Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Małżeństwa wszędzie są takie same. Ta historia cywilów z powstania warszawskiego was o tym przekona

Powstanie było momentem próby także dla wieloletnich małżeństw. Na zdjęciu cywile opuszczający Wolę.

fot.Bundesarchiv / Gutjahr / CC-BY-SA 3.0 Powstanie było momentem próby także dla wieloletnich małżeństw. Na zdjęciu cywile opuszczający Wolę.

Ekstremalne warunki, strach o życie swoje i ukochanych osób, głód – czas powstania dla wielu długoletnich związków stał się prawdziwą próbą. Niektórych elementów relacji między małżonkami nic nie było jednak w stanie zmienić. Przekonał się o tym powstaniec, który obserwował ukrywającą się w piwnicy parę…

Grupą, która ucierpiała najbardziej podczas walk w powstańczej Warszawie, byli cywile. Ze względu na nieustanne bombardowania, zniszczenie wielu budynków, ale i bezpośrednie zagrożenie życia mieszkańcy miasta przenieśli się w końcu do piwnic i schronów. Wegetowali tam stłoczeni na niewielkiej przestrzeni – w zaduchu, ciemności, pozbawieni jakichkolwiek warunków sanitarnych.

Spowodowało to, że wśród zgromadzonej ludności przeważały nastroje przygnębienia, bezradności i braku nadziei. Niepokój o najbliższych, strach i niepewność własnego jutra również nie nastrajały optymistycznie. Sytuację pogarszała jeszcze bezczynność i nieustannie szerzące się plotki. Niektórzy mieszkańcy piwnic popadali w całkowite zobojętnienie. Inni – stawali się kłótliwi i trudni do zniesienia.

„Od ołtarza bym uciekła”

– Ty tchórzu! – krzyczała starsza rozczochrana kobieta nad skuloną postacią mężczyzny. – Inni walczą! Bronią nas! Coś robią! – Jej głos przybierał coraz wyższe tony. – A ty nic… Siedzisz w tej norze piwnicznej i psujesz tylko powietrze!

Mężczyzna nawet nie próbował się bronić. Kobieta, widząc to, zwróciła się tym razem w stronę przymusowych świadków całego zajścia – pozostałych mieszkańców piwnicy: – Czy to jest jeszcze mężczyzna?! – krzyczała. – Brudny! Zarośnięty! A dlaczego? – zapytała z satysfakcją. – Bo boi się stąd wychylić nosa! – Po chwili przerwy kontynuowała: – Po wodę byś chociaż poszedł, połamańcu jeden! Boże, dlaczego tak mnie pokarałeś?

Ludność cywilna najbardziej ucierpiała w czasie powstania.

fot.domena publiczna Ludność cywilna najbardziej ucierpiała w czasie powstania.

– Za piętnaście lat małżeńskich przewag – mruknął jakiś głos z drugiego końca piwnicy, włączając się niespodziewanie do dyskusji. Ale kobieta nie usłyszała tej cierpkiej uwagi i nadal prowadziła swój monolog:

Gdybym wiedziała, że wychodzę za takiego fajtłapę i ciemięgę, to od ołtarza bym uciekła.

– Wiedziała pani, wiedziała – dogadywał ten sam głos. – I dlatego pani za niego wyszła. By mieć pole do popisywania się poleczką z prysiudami na jego głowie.

– Ja się nikogo o zdanie nie pytam! – odpowiedziała oburzona kobieta. Dumnie zadarła głowę i podparła się pod boki, chcąc dodać sobie więcej animuszu.

– O rany! A ja sądziłem, że paniusia prosiła o radę! – odrzekł ze śmiechem głos z piwnicy. Kobieta nie podjęła dialogu. Swoją frustrację postanowiła wyładować na mężu.

– Mnie tu obrażają, a ty nic! – gderała. – Bomby lecą, a ty nic! Siedzisz sobie i dłubiesz w nosie! – W końcu zwróciła głowę ku sufitowi i w wystudiowanym geście wzniosła ręce ku niebu: – O Panie, dodaj mi cierpliwości! – błagała, próbując nadać swojemu głosowi wystarczająco dramatyczne brzmienie.

Artykuł stanowi fragment książki Agnieszki Cubały "Miłość '44. 44 prawdziwe historie powstańczej miłości" (Prószyński Media 2019).

Artykuł stanowi fragment książki Agnieszki Cubały „Miłość ’44. 44 prawdziwe historie powstańczej miłości” (Prószyński Media 2019).

– Której i tak nigdy nie miałam – dopowiedział głos.

– Józiu, ja tu umrę na zastrzał serca… A ty nic! – z wyraźną pretensją zwróciła się do męża.

„Nie daj mu zginąć!”

Po kilku dniach w piwnicy dały się słyszeć zawodzenia tej samej kobiety:

– O Jezu Najsłodszy, spraw, żeby wrócił! O Boże! Już nigdy, przenigdy go nigdzie nie poślę!

– Co się tym razem stało? – zapytał przechodzący przez piwnicę powstaniec, który kilka dni wcześniej był przypadkowym świadkiem wyżej opisanej sceny.

– A, panie, poszedł gasić pożar – odpowiedział siedzący nieopodal mężczyzna. – Wszyscy już wrócili, a jego ciągle nie ma.

– O Jezuniu, zgrzeszyłam… – lamentowała kobieta. – O Matko Przenajświętsza, ratuj! Nie daj mu zginąć!

Uklękła na środku piwnicy, składając ręce do modlitwy. Kobieta wyglądała przerażająco – po brudnej twarzy spływały jej łzy, w oczach pojawił się obłędny strach, trzęsły jej się dłonie. – O święty Jerzy! – błagała. – Ochroń go swoją tarczą! O święty Michale… – nie przestawała szeptać.

Duża część ludności cywilnej opuściła Warszawę. Tym, którzy zdecydowali się zostać, cały czas groziło śmiertelne niebezpieczeństwo.

fot.domena publiczna Duża część ludności cywilnej opuściła Warszawę. Tym, którzy zdecydowali się zostać, cały czas groziło śmiertelne niebezpieczeństwo.

Dwóch ludzi wniosło na noszach mężczyznę z obandażowaną głową. Kobieta zerwała się z kolan i podbiegła do nich.

– Jezusie Nazareński, Józiu! – zawołała przerażona.

„I gdzieżeś się pchał?!”

– To tylko lekka rana głowy – uspokajał ją jeden z noszowych. Kiedy niewiasta zorientowała się, że jej mężowi faktycznie nic nie grozi, odetchnęła z ulgą. A potem dała upust swojej frustracji:

– I gdzieżeś się pchał?! – zawołała całkowicie już zmienionym głosem. – Gdzie cię znowu nosiło?! Guza szukasz? Źle ci było tutaj w piwnicy?

– Ależ, Andziu… – tłumaczył się mężczyzna – sama kazałaś przecież…

– Ja?! – wykrzyknęła. – Ja?! – powtórzyła z niedowierzaniem.

– No niech tu trupem padnę, jeśli to prawda!

Cywile nieraz pomagali choćby przy gaszeniu pożarów.

fot.Eugeniusz Lokajski/domena publiczna Cywile nieraz pomagali choćby przy gaszeniu pożarów.

– Zaraz, zaraz… – odezwał się znany już głos z drugiego końca piwnicy. – Nie tak prędko, skarbuńciu. My jeszcze chcemy żyć – dodał. – Niech pani pada, ale nie tu! W tym momencie rozległ się przeraźliwy huk. Całe pomieszczenie się zatrzęsło.

– Ucieczko grzesznych! – w całej piwnicy dały się słyszeć błagalne modlitwy kobiet.

Wszyscy mieszkańcy osłonili głowy i jeszcze bardziej skulili się pod ścianami. Zrobiło się zupełnie ciemno. I jeszcze bardziej duszno niż zazwyczaj. Z zewnątrz dochodził odgłos osuwania się kolejnych cegieł. A na stropie pomieszczenia pojawiła się rysa. Po chwili jednak wszystko ucichło, a ktoś siedzący obok małżeństwa powiedział:

– No, miała paniusia szczęście! Pan Bóg ocalił…

Materiał przygotowany przez były zespół TwojejHistorii.pl, który rozstał się z portalem z końcem lipca 2019 roku.

Źródło:

Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w ramach książki Agnieszki Cubały, Miłość ’44. 44 prawdziwe historie powstańczej miłości, wydanej nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, wyjaśnienia w nawiasach kwadratowych oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów. Dla zachowania integralności tekstu usunięto przypisy, które znajdują się w wersji książkowej.

Poznaj prawdziwe historie miłosne z powstania warszawskiego:

Komentarze (1)

  1. Jeff Gachie Odpowiedz

    Dr Агбазара-wielki człowiek, ten lekarz pomoże mi odzyskać moją ukochaną Jenny Williams, która zerwała ze mną 2 lata temu z jego potężnym zaklęciem, a dziś wraca do mnie, więc jeśli potrzebujesz pomocy, skontaktuj się z nim przez e-mail: ( agbazara@gmail. com ) lub zadzwoń / WhatsApp ( +234 810 410 2662 ). I rozwiąż swój problem jak ja.

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.