Żołnierze Wyklęci – próba oceny
Żołnierze Wyklęci. To hasło od wielu lat wywołuje u Polaków skrajne emocje. Jedni gloryfikują ich jako bohaterów bez skazy, ofiarnie walczących z komunistami po drugiej wojnie światowej. Drudzy odsączają od czci i chwały, twierdząc, że byli zwykłymi zbirami, mordercami i bandziorami, antysemitami i ludobójcami.
Dyskusja na ten temat przepełniona jest skrajnymi emocjami. Nie ma się co temu dziwić, ponieważ epopeja Żołnierzy Wyklętych należy do jednych z najbardziej kontrowersyjnych w najnowszej historii naszego kraju. W niniejszym artykule, kilka dni po tym, jak corocznie temat rozpalił do czerwoności opinię publiczną, chciałbym dokonać krótkiej polemiki z historiografią obu „obozów” wypowiadających się na temat antykomunistycznego i niepodległościowego powojennego podziemia zbrojnego.
Idea święta
Pamięć o bohaterskich partyzantach, brawurowo walczących z budującą swoje struktury na terenie powojennej Polski komuną, odżyła dopiero w początkach lat 90-tych XX wieku. Wtedy to zaczęto nieskrępowanie badać ten etap dziejów, wcześniej będący swoistą persona non grata rodzimej historiografii. Jednakże prawdziwą eksplozję swoistej „mody” na Wyklętych można zaobserwować od początku 2011 roku, kiedy to 3 lutego Sejm uchwalił ustawę o ustanowieniu dnia 1 marca Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Od tamtego momentu wokół tej daty organizowane są różnego rodzaju imprezy, od wykładów przez koncerty, biegi, marsze.
Publikuje są wciąż nowe książki, artykuły, filmy dokumentalne, organizuje się tematyczne konferencje. Tak powinno być z każdym epizodem polskiej historii. Problem pojawia się jednak, gdy promuje się jedyną właściwą wizję historii Polski, wszelkie odchylenia od przyjętej z góry ideologii obrzucając niewyszukanymi epitetami i określając je z góry jako kłamstwo, zdradę, działania na szkodę kraju. Taka sytuacja przytrafiła się niestety Żołnierzom Wyklętym.
Czy to jeszcze patriotyzm?
Charakterystyczną cechą specyficznej pamięci o Żołnierzach Wyklętych jest ubiór. Na targowiskach, sklepach z odzieżą patriotyczną, portalach internetowych panuje zatrzęsienie motywów wilków, kotwic powstańczych, orłów, haseł, z których najpopularniejszym jest: „Śmierć wrogom ojczyzny”, oraz „Pamiętamy” z dodanymi datami, najczęściej powstania warszawskiego. Portretów Wyklętych również znajdzie się sporo, z których prym wiedzie „Łupaszka” oraz „Bury”. Z innej beczki można się również dopatrzyć podobizn Pileckiego czy charakterystyczną postać Małego Powstańca. Wszystko drukowane na dresach, koszulkach i bluzach z kapturami.
Ten polski hurrapatriotyzm ma niestety więcej wspólnego z przaśnym folklorem zabarwionym biało-czerwonymi okularami niż z historią, która faktycznie miała miejsce ponad siedemdziesiąt lat temu. To wielkie niebezpieczeństwo dla każdego z nas, każdego Polaka. Ubierając na siebie bluzę z nadrukowaną podobizną któregoś z Żołnierzy Wyklętych, niewiele osób zdaje sobie sprawę – albo chce zdawać – że te postacie jak i czasy nie były zero-jedynkowe.
Próba oceny
Nie mogę się w żadnym stopniu zgodzić z twierdzeniem Józefa Kasprzyka, Szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, który stwierdził, że Wyklęci byli niemalże święci, a ci „którzy stali po stronie drugiej, stali po stronie zła. Niezłomni stali po stronie dobra, w tym odwiecznym konflikcie dobra ze złem. To oni mieli rację. Choć ginęli, choć byli mordowani przez bezpiekę przez rodzimych i sowieckich oprawców, to na szczęście zwyciężyli.”
Łatwo jest szafować takimi wyrokami: my – dobrzy, oni – źli, z bezpiecznej perspektywy kilku dziesięcioleci i względnie spokojnych i dostatnich czasów. Łatwiej jest wrzucić wszystkich partyzantów, chłopców z lasu, poakowskich żołnierzy polskiego podziemia do jednego worka z hasłem „bohater” i szczelnie go zamknąć na wszelkie niewygodne fakty.
Taka metodyka jest krzywdząca dla takich postaci jak generał August Emil Fieldorf „Nil”, rotmistrz Witold Pilecki, Danuta Siedzikówna „Inka”, obok których wymieniani są tacy ludzie jak na przykład Józef Biss „Wacław”. Tamte czasy nie było biało-czarne, a raczej depresyjnie szare. Ekstremalnie trudne i skomplikowane. Leśni partyzanci z południowo-wschodniej Polski, pozbawieni ciepłych posiłków, dostaw broni i czystych mundurów, otoczeni przez komunistów i kolaborantów z każdej strony, do których ludność miejscowa również niezbyt dobrze się odnosiła ulegali ogromnej presji psychicznej. Niewyobrażalnej dla żadnego ze współczesnych.
Do tego trzeba pamiętać o skali zjawiska polskiego podziemia. Od końca 1943 roku, przez kilka kolejnych lat do struktur państwa podziemnego należało według niektórych rachunków do 300 000 osób. Różnego pochodzenia i wykształcenia, różnych zapatrywań politycznych i osobistych. Twierdzenie, że wszyscy byli bohaterami bez skazy w czasach wojny jest po prostu absurdem, a historyczny monopolizm, który to promuje nie do przyjęcia. Zbyt wiele faktów przemawia na niekorzyść takiej fantasmagorii. Wojciech Lada trafnie stwierdził, że „w czasie wojny bycie bohaterem i bandytą jednocześnie nie było paradoksem”.
W niniejszym tekście nie zamierzam dyskredytować zasług Niezłomnych dla kraju. Bezsprzecznie wielu z nich było największymi bohaterami, jakich moglibyśmy sobie wyobrazić. Ich męstwo powinno być przykładem dla pokoleń Polaków. Jednakże istotne jest też to, żeby wziąć na swoje barki ciężar zbrodni, których dopuściło się wielu z nich, bo zakłamywanie historii kosztem niewinnych ofiar to nic innego jak faszyzm. A on może doprowadzić do wielu nieszczęść.
Jednym z nim są coroczne marsze ku czci Żołnierzy Wyklętych w miejscowości Hajnówka w województwie podlaskim. W tym roku odbył się on po raz piąty. Od początku dzieli on społeczeństwo. Z jednej strony narodowcy z patriotycznymi transparentami, gdzie najczęściej przewija się portret „Burego”. Naprzeciw mieszkańcy Hajnówki, których bliscy wciąż pamiętają jeszcze tamte smutne czasy. Nie kryją oburzenia przemarszem nacjonalistycznej młodzieży, skandujących hasła „Bury bohater”, czy klasyczne już „Śmierć wrogom ojczyzny”. Nie dziwię im się.
W dniach od 29 stycznia do 2 lutego 1946 roku w okręgu Hajnówki odbył się niesławny „rajd” oddziałów partyzanckich pod dowództwem Romualda Rajsa „Burego”. W jego wyniku śmierć poniosło ok. 79 cywili, w tym wiele kobiet i dzieci. Szczególne straty poniosła wieś Zaleszany, gdzie zamordowano od 20 do 30 osób. Partyzanci przeprowadzali te akcje pod pozorem rozprawy z komunistycznymi kolaborantami i agentami NKWD, których faktycznie zatrzymywano i rozstrzeliwano.
Trudno jednak kolaborantem nazwać kobietę w ciąży czy kilkuletnie dziecko. Trudno też nazwać zbrodniarzami 31 furmanów, których ten sam oddział z zimną krwią zastrzelił 31 stycznia pod Puchałami Starymi. Były jeszcze inne wsie. Szpaki, Końcowizna, Zania. W tej ostatniej grupa pod dowództwem Jana Boguszewskiego „Bitnego” wybiła kolejnych kilkadziesiąt niewinnych osób, a same wsie puściła z dymem. Prokurat IPN określił nie tak dawno temu działania „Burego” „czystką etniczną o znamionach ludobójstwa.” To akurat moim zdaniem przesada, porównując to ze skalą mordów na Polakach dokonanych przez oddziały UPA czy komunistów na Białorusi, gdzie ofiary szły w setki tysięcy. Nie zmienia to jednak faktu, że morderstwa niewinnych cywilów były i są niegodne żołnierza którejkolwiek ze stron. Inne zasługi Rajsa dla kraju podczas II Wojny Światowej są nie do przecenienia. Nikt nie może tego podważyć.
Kolejne daty i miejsca. Noc z 2 na 3 maja 1946 roku oddziały Józefa Kurasia „Ognia” pod miejscowością Krościenko wymordowali jedenastu Żydów, wśród których znalazło się sześć kobiet i dziecko. Kilka lat wcześniej, w 1944 roku w Lasach Siekierzyńskich w Górach Świętokrzyskich inny oddział leśnych partyzantów pod dowództwem Kazimierza „Zawiszy” Olchowiaka natknął się na grupę około 50-ciu Żydów, uciekinierów z niemieckiego obozu pracy. Postanowiono wszystkich wymordować. Na ochotników zgłosiło się kilka osób, a reszta oddziału biernie przyglądała się egzekucji.
Dwa dni po Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, 3 marca miała miejsce inna rocznica. Tego dnia 1945 roku wspomniany już wyżej Józef Biss „Wacław” wraz ze swoim oddziałem dokonał okrutnej pacyfikacji wsi Pawłokoma w województwie podkarpackim. Według niektórych źródeł życie straciło 366 osób, w tym – oczywiście kobiety, dzieci, starcy…
Bibliografia:
- Orzechowski H., Żołnierze wyklęci. Jak było naprawdę? „Czarno-biały mit nie ma nic wspólnego z rzeczywistością”, w: www.newsweek.pl
- Kaczorowska, K., Dla nich wojna nie skończyła się w 1945 roku, w: www.naszahistoria.pl
- Rodak, W., Romuald Rajs ps. Bury i Anatol Radziwonik ps. Olech. Dwa oblicza Żołnierzy Wyklętych, w: www.naszahistoria.pl
- Zieliński J., Żołnierze Wyklęci wiedzieli, że to była nowa okupacja, anie nowa Polska, w: www.naszahistoria.pl
- Konarski L., „Ogień” był bandytą, w: www.tygodnikprzeglad.pl
- Bafia, Sz., Józef Kuraś „Ogień”, w: www.dzieje.pl
- Zdanowicz A., Romuald Rajs „Bury”. Żołnierz wyklęty i morderca, w: www.wspolczesna.pl
- „Przeżyłam piekło na ziemi”. Świadkowie wspominają zbrodnię „wyklętych” Romualda „Burego” Rajsa, w: www.newsweek.pl
- Rakowski-Kłos, I., IPN: Romuald Rajs, ps. „Bury” odpowiada za zbrodnie noszące znamiona ludobójstwa, w: www.wyborcza.pl
- Wałach, M., Kapitan Bury. Historia prawdziwa, w: www.pch24.pl
- Zychowicz P., Skazy na pancerzach. Czarne karty epopei Żołnierzy Wyklętych
- Szarkowa J., Żołnierze Wykleci. Niezłomni bohaterowie
- Koprowski M. A., Wspomnienia i relacje. Żołnierze Wykleci, tom 2
- Wieliczka-Szarkowa J., Bohaterskie akcje Żołnierzy Wyklętych
Właśnie tego, uczciwego spojrzenia na całą historię żołnierzy wyklętych brakuje wielu zaangażowanym. Więcej spokoju i więcej takich artykułów, promujących takie podejście. Swiat nie jest czarno biały. Artykuł polecam dalej
Ależ właśnie o to się rozchodzi, że ten artykuł jest strasznie wybiórczy i szkodliwy. Autor nie zna sprawy, kieruje się ogolnikami nie opisując przy tym tła, które towarzyszyło tamtym wydarzeniom. np. Zaleszany-stawiając pytanie retoryczne, że dziecko czy kobieta nie była przecież kolaborantem NKWD naprowadza czytelnika na błędne wnioski, Przyszli i zabili, a tam sytuacja była całkowicie inna. Ofiary cywilne były zupełnie przypadkowe. Przy pacyfikacji wioski, zostali oni w domach, nie wyszli jak większość mieszkańców. Komuna przez lata starała się narzucić narrację, że oddziały Burego zabijał prawosławnych i Białorusinów. I była to narracja całkowicie nietrafiona, ponieważ w szeregach ŻW byli również żołnierze wiary prawosławnej, . Widać, że autor nie przestudiował autorów, którzy na prawdę znają się na historii Podlaskiej reakcji. Korzystając z publikacji IPN, wybrał tylko ten jeden zarzutcprokuratorski, a nie wspomniał o komunikacie IPN wydanym w 2019r oraz o tym, że sąd w 1995 uchylił wyrok śmierci wydany przez władze komunistyczne, uzasadniając, że walczył o niepodległy byt państwa polskiego. Bibliografia pod artykułem równie mówi wiele, że autor korzystał ze źródeł przewaznie jednostronnych. Nawet z tak zwanej prawej strony wybrał pozycje najgorszą z możliwych Skazy na pancerzach, która jest tyle samo warta co cała propaganda siana przez 50 lat komunizmu. Książka Piotra Zychowicza pięknie wpisuje się w narrację lewicy i nie mam nawet zamiaru jej komentować, bo w sieci jest pełno jej uzasadnionych krytycznych ocen.
nie ma uczciwego określenia tej sprawy to słuzy interesom polityczno-religijnym aby trwać długo przy władzy manipuluje sie społeczeństwem i niewiedza historyczna kombinując podobnie jak z pedofilia ukrywajac fakty , które są złe dla niezaleznego zdania i opini społecznej , gdzie obraz krytyki nie pasuje i nie jest na ręke zwolennikom tym pseudobohaterom ,,,
Ależ właśnie o to się rozchodzi, że ten artykuł jest strasznie wybiórczy i szkodliwy. Autor nie zna sprawy, kieruje się ogolnikami nie opisując przy tym tła, które towarzyszyło tamtym wydarzeniom. np. Zaleszany-stawiając pytanie retoryczne, że dziecko czy kobieta nie była przecież kolaborantem NKWD naprowadza czytelnika na błędne wnioski, Przyszli i zabili, a tam sytuacja była całkowicie inna. Ofiary cywilne były zupełnie przypadkowe. Przy pacyfikacji wioski, zostali oni w domach, nie wyszli jak większość mieszkańców. Komuna przez lata starała się narzucić narrację, że oddziały Burego zabijał prawosławnych i Białorusinów. I była to narracja całkowicie nietrafiona, ponieważ w szeregach ŻW byli również żołnierze wiary prawosławnej, . Widać, że autor nie przestudiował autorów, którzy na prawdę znają się na historii Podlaskiej reakcji. Korzystając z publikacji IPN, wybrał tylko ten jeden zarzutcprokuratorski, a nie wspomniał o komunikacie IPN wydanym w 2019r oraz o tym, że sąd w 1995 uchylił wyrok śmierci wydany przez władze komunistyczne, uzasadniając, że walczył o niepodległy byt państwa polskiego. Bibliografia pod artykułem równie mówi wiele, że autor korzystał ze źródeł przewaznie jednostronnych. Nawet z tak zwanej prawej strony wybrał pozycje najgorszą z możliwych Skazy na pancerzach, która jest tyle samo warta co cała propaganda siana przez 50 lat komunizmu. Książka Piotra Zychowicza pięknie wpisuje się w narrację lewicy i nie mam nawet zamiaru jej komentować, bo w sieci jest pełno jej uzasadnionych krytycznych ocen.
Skonczcie w koncu ztymi pr,ekletymi.
Te , „wyklęty” – co to znaczy rozchodzi ? Twoja wpis jest kompletnie CHORY , jak chora jest narracja o tych bandytach ! W KAŻDYM , podkreślam KAŻDYM państwie ludzie latający po lasach z bronią , mordujący funkcjonariuszy władzy poszliby NA STRYCZEK ! Nawet nie pod mur , bo byli zwykłymi BANDYTAMI , czekającymi na III WŚ . A gdzie wybuchła by ta nowa wojna i „jedna bomba atomowa i dojdziemy aż do Lwowa” – jak śpiewali DEBILE ? Na terenie POLSKI , wymęczonej wojną !
Kumasz ?
Wątpię !!! Powtórzę , i patrz mi na usta ! W KAŻDYM państwie zostaliby uznani za BANDYTÓW , bo bandytami byli ! Jakiekolwiek próby analiz czy usprawiedliwiania są ŁAJDACTWEM !
Przy okazji „wyklęty” – wyglądasz mi po stylu na plebejusza , którego rodzinie PRL dał wszystko . Może przeczytaj sobie to poniżej .
Wiary psychopatycznej w prze…., wyklętych nie zmienię , ale ,,,,
polakmały napisał 20.02.2020
Odpowiedz
Tzw. patriotów razi i pachnie im bolszewizmem zwykła PRAWDA !
II RP była okresem zatęchłej biedy , klerykalizmu , strzelania do strajkujących jak do kaczek itp. Zamordyzm panował też w rodzinach . Pan mąż lał żonę i dzieci aż huczało . Opisy wsi i małych miasteczek II RP mówią o setkach kalek -np. dzieci wyciąganych na siłę przy porodzie , bo żadnej służby zdrowia nie było . Sporo było też dzieci pouszkadzanych przez surowy ( bandycki ) wychów .
Aby się durni piewcy II RP opamiętali to PKB na terenach II RP z 1913 r. – ostatniego przed I WŚ było WYŻSZE niż w 1938 r. ( ostatnim przed II WŚ )
Matołki nie wiedzą , że dopiero wyklinana obecnie PRL dała im regularne żarcie , odzież , szkoły i przychodnie !
A pisze to potomek tych , którzy stali na stopniach ganku dworku patrząc z góry na ca. 85 % plebejuszy !!!
Zmieniło się również to , że nie mówi już się do przedstawiciela plebsu ( czyli tych 85 %) per „mój dobry człowieku” . I to jest największa wartość zdemokratyzowania Polski za PRL .
Więc do kościółka narodzie i modlić się za duszę nieboszczki PRL !
Nie ma nic złego w zabijaniu piątej kolumny jaką są „cywile” innych narodowości.