„Ja. Rozmowa z Lechem Wałęsą” (Andrzej Bober, Cezary Łazarewicz)
Analiza książek poświęconych Lechowi Wałęsie pozwala odtworzyć w mikroskali całe polskie piekiełko. Albo są to nudne hagiografie albo książki „demaskatorskie”, odmawiające liderowi Solidarności wszelkich zasług. Sięgając po najnowszy wywiad-rzekę zadawałem więc sobie pytanie: czy tym razem będzie podobnie?
„I prawdą jest też, że z tego starcia nie wyszedłem zupełnie czysty. Postawili warunek: podpis! I wtedy podpisałem” – to cytat, który pojawia się praktycznie w każdej książce o Lechu Wałęsie i zawsze zniechęca mnie (na jakiś czas) do lektury, bo oznacza jedno: przyjęcie reguł gry byłego prezydenta.
Przywołanie wypowiedzi z wydanej w 1990 roku „autobiografii” Lecha Wałęsy pod tytułem Droga nadziei (której sam autor pewnie nigdy nawet później nie przeczytał) było zawsze próbą eleganckiego rozpoczęcia rozmowy o jego uwikłaniu we współpracę z SB. Skoro sam Lech Wałęsa kiedyś przyznał, że coś tam podpisał, to i my możemy go teraz grzecznie o to zapytać, nie ryzykując natychmiastowego wyrzucenia za drzwi. Wokół uporczywej analizy tych enigmatycznych słów od prawie 30 lat toczy się cała debata wokół lustracji Lecha Wałęsy, czyli wątku, który najbardziej ekscytuje polską publiczność.
I co? Miałbym być agentem?
Uchylając rąbka tajemnicy – wspomniany cytat pojawia się również w książce Bobera i Łazarewicza. Trzeba jednak przyznać, że autorzy starali się ponadprzeciętnie wydobyć z byłego prezydenta coś więcej na temat ciemnych kart jego biografii: współpracy z SB, niszczenia dokumentów na ten temat w latach 90-tych, nieślubnego dziecka czy ułaskawienia jednego z przywódców mafii pruszkowskiej – Słowika.
Oczywiście ich możliwości były mocno ograniczone. Po pierwsze, pisanie książki z udziałem byłego prezydenta to zawsze zagrożenie, że zdenerwowany Lech Wałęsa nagle wycofa się ze współpracy (co w przeszłości już się zdarzało). Po drugie, niezależnie od zadawanych pytań, lider Solidarności udziela od lat tych samych, niekoniecznie spójnych, ale zawsze wymijających odpowiedzi. Trudno zatem mieć żal do autorów, że również tym razem nie udało im się wyciągnąć żadnego sensacyjnego wyznania winy. Reasumując, pisanie książki z Wałęsą rządzi się swoimi specyficznymi prawami i pod tym względem ciężko zarzucić dziennikarzom, że mogli z tej rozmowy „wydusić” coś więcej.
Ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja…
O wiele ciekawsza książka jest w swojej warstwie aprobatywnej, gdzie Bober i Łazarewicz, pozwalają po prostu mówić Wałęsie, zostawiając ocenę jego narracji samemu czytelnikowi. Dzięki temu powstał fascynujący obraz robotnika pozbawionego – już od samego początku – jakichkolwiek kompleksów. Robotnika obdarzonego przy tym niesamowitym instynktem politycznym i niezrównaną charyzmą.
Co bardzo istotne – w trakcie prac redakcyjnych udało się zachować autentyczny styl wypowiedzi Wałęsy. Były prezydent zwraca się do nas tak, jak mówi naprawdę: chaotycznie, często w sposób niespójny. Czasami przeczy sam sobie lub używa właściwych sobie barwnych metafor. Rozbrajający egocentryzm jego języka doskonale oddaje zresztą sam tytuł książki.
Czytając wypowiedzi byłego prezydenta ciężko nie łapać się za głowę. Po chwili przychodzi jednak refleksja, że bardzo często jego słowa, w całej swojej kuriozalności, niosą zarazem pierwiastek jakiegoś nieuchwytnego geniuszu. Lech Wałęsa umie wzbudzać fascynację własną osobą. Widać ją wyraźnie u współautorów książki, jednak ich stosunek do rozmówcy na pewno nie jest bezkrytyczny.
„I wtedy ja mu mówię…”
Oczywiście w rozmowie z liderem Solidarności nie mogło zabraknąć wątków komicznych, na przykład wspomnień z zagranicznych podróży:
Proszę pani – powiedziałem jej [królowej angielskiej – przypis JK] kiedyś – ten pałac zaraz się pani spali. I przewidziałem, bo wybuchł tam pożar (…) Chodziłem po tych pokojach, korytarzach. Gniazdka niezabezpieczone, powyrywane, druty niezaizolowane. To się musiało spalić.
Nie brak tu również anegdot z okresu prezydentury:
W Belwederze sypialnie miałem w pokoju w tym rogu blisko ulicy. Ciągle słyszałem wycie podjeżdżających pod górkę autobusów. Spać przez to nie mogłem.
Niezwykle zabawne są również sugestie Wałęsy o jego przemożnym wpływie na liczne biskupie nominacje. Takie sformułowania to kolejna emanacja niezrównanej bufonady byłego prezydenta, która – chociaż wielu razi – mnie raczej zawsze bawiła. Można jedynie żałować, że tego rodzaju „smaczków” nie znalazło się w książce więcej.
Samotnik na ostatniej prostej
W gruncie rzeczy, z rozmowy Bobera i Łazarewicza wyłania się jednak obraz człowieka bardzo smutnego, będącego u schyłku swojej życiowej drogi, ale pogodzonego z własnym przemijaniem. Przejmujące są zwłaszcza fragmenty poświęcone żonie (ich relacja, zawsze daleka od normalności, uległa dalszemu dramatycznemu rozkładowi po publikacji wstrząsającej autobiografii Danuty Wałęsy zatytułowanej Marzenia i tajemnice) oraz dzieciom. Niestety tych fragmentów, poświęconych emocjom, podsumowaniu własnego życia, jest w książce zdecydowanie zbyt mało. To te elementy właśnie pomagają w ocenie Lecha Wałęsy jako człowieka, a nie tylko narodowej ikony i polityka.
Najlepszą puentą tej rozmowy jest dla mnie moment, w którym Bober z Łazarewiczem pytają Lecha Wałęsę o przyjaciół i o samotność, a przywódca Solidarności z rozbrajająca szczerością mówi:
Ludzie dobierają się mniej więcej podobnie, a ja jestem elektryk – prezydent. Nigdzie nie pasuję. Nie mam partnerów.
Niezmiernie cieszę się, że powstała jeszcze jedna książka poświęcona Lechowi Wałęsie, prawdopodobnie jedna z ostatnich. Dla przyszłych pokoleń, próbujących zrozumieć jak to się stało, że nieznany robotnik z gdańskich Stogów w ciągu dwóch tygodni stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci na świecie, będzie to niezmiernie cenne źródło.
Plusy:
- zachowanie niepowtarzalnego stylu wypowiedzi Lecha Wałęsy
- pół wieku najnowszej historii Polski w autorskiej interpretacji jednego z architektów naszej wolności
- dziennikarska dociekliwość i bezstronność (co jest prawdziwą rzadkością jeśli chodzi o stosunek do byłego prezydenta)
- dowcipna, błyskotliwa, momentami przejmująca książka autorów wierzących w inteligencję czytelnika
- doskonała okładka
Minusy:
- książka z dość wysokim progiem wejścia jeśli chodzi o najnowszą historię Polski (mimo zamieszczonych przez wydawcę przypisów), koncentrująca się głównie na historii i polityce, mniej na osobowości i emocjach Lecha Wałęsy – w żadnym wypadku nie jest to „odpowiedź” na głośną autobiografię jego żony
- poczucie niedosytu jeśli chodzi o obszerność książki (w wielu miejscach aż chce się krzyczeć o więcej!)
Zgrzyty:
- brak
Metryczka:
Autor: Andrzej Bober, Cezary Łazarewicz
Tytuł: „Ja. Rozmowa z Lechem Wałęsą”
Oprawa: twarda
Wydawca: W.A.B.
Liczba stron: 352
Rok wydania: 2017
Dowiedz się kim naprawdę jest Lech Wałęsa – człowiek przez jednych uwielbiany, przez innych potępiany:
Bober Andrzej, Łazarewicz Cezary
Ja Rozmowa z Lechem Wałęsą
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 39.99 zł | 32.40 zł idź do sklepu » |
Dodaj komentarz