Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

O co naprawdę chodziło w akcji lustracyjnej i czy to ona doprowadziła do upadku rządu Olszewskiego? 

Wotum nieufności wobec rządu Jana Olszewskiego zgłoszono wkrótce po przyjęciu uchwały lustracyjnej.

fot.Strona Prezydenta RP/GFDL 1.2 fot.Strona Prezydenta RP/GFDL 1.2 Wotum nieufności wobec rządu Jana Olszewskiego zgłoszono wkrótce po przyjęciu uchwały lustracyjnej.

Czy na szczytach władzy w wolnej Polsce znajdowali się byli współpracownicy peerelowskich służb bezpieczeństwa? To pytanie budziło wśród polskich polityków skrajne emocje. Rząd, który jako pierwszy spróbował uregulować tę kwestię, upadł w ciągu kilku dni. Ale czy na pewno tylko z powodu lustracji?

[28 maja 1992 roku] poseł Janusz Korwin-Mikke [z Unii Polityki Realnej] zaproponował niespodziewanie na forum Sejmu przyjęcie uchwały o przeprowadzeniu lustracji osób zajmujących wysokie stanowiska państwowe. Korwin-Mikke twierdził później, że była to jego samodzielna inicjatywa, sprowokowana oskarżeniami o agenturalność, jakie dwa dni wcześniej skierował pod adresem ministra Skubiszewskiego Krzysztof Wyszkowski – były doradca premiera Olszewskiego.

Przeciwnicy rządu dopatrywali się jednak w wystąpieniu przywódcy UPR inspiracji ministra Macierewicza, który od kilku miesięcy prowadził w MSW przygotowania do przeprowadzenia takiej operacji. Wniosek Korwin-Mikkego – po próbie zablokowania przez część posłów (głównie z UD [Unii Demokratycznej] i KLD [Kongresu Liberalno-Demokratycznego]), którzy zbojkotowali głosowanie, licząc na brak kworum – został ostatecznie przyjęty większością 186 głosów (KPN [Konfederacji Polski Niepodległej], PC [Porozumienia Centrum], ZChN [Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego], „Solidarność”, PL [Porozumienia Ludowego], PChD [Partii Chrześcijańskich Demokratów], UPR), przeciwko 15 (z różnych klubów) i przy 32 wstrzymujących się (głównie z SLD [Sojuszu Lewicy Demokratycznej]). Wymagane kworum zostało przekroczone o zaledwie dwa głosy.

Niniejszym zobowiązuje się ministra spraw wewnętrznych – głosiła uchwała – do podania do dnia 6 czerwca 1992 r. pełnej informacji na temat urzędników państwowych od szczebla wojewody wzwyż, a także senatorów, posłów, a do dwóch miesięcy – sędziów, prokuratorów, adwokatów oraz do sześciu miesięcy – radnych gmin i członków zarządów gmin, będących współpracownikami Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa w latach 1945–1990.

Janusz Korwin-Mikke w maju 1992 roku dość niespodziewanie zaproponował przyjęcie uchwały lustracyjnej.

fot.Adrian Grycuk/CC BY-SA 3.0 pl fot.Adrian Grycuk/CC BY-SA 3.0 pl Janusz Korwin-Mikke w maju 1992 roku dość niespodziewanie zaproponował przyjęcie uchwały lustracyjnej.

O konieczności przeprowadzenia akcji lustracyjnej, jako niezbędnym warunku zapewnienia bezpieczeństwa państwa oraz rozliczenia się z epoką PRL, zaczęto mówić jeszcze w 1990 r. Jednym z orędowników tej operacji był Roman Bartoszcze, który już w kwietniu 1990 r. – w trakcie dyskusji nad projektami ustaw policyjnych w Sejmie X kadencji – postulował zbadanie związków niektórych parlamentarzystów OKP [Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego] z rozwiązywaną właśnie SB.

Jego wystąpienie wywołało wówczas gwałtowną replikę Bronisława Geremka, uznającego wszelkie sugestie na temat byłych agentów w szeregach OKP za oszczerstwo. Do przeprowadzenia lustracji nie kwapił się ani rząd Mazowieckiego, ani też Bieleckiego, chociaż szef UOP Andrzej Milczanowski opracował w 1991 r. poufną listę kandydatów na posłów i senatorów, będących współpracownikami bądź kandydatami na współpracowników UB i SB.

Kiedy jednak 19 lipca 1991 r. Senat uchwalił niewielką większością głosów konieczność sprawdzenia przed wyborami, czy kandydaci na posłów i senatorów byli agentami, projekt ten został szybko pogrzebany, a ówczesny minister spraw wewnętrznych Henryk Majewski oświadczył, że lustracja „destabilizowałaby politycznie państwo polskie”.

Poznaj historię III i IV RP:

Antoni Dudek

Historia polityczna polski 1989-2015

SklepFormatZwykła cenaCena dla naszych czytelników
paskarz.pl59.90
40.73
idź do sklepu »

Sprawa została ponownie podniesiona w trakcie kampanii wyborczej do parlamentu, gdy postulat lustracji pojawił się w wypowiedziach kandydatów kilku ugrupowań (m.in. PC, ZChN i KPN). Nic zatem dziwnego, że kiedy Antoni Macierewicz – jeden z przywódców ZChN – został ministrem spraw wewnętrznych, rozpoczął przygotowania do przeprowadzenia operacji lustracyjnej. Zajął się tym utworzony 10 lutego 1992 r. Wydział Studiów, w którym pracę podjęło kilkunastu młodych ludzi ściągniętych do pracy w MSW spoza resortu.

Macierewicz zainicjował także przygotowanie prawnych podstaw lustracji, ale prace nad dwoma ustawami (o tajemnicy państwowej i lustracyjno-dekomunizacyjnej) okazały się, o dziwo, dużo wolniejsze od badania teczek przez funkcjonariuszy Wydziału Studiów. To błędne określenie priorytetów przez Macierewicza doprowadziło ostatecznie do skompromitowania całej operacji i ułatwiło jej unicestwienie przez wpływową grupę przeciwników jakiejkolwiek lustracji. (…)

Uchwała Sejmu z 28 maja była wysoce niedoskonała i stała w sprzeczności z konstytucją oraz kilkoma ustawami, co zresztą orzekł 19 czerwca 1992 r. Trybunał Konstytucyjny. Największą jej wadę praktyczną stanowił całkowity brak procedury odwoławczej, czyniący z ministra spraw wewnętrznych rodzaj sądu, od którego wyroku nie było apelacji. W połączeniu z brakiem jakiegokolwiek nadzoru nad sposobem dokonania lustracji w MSW, oddawało to z pewnością w ręce Antoniego Macierewicza zbyt wielką władzę.

Prawne podstawy lustracji opracował Antoni Macierewicz.

fot.Adrian Grycuk/CC BY-SA 3.0 pl Prawne podstawy lustracji opracował Antoni Macierewicz.

Minister próbował zabezpieczyć się przed oskarżeniami o pomówienie, zwracając się 1 czerwca za pośrednictwem premiera do I prezesa Sądu Najwyższego Adama Strzembosza z prośbą o powołanie komisji, mającej nadzorować sposób wykonania uchwały lustracyjnej. 3 czerwca Strzembosz wyraził zgodę, ale komisja taka nigdy nie podjęła działalności, zresztą jej ewentualne orzeczenia nie miałyby wiążącego charakteru.

29 maja, a zatem następnego dnia po przyjęciu uchwały lustracyjnej, Jan Rokita złożył marszałkowi Sejmu w imieniu grupy 65 posłów z UD, KLD i PPG wniosek o udzielenie rządowi Olszewskiego wotum nieufności. (…) W dniu zgłoszenia wniosku o wotum nieufności, Wałęsa wezwał do Belwederu Macierewicza, a fragment ich rozmowy pokazano w telewizji.

To jest zbyt skomplikowana sprawa – powiedział prezydent o uchwale lustracyjnej – by rząd, by nawet prezydent, którego naród wybrał, mógł decydować bez konstrukcji prawnej, jak to ma być wykonane. Bez możliwości odwołania, udowodnienia (…).

Proszę pana, bardzo szeroka uchwała, bardzo nieprecyzyjne wykonanie może być bardzo wielkim nieszczęściem dla Polski. Ja ostrzegam pana i proszę o wielkie zastanowienie. Pan to dobrze wie, co było robione w latach siedemdziesiątych. Jakie podrzutki, jakie rzeczy do dzisiaj jeszcze krążą.

29 maja 1992 roku grupa 65 posłów z UD, KLD i PPG złożyła wniosek o udzielenie rządowi Olszewskiego wotum nieufności.

fot.Piotr Drabik/CC BY 2.0 29 maja 1992 roku grupa 65 posłów z UD, KLD i PPG złożyła wniosek o udzielenie rządowi Olszewskiego wotum nieufności.

W odpowiedzi Macierewicz stwierdził: „Pracowaliśmy cztery miesiące, by wszelkie możliwe posądzenia, uchybienia, fałszerstwa zostały wyeliminowane. I gwarantuję panu, panie prezydencie, że wszystko, co zostanie ujawnione, będzie absolutnie zgodne z prawdą”. W tym krótkim fragmencie łatwo odnaleźć oba czynniki, które zaważyły na dalszym biegu wypadków: przekonanie Macierewicza o własnej nieomylności i wyraźne obawy Wałęsy związane z operacją lustracyjną.

Rząd Olszewskiego mógł przetrwać głosowanie nad wotum nieufności, przewidziane początkowo na 5 czerwca, tylko w przypadku utrzymania poparcia PSL oraz pozyskania KPN. (..) Kilkugodzinne rozmowy [z KPN], (…) zakończyły się [2 czerwca] przed północą fiaskiem. W ich trakcie KPN-owski wicemarszałek Sejmu Dariusz Wójcik udał się do MSW, gdzie spotkał się z Macierewiczem. Minister poinformował go o umieszczeniu Moczulskiego na liście, którą miał dwa dni później przekazać w Sejmie.

Zdaniem kierownictwa KPN była to próba szantażu i zmuszenia konfederatów do poparcia rządu. Jednak z relacji, jaką przedstawił później Wójcik komisji sejmowej, nie wynika, aby Macierewicz wywierał na niego jakąś presję. (…) Presję na przywódców KPN, w szczególności zaś na posła Adama Słomkę, mieli podobno w ciągu następnych dwóch dni wywierać również p.o. ministra obrony Szeremietiew i sam Olszewski. Obaj jednak zdecydowanie temu zaprzeczyli i sprawa wydaje się niemożliwa do ostatecznego wyjaśnienia.

Sprawa lustracji wywołała w Sejmie burzliwą debatę.

fot.Piotr VaGla Waglowsk/domena publiczna Sprawa lustracji wywołała w Sejmie burzliwą debatę.

Rankiem 4 czerwca minister Macierewicz zjawił się w Sejmie, gdzie wręczył przewodniczącym wszystkich klubów parlamentarnych koperty zawierające w sumie 64 nazwiska, w tym: członków rządu (3 ministrów i 8 wiceministrów), 3 wysokich urzędników kancelarii prezydenta, 39 posłów (m.in. 11 z SLD, 8 z PSL, 4 z UD i 3 z KLD) oraz 11 senatorów. Drugą listę, na której znalazły się nazwiska Lecha Wałęsy i Wiesława Chrzanowskiego, minister spraw wewnętrznych przekazał prezydentowi, marszałkom Sejmu i Senatu, I prezesowi Sądu Najwyższego oraz prezesowi Trybunału Konstytucyjnego.

Równocześnie rzecznik MSW Tomasz Tywonek stwierdził oficjalnie, że minister Macierewicz „nie czuje się uprawniony do określania, kto był, a kto nie był współpracownikiem UB i SB”, a przekazane w Sejmie listy zawierają jedynie informacje „o znajdujących się w dyspozycji MSW materiałach”. Gdyby tę ogólnikową formułę udało się utrzymać do czasu orzeczenia jakiegoś organu weryfikacyjnego powołanego przez Sejm, a nade wszystko gdyby konkretne nazwiska nie przeciekły natychmiast do dziennikarzy, wówczas istniałaby jeszcze szansa przeprowadzenia całej operacji.

Okazało się to jednak niemożliwe, ponieważ w istocie rzeczy nie chciała tego żadna ze stron. Większość zwolenników lustracji uznała, że na liście umieszczono po prostu współpracowników PRL-owskich służb specjalnych, natomiast dla jej przeciwników „chorzy z nienawiści” (określenie Jacka Kuronia) Olszewski i Macierewicz postanowili dokonać aktu zemsty politycznej oraz uratować w ten sposób swój rząd przed upadkiem.

Tekst stanowi fragment książki profesora Antoniego Dudka "Historia polityczna Polski 1989-2015", wydanej nakładem wydawnictwa Znak Horyzont w 2016 roku.

Tekst stanowi fragment książki profesora Antoniego Dudka „Historia polityczna Polski 1989-2015”, wydanej nakładem wydawnictwa Znak Horyzont w 2016 roku.

W ciągu kilku pierwszych godzin wizyty Macierewicza w Sejmie nie było jasne, która ze stron weźmie górę. Lech Wałęsa, mający w tej sprawie do odegrania decydującą rolę, znalazł się początkowo w defensywie i podjął próbę publicznego wytłumaczenia się z zarzutu, jaki padł pod jego adresem ze strony MSW, gdzie znaleziono dotyczącą go teczkę tajnego współpracownika SB, noszącego kryptonim „Bolek” i działającego na początku lat siedemdziesiątych.

Zaskoczony Wałęsa skierował list do premiera Olszewskiego oraz identyczne w treści oświadczenie dla PAP, przekazane przez Belweder w południe 4 czerwca, w którym prezydent informował:

Aresztowano mnie wiele razy. Za pierwszym razem, w grudniu 1970 roku, podpisałem 3 albo 4 dokumenty. Podpisałbym prawdopodobnie wtedy wszystko, oprócz zgody na zdradę Boga i Ojczyzny, by wyjść i móc walczyć. Nigdy mnie nie złamano i nigdy nie zdradziłem ideałów ani kolegów.

Prezydent Lech Wałęsa wycofał poparcie dla rządu Jana Olszewskiego jeszcze zanim zaproponowano przyjęcie uchwały lustracyjnej.

fot.Piotr Drabik/CC BY 2.0 Prezydent Lech Wałęsa wycofał poparcie dla rządu Jana Olszewskiego jeszcze zanim zaproponowano przyjęcie uchwały lustracyjnej.

Wkrótce potem – po intensywnych konsultacjach telefonicznych m.in. z Geremkiem, Kuroniem i Moczulskim – Wałęsa zorientował się, że w Sejmie istnieje większość zdolna do natychmiastowego obalenia rządu i tym samym zlikwidowania całego problemu. Dlatego pierwszy komunikat dla PAP został wycofany, drugi zaś zamiast jakichkolwiek tłumaczeń zawierał już tylko ostry atak na akcję lustracyjną:

Teczki ze zbiorów MSW uruchomiono wybiórczo. Podobny charakter ma ich zawartość. Znajdujące się w nich materiały zostały w dużej części sfabrykowane. (…) Zastosowana procedura jest działaniem pozaprawnym. Umożliwia polityczny szantaż. Całkowicie destabilizuje struktury państwa i partii politycznych. Kwestie etyczne związane z całą tą operacją, mającą już w swoim założeniu charakter manipulacji, pozostawiam bez komentarza.

Wkrótce potem Wałęsa skierował do Sejmu pismo, w którym zwrócił się o „natychmiastowe odwołanie pana Jana Olszewskiego ze stanowiska prezesa Rady Ministrów”, zaś w godzinach wieczornych przybył do parlamentu, by osobiście dopilnować wykonania swojego wniosku. Ten spowodowany emocjami pośpiech (głosowanie nad wotum nieufności miało nastąpić zgodnie z przyjętym wcześniej porządkiem obrad następnego dnia) okazał się niezwykle korzystny dla Olszewskiego i jego ekipy, która z okoliczności swojego upadku uczyniła legendę.

Interwencja Lecha Wałęsy przyspieszyła głosowanie nad wotum nieufności wobec rządu Olszewskiego o jeden dzień.

fot.VaGla/domena publiczna Interwencja Lecha Wałęsy przyspieszyła głosowanie nad wotum nieufności wobec rządu Olszewskiego o jeden dzień.

W chwili, gdy Wałęsa przybył do Sejmu, trwała już transmitowana przez telewizję chaotyczna dyskusja, w trakcie której zwolennicy rządu starali się opóźnić głosowanie nad wotum nieufności dla premiera (…). Olszewski, widząc, że jego misja dobiegła końca, zręcznie wykorzystał posiadane możliwości i około jedenastej w nocy wygłosił krótkie przemówienie telewizyjne (transmitowane równocześnie na dwóch kanałach TVP), w którym bronił akcji lustracyjnej.

Uważam – oświadczył – że naród polski powinien mieć poczucie, że wśród tych, którzy nim rządzą, nie ma ludzi, którzy pomagali UB i SB utrzymywać Polaków w zniewoleniu. Uważam, że dawni współpracownicy komunistycznej policji politycznej mogą być zagrożeniem dla bezpieczeństwa wolnej Polski (…).

Rząd Olszewskiego upadł, ponieważ był rządem mniejszościowym, a jego premier okazał się niezdolny do poszerzenia wspierającej go koalicji. W istocie jego los został przesądzony już przed przyjęciem przez Sejm uchwały lustracyjnej, a odwołanie było tylko kwestią czasu. Jednak gwałtowny sposób, w jaki dokonano obalenia tego gabinetu, a także umiejętne zachowanie samego premiera w ostatnim dniu urzędowania, sprawiły, że w opinii części Polaków padł on ofiarą spisku.

W takim przekonaniu mogła ich umocnić zmasowana kampania propagandowa, jaką przeprowadzono przeciwko ekipie Olszewskiego natychmiast po jej usunięciu. Wiodącym motywem akcji stało się początkowo oskarżenie o próbę dokonania – przy okazji akcji lustracyjnej – zamachu stanu (…).

Jana Olszewskiego na stanowisku premiera zastąpił Waldemar Pawlak.

fot.Bartłomiej Kucharczyk/CC BY 2.0 fot.Bartłomiej Kucharczyk/CC BY 2.0 Jana Olszewskiego na stanowisku premiera zastąpił Waldemar Pawlak.

Większość przywódców ugrupowań, które doprowadziły do obalenia rządu Olszewskiego, opowiedziała się za stworzeniem systemu sprawdzania osób mających zająć wysokie stanowiska państwowe. Konieczność rychłego wprowadzenia procedur lustracyjnych podkreślał także prezydent Wałęsa. Latem 1992 r. zgłoszono nawet w Sejmie kilka projektów odpowiednich ustaw, ale – co bardzo znamienne – do uchwalenia aktu prawnego przewidującego lustrację nie doszło przez pięć kolejnych lat.

Odłożenie problemu nie oznaczało jednak jego likwidacji i sprawa lustracji powróciła na nowo po kilku latach, tym razem jako pokłosie afery Oleksego. Kiedy w grudniu 1996 r. OBOP przeprowadził badania dotyczące opinii Polaków w tej kwestii, okazało się, że 72% respondentów było przekonanych, iż wśród urzędników państwowych wysokiego szczebla są współpracownicy byłej SB. Jeszcze więcej, bo aż 77% obywateli było zdania, że nie powinni oni pełnić żadnych funkcji publicznych.

Źródło:

Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w ramach monumentalnej pracy profesora Antoniego Dudka Historia polityczna Polski 1989-2015 (najnowsze wydanie: Znak Horyzont 2016).

Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, informacje w nawiasach kwadratowych oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów. Dla zachowania integralności tekstu usunięto przypisy, które znajdują się w wersji książkowej.

Poznaj historię III i IV RP:

Antoni Dudek

Historia polityczna polski 1989-2015

SklepFormatZwykła cenaCena dla naszych czytelników
paskarz.pl59.90
40.73
idź do sklepu »

 

Komentarze (2)

  1. Anonim Odpowiedz

    Czas pokazał że to rząd Olszewskiego i Maciarewicz mieli rację. Wałęsa okazał się TW SB o pseudonimie Bolek. Moczulski okazał się TW SB o pseudonimie Lech. Tusk to współpracownik wywiadu Niemieckiego o pseudonimie Oskar. Natomiast odnośnie Korwina-Mikke, który był obrażany przez Boniego,który okazał się TW SB, to Korwin-Mikke dał temu kapusiowi z liścia w pysk, za nazwanie go publicznie idiotą i oszołomem z mównicy sejmowej. Także w filmie Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”, o pedofilii w kościele okazało się że występujący w nim 3 księża wszyscy byli TW SB, w tym spowiednik Bolka-Wałęsy – ks. Cybula. Przez brak lustracji zarówno prezydentem kraju mógł zostać agent SB, jak i w kościele mogli grasować swobodnie Pedofile korzystając z parasola ochronnego – biskupów będących TW SB.

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.