawo do znaku towarowego J.A. Baczewski, udało im się reaktywować markę najsłynniejszej polskiej wódki. Dzięki ich wysiłkom od kilku lat amatorzy mocnych alkoholi ponownie mogą spróbować przedwojennego smaku.
Źródła informacji:
- Karski J., Jedno życie. Kompletna opowieść, t. 1, Warszawa 2015.
- Lachowski T., J.A.Baczewski, Jedyna taka wódka, jedyna taka historia, Ambra S.A. 2017.
- Pruszak A.T., O ziemiańskim świętowaniu. tradycje świąt Bożego Narodzenia i Wielkiejnocy w kręgu ziemiaństwa polskiego w drugiej połowie XIX i pierwszej połowie XX wieku. Warszawa 2006.
Dodaj komentarz