Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Ilu zabitych ma na sumieniu Józef Piłsudski?

W samym zamachu majowym zginęło około 400 osób. Na zdjęciu szwoleżerowie na pozycjach w Warszawie

fot.Domena Publiczna W samym zamachu majowym zginęło około 400 osób. Na zdjęciu szwoleżerowie na pozycjach w Warszawie

Krwawy zamach, polityczne morderstwa, brutalne tłumienie strajków i otwarcie obozu koncentracyjnego. Ilu ludzi straciło życie przez polskiego bohatera narodowego? I czy wszystkimi grzechami Sanacji wolno obciążać jej twórcę?

Polska połowy lat 20. była biedna, zacofana i pogrążona w kryzysie politycznym. W ciągu ośmiu lat rządy zmieniały się czternastokrotnie. Trwająca od 1925 roku wojna celna z Niemcami wyniszczała polską gospodarkę, przez co w listopadzie upadł drugi rząd Władysława Grabskiego. Kolejne kryzysy gabinetowe i coraz gorsza sytuacja gospodarcza kraju zmusiły Piłsudskiego do działania. Wzywali go do tego także ówcześni politycy.

9 maja 1926 roku na łamach „Nowego Kuriera Polskiego” ukazał się wywiad z Wincentym Witosem. Polityk, który dzień później po raz trzeci został premierem, wzywał Piłsudskiego:

Niechże wreszcie Marszałek Piłsudski wyjdzie z ukrycia, niechże stworzy rząd, niech weźmie do współpracy wszystkie czynniki twórcze, którym dobro państwa leży na sercu. Jeśli tego nie zrobi, będzie się miało wrażenie, że nie zależy mu naprawdę na uporządkowaniu stosunków w państwie.

Pierwszy rząd Bartla został utworzony przez Piłsudskiego po zamachu majowym. Przetrwał zaledwie 3 tygodnie

fot.Domena Publiczna Pierwszy rząd Bartla został utworzony przez Piłsudskiego po zamachu majowym. Przetrwał zaledwie 3 tygodnie

Przewrót majowy

Przygotowania do przewrotu rozpoczęły się na długo przed apelem Witosa. Władysław Pobóg-Malinowski uważa, że grupa, która planowała przejąć władzę i uzdrowić państwo, zaczęła krystalizować się już w listopadzie 1925 roku. Decydujący moment nadszedł jednak dopiero następnej wiosny. Od wczesnych godzin rannych 12 maja do Warszawy zmierzały oddziały wierne Piłsudskiemu. Rząd ogłosił stan wyjątkowy w Warszawie, województwie warszawskim i kliku powiatach województwa lubelskiego.

Do pierwszych starć doszło po południu, po nieudanej rozmowie Piłsudskiego z prezydentem Wojciechowskim. Oddziały wierne rządowi otworzyły ogień do buntowników. Padły pierwsze ofiary. Wkrótce na ulice wyszły tłumy warszawiaków, manifestujących swoje poparcie dla Piłsudskiego. Stopniowo do każdej ze stron dołączały kolejne pułki. Walki rozgorzały na nowo. Tak pułkownik Henryk Piątkowski z Oficerskiej Szkoły Piechoty opisywał starcie z ulicy Brackiej:

W wąskiej ulicy 20 koni szwoleżerów stanowiło groźną masę. (…) Po krótkiej chwili wahania zakomenderowałem: »Pierwszy strzał w górę, drugi do nich. Ognia!«. Rozległy się strzały. (…) W momencie kiedy szarżujący szwoleżer był w odległości kilkunastu kroków, podchorąży Żelkowski Bronisław wysunął się przede mnie, przyklęknął i strzelił. Szwoleżer spadł z konia zabity.

Warszawę ogarniał chaos. Liczba ofiar rosła. Jak relacjonował jeden ze świadków: „Drażniąco natomiast działają pojedyncze strzały rewolwerowe, czy też karabinowe: wywołują one często panikę i są również powodem wielu ofiar, przyczem strzały te nie dają się niczem usprawiedliwić. Ot, hula sobie brać strzelecka, paląc na wiwat do okien, a nawet do ludzi”.

Oficjalnie przewrót zakończył się 14 maja, kiedy prezydent Wojciechowski i premier Witos złożyli dymisję. Komisja Likwidacyjna pod przewodnictwem generała Lucjana Żeligowskiego, zajmująca się unormowaniem sytuacji militarnej w kraju, stwierdziła, że w walkach zginęło 379 osób. 920 odniosło rany. Pismo z ustaleniami w tej sprawie zostało opublikowane 1 czerwca 1926 roku. Nie uwzględniało ono jednak ofiar, które zmarły w późniejszym czasie w wyniku otrzymanych ran lub padły ofiarami niewybuchów. „Kurier Warszawski”, powołując się na informacje Polskiego Czerwonego Krzyża, podał, że do 27 maja liczba ofiar wyniosła 421 osób.

Strajki robotniczo-chłopskie

Z punktu widzenia niektórych warstw społecznych opowieści o bogatej i dostatniej II Rzeczpospolitej można włożyć między bajki. Przez cały okres międzywojenny chłopi i robotnicy znajdowali się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Prawdziwy kryzys nadszedł jednak po 1929 roku, kiedy świat ogarnęła recesja. Najgorzej było na wschodnich i południowych kresach Polski. Tak o sytuacji chłopów pisał Witos:

Wieś odżywia się coraz gorzej. Nawet zamożniejsi gospodarze nie używają cukru. Oszczędzają także na soli, która często stanowi jedyną już okrasę. Przecinanie zapałek na kilka części, krzesanie ognia z kamienia (…) stało się rzeczą codzienną i naturalną. (…) Grasująca w sposób niesłychany gruźlica zabiera niemiłosiernie mnogie ofiary, szczególnie spomiędzy młodszego pokolenia. Ludność chodzi bez obuwia, bez koniecznej bielizny, dodzierając reszty łachmanów, jakie jej z dawnych lepszych pozostały czasów. Szkoły pustoszeją, a nawet kościoły przerzedziły się w sposób widoczny. (…)

Chłopi nie rozstawali się z kosami od Racławic. Mieli je też w 1920 roku i później podczas protestów

fot.Domena Publiczna Chłopi nie rozstawali się z kosami od Racławic. Mieli je też w 1920 roku i później podczas protestów

Ziemia ubożeje, bo wkładów nikt nie robi i na przyszłość o tym nie myśli. Używanie nawozów sztucznych spadło do minimum. Inwentarz martwy zniszczony. Uprawa ziemi cofa się gwałtownie. Cena ziemi spadła do jednej czwartej niedawnej wartości (…) Ziemia przestała być dla chłopa owym upragnionym nabytkiem, stała się natomiast koniecznym ciężarem, dla niektórych ruiną i nieszczęściem.

Nie może dziwić, że wśród chłopów wzrastało wzburzenie na nieudolną politykę rolną sanacyjnego rządu. Działacze chłopscy wykorzystywali dni świąteczne, by manifestować jedność mieszkańców wsi. Władze jednak brutalnie tłumiły rozruchy, nie chcąc dopuścić do podkopywania swojego autorytetu.

Policja bije i strzela

Jedna z pierwszych pacyfikacji miała miejsce w Łapanowie w 1932 roku. Sanacyjni urzędnicy chcieli zablokować obchody Zielonych Świątek, które planowano przekształcić w wielką chłopską manifestację. Aby nadać jej jeszcze większą rangę, działacze chłopscy zdecydowali się przesunąć marsz na 5 czerwca. Wówczas mogła przybyć większa liczba chłopów. Marsz zakończył się tragicznie. Tak wydarzenia tego dnia opisywali Józef Hampel i Jerzy Zawistowski:

Organizatorzy, spodziewając się przeszkód ze strony policji, starali się zapewnić porządek i ład w maszerujących kolumnach. (…) Następnie 2 km przed Łąpanowem, w Wolicy po przepuszczeniu jadących na czele wozów, policjanci w liczbie ok. 30 zaatakowali idące w strojach krakowskich dziewczęta i kobiety. Wiele z nich dotkliwie pobito pałkami i kolbami, w tym bardzo ciężko Stefanię Satołową ze Zbydniowia.

Wincenty Witos (w centrum w rozpiętym płaszczu) był inicjatorem wielu chłopskich protestów

fot.Domena Publiczna Wincenty Witos (w centrum w rozpiętym płaszczu) był inicjatorem wielu chłopskich protestów.

Następnie policjanci rozproszeni po obu stronach zaczęli strzelać do tłumu, raniąc wiele osób. W chwilę później nadjechał samochód ciężarowy z policją i powiatowym komendantem »Strzelca« Krobickim i ponownie rozpoczęto strzelanie do chłopów. Po tych starciach policjanci wycofali się na posterunek w Łapanowie, a w miasteczku zgromadzili się wzburzeni chłopi w sile ok. 10 tys.

Zgromadzony tłum miał świadomość własnej siły. Sytuacja łatwo mogła przekształcić się w regularną bitwę z policją. Jeden z uczestników zajść, J. Madejczyk, wspominał, że:

Gdybyśmy byli pchnęli tłum na ów posterunek policji z pewnością przy dużych ofiarach chłopów można by było onych kilkunastu policjantów wraz z komisarzem starostwa wymordować. Zdawaliśmy sobie jednak z tego sprawę co potem (…). Wszak nie było żadnej perspektywy rewolucyjnej ani sojuszu chłopów z robotnikami.

W trakcie strzelaniny od kul padło  14 chłopów. 4 zmarło, a 10 ciężko rannych przewieziono do szpitala. Ogółem podczas strajków chłopskich w latach 1932-37 zginęło od 107 do 117 osób. Jednym z tragiczniejszych był rok 1936, kiedy podczas obchodów Święta Czynu Chłopskiego w wyniku starć z policją życie straciło aż 19 chłopów. Aresztowano wówczas ponad 800 osób. Ich domy zniszczono, a majątek skonfiskowano. W tym samym czasie na Zamojszczyźnie oddziały wojska i policji spacyfikowały 27 wsi, zabijając pięć osób. Ten tragiczny bilans przyćmiły jednak wydarzenia następnego roku.

Protestujący chłopi domagali się rehabilitacji skazanych podczas procesu brzeskiego, z Witosem na czele.

fot.Domena Publiczna Protestujący chłopi domagali się rehabilitacji skazanych podczas procesu brzeskiego, z Witosem na czele.

Wielki Strajk Chłopski

W dniach 16-25 sierpnia 1937 roku miało miejsce największe chłopskie wystąpienie okresu międzywojennego. Jego bezpośrednią przyczyną była tragiczna sytuacja, w jakiej znaleźli się chłopi. Wystarczy wspomnieć, że ceny płodów rolnych spadły w ciągu 7 lat średnio o 65%.

Decyzję o ogólnopolskim strajku chłopskim Naczelny Komitet Wykonawczy Stronnictwa Ludowego na podstawie upoważnienia udzielonego mu w tej kwestii 17 stycznia 1937 roku przez Nadzwyczajny Kongres Stronnictwa Ludowego. Protest miał rozpocząć się 15 sierpnia. Chłopi żądali między innymi rehabilitacji dla wszystkich byłych więźniów brzeskich (z Wincentym Witosem na czele), zmiany konstytucji, likwidacji sanacyjnego systemu rządów oraz reformy rolnej.

Jak pisze Andrzej Garlicki, w biografii Piłsudskiego podaje, że w całym kraju strajkowało kilka milionów ludzi. Blokowano drogi, zaniechano dostarczania żywności do miast i powstrzymano się od robienia zakupów w państwowych monopolach. Początkowo władze ignorowały protesty. Wkrótce jednak manifestanci, jak referował komendant policji w powiecie brzeskim, „groźbą i wyrządzaniem szkód sparaliżowali zupełnie w tym rejonie życie gospodarcze”. Lokalne władze zdecydowały się więc wprowadzić do akcji policję i wojsko.

Do pierwszych starć doszło 17 sierpnia 1937 roku. Chłopi w wyniku brutalności służb radykalizowali się. Atakowali posterunki policji, odbijali aresztowanych, porywali policjantów. Wobec wzrastającej liczby ofiar zarząd Stronnictwa Ludowego wezwał do zaprzestania używania przemocy w starciach z policją. Skutek był jednak odwrotny:  represje władz jedynie się zintensyfikowały. W wyniku starć zginęło 44 chłopów. 5 tysięcy osób aresztowano, a 617 uwięziono. Można też znaleźć jeszcze bardziej pesymistyczne szacunki. Komunikat Informacyjny nr 12 z 8 września 1937 roku podawał z kolei liczbę 67 zabitych i kilkuset rannych. Po stronie policji rannych zostało 108 policjantów. Żaden nie zginął.

Robotniczy los

Podobnie miała się sprawa z robotnikami. Niskie zarobki, nadmierne obciążenia i niskie płace powodowały frustrację. Przez jakiś czas, po strajku generalnym z 1926 roku, wystąpienia miały charakter lokalny. Jednak już w 1931 roku, po umocnieniu się władzy sanacyjnej, robotnicy zaczęli organizować kolejne wielkie protesty.

Podczas strajków, jakie odbyły się w Zagłębiu Dąbrowskim i Krakowskim przeciw zapowiedzianej przez rząd obniżce pensji o 15%, zginęło 6 górników. Mimo krwawej polityki władz wystąpienia przybierały na sile. Rok później w proteście przeciwko kolejnym cięciom wzięło udział ponad 40 000 robotników. 2 marca 1933 roku strajkowało już 120 tysięcy osób. Siły rządowe tymczasem nie przebierały w środkach. W podlaskim Supraślu wojewoda wysłał przeciw protestującym policję, która zabiła dwie osoby, a 48 raniła.

W kolejnych latach policyjny terror się wzmagał. 18 marca 1936 roku brutalnie rozpędzono protestujące kobiety zatrudnione w krakowskiej fabryce „Semperit”. Niespełna tydzień później służby porządkowe zatrzymały na ulicy Basztowej pochód robotników i otworzyły do nich ogień. Zginęło około 10 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych.

Krakowski strajk generalny został brutalnie spacyfikowany. Zginęło około 10 osób.

fot.Domena Publiczna Krakowski strajk generalny został brutalnie spacyfikowany. Zginęło około 10 osób.

Niespełna miesiąc później, w kwietniu 1936 roku, pogrzeb zabitego przez lwowską policję Władysława Kozaka zamienił się w wielką antysanacyjną demonstrację. Według oficjalnych danych, od policyjnych kul zginęło 19 osób. Ówczesna prasa pisała nawet o 49 zabitych. Około 1500 osób aresztowano. Była to liczba tak wielka, że sanacyjna prasa musiała dementować plotki o obozie koncentracyjnym, który, jak sobie opowiadano, powstał pod Lwowem. Faktem jest jednak, że około 70 osób, które aresztowano wówczas, trafiło do istniejącego już obozu w Berezie Kartuskiej.

Bereza Kartuska

„Miejsce odosobnienia” w Berezie, jak określały je władze, zostało utworzone 12 lipca 1934 roku na podstawie rozporządzenia prezydenta Ignacego Mościckiego z dnia 17 czerwca tego samego roku. Pomysłodawcą jego powstania był premier Leon Kozłowski, który zdołał przekonać do swych racji Marszałka Piłsudskiego. Bezpośrednim impulsem, który skłonił ówczesnego Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych do udzielenia zgody na otwarcie obozu, było zabójstwo ministra spraw wewnętrznych, Bronisława Pierackiego. Zginął on w połowie czerwca z rąk ukraińskiego nacjonalisty.

Obóz zasłynął wkrótce dzięki brutalności strażników i wyjątkowo trudnym warunkom. Władysław Ryncarz, działacz Stronnictwa Ludowego, trafił tam za udział i organizację protestów chłopskich w Małopolsce. Tak wspomina pobyt w Berezie:

Co do zajęć w Berezie to było tak: praca trwała 8 godzin, ale tych wszystkich czynności było na 15 godzin, bo i ćwiczenia, bieganina, mycie ustępów, szorowanie, tak że bite 15 godzin to trwało. Pobudka o godzinie 5. Następnie ubieranie się na korytarzu, potem na salę stać na baczność wpatrzony przed siebie w ścianę. (…) Na sygnał gwizdka cała sala dwójkami z menażkami i ręcznikami do mycia biegiem dookoła bloku, po drugiej stronie którego stały beczki z wodą na wózkach dwukołowych, przyciągniętych poprzedniego dnia przez więźniów od pompy kieratowej, a oddalonej od bloku o paręset metrów.

(…) Myli się z menażki bardzo szybko, bo czas był wyliczony na minuty. Za chwilę gwizdek. Wszyscy na baczność, obojętne, czy się zdążył każdy umyć, czy nie. Znowu dwa sygnały gwizdkiem (…). Biegiem na piętro, na salę. Znowu baczność przy swej pryczy. Następne dwa gwizdki, biegiem do suteren (…). O godzinie 12 przerwa. Trwała godzinę. Obiad, Jedno danie, zupa ziemniaczana. (…) Tak samo na kolację, tylko zupa.

Kierownictwo i strażnicy obozu w Berezie słynęli z brutalności. Bicie było na porządku dziennym.

fot.Domena Publiczna Kierownictwo i strażnicy obozu w Berezie słynęli z brutalności. Bicie było na porządku dziennym.

Przez 5 lat istnienia obozu jednorazowo więziono w nim maksymalnie 800 osób. Byli to głównie przeciwnicy polityczni sanacji, ale także terroryści z OUN czy ONR. W końcowym okresie istnienia obozu osadzano w nim również pospolitych przestępców i Żydów oskarżonych o spekulacje. Różne źródła podają, że w obozie zmarło z chorób, wycieńczania i w wyniku pobicia przez strażników od 4 do 20 osób.

W sumie rządy sanacji pochłonęły około 1300 ludzkich istnień. Były to ofiary samego puczu, ale także pacyfikacji w czasie protestów chłopskich i strajków robotniczych. Liczba obejmuje też tych, którzy stali się celem mordów politycznych lub zginęli w trakcie odsiadywania wyroku w Berezie Kartuskiej. Czy to dużo? Oczywiste, że w historii zdarzały się reżimy bardziej krwawe. W trakcie rządów sanacji liczba ofiar nie sięgnęła poziomu, na którym śmierć to „tylko statystyka”. Ale może nawet jedna niepotrzebna śmierć – to o jedną za dużo?

Bibliografia:

  1.  O przewrocie majowym 1926. Opinie świadków i uczestników, red. Eugeniusz Kozłowski, Wydawnictwo MON 1984.
  2. Andrzej Garlicki, Józef Piłsudski 1867-1935, Znak Horyzont 2017.
  3. Andrzej Garlicki, Przewrót majowy, Czytelnik 1987.
  4. Dzieje Bochni i regionu, red. F. Kiryk, Z. Ruta, Wydawnictwo Literackie 1980.
  5. Wilhelmina Matuszewska, Chłopski czyn u schyłku II Rzeczypospolitej, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza 1973.
  6. Bohdan Piętka, Krwawe strajki w II RP, „Tygodnik Przegląd”, 30.05.2016.
  7. Leon Pasternak, Bereziacy, Książka i Wiedza 1965.
  8. Sławomir Zagórski, Bereza Kartuska. Obóz koncentracyjny dla przeciwników politycznych Sanacji, Interia.pl, 28.01.2015.

Najlepsza i najpełniejsza biografia marszałka Piłsudskiego:

Komentarze (38)

  1. Marek Odpowiedz

    Panie Zagórski? Pan jest idiotą, a nie historykiem. Co to za kretyństwa Pan wypisuje? Z czego Pan tę wiedzę bierze? Z propagandówek PZPR?

    • Nasz publicysta |Anna Dziadzio Odpowiedz

      Panie Marku, Pan Zagórski, który historykiem jest z wykształcenia, bierze tę wiedzę m.in. z naukowych publikacji i historycznych źródeł, które na końcu artykułu są wypisane pod śródtytułem „Bibliografia” :)

        • mark

          jezeli Polska byla takim mocarstwem… to dlaczego byla w biedzie i zacofana. 50 lat za Niemcami..

      • Marek Odpowiedz

        To widocznie Pan Zagórki, który jest historykiem, nie skorzystał z tej bibliografii oprócz umieszczenia jej pod tekstem. A po drugie ta bibliografia to taka bardziej mająca korzenie w „badaniach naukowych” w czasach PRL. Panie członku redakcji. Gdybym oddał taką pracę wiele lat temu doktorowi Pawłowi Wieczorkiewiczowi to by mnie zapytał po co dopisywałem nawet taką bibliografię jak z niej w ogóle nie skorzystałem. Widać teraz takie pokolenie „młodych wilków nauki” dla których bibliografia to tylko dodatkowe strony. :)

        • Nasz publicysta | Autor publikacji |Sławomir Zagórski

          Panie Marku, cytując Władysława Ryncarza, mógłbym skorzystać z przedwojennej prasy, niestety nie miałem jej pod ręką. Jednak wypowiedź opisująca Berezę znalazła się także w książce z 1965 roku. Jako, że z niej cytowałem, wypadało podać ją w bibliografii. To samo tyczy się książki wydawnictwa MON o przewrocie majowym, która jest niezwykłym zbiorem wspomnień żołnierzy walczących po obu stronach. Gdyby te wspomnienia nie znalazły odniesienia w innych źródłach, z którymi zostały skonfrontowane, nie zostałyby one tutaj umieszczone.
          Jednak aby ukoić Pańskie serce: Podczas pisania tekstu korzystałem również ze źródeł późniejszych, które w bibliografii się nie znalazły, np: Wojciech Śleszyński, „Obóz odosobnienia w Berezie Kartuskiej 1934-1939”, Białystok 2001.
          Niestety idąc Pańskim tokiem myślenia, że wszystko, co w PRL się ukazało to propagandówka, musiałbym skreślić tak wybitnych historyków jak Dyskant czy Pertek. Nie uważa Pan, że zakrawa to na absurd?

    • odsanacjidoiiirp Odpowiedz

      BREDNIE PAN WYPISUJE POLACY ŻYJĄ MITAMI NIE PRAWDĄhttps://okresprlblogonet.wordpress.com/2018/02/05/obozy-dla-jenieckie-w-ii-rp-pieklo-za-drutami-poklosie-katynia-oby-nigdy-wiecej-tucholi-strzalkowawadowic-czy-katynia/ czy to jest też kłamstwo .

    • Anonim Odpowiedz

      Warto zwrócić uwagę na jedną sensacyjna kreature i wielbiciela nazizmu, a mianowicie premiera sanacyjnego rządu – Leona Kozłowskiego. To z jego inicjatywy powstał pierwszy w Polsce obóz koncentracyjny w Berezie Kartuskiej utworzony w dniu 12.07.1934 roku. O ile wśród ofiar tego obozu koncentracyjnego figuruje tylko od 4 do 20 osób, to ta statystyka obejmuje tylko tych którzy umarli w samym obozie, podczas, kiedy bardzo często osoby w ciężkim stanie były wyworzone z Berezy do szpitali tylko po to żeby nie psuły statystyk, w samym obozie. Dodatkowo nikt nie policzył ile ofiar Berezy Kartuskiej zmarło już po wypuszczeniu na wolność w ciągu roku lub dwu lat. Bo np. obrońca Lwowa i Warszawy gen. Rozwadowski, aresztowany na rozkaz Piłsudskiego w 1926 roku i przetrzymywany bez żadnego wyroku, ani nawet oskarżenia aż do roku 1927, w starym carskim więzieniu w Wilnie, pomimo wypuszczenia na wolność w 1927 roku, w roku 1928 już nie żył. Natomiast to bydlę Kozłowski po uwolnieniu z Rosji co zawdzięcza gen. Sikorskiemu, rozpoczął współpracę z Niemcami w 1941 roku, którym proponował utworzenie kolaboranckiego rządu składającego się z sensacyjnych polityków, przypuszczalnie działał na zlecenie Rydza, który w tym samym 1941 roku uciekł z Rumunii, przez Węgry do Warszawy. Kozłowski najpierw działał w Warszawie, by stamtąd przenieść się do …Berlina. Zaocznie skazany na karę śmierci za kolaboracje, zdechł w czasie alianckiego nalotu na Berlin, w 1944 roku podczas którego został ranny.

  2. Dariusz Odpowiedz

    Co niektórzy do szkoły mieli pod górkę. Tak woli informacji niech poczytają sobie o BEREZIE KARTUSKIEJ. Wtedy spojrzą trzeźwo po weekendzie co robił Piłsudski z ludźmi myślącymi inaczej. Oraz proponuję poczytać na temat Cudu nad Wisła. Kto tak naprawdę wygrał potyczkę w 1920 roku tak na marginesie podpowiem gen. Rozwadowski i Witos zaapelował do chłopów o walkę. A Piłsudski zrzekł się przed walką wszystkich tytułów i dał dyla do KOCHANICY !!

    • Marek Odpowiedz

      Nie znasz ani historii, ani faktów. Jak mógł Piłsudski udać się do kochanicy, która siedziała w Bobowej, a nawet dziś tam jechać dobrymi drogami to w jedną stronę z Warszawy jest 4 i pół godziny jazdy. Biorąc pod uwagę brak dróg w 1920 roku, to w jedną stronę dwa razy tyle czasu. Więc jak wytłumaczysz fakt, że wyjechał z Warszawy 12 sierpnia przed północą, a już od rana 13 sierpnia w Puławach spotkał się z oficerami sztabu, od godziny 10 prowadził inspekcje w najbliższych jednostkach. Często robisz z siebie idiotę? Wyjeżdżając z Warszawy dał Witosowi kopertę z własną dymisją na wypadek niepowodzenia operacji wojennej, w której brał całą winę na siebie, w razie czego.

      • Marek Odpowiedz

        O tym liście dowiedziano się dopiero w latach 30 gdy Witos zaczął pisać wspomnienia. Wcześniej nikt o tym nie wiedział oprócz Piłsudskiego i Witosa, który otrzymaną kopertę od razu schował do sejfu, a parę tygodni potem mu ją oddał. Twój rozum dał dyla. Bo wiedzy żadnej. Po za tym kto jest autorem planu bitwy warszawskiej napisał osobiście gen. Rozwadowski w liście do marszałka z 15 sierpnia 1920 roku: http://phw.org.pl/list-gen-rozwadowskiego-do-j-pilsudskiego-15-08-1920/#.WZNnqJGMjtY.facebook
        Proszę nie pisać o tym, o czym nie masz pojęcia.

      • Dar Odpowiedz

        Takie są fakty
        Powszechnie wiadomo, że momentem przełomowym Bitwy Warszawskiej 1920 r. był dzień 15 sierpnia, kiedy bitwa została rozstrzygnięta, na pamiątkę czego, obchodzimy, tego właśnie dnia, święto Wojska Polskiego.
        W powyższym kontekście bardzo ciekawie przedstawia się sprawa kontrowersji dotyczących dowodzenia w bitwie i tzw. ataku znad Wieprza dnia 16 sierpnia pod dowództwem Józefa Piłsudskiego, co wydaje się tylko sprawdzianem dla logicznego myślenia, dobrej woli i elementarnej uczciwości wobec historycznych faktów.
        Dla jasności sytuacji, najlepiej jest posłużyć się dowodem źródłowym, a mianowicie opisem sytuacji samego marszałka Piłsudskiego z jego pracy „Pisma zbiorowe”, tom VII, str. 126-128, Warszawa 1937 r. Pisze on następująco: „Dnia 16 rozpocząłem atak, o ile w ogóle atakiem nazwać to można. Lekki i bardzo łatwy bój prowadziła przy wyjściu tylko 21 dywizja. Inne dywizje szły prawie bez kontaktu z nieprzyjacielem. Cały dzień spędziłem w samochodzie, zbierając ciągle dane i wrażenie moje oraz mych podwładnych. Nie mogę nie powiedzieć, że tego dnia wieczorem, gdy wszystkie dywizje przebiegły już po dobrych trzydzieści kilka kilometrów ku północy, główną zagadką, którą chciałem sobie rozstrzygnąć, była tajemnica tzw. mozyrskiej grupy. Właściwie nie było jej wcale. Przecież była to jakaś apokaliptyczna bestia, przed którą cofały się przez miesiąc liczne dywizje. Wydawało mi się, że śnię. Jako wynik, do którego doszedłem, był pogląd, że czeka mnie gdzieś jakaś zasadzka. Dzień 17 sierpnia nie przyniósł mi żadnego wyjaśnienia tych zagadek. Szukałem go teraz na prawym skrzydle. Spędziłem znów cały dzień w samochodzie, szukając śladów tajemnicy i choć pozoru zasadzek. Dobrze po południu zastałem w Łukowie dowódcę 21 dywizji wraz z jego sztabem, festynującego wesoło po tak wspaniałym marszu. Gdy dowódcy brygad i niektórych pułków mnie otoczyli przy stole, wszyscy w jeden głos twierdzili, że właściwie nieprzyjaciela nie ma. Nie rozumiałem właściwie, gdzie jest sen, a gdzie prawda. Czy śniłem wtedy, gdy jakaś zmora dusiła mnie jeszcze tak niedawno swą nieprzepartą siłą ustawicznego ruchu, zbliżającego potworne łapy do śmiertelnego ścisku gardła, czy śnię teraz, gdy pięć dywizji swobodnie i bez oporu przebiega śmiało te same przestrzenie, które jeszcze tak niedawno w śmiertelnej trwodze odwrotu oddawały nieprzyjacielowi?”.
        Jak wynika z powyższego opisu, bardzo trudno przypisać jego autorowi dowodzenie w tej bitwie, gdyż widać bardzo słabą orientację w aktualnej sytuacji na froncie. Sprawę wyjaśnia fakt, że Józef Piłsudski, 12 sierpnia 1920 r., złożył na ręce premiera Witosa dymisję z funkcji naczelnika państwa i naczelnego wodza, po czym, kompletnie załamany, bliski samobójstwa, wyjechał do kochanki i córek (żona Piłsudskiego żyła, ale nie chciała dać mu rozwodu) przebywających w okolicach Tarnowa i Nowego Sącza, a następnie do Puław. 16 sierpnia, opóźniając zresztą atak, ruszył znad Wieprza, uderzając w wyżej przez siebie opisaną próżnię, bowiem tego dnia wróg był już daleko poza stolicą, a w Warszawie (Radzyminie) odbywały się właśnie uroczystości religijno-patriotyczne na cześć odniesionego polskiego zwycięstwa.
        Kiedy zupełnie niezorientowany Piłsudski usilnie szukał wroga i dziwił się jego nieobecnością, generał Józef Haller, tego samego dnia, 16 sierpnia 1920 r., pisał w swoich wspomnieniach: „W kościele w Radzyminie odbyło się dziękczynne nabożeństwo uroczyste w obecności kardynała Kakowskiego, arcybiskupa Warszawy, który po Mszy św. udzielił wszystkim obecnym i całemu narodowi Błogosławieństwa Apostolskiego, które przywiózł ze sobą z Rzymu, a mnie wręczył z błogosławieństwem Ojca Św. Benedykta XV medal św. Joanny d΄Arc, niedawno kanonizowanej. Potem dekorowałem oficerów, podoficerów i szeregowych krzyżem „Virtuti Militari”.
        Bitwa Warszawska rozegrała się według planu i dowodzenia szefa sztabu generała Tadeusza Rozwadowskiego, będącego w dniach 12 – 18 sierpnia przez nikogo nieograniczonym w swych decyzjach i odpowiedzialności wodzem naczelnym wojsk polskich

        • rockon

          Bo jeden i drugi to ukraińska swołocz, a piłsudski dodatkowo udawał Litwina, oraz napadał na pociągi, rabując wagony pocztowe, w USA za takie wyczyny, agenci z Agencji Pinkertona, wieszali zbirów na semaforach a w Polsce bandziory dostawały wysokie stanowiska w rządzie i tak się dzieje do dziś!

      • Anonim Odpowiedz

        Taki z niego patriota był że nawiał do kochanki i rzekł się dowodzenia a bitwę wygrali jego podkomendni których pomordował po cichu w wiezieniu

        • rockon

          To oczywista prawda, jak i to że bydle zdechło na syfilis a nie na raka, to znaczy na raka to może on leżał jak kitował!

      • Anonim Odpowiedz

        Bajki gościu piszesz 12.08.1920, wyjechał Piłsudski z kierowcą autem do Bobowej pod Tarnowem. Spotkał się tam ze swoją kochanką Szczerbinska ( żyła wtedy jego pierwsza żona – Maria Koplewska ) i swoimi bekartami ( 2 nieślubne córki ). Pisze o tym spotkaniu w swoich pamietnikach – Szczerbinska pod datą 13.08.1920. Więc doucz się przyjacielu zamiast powtarzać bajki za propagandą Sanacji z lat 1926-1939. Pewnie nie wiesz też że Ginet-Piłsudski zmienił wyznanie na Luteranizm, żeby ożenić się z Marią Koplewska. Albo o tym ze pracował dla wywiadu wojskowego Austro-Węgier HK Stelle i posługiwał się jako kapus pseudonimem Stefan 2. Stefanem 1 był Sławek, natomiast Ginet-Piłsudski był obrażony że to on nie jest numerem 1.

  3. Takeha Odpowiedz

    Generalnie zgadzam się z obrazem sanacji przedstawionym przez Pana Zagórskiego, ale jest on trochę zbytnio uproszczony. Na pewno na konto Piłsudskiego mozna zapisać ofiary zamachu majowego, z resztą jest sprawa bardziej skomplikowana. Po pierwsze jeśli chodzi o strzelanie do demonstrantów, to należy pamiętać że była to metoda w owym okresie dość często stosowana na całym świecie. Tak wyobrażano sobie przywracanie porządku – brutalna siłą. Nawet z użyciem broni automatycznej jak w Columbine w USA podczas strajku górników. Choć trzeba przyznać że władze sanacyjne częściej i z większą ochotą używały siły, ale z kolei i chłopi jak i robotnicy często na przemoc odpowiadali przemocą i sytuacja często wymykała się spod kontroli. Warto by było zwrócić uwagę na generalną nieporadność gospodarczą sanacji. Dopiero w latach 30. kiedy częściej sięgano po ekspertów a nie pułkowników „z klucza”, sytuacja zaczęła się poprawiać, ale też przy poprawiającej się koniunkturze światowej. Ale był by to kolejny mało chwytliwy tytuł „Polityka gospodarcza władz Polski w latach 26-39” a o „krwawej sanacji” więcej ludzi poczyta ;)

  4. Adam S. Lewandowski Odpowiedz

    Widzę, że autor artykułu jest historykiem młodego pokolenia. Ja również. I martwi mnie to, że nie ma tu zachowanej podstawowej zasady – krytyki źródeł. Rozumiem, że ktoś nie chcę chwalić polityki obozu piłsudczykowskiego, ale żeby od razu brać do ręki komunistyczną propagandę z 1965… W takim razie do następnego artykułu (bez złośliwości) polecam „dzieła” Stefana Arskiego.

    Druga sprawa – myślę, że są lepsze i pełniejsze opracowania biograficzne Marszałka. Od czasu wydania wersji biografii J. Piłsudskiego pióra A. Garlickiego trochę czasu upłynęło…

    Na temat treści artykułu w komentarzach nie będę dyskutować.

    • Nasz publicysta | Autor publikacji |Sławomir Zagórski Odpowiedz

      Dziękuję, że uznał mnie Pan za młodego. Śpieszę z wyjaśnieniem. Źródła zostały poddane krytyce i skonfrontowane zarówno z publikacjami współczesnymi, jak i przedwojennymi. Cytując Władysława Ryncarza, mógłbym skorzystać z przedwojennej prasy, w której znalazły się jego wypowiedzi niestety nie miałem jej pod ręką. Jednak wypowiedź opisująca Berezę znalazła się także w książce z 1965 roku. Jako, że z niej cytowałem, wypadało podać ją w bibliografii.

  5. MM Odpowiedz

    Gdzie jest gen. Zagórski. Co stało się z gen. Rozwadowskim. Jlu swoich ochroniaży zastrzelił Piłsudski. To są fakty historyczne – dzisiaj niepopularne.

  6. Nasz publicysta |Anna Dziadzio Odpowiedz

    @Takeha, @Adam S. Lewandowski. Dziękujemy za wszystkie merytoryczne komentarze. Jak widać możliwe jest wyrażenie własnej opinii, także niekiedy sprzecznej z opinią autora tekstu czy tezą artykułu, w sposób spokojny i nie obrażający nikogo. Serdecznie pozdrawiamy i cieszymy się, że mamy takich dyskutantów :)

  7. Lasota Odpowiedz

    Tekst ciekawy ale pisany na kolanie i dużo kopiuj- wklej z innych publikacji , np opisuje Pan rok 37 jako „kolejne lata” opisuje rok 36 . Piątka za sam tekst 1 za nieumiejętne kopiowanie tekstu

    • Nasz publicysta |Anna Dziadzio Odpowiedz

      @Lasota. Dziękujemy za słowa uznania co do treści artykułu, jednak niestety nie możemy się zgodzić co do zarzutu „kopiuj wklej” i nieścisłości w powyższym artykule. Wcześniejsze akapity opisujące zdarzenia z roku 1937 mówią o strajku chłopskim, podczas gdy kolejny – opisuje strajki robotnicze od strajku generalnego w 1926. Rok 1936 oznacza zatem „kolejne lata” w stosunku do czasu między 1926 a 1933 a nie do wydarzeń z 1937, które dotyczą strajków innej grupy społecznej.

      • Stachu Odpowiedz

        Sanacja była oskarżana o tworzenie obozów koncentracyjnych , faszyzm i prześladowanie żydów i innych mniejszości etnicznych .
        Jest to ewidentny zarzut czesto formułowany wobec sanacji w prasie brytyjskiej .
        I za tym zarzutem i tworzeniem wizerunku Polski jako państwa skrajnie antysemickiego stała właśnie prasa w Londynie .
        Przytoczę tutaj autentyczne wydarzenie gdy ambasador II RP
        w Wielkiej Brytanii – Edward Raczyński odpierał zarzuty jak powyżej formułowane z naciskiem na antysemityzm , faszyzm i obozy koncentracyjne , .
        Wówczas Edward Raczyński udzielił odpowiedzi brytyjskim dziennikarzom że to nie są obozy koncentracyjne a jedynie wiezienia i w dodatku przeznaczone dla nacjonalistów polskich oraz szowinistów ukraińskich jako miejsce odosobnienia . Co zresztą było zgodne z prawdą .
        Od tego momentu ataki na Polskę z głównym zarzutem o antysemityzm przestały się pojawiać w brytyjskiej prasie .

  8. Charlie Odpowiedz

    niestety, ale Sikorski był wrogiem piłsudczyków.
    Piłsudski po II WŚ uzyskał w PRL statut wręcz świętego bo jako jedyny w XX wieku wygrał z Rosją Sowiecką co w czasach komuny było bardzo ważne dla Polaków.
    Piłsudski, Powstanie Warszawskie, Wałęsa, Konstytucja 3 Maja, Rota, itp to były bardzo ważne symbole dla ludzi sprzeciwiających się komunie w latach `80 tych a II R to był kraj WOLNY i NIEPODLEGŁY bez wad i skaz :)

  9. rambo Odpowiedz

    Piłsudski bezsprzecznie popełnił szereg odrażających mordów i zbrodni. Przywieziony przez wywiad niemiecki w celu realizacji niemieckich!!! interesów a następnie mordem zdobywa pełnię władzy w 1926 r. NIGDY NARÓD POLSKI GO DO NICZEGO NIE WYBRAŁ. JEST NARZUCONY SIŁĄ WŁASNEJ MEGALOMANII I OBCYCH INTERESÓW.Co ciekawe za jego życia utworzył instytut do propagowania kłamstw na jego temat, które to kłamstwa żyją do dzisiaj.Polska w oczach myślących wychodzi na kraj durniów i ułomów skoro stawiają na pomniki Piłsudskiego wielokrotnego opluwacza i mordercy Polaków. O tym mówią fakty historyczne już dawno zbadane. Siła PRAWDY w internecie miażdży kolejną gadzinę ogarniętą pychą … ale ziemia niech mu lekką będzie bo nie ma co się zniżać do poziomu Piłsudskiego. CZEŚĆ I CHWAŁA DLA GENERAŁA ROZWADOWSKIEGO, GENERAŁA ZAGÓRSKIEGO I INNYCH POMORDOWANYCH Z WOLI PIŁSUDSKIEGO!!!

  10. Arko Odpowiedz

    Może nie którzy ludzie nie zdają sobie sprawy ale protesty i manifestacje w ii RP nie wyglądy tak jak za PRL-u … Nie wiem czy odnosi się to do wszystkich wypisanych w artykule ale napewno wtenczas protesty były bardzo niebezpieczne , ludzie nie byli uzbrojeni tylko w broń białą ,taka siła jest w stanie wywołać wojnę domową , jeśli ktoś chce mieć pretensje do władzy zawsze ją znajdzie ale sam fakt jakim państwem była ii RP gospodarczo nie pozwalało na lepsze sposoby radzenia sobie z Wielkim Kryzysem

  11. Anonim Odpowiedz

    Rok, albo dwa lata temu wyemitowano polskiej TV film o smutnym schyłku życia gen broni Tadeusza Rozwadowskiego, gdzie w ostatnich sentencjach komentarza jest zdanie, że w bardzo tajemniczych okolicznościach i warunkach zmarł On w wojskowym szpitalu, a gdzie został pochowany nikt w Polsce nie wie. Ponieważ nam, oglądającym domyślać się należało, a nawet były takie sugestie, że ów 39 letni mężczyzna prawdopodobnie został w czasie tej choroby po prostu otruty. W dzisiejszych czasach byłoby możliwe zbadanie, co było przyczyną śmierci……..gdyby było wiadomo, gdzie on jest pochowany. Postać śp Generała fascynuje mnie od wczesnej młodości. Prośba do Państwa Wszystkich: proszę o informację kto zna okoliczności pogrzebania Generała na Cmentarzu Orląt we Lwowie !?!
    Ja osobiście odnalazłem grób Generała w połowie czerwca 2005 roku właśnie na tym Santo Campo Rzeczypospolitej, będąc w tym czasie na obchodach 100.tnej rocznicy istnienia Pomnika Adama Mickiewicza. we Lwowie.
    Zwykły żołnierski grób z czarną, owalną tablicą o treści :
    ” Tadeusz Jordan – Rozwadowski. Obrońca Ojczyzny. Generał – Dowódca Armii Wschód. Szef Sztabu Generalnego WP w latach 1920 – 21. Członek Rady Obrony Państwa. 1888 – 1927 „.
    Czy jest to miejsce autentycznego pochówku, czy grób symboliczny ?
    Kto cokolwiek wie na ten temat ?
    Ponadto powiem, że ja osobiście nie lekceważę materiałów źródłowych i opracowań dot tajemniczych śmierci dwóch Generałów: Zagórskiego i Rozwadowskiego, nawet tych powstałych
    w czasach PRL dlatego, że one są na swój sposób dociekliwe i rzetelne,

  12. Anonim Odpowiedz

    Dodam to powyższego tematu o gen Tadeuszu Jordanie – Rozwadowskim, że tytuł filmu o Generale, który był emitowany rok lub dwa lata temu w TV : ” Zapomniany Generał „. Natomiast grób Generała na Cmentarzu Orląt we Lwowie znajduje się w części środkowej cmentarza – w pobliżu Katakumb.
    Wreszcie podpiszę – W. Ostoja – Kuna.

  13. xyz Odpowiedz

    Za malo przyciskow „czytaj dalej” nastawialiscie, zeby kliki na stronie sie zgadzaly, tylko zniechecacie do czytania. Dajcie jeszcze troche to bedziecie wkurzac, a zawsze lepiej wywolac jakiekolwiek emocje niz zadnych.

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.