Praca teoretyka historii trafiła na pierwsze miejsce listy bestsellerów Amazona. Co do powiedzenia ma Yuval Noah Harari?
Bogowie to wytwór ludzkiej wyobraźni, kapitalizm to jedna z religii, a II wojna światowa to rywalizacja konkurujących humanizmów: liberalnego, rasowego i socjalistycznego. Nieortodoksyjna interpretacja historii ludzkości zdobyła serca, umysły i portfele czytelników na całym świecie.
Pamiętam mój licealny podręcznik do historii. Pierwsze parę stron wyglądało raczej jak podręcznik do biologii. Jakieś australopiteki, homo erectusy i temu podobne. Lucy, która ma ponad 3 miliony lat. Potem myk, myk, myk przez epoki kamienia łupanego i brązu i już parę stron dalej zaczynał się starożytny Egipt. Nieco ponad pięć tysięcy lat temu. Pierwszy raz wzbudziło to mój niepokój dopiero gdy uczyłem się do matury. Jak to 3 miliony lat w 30 stron? A ostatnie 5000 lat to następne cztery tomy książki? Jak to możliwe?
Później mój niepokój tylko rósł. A to z lewa, a to z prawa licealny i akademicki wykład historii zdawał się coraz mniej pewny i coraz bardziej „skonstruowany”. I nie chodzi tu tylko, o jakieś postmodernistyczne fetysze (choć i one mają swoje znaczenie), ale o to jakie pytania stawia współczesność historykom. Oraz o to, czy mają oni w ogóle umiejętności potrzebne, by na te pytania odpowiedzieć.
W gruncie rzeczy stawanie się historykiem to proces utraty pewności siebie. Nigdy chyba nie „znałem” historii lepiej, niż na egzaminie wstępnym na studia. Potem przewaga niewiedzy nad wiedzą była już tylko coraz większa. Ktoś kto mówi, że „zna historię” nie różni się niczym od tego, który mówi, że „przeczytał Internet”. Ale nie o tym przecież…
Historyk. Czy warto z nim rozmawiać?
Arsenał pytań do historyków, co szczególnie profesjonalistom trudno zaakceptować, rozbudowują nie oni sami, ale częściej ich odbiorcy i naukowcy z innych dziedzin. Weźmy pierwsze z brzegu przykłady: Popularyzator nauki James Gleick napisał kilkanaście lat temu książkę o teorii chaosu. Zadawał w niej wprost pytania czy przypadkiem to właśnie ten „paradygmat” wrażliwej na warunki początkowe dynamiki nieliniowej nie oddaje najlepiej sposobu w jaki „dzieje się” historia. Nie trzeba było długo czekać, aby wśród historyków (głównie tych zajmujących się teorią historii) rozgorzała debata na wskazany temat. Dziś coraz częściej mówi się, że historia jest „chaotyczna”.
Albo weźmy książki Edwarda O. Wilsona, który badał sukces ewolucyjny dwóch dominujących nad światem rodzin zwierząt: mrówkowatych i człowiekowatych. Jego książki na pierwszy rzut oka dotyczą biologii, ale czy książka zatytułowana On human nature może nie interesować historyka? To właśnie nauki biologiczne są dziś głównym źródłem pytań o interpretację przeszłości. Niestety (dla nas historyków niestety) nasza wiedza o tej części historii (którą dla usprawiedliwienia nazywamy prehistorią) mieści się najczęściej na tych trzydziestu pierwszych stronach podręcznika z liceum.
Najczęściej nie znaczy zawsze. Od dawna działa grupa historyków, archeologów, genetyków, która zajmuje się tym okresem. Kierujący ich pracami Andrew Shryock oraz Daniel Lord Smail ukuli nawet dla niego nową nazwę „Głęboka historia”, a ich książka pt. Deep History. The Architecture of Past and Present jest do dziś chyba najbardziej kompleksowym naukowym przeglądem tematu. Pełnym przypisów, naukowego żargonu i – koniecznych w nauce – zastrzeżeń typu „być może z tego faktu można wnioskować, iż, ale jednak zapewne chyba można by i co innego…”. Niezbyt to wciągające. A dobra historia wciągająca musi być i basta!
Wreszcie! Jest!
Materia o której mówimy należy do tych szczególnie skomplikowanych, więc już traciłem nadzieję, że można napisać na ten temat coś ciekawego i czytelniczo wciągającego jednocześnie. Aż tu nagle na międzynarodowym rynku wydawniczym zaświeciła nowa gwiazda: Yuval Noah Harari. To izraelski historyk (wykłada na Hebrajskim Uniwersytecie w Jerozolimie), absolwent Oxfordu i laureat wielu nagród za swoje dokonania z dziedziny historii wojskowości. Jego dwie książki (Sapiens. A brief history of humankind, wyd. 2015; Homo Deus. A brief history of tomorrow, wyd. 2016) wyniosły go na czoło listy najlepiej sprzedających się autorów w dziedzinie „Historia” na Amazonie. Fakt, że jego wcześniejsza książka, którą wydał PWN (Od zwierząt do Bogów) przeszła w Polsce bez echa stanowi dowód na to, że nasze życie intelektualne jest bardzo odlegle od zachodniego, albo… że okładka i tytuł polskiego wydania były kompletnie nietrafione (trener Górski doradziłby, że zwycięskiej drużyny się nie zmienia). Oczywiście nie można wykluczyć, że oba wytłumaczenia są prawdziwe.
Ale co w Hararim jest tak pociągającego? Po pierwsze te książki się czyta. To często nie tylko oznaka umiejętności pisarskich autora, ale też prostego faktu, że on po prostu wie, co chce napisać. Co więcej Harrari nie uznaje żadnych kompromisów. Jest do bólu konsekwentny. Jeśli coś uważa za naukowo uzasadnione, to stara się zastanowić jakie są tego skutki dla rozumienia historii, a nie – jak to się często zdarza – w jaki sposób nowe odkrycia wpasować w poprzednie wyobrażenia. Umiejętność jasnego przedstawienia swoich racji i żelazna konsekwencja w wyciąganiu wniosków stanowią główne źródła nowatorstwa Harariego.
Ludzie to zwierzęta, które się łudzą
Dla naszego autora nie ma wyraźnej różnicy pomiędzy światem ludzi a zwierząt. Ludzie to po prostu zwierzęta, które osiągnęły niezwykły sukces ewolucyjny. Jego przyczyny upatruje nie tylko w społecznym charakterze homo sapiens (w końcu inne naczelne też są zwierzętami społecznymi), ale w efektach rewolucji kognitywnej, umiejscowionej w czasie na ok. 70 tysięcy lat temu. To właśnie ta rewolucja – w największym skrócie – pozwoliła naszemu gatunkowi na tworzenie całkowicie nowego rodzaju rzeczywistości, którą Harari nazywa rzeczywistością „inter-subiektywną”. Różni się ona zarówno od rzeczywistości obiektywnej (istniejącej niezależnie od ludzkiego doświadczenia), jak i subiektywnej (istniejącej tylko w ludzkim doświadczeniu).
Nie brzmi to pierwszy rzut oka prosto, ale w sumie nie jest bardzo skomplikowane: duży głaz istnieje w rzeczywistości obiektywnej; to że siedzącemu na nim człowiekowi wydaje się wyjątkowo gładki, choć nieco wilgotny jest sferą rzeczywistości subiektywnej. Wreszcie fakt, że inny człowiek uważa, iż siedząc na tym kamieniu łamie się odwieczny zakaz i popełnia wykroczenie przeciw woli opiekuńczych duchów świętego kamienia to sprawa rzeczywistości inter-subiektywnej. Najbardziej jednak zadziwiające jest to, że właśnie „inter-subiektywna” rzeczywistość ma największą moc sprawczą, potrafi sprawić, że kamień zostanie zniszczony lub przesunięty w bardziej odpowiednie miejsce albo, że zamiast odpoczynku na przypadkowym – dość gładkim i wilgotnym – kamieniu siedzącego spotka niewyobrażalne cierpienie zadane mu jako kara za złamanie świętego zakazu…
Historia – twierdzi Harrari – rozgrywa się w tej rzeczywistości. Do tego świata zbiorowych złudzeń należą bogowie, narody czy korporacje. Historia powinna zajmować się więc zarówno kwestią związku rewolucji agrarnej sprzed ok. 12 tysięcy lat i powstania nowych – wynoszących człowieka ponad naturę – religii, jak i „inter-subiektywną” koncepcją uznawania fikcyjnych bytów w rodzaju korporacji Citroen czy państwa „Królestwo Belgii” za realne. Ani jednego ani drugiego nie pojmiemy, jeśli nie zrozumiemy, że człowiek jest zwierzęciem powstałym w długotrwałym procesie ewolucji w wyniku którego wykształciła się w nas niezwykła umiejętność tworzenia wyobrażonych światów, które maja dla nas nierzadko większe znaczenie, niż rzeczywistość obiektywna czy subiektywny świat bodźców.
Sens uprawiania historii
Pisarstwo historyczne w wydaniu Harariego bardzo się różni od tego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Przede wszystkim narracja nie prowadzi od jednego „zdarzenia historycznego” do drugiego, ale od jednej tezy do drugiej. Autor wspiera się co prawda przykładami, żeby swoje tezy zobrazować. Całość bardziej, niż klasyczne monografie przypomina jednak historię intelektualną czy historię idei, choć dotyczy nierzadko spraw politycznych i wojskowych.
Czasami efekt takiego podejścia trudno odbierać inaczej, niż ambiwalentnie. Historie dwudziestego wieku próbuje podsumować, jako rywalizację grup przekonanych o „świętości” człowieka. Ludzi żywiących takie przekonanie nazywa „humanistami” (w odróżnieniu od deistów – jak sądzę). Jak na razie wszystko wydaje się słuszne. Rozróżnia trzy rodzaje takiego poglądu: liberalny, socjalistyczny (czyli komunizm), rasowy (czyli nazizm). Oczywiście pisze sporo o tym czym między sobą te prądy się różnią. Cały wywód jest bardzo przekonujący. A jednak nazywanie nazistów „humanistami” w ustach izraelskiego historyka brzmi szokująco.
Podobnie kontrowersyjny jest stosunek historyka do religii. Nie powiela zwyczaju wielu badaczy, którzy sprawy religii, ich kształtu i wpływu na dzieje obchodzą szerokim łukiem. Dla Harariego bogowie to czysto ludzki wynalazek z obszaru rzeczywistości „inter-subiektywnej”. Wiedza o ewolucji jest sprzeczna z wiarą w stworzenie przez jakąkolwiek „inteligencję” a przekonaniu o wyjątkowości przeczy chociażby fakt trwającego co najmniej dziesiątki tysięcy lat współistnienia naszego gatunku z innymi homo. Zresztą definicja religii jest u autora bardzo szeroka – może nią być niemal każdy w miarę spójny zespół przekonań: choćby nazizm czy kapitalizm.
Dla wielu czytelników na pewno najbardziej interesujące będzie relacja historii i przyszłości w wydaniu Harariego. Pisarz nie ukrywa dlaczego zajmuje się historią: „Historia, w odróżnieniu od fizyki czy ekonomii, nie jest środkiem do tworzenia trafnych prognoz. Historię studiujemy nie żeby poznać przyszłość, ale żeby poszerzyć własne horyzonty, by zrozumieć, że nasza obecna sytuacja nie jest ani naturalna ani nieunikniona, i że – w konsekwencji – mamy przed sobą o wiele więcej możliwości, niż sobie wyobrażamy”. Eksploracja możliwości, jakie stoją przed nami to fascynujący element pisarstwa Harariego.
Jest jeszcze inny powód (poza potoczystością, bezkompromisowością i intelektualną konsekwencją) by czytać Harariego. Te książki inspirują. Widzę w nich dziesiątki wątków, które należałoby zgłębić, wiele absolutnie rewolucyjnych stwierdzeń, które mogą zmienić sposób patrzenia na świat i sporo takich, z którymi się nie zgadzam i chętnie bym podyskutował (na przykład: pochodzące z Homo deus twierdzenie, że wolna wola nie istnieje, a rządzą nami biochemiczne algorytmy).
Zawsze uważałem, że stwierdzenie, iż jakaś książka „skłania do myślenia” jest największym komplementem, jaki można pod jej adresem wysunąć. Niektórzy zazdroszczą przyszłym pokoleniom podróży kosmicznych albo oszałamiających gier komputerowych; jeśli przyszli historycy będą choć w połowie tak oryginalni, jak Yuval Noah Harari to ja naszym potomkom najbardziej zazdroszczę – tych jeszcze nie napisanych – książek historycznych.
P.S. Polskiego wydania nie czytałem, ale jeśli wolicie je od angielskiego to można kupić je w księgarni Znak.com.pl, a w e-booku – na stronach Woblinka.
Fajne ale o niczym w zasadzie. O opinii jakiegoś Pana doktora. Olać
Jak księdzu nie wstyd, takich brzydkich słów używać?
Tak, jesteśmy zwierzętami . Jakaś mutacja sprawiła,że rozwiniętymi bardziej. Ale gdyby najinteligentniejsi od początku dziejów nie narzucili nam zasad, religii, prawa, dyscypliny, to nic by z nas nie było. Może 5 % ludzi najmądrzejszych zapewnia nam pracę, rozwój, kulturę i rządzi resztą stada. Tak było, jest i chyba będzie.