„Każę powiesić albo rozstrzelać stu albo dwustu tych łajdaków”. Dlaczego Józef Piłsudski tak bardzo gardził polskim Sejmem?
Piłsudski w demokratycznym sejmie widział tylko wielką kloakę. Posłów uważał za złodziei i drani. Końcowo ich nie powiesił. Ale z drugiej strony wprost kazał aresztować ludzi, z których poglądami się nie zgadzał.
„Sejmokracja”. To stosowane przez Józefa Piłsudskiego określenie ustroju Polski po odzyskaniu niepodległości. Miało ono wyrażać rozczarowanie do systemu parlamentarnego w kraju pod władzą konstytucji marcowej, która oddawała przewagę Sejmowi w kształtowaniu rządów.
Słabością ówczesnej sceny politycznej było nadzwyczajne rozdrobnienie partii politycznych, co przy ordynacji proporcjonalnej pozwalało na dostanie się do Sejmu partiom o znikomym poparciu społecznym, niezdolnych do tworzenia rządu. Marszałka szczególnie raziły nadużycia popełniane przez posłów i senatorów, brak dbałości o sprawy wojskowe kraju i nie kończące się targi polityków, które uderzały w dobro Polski.
Rozczarowanie demokracją
Piłsudski rozczarował się do demokracji parlamentarnej po zabójstwie pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Gabriela Narutowicza. Od tej pory zmienił się jego sposób postępowania, a w szczególności wyrażania wobec przeciwników politycznych.
Marszałek wręcz organicznie nie znosił endeków i skrajnych ugrupowań nacjonalistycznych. Kiedy powołano w maju 1923 roku prawicowy rząd Wincentego Witosa, opuścił Warszawę i udał się do swej posiadłości w Sulejówku. Złożył też dymisję ze stanowiska szefa Sztabu Generalnego, zatrzymując jednakże stanowisko w Ścisłej Radzie Wojennej.
Wraz z upływem lat krytyka Sejmu nasilała się, zgłaszane wielokrotnie wątpliwości co do działań Sejmu Marszałek prezentował, mówiąc, że „złe zwyczaje sejmowe są gorsze od złej konstytucji”.
Aresztowania i represje
Nawet po zamachu majowym w 1926 roku Piłsudski był zmuszony do współpracowania z Sejmem, co powodowało jego wielokrotne wybuchy złości na posłów, których nazywał „fajdanis poslinis” i groził: „każę powiesić albo rozstrzelać stu albo dwustu tych łajdaków, złodziei, drani…, wtedy będzie spokój i porządek w Polsce”.
Po wyborach brzeskich w 1930 roku, kiedy większość czołowych kandydatów opozycji aresztowano, uniemożliwiając im kandydowanie, Marszałek nadal wymyślał posłom i Sejmowi, nazywając go „cloaca maxima zebrana na ulicy Wiejskiej”, co było odwołaniem do największego rzymskiego kanału ściekowego.
Oprócz tych sławnych wypowiedzi Piłsudski wielokrotnie napominał „sejmowładztwo” przed 1926 rokiem oraz zadawał pytania co do sposobu uprawiania polityki w stylu: „czy Polska chce, aby jej sejmy były podobne do dawnych i miały cechy suwerenności partyjnej i wychodków partyjnych… czy też chce z tym zerwać tak, aby śladu z tej przeszłości nie zostało?”
Źródło:
Powyższy tekst ukazał się pierwotnie jako jedno z haseł Leksykonu polskich powiedzeń historycznych. Pozycja autorstwa Macieja Wilamowskiego, Konrada Wnęka i Lidii A. Zyblikiewicz została opublikowana nakładem wydawnictwa Znak w 1998 roku.
Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, podział akapitów oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst poddano podstawowej obróbce redakcyjnej.
No cóż. Wspaniale wpisuje się to w obecną sytuację polityczną. JK chce niby jak Piłsudski, ale daleko mu do tego..oj daleko.
Piłsudski Jarosława K. wdeptałby w glebę.Chodził w pocerowanych kalesonach, gdzie mu tam do filozofii wież Srebrnej., a poza tym nie miał szacunku dla tych, którzy nie potrafili utrzymać się na koniu. Widzę JK na Kasztance.