Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Amerykańskie gwiazdy na polskim niebie. Piloci zza wielkiej wody w wojnie polsko-bolszewickiej

fot.domena publiczna Pierwsi ochotnicy amerykańscy w 7-ej eskadrze myśliwskiej im. Tadeusza Kościuszki: mjr Cedric E. Fauntleroy, kpt. Merian C. Cooper, kpt. Edward Corsi, por. George M. Crawford, por. Kenneth O. Shrewsbury, por. Carl H. Clark, por. H.C. Rorison, por. E. Noble

Mam jeszcze jedną prośbę: lotników, lotników, lotników… oddam całą dywizję, jak dostanę 20 aparatów [samolotów] i ręczę, że Budionny za tydzień przestanie istnieć… Zamiast poboru nowych roczników kawalerii zaangażowałbym cyrkowców amerykańskich, japońskich, którzy by rzucali bomby na Budionnego – pisał w lipcu 1920 r. będący pod wrażeniem dokonań lotników zza oceanu szef frontu ukraińskiego mjr Kutrzeba. 

Odrodzona w 1918 roku Polska potrzebowała sił zbrojnych – gwaranta istnienia na mapie świata. Było to szczególnie ważne w obliczu nadciągającej nawały bolszewickiej. Mając na względzie doświadczenia dopiero co zakończonego światowego konfliktu, pamiętano przy tym o niebagatelnej roli sił powietrznych. Nikt jednak nie spodziewał się, że do polskich lotników walczących o utrzymanie niepodległości dołączą piloci zza wielkiej wody.

Dług wdzięczności

Pomysłodawcą udziału amerykańskich lotników w wojnie z bolszewikami był kpt. Merian Caldwell Cooper. Ten walczący w Wielkiej Wojnie pilot był praprawnukiem płka Johna Coopera, który w 1779 roku pod komendą Kazimierza Pułaskiego brał udział w bitwie pod Savannah. John Cooper zniósł z pola bitwy ciężko rannego polskiego dowódcę, którego zresztą uważał za swojego przyjaciela. Był również obecny przy jego śmierci i wtedy też poprzysiągł, że w rewanżu za poświęcenie Polaków w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych w przyszłości obywatele USA spłacą ten dług wobec ojczyzny bohaterskiego generała. Wierny przysiędze przekazywanej w jego rodzinie z pokolenia na pokolenie, Cooper napisał w kwietniu 1919 r. prywatny list do Józefa Piłsudskiego z propozycją stworzenia amerykańskiej eskadry lotniczej w służbie odradzającej się Rzeczypospolitej.

Po namowach gen. Rozwadowskiego oraz premiera Paderewskiego, początkowo sceptyczny wobec pomysłu Naczelnik Państwa, który miał nawet powiedzieć – najemników nie potrzebujemy – zgodził się na przyjęcie Amerykanów do służby w wojsku polskim.

fot.Maciej Szczepańczyk/ CC-BY-3.0 Emblemat 7. eskadry lotniczej

26 sierpnia w paryskim hotelu Ritz ośmiu lotników (mjr Cedric Fauntleroy, kpt. Merian Cooper, por. George Crawford, por. Edward Corsi, por. Carl Clark, por. Kenneth Shrewsbury, ppor. Edwin Noble i kpt. obserwator Arthur Kelly) podpisało sześciomiesięczne kontrakty z możliwością przedłużenia ich na kolejne trzy miesiące.

W październiku doszło w Warszawie do pierwszego spotkania Jankesów z Józefem Piłsudskim. Wówczas też mjr Fauntleroy uroczyście oświadczył: Chcemy się bić za Polskę, aby spłacić dług zaciągnięty kiedyś wobec niej przez Stany Zjednoczone.

Na taką deklarację Naczelnik odrzekł podobno: Dobrze, pokażcie, co umiecie.

I wkrótce pokazali. Po dotarciu do Lwowa otrzymali polskie mundury i zostali wcieleni do 7 Eskadry Myśliwskiej, która w grudniu otrzymała imię Tadeusza Kościuszki. Jeszcze w listopadzie dowódcą eskadry został mjr Fauntleroy, a zimą 1919/1920 do jednostki przybyli kolejni ochotnicy zza oceanu oraz kilku polskich pilotów. Wśród nich znalazł się Elliot Chess, który zaprojektował godło dla kościuszkowskiej eskadry. Było one malowane na burtach samolotów – białe koło z czerwonymi pasami i niebieskimi gwiazdami jako nawiązanie do flagi USA oraz naniesione na nie dwie kosy na sztorc i czerwona maciejówka z piórem (czapka krakowska), czyli symbole insurekcji kościuszkowskiej.

Postrach bolszewików

Początkowo piloci 7 eskadry wykonywali niezwykle ważne loty łącznikowe pomiędzy Lwowem a Tarnopolem, ale palili się do prawdziwej walki. A okazja do niej nieuchronnie się zbliżała. W czasie rozpoczętej w kwietniu 1920 r. wyprawy kijowskiej eskadra nareszcie przeszła do zadań szturmowych, bo o walkach powietrznych wobec słabości wrogiego lotnictwa nie było co marzyć. Podczas walk o Berdyczów, w trakcie ostrzeliwania wycofującego się radzieckiego pociągu pancernego ranny został ppor. Edwin L. Noble. Jego akcja umożliwiła uwolnienie przewożonych pociągiem polskich jeńców.

Zdobycie Kijowa na początku maja pozwoliło eskadrze nieco odsapnąć, ale nie na długo, bowiem za sprawą kontrofensywy Rosjan losy wojny się odwróciły. 25 maja kpt. Crawford po raz pierwszy ujrzał oddziały I Armii Konnej Siemiona Budionnego. Nieprzebrane masy wojska musiały zrobić na Amerykaninie ogromne wrażenie, gdyż po zakończeniu lotu w okolicach Humania zameldował:

Zdawało mi się, że na całym świecie nie ma tyle kawalerii, ile tam było.

Dzięki temu raportowi z rozpoznania armia polska zyskała 3 dni na przygotowanie obrony. Bolszewicy przerwali co prawda front, ale nie zdołali rozbić ani okrążyć polskich wojsk. Ten sam pilot wsławił się również zatopieniem na Dniestrze przynajmniej jednego wrogiego statku przewożącego amunicję.

 

fot.Domena publiczna Balilla – samolot myśliwski produkcji włoskiej z widoczną odznaką Eskadry Kościuszkowskiej

Iście kawaleryjską fantazją podczas jednego z lotów zwiadowczych wykazał się dowódca eskadry mjr Fauntleroy. 31 maja dostrzegł on radzieckich żołnierzy minujących trasę przejazdu pociągu z 2 tys. polskich żołnierzy. Wykonawszy cyrkową akrobację nad składem, zatrzymał go, wylądował przy torach, ostrzegł o niebezpieczeństwie, a następnie wystrzelał zaskoczonych czerwonoarmistów. Taki wyczyn nie mógł pozostać bez odzewu – major otrzymał Krzyż Orderu Virtuti Militari z rąk samego Naczelnika Państwa.

Podczas działań opóźniających marsz wojsk Budionnego piloci 7 eskadry stosowali zaproponowany przez Amerykanów nowatorski i skuteczny sposób walki z rosyjską kawalerią – ciągły ostrzał wzdłuż maszerującej kolumny wroga z bardzo małej wysokości z obrzucaniem bombami włącznie. Powodowało to ogromne straty we wrogich szeregach oraz popłoch wśród ludzi i koni, a to skutecznie dezorganizowało natarcie. Ponadto maszyny eskadry krążyły nad polem walki, eliminując co ważniejsze cele.

Polskie dowództwo wysoko oceniało kunszt wojenny lotników spod gwiaździstego sztandaru. W jednym z raportów można przeczytać:

Amerykańscy lotnicy pomimo wycieńczenia walczą jak opętani. Służbę wywiadowczą pełnią świetnie. Ostatnio podczas ataku na nieprzyjaciela ich dowódca zaatakował nieprzyjaciela od tyłu i ogniem z kulomiotów prażył we łby bolszewików.

Uznanie w oczach własnego dowództwa nie dziwi, ale i Rosjanie doceniali działania kościuszkowskiej eskadry. W depeszy z 18 sierpnia Budionny podkreślał,

(…) zuchwale zniżając samoloty, nieprzyjaciel ostrzeliwał nasze oddziały i zarzucał je bombami. Wojska atakowane z powietrza nie mniej niż trzy razy na dzień mają ogromne straty w ludziach i koniach. W jednej tylko 6 DK w dniu 17 VIII zabito i zraniono przeszło stu ludzi i sto koni… Jedno z natarć 6 DK odparto wyłącznie za pomocą płatowców.

fot.Domena publiczna Za głowę kapitana George’a Crawforda, Budionny wyznaczył nagrodę za jego głowę w wysokości 500 tys. rubli

Niestety, bohaterstwo i brawura nie uchroniły eskadry przed stratami, tym bardziej że oddziały Budionnego udoskonaliły swój system obrony przeciwlotniczej. Polegał on na krzyżowym ogniu karabinów maszynowych. Ranni zostali mjr Fauntleroy oraz kpt. Crawford, którzy cudem uniknęli niewoli. Nieco mniej szczęścia miał sam inicjator powstania amerykańskiego oddziału pilotów.

Został strącony i mało brakowało, a zginąłby rozstrzelany, tym bardziej że Budionny wyznaczył nagrodę za jego głowę w wysokości 500 tys. rubli. Żołnierzom, którzy go schwytali, łamaną niemczyzną wmówił jednak, że jest niemieckim robotnikiem siłą wcielonym do wojska. A koronnym argumentem miały być ślady oparzeń na rękach, jakie wyniósł z walk na froncie zachodnim.

Dla bolszewików były to spracowane ręce i dowód na robotnicze pochodzenie Coopera. Po pobytach w kilku sowieckich łagrach udało mu się zbiec z więzienia i powrócić do Polski w maju 1921 roku. Natomiast 15 lipca 1920 roku zginęła mieszana polsko-amerykańska załoga – por. Skarżyński i kpt. Kelly.

Walka z King Kongiem…

Po ciężkich sierpniowych walkach zdolne do użycia pozostały tylko trzy samoloty, jednak przetrzebiona 7 eskadra pozostała na wschodniej granicy. Ostatni swój lot kościuszkowskie maszyny wykonały 23 września 1920 roku.

Ogółem w trakcie wojny 1919–1920 piloci wykonali 462 loty bojowe, spędzając w powietrzu 682 godziny. Spośród 21 Amerykanów, którzy walczyli w obronie polskiej ziemi, 3 na zawsze w niej spoczęło. Ci, którzy przeżyli, zostali odznaczeni orderami Virtuti Militari oraz Krzyżami Walecznych. Obecny na uroczystości kpt. Cooper po latach wspominał: Rumieniec wyszedł nam na twarze, bo czuliśmy, że nie zawiedliśmy, że przysłużyliśmy się może choć troszkę Polsce.

Po powrocie do Stanów ten potomek przyjaciela gen. Pułaskiego zrobił niesamowitą karierę w branży… filmowej, stając się twórcą wielu hollywoodzkich produkcji. Najsłynniejszą z nich był „King Kong” z 1933 roku, w którym Cooper sam wystąpił. Ciekawe, czy wcielając się w rolę pilota (!) strzelającego do wielkiego goryla, na celowniku miał jego czy może nieprzebrane masy kawalerii Budionnego…

Bibliografia:

  1. Paweł Czernich, Gwiaździsty sztandar na polskim niebie. Amerykanie, którzy pomogli nam wygrać Bitwę Warszawską, https://wiadomosci.onet.pl/kraj/bitwa-warszawska-amerykanscy-piloci-na-polskim niebie/7cq3nch?fbclid=IwAR0jNpK5LbfzFmv7uGCyQETWVPHTb4TuW5hBhJB8NWuuYPBfEEKdRsOcW20 [dostęp: 6.08.2020].
  2. Piotr Langenfeld, Amerykanie nad Wisłą – historia sojuszu sprzed stu lat, http://polska-zbrojna.pl/home/articleshow/28154?title=Amerykanie-nad-Wisla-historia-sojuszu-sprzed-stu-lat# [dostęp: 6.08.2020].
  3. Małgorzata Gąsior, Tomasz Neubauer, Nieznane losy amerykańskich lotników w wojnie polsko-bolszewickiej, „Colloquium Wydziału Nauk Humanistycznych I Społecznych AMW” 2011, nr 3, s. 9–22.
  4. Krzysztof Tarkowski, Lotnictwo Polskie w wojnie z Rosją Sowiecką 1919–1920, Warszawa 1991.
  5. Jerzy Pawlak, Pamięci lotników polskich 1918–1945, Warszawa 1998.
  6. Tomasz Kopański, Ostatni lot bojowy kapitana Coopera, „Militaria” 1997, nr 3, s. 6–11.
  7. Kacper Śledziński, Wojna polsko-bolszewicka. Konflikt, który zmienił bieg historii, Warszawa 2020.

Komentarze

brak komentarzy

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.