Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Jak w średniowiecznej Polsce odszczekiwano fałszywe oskarżenia?

Diogenes i psy (fot. domena publiczna)

fot.domena publiczna Diogenes i psy (fot. domena publiczna)

Słowa słowami, ale trzeba też było wpełznąć, jak to pies, pod ławę. A najlepiej – jeszcze na czworakach zaszczekać.

„Com mówił, kłamałem jak pies”. Tak brzmiała formuła, którą wedle norm średniowiecznego polskiego prawa zwyczajowego musiał na mocy wyroku sądowego wypowiedzieć „psim głosem”, po uprzednim wejściu pod ławę, oszczerca odwołujący rzucone przez siebie kalumnie.

Karę taką przewidywali m.in. twórcy statutów Kazimierza Wielkiego (w artykule 35. Statutu małopolskiego) dla wszystkich, którzy znieważyliby szlachcica, twierdząc, że jego matka była nierządnicą. Była to jedna z licznych w archaicznych systemach prawnych kar dotykających czci i honoru skazanego, a zarazem typowa dla ówczesnego prawa czynność o charakterze symbolicznym.

Najgłośniejszy proces

Najsłynniejsze w dziejach Polski odwołanie oszczerstwa dokonane w takiej formie odbyło się w 1389 roku. Niesławnym bohaterem opisanej dokładnie przez Jana Długosza w Rocznikach historii był małopolski możnowładca, Gniewosz z Dalewic, który rozpuszczał pogłoski oskarżające królową Jadwigę o niedochowywanie wierności małżeńskiej Władysławowi Jagielle.

Był to zarzut bardzo poważny, gdyż mógł mieć wpływ na prawa sukcesyjne dzieci królewskich. Sytuację polskiej pary panującej komplikowały dodatkowo rozpowszechniane w owym czasie przez austriackich Habsburgów w całej Europie opinie, jakoby małżeństwo Jadwigi było bigamiczne, gdyż zawarte wbrew wcześniejszym jej zaręczynom z księciem Wilhelmem Habsburgiem.

Stosunki między Władysławem i Jadwigą popsuły się nawet pod wpływem plotek Gniewosza na pewien okres, ale ostatecznie opinia świętości, jaką już za życia cieszyła się królowa, oraz przeprowadzone na dworze dochodzenie, które dowiodło, że wszystkie pogłoski wypływają od jednej i tej samej osoby, spowodowały pogodzenie się małżonków.

Publicznie nawet zaszczekał

Wezwany na roki sądowe do Wiślicy Gniewosz, stojąc wobec groźby pojedynku z dwunastoma ślubującymi z mieczem w ręku bronić czci królowej rycerzami, nie mogąc wiele przeciwstawić złożonej przez Jadwigę wobec panów małopolskich przysiędze, przyjął wyrok z pokorą.

Odwołał spod ławy zarzuty oraz, jak skrupulatnie zanotował Długosz, „publicznie nawet zaszczekał”, przy czym słowo „nawet” zdaje się wskazywać, że naśladowanie psich odgłosów było formą nadzwyczajnego zaostrzenia kary.

Źródło:

Powyższy tekst ukazał się pierwotnie jako jedno z haseł Leksykonu polskich powiedzeń historycznych. Pozycja autorstwa Macieja Wilamowskiego, Konrada Wnęka i Lidii A. Zyblikiewicz została opublikowana nakładem wydawnictwa Znak w 1998 roku.

Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, podział akapitów oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst poddano podstawowej obróbce redakcyjnej.

Artykuł porusza następujące tematy:

    Czas akcji:

      Miejsce akcji:

        Komentarze

        brak komentarzy

        Dodaj komentarz

        Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.