„Adam Strzembosz. Między prawem i sprawiedliwością” (Rozmawia St. Zakroczymski)
Wywiady–rzeki albo się lubi, albo nie. Dla jednych to fascynujące podróże przez barwne biografie intrygujących postaci, dla drugich – nudne wynurzenia łasych na czytelników (i pieniądze) byłych VIP-ów.
Na rynku wydawniczym można odnaleźć pozycje zbliżające się do obu tych skrajności, niemniej osobiście zdecydowanie bliżej mi do „obozu” zwolenników niż przeciwników tej formy pisarskiej.
W takim nastawieniu utwierdza mnie świeża lektura książki o intrygującym tytule Między prawem i sprawiedliwością, będącej zapisem rozmowy młodego historyka i prawnika Stanisława Zakroczymskiego z prof. Adamem Strzemboszem – wybitnym prawnikiem, byłym sędzią Sądu Najwyższego, działaczem społecznym, osobą publiczną: świetnym „materiałem” (jeśli można by to dość nieładnie ująć) na świadka historii.
„Materiał” ten został w książce należycie skrojony. Rozmowy toczą się wartko (choć niekiedy trochę sztucznie), a przyjemnej formie odpowiada głęboka, wielowątkowa, bardzo bogata treść. W opowiadaniach prof. Strzembosza najbardziej ujmuje jego, powiedziałbym, uczciwość historyczna. Nie udaje bohatera tam, gdzie bohaterstwa nie było; nie obiera postawy ofiary tam, gdzie jaskrawej krzywdy nie doznał. Jest po prostu szczery.
Prof. Strzembosz potrafi jasno przyznać się do pewnych aspektów oportunizmu i błędów w swojej (publicznej) biografii, ale też, bez fałszywej skromności, wskazuje na to, co mu się udało. Stara się przy tym bardzo ostrożnie oceniać innych, zwracać uwagę na nieoczywiste sytuacje i specyfikę momentu dziejowego, który stanowi tło konkretnego wspomnienia, opisu. Nie ukrywa przy tym swego katolicyzmu i wierności stałym wartościom. Wartościom, które nie raz wystawiane były na próbę.
Przy takim nastawieniu łatwo można się wciągnąć w historię długiego już życia Profesora, przypadającego na tak ciekawe, trudne i często tragiczne czasy: od lat 30. XX wieku, przez katastrofę wojny, stalinizm, gomułkowską „małą stabilizację”, fenomen „Solidarności”, trudy stanu wojennego, nieoczywistą transformację ustrojową i „egzotyczne” lata 90, po czasy współczesne.
Kolejne wybory życiowe, nagłe przeszkody, zdumiewające niespodzianki i trudne dylematy, którym Profesor stawia czoło, budzą skojarzenia z panem Cogito: osobą, która – często na przekór rzeczywistości – stara się być po prostu (i to właśnie jest najtrudniejsze!) przyzwoitym człowiekiem. Co znamienne, przygody pana Cogito nie kończą się w 1989 roku i trwają dalej, a dylematy charakteryzujące III RP wcale nie ustępują gatunkowym ciężarem tym wcześniejszym.
W przygodach prof. Strzembosza da się jednak usłyszeć pewien zgrzyt: niepotrzebnie częste nawiązywanie do wyborów z 2015 roku i polityki rządu Beaty Szydło. O ile sam tytuł jest świetnie dobrany, to powracające regularnie przytyki do współczesności w ostatecznym rozrachunku nużą. Pojawia się w głowie czytelnika wiele pytań. Dlaczego na samym wstępie Stanisław Zakroczymski skupia się na (przebrzmiałym już dla przeciętnego Polaka) sporze o Trybunał Konstytucyjny i (wycofanej) reformie sądownictwa? Po co, nawet w części historycznej, tak częste skojarzenia z PiS-em i „pisowską smutą” (wyrażenie użyte w tekście)? Z jakiego powodu dodany został w ostatniej chwili suplement (a i tak w momencie ukazania się książki już nieaktualny) z gorączkową krytyką „faszystowskich” rządów PiS?
Chciałbym być dobrze zrozumiany: nie chodzi o to, by bronić działań władzy czy odmawiać rozmówcom prawa do oceny współczesności (choćby najbardziej krytycznej); co więcej – dziwiłbym się, gdyby takich nawiązań (i takiej krytyki!) nie było. Chodzi jednak o proporcje. Tych elementów jest po prostu za dużo. Ich nagromadzenie niesie ze sobą ryzyko sprowadzenia fascynującego, ponadczasowego (choć głęboko w czasie zanurzonego) świadectwa do pamfletu politycznego; strywializowania relacji przez uwikłanie jej w przemijającą sytuację polityczną; zredukowania niezwykle ciekawej biografii do narzędzia walki z obecną władzą. Mnożące się wstawki tego typu szkodzą uniwersalności przekazu, osłabiają jego wagę; są zbyt „łopatologiczne” – warto zaufać inteligencji czytelników!
Co więcej, o ile rozmówcy najczęściej uciekają od zero-jedynkowych ocen i wzorcowo wręcz potrafią (zwłaszcza prof. Strzembosz) dostrzec najbardziej nieoczywiste niuanse, tak wydaje się, że słowa „PiS” i „Kaczyński” działają na nich niemal jak płachta na byka. Krytyka formułowana pod adresem obecnych władz jest (takie przynajmniej odniosłem wrażenie) z reguły bardziej jednoznaczna niż w stosunku do całego PRL-u. Efekt jest zadziwiający: chwilami ma się poczucie, że cała opowieść nieuchronnie prowadzi do PiS-owskiej apokalipsy. A przecież w istocie tak nie jest!
Plusy:
- świadectwo bardzo ciekawego, nietuzinkowego życia intelektualisty-prawnika: to pouczająca, niestandardowa lekcja historii najnowszej, więcej mówiąca o epoce niż najbardziej szczegółowe podręczniki
- pieczołowitość w przygotowaniu książki, dociekliwość pytającego i nieuciekanie przez opowiadającego od trudnych tematów
- wspomnienia prof. Strzembosza pozbawione są (najczęściej) upraszczającego mechanizmu „biały – czarny”, „dobry – zły”; w fascynujący niekiedy sposób ukazują złożoność – raz tragiczną, raz komiczną – postaw w systemie o aspiracjach totalitarnych (PRL); jasne i ciemne strony transformacji ustrojowej; nieoczywiste dylematy III RP
Minusy:
- miejscami nieco sztuczne dialogi rozmówców (efekt pracy redakcyjnej)
- Stanisław Zakroczymski niekiedy zbyt usilnie pragnie zaznaczyć swą obecność
- pojawiają się zbyt szczegółowe wątki stricte prawnicze, mogące znużyć czytelników nie-prawników.
Zgrzyt:
- zbyt częste odwoływanie się do bieżącej, koniunkturalnej sytuacji politycznej
Metryczka:
Autor: Adam Strzembosz, Stanisław Zakroczymski
Tytuł: „Między prawem i sprawiedliwością”
Wydawca: Wydawnictwo Więź
Oprawa: twarda
Liczba stron: 344
Rok wydania: 2017
Książkę możecie kupić w naszym sklepie:
Strzembosz Adam, Zakroczymski Stanisław
Między prawem i sprawiedliwością
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 49.98 zł | 34.41 zł idź do sklepu » |
Dodaj komentarz