Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Faktura za rewolucję („Rewolucja rosyjska” Sheila Fitzpatrick, „Rewolucja rosyjska. Nowa historia” Sean McMeekin)

Czy wiemy czym w rzeczywistości była rewolucja październikowa? Na ilustracji fragment sowieckiego plakatu propagandowego.

fot.domena publiczna Czy wiemy czym w rzeczywistości była rewolucja październikowa? Na ilustracji fragment sowieckiego plakatu propagandowego.

Niekontrolowany bunt mas czy subtelna gra tajnych służb z niemieckimi pieniędzmi w tle? Czym w rzeczywistości była rewolucja rosyjska 1917 roku? Książki Sheili Fitzpatrick i Seana McMeekina dają na te pytania rozbieżne odpowiedzi, które paradoksalnie, wcale się nie wykluczają.

Jednym z najciekawszych wątków rewolucji październikowej jest sprawa niejakiego Aleksandra Parvusa. Ten krewki rewolucjonista 1905 roku, autor brawurowej ucieczki z Syberii, w 1915 roku był już przede wszystkim wielkim biznesmenem, przy czym owa wielkość dotyczyła tyleż majątku, co jego indywidualnych rozmiarów. Imponująca tusza i ciężar portfela nie osłabiły w nim jednak rewolucyjnej żarliwości.

Miał z nią co prawda pewien problem – z powodu licznych przekrętów finansowych, jego dawni partyjni koledzy szczerze nim gardzili i nie planowali podejmować jakiejkolwiek współpracy. Parvus posiadał jednak coś, czego bardzo potrzebowali. Po pierwsze – pieniądze. Po drugie – jako międzynarodowej sławy handlarz bronią, miał dojście do ludzi władzy usytuowanych na tyle wysoko, by pieniędzy tych dostać w każdej chwili dowolną ilość.

Parvus był socjalistą z krwi i kości i bardzo chciał zrobić rewolucję. Udanie się do niemieckiego ambasadora w Konstantynopolu, Konrada von Wangenheimam, i złożenie mu propozycji „rozsadzenia Rosji od środka” było jego indywidualną inicjatywą. To on również wpadł na pomysł, aby wykorzystać – mało aktywnego dotąd, a bardzo radykalnego nawet jak na warunki bolszewickie – Lenina. Zorganizowanie siatki lewych firm, służących transferowi pieniędzy z niemieckich banków wprost do czerwonych kieszeni to plan autorstwa właśnie Parvusa. Kiedy obie strony, z którymi podjął rozmowy, wyraziły zgodę na przedstawione warunki, historia potoczyła się już swoim torem, a on sam zadowolił się rolą zdystansowanego obserwatora własnego dzieła.

Głównym bohaterem książki Seana McMeekina i Sheili Fitzpatrick okazuje się nie Lenin, ale Aleksandr Parvus (na zdjęciu), działacz rosyjskiego i niemieckiego ruchu socjalistycznego. Czy to on w rzeczywistości wywołał rewolucję październikową? (o tym przeczytacie w innym naszym artykule).

fot.autor nieznany/ domena publiczna Głównym bohaterem książki Seana McMeekina i Sheili Fitzpatrick okazuje się nie Lenin, ale Aleksandr Parvus (na zdjęciu), działacz rosyjskiego i niemieckiego ruchu socjalistycznego. Czy to on w rzeczywistości wywołał rewolucję październikową? (o tym przeczytacie w innym naszym artykule).

Nie jest to bynajmniej teoria spiskowa, lecz fakty od dawna doskonale znane historykom. Urokiem pracy McMeekina jest jednak to, że śledząc niemal godzina po godzinie bieg wypadków i – co może jeszcze ciekawsze – szkicując doskonałe portrety psychologiczne ich głównych bohaterów, pokazuje jaka była rzeczywista siła owych niemieckich pieniędzy. Okazuje się na przykład, że po wygłoszeniu słynnych „tez kwietniowych” w samej partii bolszewickiej Lenin został uznany za przesadnego ekstremistę i podjęto próby jego wycofania z głównej areny działań.

Miarą tego może być ówczesna wypowiedź Stalina, który leninowski światopogląd uznał wówczas za… „nieużyteczny”. Lenina jednak było dosłownie stać na to, aby okazać się bardzo przekonywującym. Za kwotę 250 tysięcy rubli (ok. 12,5 mln dzisiejszych dolarów) zakupił drukarnię, w której – wydawana dotąd w minimalnej ilości – „Prawda” zyskała nakład 85 tysięcy egzemplarzy, a wkrótce pojawiły się także jej warianty adresowane do żołnierzy frontowych i marynarzy („Sołdatska Prawda”, „Okopnaja Prawda” czy „Gołos Prawdy”). Jak zgrabnie ujął to McMeekin: „Dzienny dopływ partyjnej prasy do okopów wyrażał się w liczbie sześciocyfrowej”. Efektem był z jednej strony gwałtowny wzrost liczby dezerterów, z drugiej zaś – pierwszoplanowa, i niepodważalna już przez nikogo, rola Lenina w rosyjskim ruchu rewolucyjnym.

Gdyby nie niemiecki sponsoring, rewolucja miałaby więc zapewne inny przebieg. Większość ówczesnych rewolucjonistów (nawet Stalin) skłaniała się ku pacyfizmowi. Ich retoryka była wyraźnie antywojenna i pozbawiona wówczas skłonności do rządów masowego terroru. Oni chcieli przede wszystkim władzy – Lenin zaś pragnął zamienić wojnę światową w wojnę domową Rosji, która od momentu jego wkroczenia na główną scenę zdarzeń była już nieunikniona…

Prawie. Pojawił się bowiem jeszcze jeden moment, na który rzadko zwraca się uwagę, a który mógł sprawić, że rewolucja utknęłaby w swoim przedpaździernikowym punkcie. Rosja zaś zaczęłaby dryfować być może w kierunku nowoczesnej demokracji.

Czy gdyby nie niemieckie pieniądze Rosja zostałaby państwem o ustroju demokratycznym? Na to pytanie historycy próbują odpowiadać do dziś, m.in. na podstawie wciąż wypływających, nowych dokumentów i źródeł. Na zdjęciu ilustracja przedstawiająca rewolucję październikową w Rosji autorstwa Borisa Kustodiewa.

fot.domena publiczna Czy gdyby nie niemieckie pieniądze Rosja zostałaby państwem o ustroju demokratycznym? Na to pytanie historycy próbują odpowiadać do dziś, m.in. na podstawie wciąż wypływających, nowych dokumentów i źródeł. Na zdjęciu ilustracja przedstawiająca rewolucję październikową w Rosji autorstwa Borisa Kustodiewa.

Rzecz znów rozbijała się o niemieckie pieniądze, o których wiedza była wówczas tajemnicą poliszynela. Nie zdawały sobie z nich sprawy tłumy zrewoltowanych robotników, ale członkowie Rządu Tymczasowego i agenci tajnych rosyjskich służb wiedzieli doskonale, że Lenin działa przy wsparciu Berlina. Rzucone w odpowiednim momencie oskarżenie o zdradę w sytuacji, w której wojska niemieckie przebywają na terenie Rosji i całkiem realnie zabijają tysiące rosyjskich żołnierzy, mogłoby nie tylko odwrócić od bolszewików sympatię mas, ale też doprowadzić do ich fizycznej eksterminacji.

Nie wiadomo dlaczego Aleksander Kiereński – szef ówczesnego rządu – zwlekał z decyzją. Mógł łatwo przejąć władzę i pozbyć się ekstremalnej konkurencji. Bał się? Wahał? Wolał bolszewików niż siły konserwatywne? Na pewno jego działania w tym okresie były chaotyczne. Kiedy w końcu zdecydował się na akcję – 5 lipca 1917 roku wydano nakaz aresztowania bolszewickich przywódców, a gazety ukazały się tego dnia z wielkimi nagłówkami „Lenin, Hanecki i spółka szpiegami” – po kilku dniach znów zrobił krok wstecz. W więzieniach znalazło się wówczas około 2 tysięcy bolszewików, a Lenin oznajmił ponuro Trockiemu: „Teraz nas rozstrzelają”. Miałby rację, gdyby Kiereński nagle i niespodziewanie nie uwolnił bolszewików od zarzutu zdrady. Droga do Października została otwarta.

Po rewolucji lutowej Aleksandr Kiereński został premierem Rządu Tymczasowego w Rosji. Obalony przez bolszewicki przewrót, zbiegł do Pskowa, gdzie bezskutecznie próbował zebrać opozycyjną armię. Pod koniec życia bezskutecznie próbował wrócić do ZSRR. Napisał "Pamiętniki", książkę o październikowej rewolucji.

fot.George Shuklin/ domena publiczna Po rewolucji lutowej Aleksandr Kiereński został premierem Rządu Tymczasowego w Rosji. Obalony przez bolszewicki przewrót, zbiegł do Pskowa, gdzie bezskutecznie próbował zebrać opozycyjną armię. Pod koniec życia bezskutecznie próbował wrócić do ZSRR. Napisał „Pamiętniki”, książkę o październikowej rewolucji.

Czego bał się Kiereński? Z perspektywy stulecia łatwo oceniać i rzucać oskarżenia. W rzeczywistości rozgrywającej się pomiędzy lutym a październikiem 1917 roku sprawy miały jednak swoją logikę. Logikę chaosu. I na to właśnie zwraca uwagę Sheila Fitzpatrick.

Jej spojrzenie na rewolucję jest zdecydowanie mniej wnikliwe niż McMeekina – autorka nie podejmuje tylu tropów, nie sięga do tylu źródeł, patrzy na zdarzenia z dalszej perspektywy. Fitzpatrick zwraca jednak uwagę na to, co skrupulatnemu McMeekinowi umyka – psychologię tłumu. W Rosji wrzało od lat 70. XIX wieku i to wrzało radykalnie. Kolejne organizacje terrorystyczne w rodzaju Narodnej Woli siały popłoch wśród carskich oficjeli, a nawet zabijały samych carów. Rewolucjoniści nieustannie agitowali wśród robotników, a w syberyjskich przestrzeniach – gdzie carski system penitencjarny mimowolnie tworzył ich skupiska – radykalizowali swoje poglądy i tworzyli w zasadzie ogólnoeuropejską siatkę własnych powiązań.

Wyzwolenie chłopów w 1861 roku wcale nie rozwiązało problemów społecznych w Rosji. Czytający proklamację (ilustracja autorstwa Borisa Kustodiewa) nie przeczuwali, że ok. 55 lat później carska Rosja zmieni się w Rosję bolszewicką.

fot.domena publiczna Wyzwolenie chłopów w 1861 roku wcale nie rozwiązało problemów społecznych w Rosji. Czytający proklamację (ilustracja autorstwa Borisa Kustodiewa) nie przeczuwali, że ok. 55 lat później carska Rosja zmieni się w Rosję bolszewicką.

Najważniejsi byli jednak wyedukowani przez nich robotnicy, których w 1917 roku dorastało powoli trzecie pokolenie. I wojna światowa wetknęła kij w mrowisko i nikt nie potrafił już nad nim zapanować. Ci robotnicy nie byli bolszewikami czy mieńszewikami – pewnie co setny z nich miał jakiekolwiek pojęcie o polityce – ale bardzo nienawidzili oni caratu i chcieli radykalnej zmiany świata, w którym żyli. „Uczucia tłumu mają jeden (w sensie: wspólny) kierunek” – pisał niegdyś Gustaw Le Bon, a Kiereński doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Niewątpliwie również z tego, że orientacja ta – absolutna i całkowita eksterminacja starego systemu – nie pokrywa się z jego własnymi uczuciami. To była wyłączna, a wręcz osobista domena Lenina.

Obaj autorzy mają więc w swoich teoriach rację, dlatego ich książki warto czytać symultanicznie. McMeekin pisze jak dziennikarz śledczy (choć lepiej niż większość z nich), rozpracowując jednocześnie międzynarodowe i wewnątrzrosyjskie mechanizmy, które doprowadziły do rewolucji. Fitzpatrick patrzy na to samo oczami wytrawnego psychologa, który usiłuje zrozumieć nastroje ówczesnego świata; który pod kątem psychologii tłumu szuka logiki wydarzeń i ostatecznie dowodzi, że rewolucja i tak by eksplodowała, stary system upadł, a świat tak czy inaczej uległby zmianie. Niemieckie pieniądze i kombinacje Parvusa nadały tylko temu krachowi bardziej zorganizowaną formę i wyraźnie wskazały, kto personalnie będzie jego beneficjentem.

Oficjalny pogrzeb poległych za rewolucję październikową.

fot.George Shuklin/ domena publiczna Oficjalny pogrzeb poległych za rewolucję październikową.

Nawiasem mówiąc, Parvus również upadł. I to w samotności, choć dostatniej. Opuszczony przez bolszewików, którzy wciąż szczerze nim gardzili, niepotrzebny już Niemcom, ani żadnemu innemu rządowi, kilka ostatnich lat życia spędził kontemplując zarówno sukces własnego dzieła, jak i swoją osobistą, ludzką porażkę. To drugie chyba mocniej. Zmarł bowiem na zawał w 1924 roku.

Plusy:

  • Fitzpatrick: znakomite wyczucie atmosfery opisywanego procesu
  • McMeekin: śledcze, detektywistyczne prowadzenie narracji

Minusy:

  • Fitzpatrick: ogólnikowość (autorka „ślizga się” po faktach, część pomija, części nie analizuje)
  • McMeekin: to, co jest plusem Fitzpatrick (McMeekin nie do końca oddaje atmosferę zrewoltowanej ulicy)

Zgrzyty:

  • brak

Metryczka:

Autor: Sheila Fitzpatrick,
Tytuł: „Rewolucja Rosyjska
Wydawca: Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Oprawa: twarda
Liczba stron: 304
Rok wydania: 2017

Autor: Sean McMeekin
TytułRewolucja Rosyjska. Nowa historia
Wydawnictwo: Bellona SA
Oprawa: twarda
Liczba stron: 454
Rok wydania: 2017

Stymulujący i intrygujący przewodnik po rewolucji 1917 roku, jednym z najważniejszych wydarzeń XX wieku:

Komentarze (1)

  1. Marcin Zając Odpowiedz

    Pieniądze niemieckie może i pomogły ale miernota rządzących, nieudolny system feudalny, chaos i bieda… a później była walka o władzę… Lenin- komuniści z nim związani dawali ludziom obietnicę i wrażenie że wiedzą co robią… zyskali poparcie i wprowadzili terror… pieniądze niemieckie pomogły ale Rosję i tak czekały rewolucyjne zmiany a Lenin miał wizję i był fanatykiem tej wizji która wydawała się nowoczesna- naukowa że coś zmieni i sprawa się rypła:) po za tym Rosjanie jak i kultura związana z prawosławiem lubi rządy silnej ręki a nie niezdecydowanych demokratów…

Odpowiedz na „Marcin ZającAnuluj pisanie odpowiedzi

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.