Jak TO robili starożytni Grecy i Rzymianie?
Jeśli cała wasza wiedza o seksie w antyku opiera się na greckich i rzymskich mitach, sprośnych dziełach sztuki i Hollywoodzkich blockbusterach to nie wiecie o nim tak naprawdę nic. Antyczna sztuka kochania, chociaż wydaje się tak odległa, bywała niekiedy łudząco bliska naszym doświadczeniom i dylematom.
W swojej najnowszej książce, zatytułowanej „Wieki bezwstydu. Seks i erotyka w starożytności”, Adam Węgłowski w typowy dla siebie lekki i zabawny sposób demaskuje powszechne mity na temat seksu w epoce starożytnej, odpowiadając na pytanie, jak „to” robili Grecy i Rzymianie i dlaczego robili „to” zupełnie inaczej niż my sobie dzisiaj wyobrażamy.
Autor przybliża ówczesną mentalność i system wartości, próbując jednocześnie wyjaśnić skąd wziął się współczesny mit o rozpustnych Grekach i Rzymianach. Szuka również odpowiedzi na pytanie, dlaczego dziś nie potrafimy ich zrozumieć. Tłumaczy dziwaczne dla wielu współczesnych starożytne tabu, zakazy i obsesje, takie jak między innymi: dlaczego Rzymianin nie mógł publicznie pocałować własnej żony, czy Spartanki naprawdę były tak wyzwolone oraz jak w Grecji traktowano relacje męsko-męskie. Przedstawia słynne sympozjony od nieco innej strony niż ta, do jakiej przywykliśmy oglądając sceny uwiecznione na starożytnych kielichach, wazach czy malowidłach. A przede wszystkim opowiada o tym, jak wyglądało życie codzienne od tej prywatnej, najbardziej intymnej strony.
Książka podzielona jest na pięć rozdziałów (Pierwszy raz, pierwsze kłopoty, Świat mężczyzn, Miejsce kobiet, Seksbiznes, Granice przyzwoitości), w których znajdziemy niemal wszystkie zagadnienia związane z ludzką seksualnością opisane w sposób pozbawiony zbędnej pruderii, ale i bez popadania w tanią sensację. Nawet kontrowersyjne tematy, jak gwałt, pederastia czy dewiacje przedstawione są z wyczuciem, pozwalającym uniknąć infantylizowania czy nieobiektywnej i nieuzasadnionej krytyki.
Czy Leonidas golił klatę?
Pierwszy rozdział o przewrotnym tytule Wszystko, co chcielibyśmy wiedzieć o seksie w starożytności, ale nie mamy kogo zapytać to przede wszystkim próba uświadomienia czytelnikom, jak wiele stereotypów, przekłamań i fałszywych przekonań pokutuje na temat antyku w XXI wieku.
Autor rozprawia się na przykład z niesłusznym i mocno uproszczonym wyobrażeniem życia i obyczajów starożytnych, jakie serwuje nam Hollywood (wystarczy wspomnieć chociażby takie filmowe produkcje jak 300 czy Troję). A przecież tak nic nie znaczące z pozoru szczegóły, jak fryzury Leonidasa i jego spartańskich wojowników czy dziwaczne decyzje Achillesa, mają swoje umocowanie w mentalności starożytnych. Dowiadujemy się, czym był dla nich seks jako czynność, jaki mieli stosunek do ludzkiego ciała, co uważali za przyjemne i dopuszczalne, a co za odrażające i zakazane.
Rybi oddech kochającego męża
Rozdział drugi traktuje o inicjacji seksualnej, obwarowanej w antyku wieloma zakazami i nakazami – przy czym ograniczenia dotyczyły głównie kobiet. Korzystanie z usług prostytutek, przygody z niewolnicami czy pederastia były na porządku dziennym, a życie małżeńskie wcale nie stało z nimi w konflikcie. Wynikało to z mocno ugruntowanej kultury patriarchalnej, w której mężczyzna cieszył się licznymi prawami i przywilejami.
Żeniono się z głównie z powodów ekonomicznych („Liczyły się posag żony i pomnożenie rodowego majątku, a nie uczucia czy erotyczna fascynacja”) oraz dla przedłużenia rodu.
Autor przybliża stan ówczesnej wiedzy na temat ludzkiej płciowości, a więc teorię czterech humorów (krew, śluz i dwa rodzaje żółci) czy implikacje wypływające z wiary w przyrodzoną suchość i gorąco mężczyzn oraz zimno i wilgoć kobiet. I choć płci pięknej przypisywano skłonność do rozpusty, to oczekiwano od niej przede wszystkim skromności i wstydliwości: „wstyd żony nie powinien opadać ze zrzucaną szatą, zaś ciemność nie może dawać pozwolenia na wszelkie możliwe swawole”.
Seks oralny był w tej kulturze tabu. Przyzwoici małżonkowie nie powinni go w ogóle praktykować, ponieważ… sprowadzał on mężczyznę do roli pośrednika, dostarczyciela przyjemności kobiecie. Grecy wyśmiewali więc uprawiających ten rodzaj miłości, a Rzymianie szydzili, że oddających się takim czynnościom można poznać po… cuchnącym, rybim oddechu.
Dobrego obywatela spłodzisz po spacerze
Osobny podrozdział został poświęcony płodzeniu dzieci, które dla starożytnych były „odbiciem dobrego stanu ciał i dusz małżonków”. Do przedłużania ciągłości rodu przygotowywano zarówno umysł, jak i ciało (poprzez spacery, lekkie biegi czy konne przejażdżki), powstrzymywano się od gorącej kąpieli, alkoholu i negatywnych emocji.
Czytelnik dowiaduje się również, jak w starożytności wyglądał poród, który stanowił przeżycie dosłownie ekstremalne. Kobiety rodziły bez znieczulenia, często z kiepską opieką, bez wielu pomocnych w dzisiejszych czasach instrumentów, na prymitywnym „krześle porodowym”. Cesarskie cięcie wcale nie było powszechnym sposobem odbierania trudnych porodów i praktykowano je raczej po śmierci matki, gdy szansa na uratowanie niemowlęcia jeszcze istniała. Często jednak stosowano mniej subtelne zabiegi: po prostu brano hak, chwytano dziecko za oczodół i pociągano.
A jak było z antykoncepcją? Wbrew temu, co można sądzić, rozumiano cykl miesiączkowy i zalecano współżycie w dni niepłodne. Wiązano także wytrysk z zapłodnieniem, stąd popularny był stosunek przerywany. Spośród substancji o faktycznym i domniemanym działaniu antykoncepcyjnym stosowano przede wszystkim zioła (rutę, wierzbę białą czy miętę polną), owoce granatu czy jagody jałowca. Popularna była ferula czy dzika marchew – antyczne „pigułki dzień po”. Używano także antykoncepcji mechanicznej (krążki dopochwowe czy prakondomy z owczych jelit lub pęcherzy…). I chociaż dzisiaj zmianie uległy materiały, z których są one wyrabiane, metody pozostały. No może doszło parę nowych…
Jak pies z samicą
W Świecie mężczyzn autor przybliża kontrowersyjny temat pederastii. Co dziś szokuje, dawnej było czymś pożądanym – związki między dojrzałym mężczyzną a dojrzewającym chłopcem (między 12 a 18 rokiem życia) uważano za największy, obok filozofii, wynalazek ludzkości. Męsko-męskie pożądanie było znacznie wyżej cenione niż to, łączące kobietę i mężczyznę „jak psa z samicą”.
Pederastia opierała się na specyficznej relacji starszego erastesa czyli „miłośnika” z młodszym eromenosem „ulubieńcem”, która obejmowała obywatelskie wychowanie, wpajanie ideałów kalokagatii czy zachęcanie do wielkich czynów. Element erotyczny, a więc korzystanie z ciała młodego partnera, był obwarowany wieloma zasadami (w tym zakazem stosunków oralnych czy analnych)! Relacje te bowiem bazowały, jak podkreśla Węgłowski, na społecznej konwencji, a nie seksualnych preferencjach czy uczuciu.
Żal za dawnymi czasami może budzić antyczne podejście do kwestii zdrady małżeńskiej, za którą bezwzględnie karano cudzołożnika. Dość specyficznie jednak starożytni traktowali kwestię gwałtu, na który nawet nie było osobnego słowa. Nie widziano nic zdrożnego w zmuszeniu kobiety do stosunku seksualnego, a zajście po tym w ciążę było dla starożytnych dowodem na to, że ofiara odczuwała przyjemność.
Z babą jak z dzieckiem
Autor analizuje również sytuację i status Greczynek i Rzymianek, które w epoce tzw. fallokracji nie były do pozazdroszczenia. Kobiety traktowano „jak wieczne dzieci, wymagające stałego nadzoru”. Jeśli wychodziły z domu to tylko z obstawą. Starożytni ateńczycy traktowali żony jako „niedouczone, gorsze wersje człowieka”, a po wyrafinowane rozrywki umysłowe i miłosne szli do heter.
Podobne podejście cechowało Rzymian, postrzegających kobiety jako „istoty interesowne i rozwiązłe, z łechtaczkami jako dziwnymi odpowiednikami penisów i ze wszystkimi otworami ciała przeznaczonymi do penetracji”. Osobne miejsce w galerii pogardzanych pań zajmowały lesbijki, które nie mogły liczyć w starożytnym świecie ani na zrozumienie, ani tolerancję.
Autor nie pomija również zagadnienia urody starożytnych dam, w tym kwestii stosowanych przez nie zabiegów kosmetycznych. Prócz tego czytelnik „Wieków bezwstydu” dowie się, kto naprawdę wykarmił Romulusa i Remusa, skąd wzięła się nazwa lupanar oraz czemu starożytni Rzymianie chodzili do burdelu w kapturach i maskach. O ile w ogóle chodzili, bo zamożni obywatele nie musieli płacić za „miłość” – mieli do dyspozycji niewolników obojga płci, z którymi właściwie mogli robić, co tylko chcieli. A pragnęli wiele.
W rozdziale ostatnim – Granice przyzwoitości – Autor pisze o seksualnych fetyszach, lękach, dewiacjach i preferencjach starożytnych, które skrajnie odbiegają od współczesnych upodobań. Jeśli dziś lubimy szczupłe, wysportowane ciała, duże przyrodzenia oraz biusty, antyczni stawiali na zgrabne pupy, niewielkie piersi i małe… penisy!
„Wieki bezwstydu” nie są typową książką historyczną ani pozycją dla hermetycznego grona odbiorców. Nie są też pożywką dla amatorów szokujących opowieści o najbardziej wyuzdanych zachowaniach, jakie znano w starożytności. Bo czy właściwie dziś ekscesy starożytnych mogą kogokolwiek zszokować? Właściwie nie powinny. Jak pisze sam autor w prologu jest to pozycja, która powstała nie tylko, aby przybliżyć antyczną sztukę kochania, ale przede wszystkim, by ją zrozumieć. Dzięki temu będziemy mogli lepiej poznać samych siebie oraz nasz współczesny stosunek do ciała i seksu.
Plusy:
- wartościowy merytorycznie tekst, oparty na bogatej bibliografii
- wieloaspektowe ujęcie zagadnienia seksu
- przystępny język i styl
- wyczucie w potraktowaniu tematów trudnych
Minusy:
- brak
Zgrzyty:
- mimo przemyślanej konstrukcji narracja bywa chaotyczna, wątki powtarzają się, autor czasem „skacze” między tematami
- zdarzają się dysproporcje między poruszanymi zagadnieniami: niektóre wątki naszpikowane są faktami, cytatami, anegdotami, inne potraktowane zostały nieco po macoszemu
Metryczka:
Autor: Adam Węgłowski
Tytuł: „Wieki bezwstydu. Seks i erotyka w starożytności”
Wydawca: CiekawostkiHistoryczne.pl
Oprawa: twarda
Liczba stron: 304
Rok wydania: 2018
Naga prawda o tym, jak kochali się ludzie antyku. Epoki pozbawionej wstydu:
Adam Węgłowski
Wieki bezwstydu. Seks i erotyka w starożytności
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 39.90 zł | 26.99 zł idź do sklepu » |
Od zarania dziejów ludzkości,zawsze chłopy-jełopy miały przywileje! Do dziś tego nie można wytępić!
idz do kuchni lepiej