Powrót Piłsudskiego do Polski wypadł co najmniej żenująco. To co nastąpiło 10 listopada 1918 roku do dzisiaj jest zakłamywane i ukrywane
Powtarzana do dzisiaj legenda o powrocie Piłsudskiego z niewoli zaskakująco mało ma wspólnego z rzeczywistością. Co tak naprawdę zdarzyło się po wypuszczeniu komendanta z Magdeburga?
„11 listopada wrócił nareszcie po półtorarocznej niewoli do Warszawy komendant Józef Piłsudski” – relacjonował anonimowo socjalista i oddany współpracownik Wodza Jędrzej Moraczewski. Relacjonował, albo raczej zmyślał. Pisał bowiem broszurę czysto propagandową i niezbyt liczącą się z faktami. Dalej stwierdził: „Po entuzjastycznym powitaniu przez niezliczone tłumy, oblegające Dworzec Wiedeński, zabrał się Komendant natychmiast do pracy”.
Ten obraz 11 listopada utrwalił się w powszechnej świadomości. Do dziś jest powtarzany przez podręczniki, na publicznych akademiach, w przemówieniach polityków czy nawet w pracach naukowych. Tymczasem zgadza się w nim właściwie tylko jeden detal. Istotnie pociąg wiozący Piłsudskiego wtoczył się na Dworzec Wiedeński, stojący niegdyś na przecięciu ulicy Marszałkowskiej i Alei Jerozolimskich.
Dzień wcześniej niż w legendzie
Rzecz miała miejsce nie 11 listopada, jak chciał Moraczewski i jak wynikałoby z obchodzonej do dzisiaj rocznicy, ale dzień wcześniej. Była godzina siódma rano, a peron świecił pustkami. Na Piłsudskiego nie czekały radosne tłumy, nie trzymano naręczy kwiatów, nie śpiewano patriotycznych pieśni. Słowem, nie było powitania pasującego do historycznej legendy: podniosłego i godnego przyszłego przywódcy.
O tym, że chylący się ku upadkowi niemiecki rząd zdecydował o zwolnieniu Piłsudskiego z niewoli i o zapewnieniu mu przejazdu do kraju, dowiedziano się w ostatniej chwili. Jeden z regentów, książę Zdzisław Lubomirski, został zawiadomiony w środku nocy, gdy pociąg wiozący dotychczasowego więźnia już wyjechał z Berlina. Informacja dotarła też do Komendanta Naczelnego Polskiej Organizacji Wojskowej, Adama Koca. On z kolei zatelefonował do paru przyjaciół Józefa i do garstki współpracowników.
„Wiadomość przyszła do Warszawy przypadkowo” – twierdziła peowiaczka Anna Minkiewiczowa, jedna z zaledwie trzech kobiet, o których wiadomo na pewno, że ruszyły witać Piłsudskiego. – „W nocy około czwartej nad ranem zadzwonił do naszego mieszkania obywatel Czarski. Było jeszcze ciemno, kiedy grupka osób znalazła się na dworcu”.
Na peron dotarło tylko kilku ludzi, w tym jeden dziennikarz. Podobno Niemcy zakazali innym wstępu, reszta grupki czekała więc przed budynkiem. Jeśli wierzyć Wacławowi Jędrzejewiczowi – który był w tym dniu w Warszawie – do skromnego powitania spontanicznie włączyli się też przypadkowi podróżni, czekający na przyjazd czy odjazd własnych pociągów.
Blady, zmęczony, schorowany
Postać, która ukazała się ich oczom, nie budziła raczej otuchy. Już prędzej współczucie. Jak wspominała Anna Minkiewiczowa: „Komendant był blady, cerę miał ziemistą”. Także Jędrzejewicz podkreślał, że jego dowódca „wyglądał niedobrze, był chory i bardzo zmęczony”. Podobnie Piłsudski, znany hipochondryk, nie zamierzał ukrywać, że samopoczucie ma zupełnie paskudne.
W jednym z listów wysłanych z Magdeburga do Aleksandry Szczerbińskiej (jego przyszłej żony i matki małej córeczki) podkreślał, że nie czuje się na siłach do żadnej pracy. I że po opuszczeniu twierdzy „nowe życie zacząć trzeba będzie od leczenia się”[7]. Panny Szczerbińskiej swoją drogą nikt na dworzec nie zaprosił. Nikt nawet nie powiedział jej, że do Warszawy wraca ojciec jej dziecka.
„Był szary świt, dzień był bowiem pochmurny i deszczowy” – relacjonowała Minkiewiczowa. Komendant miał na sobie znoszony, brudny płaszcz wojskowy, na głowie maciejówkę. „Przepasany był pasem niemieckim, na którym zawieszony był krótki, również niemiecki sztylet” – pisała uczestniczka wydarzeń. – „Broń tę zwrócili Komendantowi Niemcy przy wypuszczaniu go z więzienia, na znak, że jest wolny”.
Garstka zebranych wzniosła niezbyt gromki okrzyk: „Niech żyje”, szybko gasnący, bo przecież wyrwał się z nie więcej jak kilkunastu gardeł. Nikt nie robił zdjęć, bo choć zjawił się jeden dziennikarz, to nie było żadnego fotografa. W efekcie w kolejnych latach przy różnych okazjach będzie się publikować zdjęcie z przyjazdu Piłsudskiego do Warszawy w 1916 roku i podpisywać je jako wykonane 10 listopada…
Wycieńczony komendant na widok garstki akolitów, zasalutował i przez dłuższą chwilę tkwił w bezruchu, z dłonią przytkniętą do czoła. Następnie zaś ruszył do rezydencji jednego z członków rady regencyjnej – a więc ciała oficjalnie sprawującego w Polsce władzę zwierzchnią.
Bibliografia:
Artykuł powstał w oparciu o materiały i literaturę zebrane przez autora podczas prac nad książką „Niepokorne damy. Kobiety, które wywalczyły niepodległą Polskę”. Pełna bibliografia w książce, poniżej wybrane pozycje:
- W. Jędrzejewicz, Kronika życia Józefa Piłsudskiego 1867–1935, t. I, Wydawnictwo Sanacja, Warszawa 1989.
- A. Minkowska, Powrót Komendanta z Magdeburga [w:] Służba Ojczyźnie. Wspomnienia uczestniczek walk o niepodległość 1915-1918, Główna Księgarnia Wojskowa, Warszawa 1929.
- W. Lipiński, Powrót Józefa Piłsudskiego z Magdeburga i przewrót listopadowy w roku 1918 według relacji Adama Koca, ks. Zdzisława Lubomirskiego i kardynała Aleksandra Kakowskiego, „Niepodległość”, t. 15 (1937)
- J. Moraczewski, Przewrót w Polsce, Muzeum Historii Polski, Warszawa 2015
- Pamiętnik księżnej Zdzisławowej Lubomirskiej. 1914-1918, oprac. J. Pajewski, A. Kosicka-Pajewska, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1997.
„Zasługa” nauczycieli historii. I data – 11.11. 1918 r. – wybrana, jako symboliczny dzień odzyskania niepodległości – już chyba lepszy byłby 18.11.1918 r.
Albo data podpisania traktatu wersalskiego :)
To nie nauczyciele przeinaczają historię. Mają realizować program ułożony przez polityków i utajnionych „ekspertów”.
Historia, której uczymy się w szkole jest w wielu miejscach poprawiona. Ma to na celu budzenie dumy narodowej w młodym człowieku. W ten sposób tworzy się mitologia narodowa.
Piłsudskiego do warszawy przywiózł ten sam oficer co Lenina do Petersburga.Piłsudski jako agent Niemców i kapitalistów dostał rozkaz aby od tylca zaatakować Rosję w,której to wbrew oczekiwaniom Niemców komuchy nie zrobiły tylko małej ruchawki ale przejęli całkowitą władzę,Piłsudski o swym ataku na Rosję poinformował zaledwie tydzień po przyjeździe.
Rada Regencyjna przestraszyła się socjalistów Daszyńskiego i sprowadziła sobie socjalistę Piłsudskiego. Polska odzyskała niepodległość 07.10.1918 r. i w tym dniu powinno się obchodzić to święto. 11.11. to można świętować Dzień Kolejarza bo się Piłsudskiemu pociąg nie spóźnił.
Do prawdziwa historia
Socjaliści vide żydokomuna co widać do dziś dnia w polglowkach i ćwierćinteligentach
tak się zdeklasowali .
Drogi Aleksie, prosimy na przyszłość o wypowiedzi lepiej uzasadnione i mniej obraźliwe…
Co robił Piłsudski 9 listopada 1918 r. w Berlinie? Kto go sprowadził do Berlina? Co Piłsudski przyrzekł tego dnia Niemcom?
Co łączy A.Kwasniewskiego i J.Pilsudskiego.wpisz