Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Mad Man Berman („Czerwony monter” Piotr Rypson)

Jeszcze przed wojną związany był z ruchem komunistycznym. Po 1945 roku stał się zagorzałym propagandystą nowej władzy. Polityka przesłoniła jego dorobek, odbierając możliwość rzetelnej oceny. Czy rzeczywiście „Czerwony monter” nie zasługuje na uznanie i pamięć?

Studiując historię twórczości Pablo Picassa natkniemy się okresy błękitny i różowy, jednak to etap czerwony był najdłuższym w jego karierze. Trwał nieprzerwanie 39 lat, od kiedy urodzony w Maladze artysta odebrał legitymację komunistycznej Partii Francuskiego Odrodzenia, aż do jego śmierci.

Kazimierz Malewicz – tenże z kolei czołowy przedstawiciel światowej awangardy, twórca suprematyzmu – zajmował posadę urzędnika Ludowego Komisariatu Oświaty Rosyjskiej FSRR oraz dzierżył tekę Komisarza Ludowego Sztuk Wizualnych tej samej “republiki”. Zażyłości między meksykańską malarką Fridą (a właściwie Magdaleną Carmen Fridą Kahlo y Calderón), jej mężem Diego Riverą, a Lwem Dawidowiczem Trockim nikomu przypominać nie trzeba. Czemu więc wyżej wymienieni uważani są za artystów wybitnych, a milczy się o nich jako o „entuzjastach reżimów”?

Cóż, można by wytoczyć argument o dziełach niezaangażowanych. Nic bardziej mylnego. Słynna “Guernica” Picassa została wykonana na zamówienie lewicowego rządu republikańskiego w hołdzie zbombardowanemu baskijskiemu miastu. Niemiecki krawiec Hugo Ferdinand Boss, którego marka ma się świetnie po dziś dzień, posiadał w swoim portfolio klientów pokroju szturmowych batalionów partii Strumabteilung (SA). Kogo więc można rozliczać z jego przekonań, a kogo rozliczać się nie powinno? I dlaczego kontrowersja tyczy się znowu Polaka?

Słynna "Guernica" Picassa została zamówiona i opłacona w kwocie 200 tysięcy peset przez republikański rząd, celem wystawienia go w hiszpańskim pawilonie podczas wystawy światowej w 1937 roku w Londynie.

fot.domena publiczna Słynna „Guernica” Picassa została zamówiona i opłacona w kwocie 200 tysięcy peset przez republikański rząd, celem wystawienia go w hiszpańskim pawilonie podczas wystawy światowej w 1937 roku w Londynie.

Nie zasługują na uznanie, bo…?

Kluczem oczywiście jest wyznanie, mylone często z pochodzeniem. Ocena postaci Mieczysława Bermana – bo o nim tu mowa – przywodzi na myśl skojarzenie z listą polskich laureatów nagrody Nobla. Oficjalne źródła przyznają się do zaledwie sześciu (Sienkiewicz, Reymont, Skłodowska – znana na świecie raczej jako Curie, Miłosz oraz Szymborska). Pomijają jednak pozostałych dziesięciu (tak, dziesięciu!). Z szacunku wymienię: Tadeusz Reichstein, Izaak Singer, Józef Rotblat, Mieczysław Biegun, Leonid Hurwicz, Szymon Perski, Jerzy Szarpak, Andrzej Wiktor Schally, Roald Hoffman, Albert Abraham Michelson. Wszyscy urodzeni w granicach Rzeczypospolitej, wszyscy traktowani są jak nie “nasi”.

Wkład Bermana w artystyczny dorobek XX-wiecznej Polski jest przecież nie mniejszy niż Henryka Tomaszewskiego i Józefa Mroszczaka – słynnych twórców polskiej szkoły plakatu, którą chełpimy się do dziś. Mowa tu o zdobywcach takich odznaczeń jak Medal 10-lecia Polski Ludowej, czy Nagrody Państwowej II stopnia (1968 rok), które jakoś nie kłują w oczy. Zgadza się, że czym innym jest państwowe odznaczenie niż praca u podstaw propagandy, lecz dzieło samo w sobie nie jest niczemu winne, a właśnie na nim skupia się autor książki pt. „Czerwony monter. Mieczysław Berman – grafik, który zaprojektował polski komunizm”, Piotr Rypson, historyk sztuki i literatury, obecnie wicedyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie. I chwała mu za to.

Poprzednia książka Rypsona, „Nie gęsi. Polskie projektowanie graficzne 1919–1949”, okazała się być przełomową w postrzeganiu nadwiślańskiego projektowania graficznego. Autor wykonał kolosalną pracę, by przedstawić opracowanie spuścizny setek przedwojennych twórców grafiki użytkowej, o których niewielu czytelników choćby słyszało. Ten przepastny zbiór plakatów, okładek książek i czasopism, ulotek, czy znaków towarowych – zwanych dziś “logotypami” – okazał się być wstępem do monografii artysty wyjątkowego, choć pomijanego, a co ważniejsze – zapomnianego z jawną premedytacją.

Mieczysław Berman specjalizował się w fotomontażu oraz plakatach. Jego dorobek przesłoniło jednak polityczne zaangażowanie oraz tworzenie sztuki o charakterze propagandowym.

fot.Culture.pl/materiały prasowe wydawnictwa Karakter Mieczysław Berman specjalizował się w fotomontażu oraz plakatach. Jego dorobek przesłoniło jednak polityczne zaangażowanie oraz tworzenie sztuki o charakterze propagandowym.

Polska historia sztuki od niemalże trzech dekad nie potrafi spojrzeć obiektywnym okiem na warsztat twórców pechowych, czy wyrachowanych (jak kto woli “resortowych”), jednak niezaprzeczalnie wyjątkowych. „Czerwony monter” jako pierwszy nie milczy i jednocześnie nie podpala stosu, na chłodno analizuje dokonania, postrzega wyjątkowy język komunikacji wizualnej, wskazuje inspiracje, z których Berman czerpał i te, których był autorem. Jest to drobiazgowo odtworzona historia życia człowieka obdarowanego niecodziennym talentem i jeszcze większą pracowitością.

Rypson stworzył lekturę fascynującą, traktującą nie tylko o pracy jej bohatera, ale i o czasach, w jakich przyszło mu żyć i co ważniejsze, tworzyć. Swoją karierę Berman rozpoczął niedługo po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, mniej więcej w latach wielkiego kryzysu. Jako samouk, po odbyciu niecałych dwóch lat lekcji rysunku, mimo ubogiego wykształcenia świadomie czerpał inspirację z dorobku takich autorytetów jak Làszló Moholy-Nagy, A. M. Rodczenko, czy John Heartfield. To pod ich wpływem zainteresował się techniką fotomontażu, którą doskonalił przez kolejne lata.

Specjalista od propagandy

Również kontakt z pracami Teresy Żarnowerówny, Stefana Themersona, Kazimierza Podsadeckiego oraz Mieczysława Szczuki i Zygfryda Kamińskiego pomógł mu rozwinąć skrzydła w obszarze awangardy początku wieku. Znajdując w 1927 roku zatrudnienie w żywieckiej Fabryce Papieru “Solali”, Mieczysław Berman wkroczył do świata projektowania grafiki użytkowej. Od tamtej pory, do końca swoich dni, w pełnym przedziale czasowym zajmował się już wyłącznie projektowaniem. Utrzymywał się z autorstwa druków reklamowych, etykiet, a nawet opakowań na bibułki do papierosów, przyjmował każde zlecenie, konsekwentnie dążył do ugruntowania swojej pozycji w świecie sztuki praktycznej. Charakterystyczną dla siebie stylistykę ukształtował jeszcze przed wybuchem II wojny światowej i pozostał jej wierny do końca swojej zawodowej aktywności.

Plakaty autorstwa Mieczysława Bermana.

fot.domena publiczna Plakaty autorstwa Mieczysława Bermana.

Był lewicowcem i Żydem, przez co w 1939 roku musiał uciekać z Polski. Udał się na wschód, zamieszkał w Moskwie, gdzie nawiązał współpracę ze Związkiem Patriotów Polskich, założonym przez komunistyczną działaczkę i pisarkę, przyszłą deputowaną Rady Najwyższej ZSRR, Wandę Wasilewską. Po zakończeniu konfliktu, dokładnie w 1946 roku, Mieczysław Berman objął stanowisko kierownika Agencji Propagandy Artystycznej, będącej wydziałem Ministerstwa Informacji i Propagandy.

Od tego momentu – wraz z innymi uznanymi przed wybuchem wojny grafikami, takimi jak Edmund John, czy Adam Bowbelski – stał się głównym projektantem komunikacji wizualnej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, ekspertem niczym Don Draper, bohater serialu Mad Men, opowiadającego historię nowojorskich speców od reklamy, będącej formą agitacji wcale nie tak odmienną od ustrojowej, jak nam się może wydawać.

Syntetyczny wyraz werbalistycznych fotomontaży Bermana okazał się perfekcyjnym nośnikiem idei socrealizmu. Gdy Ministerstwo, któremu podlegał ze swoją Agencją, przeprowadziło kampanię poprzedzającą propagandowe referendum, jego prace rozeszły się w ilości, której polscy artyści będą mu zazdrościć po wsze czasy. Rozkolportowano niespełna 98 milionów (!) sztuk materiałów propagandowych; z czego plakaty, ulotki i broszury, za których powstanie odpowiadało bermanowskie APA, stanowiły lwią część nakładu. Kampania “Trzy razy tak” stała się wizytówką, “Słonecznikami”, “Krzykiem” i “Guernicą” Mieczysława Bermana.

Piotr Rypson, polski historyk sztuki i publicysta, postanowił spojrzeć na dzieło Bermana bardziej obiektywnie. Uniezależniając je od polityki. Na zdjęciu podczas konferencji "Muzeum cyfrowe" w 2016 roku.

fot.Michał Murawski/ CC BY-SA 4.0 Piotr Rypson, polski historyk sztuki i publicysta, postanowił spojrzeć na dzieło Bermana bardziej obiektywnie. Uniezależniając je od polityki. Na zdjęciu podczas konferencji „Muzeum cyfrowe” w 2016 roku.

Warto odnotować, że po powrocie do kraju Berman nawiązał chwilową współpracę z przedstawicielami reaktywowanego Żydowskiego Towarzystwa Krzewienia Sztuk Pięknych. Choć dokumentuje to zaledwie jedno pismo przechowywane w archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego, autor książki, Piotr Rypson, nie pomija nawet tak symbolicznego wątku. W długiej karierze Bermana jest ich zresztą więcej. Czerwony Monter obejmował również kierownictwo graficzne popularnego “Świata Młodych”, na łamach którego przez pewien czas publikował swoje prace, i które zawdzięczało jego talentowi swoją charakterystyczną winietę.

Był również autorem obwoluty popularnych publikacji wydawnictwa “Rój” Melchiora Wańkowicza. Te rozległe aktywności zaowocowały przynależnością Bermana do wąskiego grona wybitnych artystów socrealizmu, takich jak Gruzin Irakli Toidse, Węgier Sándor Ék, czy choćby utytułowany Aleksiej A. Kokorekin oraz wybitnych artystów w ogóle, w pełni pozytywnym znaczeniu tego wytartego słowa.

Niezwykle pracowity Warszawiak potrafił wręcz przesadzić z chałturami. Stąd potrzeba złożenia przez niego samokrytyki, gdy w 1951 roku stalinowska władza odkryła, że dwadzieścia lat wcześniej popełnił serię okładek do książek przyjaciela Fridy Kahlo, Lwa Dawidowicza Trockiego (nawiasem mówiąc, pośmiertny portret Stalina autorstwa Picassa również nie przypadł do gustu dygnitarzom partii…).

Prace autorstwa Mieczysława Bermana.

fot.domena publiczna Prace autorstwa Mieczysława Bermana.

W latach pięćdziesiątych, oprócz dzieł propagandowych Berman tworzył także plakaty filmowe. Niewykształcony samouk manewrował stylami plastycznymi, niczym wytrawny profesor. Łatwo się o tym przekonać, gdyż „Czerwony monter” Rypsona to nie tylko biografia, ale też imponujący zbiór setek misternie wyselekcjonowanych i precyzyjnie przedstawionych reprodukcji prac jej głównego bohatera. Jest to niezaprzeczalnie kolejny ogromny atut, dla którego warto sięgnąć po to wyjątkowe opracowanie twórczości „komunistycznego grafika”.

Pozbawione winy dzieło

Książka Rypsona nie rozlicza artysty, lecz jest przykładem rzetelnego obiektywizmu i analizy jego twórczości, a jeżeli ktoś uważa, że ma prawo potępiać dzieła doskonałe, choć powstałe w służbie ustroju despotycznego, to powinien zastanowić się nad jego definicją (nie dzieła, ale ustroju) w kontekście historycznym. L’Ancien Régime – reżim, sformułowanie użyte po raz pierwszy do określenia przedrewolucyjnej Francji idealnie odnosi się do niezliczonych “mecenatów”.

Warto o tym pamiętać podziwiając zabytki Karnaku wzniesione na grobach budowniczych, delektując się niepowtarzalnym kunsztem wiktoriańskiego wzornictwa – okupionego boleściami hinduskiej gospodarki ku zadowoleniu Z Bożej łaski Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii oraz królowej, Obrończyni Wiary, cesarzowej Indii, Wiktorii Hanowerskiej, czy spacerując monumentalnymi ulicami Watykanu, ufundowanymi z danin krzyżowców oraz konkwistadorów. Przykładów jest więcej, każdy jakieś znajdzie.

Grób Mieczysława Bermana na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. "Czerwony monter" zmarł 31 grudnia 1975 roku.

fot.Mateusz Opasiński/ CC BY-SA 3.0 Grób Mieczysława Bermana na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. „Czerwony monter” zmarł 31 grudnia 1975 roku.

Z artystycznego punktu widzenia roztrzaskana gapa, należąca do zbiorów Muzeum Śląska, jest równie doskonała co statuy przodowników zdobiące wkoło Pałac Kultury i Nauki w Warszawie, czy asyryjskie lamassu (czyli posąg wyobrażający skrzydlatego byka o ludzkiej, brodatej twarzy) wystawione w Luwrze. Różni je zaledwie dziesięć tysiącleci oraz finansująca dyktatura. Samo dzieło, wykonane choćby ręką szaleńca, pozostaje bez winy.

Plusy:

  • rzetelny obiektywizm w przedstawieniu oraz analizie dzieł Bermana
  • bogato ilustrowana szata fantastycznie skomponowana z typografią
  • wkład pracy Przemka Dębowskiego, projektanta książki, który idealnie połączył tekst ze zbiorem prac

Minusy:

  • lepiej późno, niż wcale

Zgrzyty:

  • brak

Metryczka:

Autor: Piotr Rypson
Tytuł: „Czerwony monter. Mieczysław Berman: grafik, który zaprojektował polski komunizm
Wydawca: Karakter
Oprawa: broszurowa ze skrzydełkami
Liczba stron: 320
Rok wydania: 2017

Opowieść o człowieku, który zaprojektował polski komunizm:

Komentarze

brak komentarzy

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.