Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Kiedy Europejczycy zaczęli stronić od kąpieli?

W średniowieczu zbyt częste kąpiele uznawano za oznakę bezbożności. Co nie przeszkadzało ludziom w przesiadywaniu w łaźniach.

fot.domena publiczna W średniowieczu zbyt częste kąpiele uznawano za oznakę bezbożności. Co nie przeszkadzało ludziom w przesiadywaniu w łaźniach.

Podczas gdy starożytni Grecy i Rzymianie kąpali się właściwie codziennie, średniowieczni i renesansowi władcy oraz uczeni często byli na bakier z higieną. Dlaczego czysta woda nagle przestała „dodawać zdrowia”, a mycie się uznano za grzech? I co miała z tym wspólnego bielizna?

Grecy i Rzymianie starożytnego świata – których renesansowi królowie i uczeni darzyli taką czcią – byli nieskazitelnie czyści i co dzień brali kąpiele, niekiedy mocząc się całymi godzinami i prowadząc przy tym interesy. Ich doktorzy szorowali do czysta ręce i instrumenty, przechodząc od jednego pacjenta do drugiego.

Starożytni nie mieli pojęcia o zarazkach czy infekcjach, ale zwyczajnie brzydzili się brudem. Przyjrzyjmy się zatem, co zaszło w kolejnych wiekach, że tak diametralnie zmieniło się postrzeganie brudu.

Zabójcze mycie rąk

Na początku V wieku jedenaście rzymskich akweduktów zaopatrywało w wodę 1212 publicznych fontann i 926 publicznych łaźni. Jednak w roku 537 podczas najazdu Gotów akwedukty zostały przerwane, a kąpiel stała się bardziej problematyczna.

Raczkujący Kościół katolicki, który na wielu polach zarządzał codziennym funkcjonowaniem Rzymu w tych burzliwych czasach, nie miał pojęcia, jak naprawić zniszczenia i doprowadzić wodę, dlatego ogłosił, że kąpiele należy ograniczyć, gdyż jest to przejaw grzesznego hedonizmu praktykowanego przez pogan. Sto lat później pogląd ten został dodatkowo wzmocniony przez nową sektę niewiernych – muzułmanów – którzy myli się nie raz, ale pięć razy dziennie, co chrześcijanie uznali za oczywisty dowód ich bezbożności.

Starożytne termy poszły „w odstawkę”, gdy okazało się, że średniowieczni budowniczowie nie potrafią naprawić uszkodzonych akweduktów.

fot.Lawrence Alma-Tadema/domena publiczna Starożytne termy poszły „w odstawkę”, gdy okazało się, że średniowieczni budowniczowie nie potrafią naprawić uszkodzonych akweduktów.

Gruba warstwa brudu na skórze, jak głosił Kościół, była oznaką chrześcijańskiej pokory i nie pozwalała na to, by do ciała przedostała się choroba. Z czasem lekarze doszli do przekonania, że mycie jest niebezpieczne, wręcz tak niebezpieczne, że wielu ludzi zasięgało rady astrologa, by poznać najbardziej sprzyjającą datę kąpieli.

W popularnej w XVI wieku księdze, This is the Myrour or Glasse of Helth (Oto zwierciadło zdrowia), autor radził, aby „nie korzystać zbyt często z kąpieli ani łaźni, albowiem otwierają się w nich pory ludzkiego ciała i morowe powietrze dostaje się przez nie, by zakazić krew”.

Brudny przykład z góry

Pod koniec XV wieku królowa hiszpańska Izabela chwaliła się, że kąpała się tylko dwa razy w całym swoim życiu. Królowa Elżbieta zażywała kąpieli raz w miesiącu, „czy tego potrzebowała, czy nie”, jak pisał współczesny jej kronikarz.

Jej następca Jakub I miał wielką awersję do wody i nie kąpał się wcale. Jedna z dam dworu narzekała, że wraz z przyjaciółką nabawiły się „wszy, siedząc w komnacie jednego z radców, w której często przebywał Jakub”. Król nie mył nawet rąk przed jedzeniem. Przy stole „przecierał tylko czubki palców zwilżonym rogiem serwetki”. Jego kochanek, książę Buckingham, pisał w jednym z listów do króla: „Łaknąc twego błogosławieństwa, całuję Twoje brudne dłonie”. Jakub bezustannie się drapał i rzadko zmieniał ubranie.

Z kolei John Burbury, angielski dyplomata rezydujący w Stambule, w 1671 roku nie krył zdziwienia, widząc nadmierną „czystość Turków, którzy ilekroć zdarzyło im się oddać mocz (…) zaraz potem myli ręce”.

Artykuł stanowi fragment książki Eleanor Herman „Trucizna, czyli jak pozbyć się wrogów po królewsku”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

fot.materiały promocyjne Artykuł stanowi fragment książki Eleanor Herman „Trucizna, czyli jak pozbyć się wrogów po królewsku”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

We Francji Ludwik XIV wykazywał podobną niechęć do higieny. Król Słońce często narzekał, iż jego kochanka, madame de Montespan, używa takiej ilości perfum, że ich zapach go dusi. Ona zaś udawała, że tego nie słyszy, albowiem oblewała się nimi nie po to, by zamaskować własny zapach, ale po to, by nie czuć jego smrodu, gdyż najwyraźniej zdarzyło mu się wykąpać ze dwa razy w życiu.

W 1680 roku, gdy król zarzucił swej kochance wyniosłość i wiele innych niegodnych cech, ta odpowiedziała z pogardą, że „jeśli nawet cechowały ją niedoskonałości, o które ją oskarżał, to przynajmniej mniej od niego cuchnęła”.

Ambasador z dalekiego, barbarzyńskiego kraju, za jaki uchodziła Rosja – której mieszkańcy kultywowali niebezpieczny i dziwaczny zwyczaj regularnych kąpieli – podzielił zdanie królewskiej metresy, pisząc do cara, że Ludwik XIV „śmierdzi jak dziki zwierz”.

„Głowy nie myj wcale”

(…) Tymczasem jeszcze sto lat później wersalscy lekarze potępiali szkodliwe działanie wody, uważając, że pozbawia ona energii i zmniejsza popęd seksualny, więc królowa Maria Antonina zażywała kąpieli tylko raz w miesiącu.

Za coś wyjątkowo niebezpiecznego uchodziło mycie głowy, gdyż wierzono, że szkodliwe humory łatwiej wnikają do mokrej głowy niż do suchej. Popularne angielskie porzekadło mówiło: „Ręce myj często, stopy rzadko, a głowy nie myj wcale”.

Ludwik XIV unikał kąpieli jak ognia. Nic dziwnego, że nawet najbliżsi Króla Słońce trzymali go na dystans.

fot.Nicolas de Largillière/domena puvliczna Ludwik XIV unikał kąpieli jak ognia. Nic dziwnego, że nawet najbliżsi Króla Słońce trzymali go na dystans.

W 1653 roku angielski pamiętnikarz John Evelyn postanowił myć włosy tylko raz do roku. Szlachetnie urodzeni przecierali głowę kawałkiem tkaniny, by pozbyć się najgorszego brudu i łupieżu, a jeśli lekarze i astrologowie udzielili zgody, myli ją co parę miesięcy w zimnej wodzie z aromatycznymi ziołami.

W 1602 roku włoski lekarz Bartolomeo Paschetti zaproponował wytłumaczenie, dlaczego starożytni Grecy i Rzymianie tak często się kąpali, a jego pokolenie – usiłujące naśladować okres klasyczny pod tak wieloma względami – tego nie robi. Pisał, że kąpiel:

była odkryciem starożytnych, które pozwalało im zachować świeżość i czystość ciała, kiedy nie mieli w zwyczaju nosić bielizny (…). W naszych czasach zaś, kiedy wszyscy, bogaci i biedni jednako, przywykli zakładać koszule i za ich sprawą łatwiej im jest utrzymać ciało w czystości, z kąpieli nie korzysta się ani tak powszechnie, ani tak często jak w starożytności.

To prawda, że lniane koszule zakładane pod kaftany i suknie wchłaniały pot, jednak pamiętać należy, iż były one noszone w dzień i w nocy przez wiele dni albo i tygodni z rzędu.

Źródło:

Powyższy tekst stanowi fragment książki Eleanor Herman, Trucizna, czyli jak pozbyć się wrogów po królewskuwydanej nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów.

Fascynująca podróż przez historię śladami trucizny:

Komentarze (1)

  1. Uważny Odpowiedz

    Nie do końca jest to prawdą, co autor wskazuje na przyczyny braku higieny u zachodnich Europejczyków. Przyczyną główną była pierwsza epidemia dżumy w IV w.ne. Ludzie masowo się zarażali w łaźniach i tu należy szukać genezy.

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.