Czy Bram Stoker był plagiatorem?
Postać Hrabiego Drakuli kojarzymy dziś głównie ze słynną epistolarną powieścią… Ale czy jej autor na pewno stworzył ją samodzielnie?
Popularność opowieści gotyckiej powraca falami już od ponad dwustu lat. Poczynając od utworów Johna Williama Polidori z drugiego dziesięciolecia XIX wieku, przez wielki wybuch fascynacji niesamowitym, jaki miał miejsce pod koniec tegoż stulecia, aż po okres międzywojenny, w którym do nurtu przyłączyli się twórcy amerykańscy. Już wtedy, poczynając od „Nosferatu, symfonii grozy” z 1922 roku, grozę zaczęto przenosić na ekrany kin. Fani gotyku mogli poznać ulubione historie w zupełnie nowym obliczu…
Dziś zarówno opowieść gotycka, jak wszelkie jej wariacje są gatunkami niezmiernie obszernymi. Postać Hrabiego Draculi została wykorzystana na tysiące sposobów, począwszy od horroru, przez romans, aż po komedię. Ale czy powinniśmy faktycznie tytułować Brama Stokera „ojcem” cesarza wampirów?
Co kraj, to wampir
Należy zacząć od tego, że każda kultura posiada swoje wampiry. Znane pod rozmaitymi nazwami i przybierające różnorakie formy, „żywe trupy” odnawiające swoją siłę poprzez wypijanie krwi nieszczęśników występują dosłownie w każdym zakątku świata.
Źródeł legend o wampirach należy szukać w panującym, zdaniem historyków, już od paleolitu przeświadczeniu o dualizmie istot żywych, w którym na człowieka czy zwierzę składa się ciało oraz dusza. Poczynając od rytuałów prehistorycznych myśliwych, którzy przed polowaniem uderzali włócznią w wizerunek zwierzyny by zranić jej duszę i zyskać w ten sposób przewagę podczas „materialnego” starcia, przez wyprawianie dusz zmarłych w zaświaty z odpowiednim wyposażeniem podczas obrzędów pogrzebowych znanych ze starożytnej Grecji czy Egiptu, aż po koncepcję duszy znaną ze Starego Testamentu – zawsze „duchowa” strona życia była dla nas istotna. Równie istotne było – i wciąż jest – by zmarłym zapewnić godny pochówek, a tym samym zapewnić dobre warunki dla jego duszy. A co jeśli ktoś zmarł, a obrzędy zostały zaniedbane? Pojawiał się problem, który, pod rozmaitymi nazwami, przybierał często postać wampira…
W kulturze słowiańskiej i bałkańskiej te złe duchy nazywano opyr lub opir (oznaczające odpowiednio nietoperza i lot) i z tych własnie określeń powstało znane dziś słowo ‚wampir’. Tymczasem, w języku rumuńskim takiego nieumarłego potwora określano również mianem strigoi, co zostało później zaadaptowane w języku włoskim jako strega, czyli czarownica. Serbowie i Chorwaci, a także Bułgarzy i Rosjanie mówili także o morrach, później przekształconych w rumuńskie moroi, a następnie zaciągnięte do języka francuskiego jako cauchemare, czyli po prostu ‚koszmar’. Wiadomo również, że Rumuni określali wampira słowem nosferatu. Praktycznie wszystkie te określenia znalazły się w książce Stokera, który wedle oficjalnej wersji wydarzeń wpadł na pomysł jej napisania zupełnie przypadkiem…
Sen przelany na papier
Wszystko miało zacząć się od obfitej kolacji, którą Irlandczyk zjadł w londyńskiej restauracji Beefsteak Room, 7 marca 1890 roku. Miał wtedy czterdzieści trzy lata i pasjonował się teatrem i poezją. Pracował jako zarządca teatru Lyceum, ale nic nie wskazywało na to, by miał zająć się pisaniem.
Pamiętnej nocy Stoker dużo wypił i objadł się owocami morza. Nocą przyśnił mu się koszmar, w którym zjedzone wcześniej skorupiaki ożyły i go zaatakowały. W tym samym śnie pojawiła się również scena, którą znamy doskonale z powieści oraz filmu Coppoli z 1992 roku, opisaną już w notatkach Stokera:
Młody człowiek wychodzi, widzi dziewczęta, z których jedna próbuje go pocałować, jednak nie w usta, ale w szyję. Pojawia się stary hrabia – wściekły i diaboliczny: ten człowiek należy do mnie, chcę go mieć.
Z początku powieść miała mieć tytuł „Hrabia Wampir”, a Stoker zabrał się do pracy, nikomu o tym nie mówiąc. Jednocześnie zaczął zbierać materiały. Duży wpływ miało z pewnością spotkanie z orientalistą Arminiusem Vambérym, a także odnaleziona w bibliotece Whitby (Yorkshire) książka dyplomaty Williama Wilkinsona. Stoker, posiadłszy pewną (choć, jak twierdzą historycy, wciąż pełną niedopowiedzeń i luk) wiedzę na temat historii Wołoszczyzny i pewnego księcia znanego pod nazwiskiem Drakula, postanowił właśnie jego uczynić bohaterem swojej historii.
Błędnie przypisał Drakuli przynależność do szeklerskiej szlachty, czyniąc z niego potomka samego Atylli, a także dorzucił szczyptę mistycyzmu zasłyszaną od Arminiusa Vambéryego, jakoby członkowie tego rodu zajmowali się alchemią. Ciągnąc dalej szlak historycznych nieporozumień, umieścił siedzibę demonicznego hrabiego w Borgo Pass, choć tak naprawdę zamek powinien znajdować się gdzieś między Bystrzycą i Rodną. To wszystko jednak wydaje się w gruncie rzeczy nieważne, na tego rodzaju nieścisłości można przymknąć oko – w końcu mówimy o powieści fantastycznej… Ale problem z zarzutami o plagiat dotyczy nie tła historycznego, a intrygi jaką znamy z „Draculi”!
Nim klasyk był klasykiem
W 1879 roku ukazała się w Paryżu powieść Marie Nizet, zatytułowana Le Capitane Vampire. Fabuła opowiadała o dwóch parach walczących z wampirem, który jednocześnie jest księciem i pułkownikiem rosyjskiej armii. Tytułowy „kapitan wampir” nosi imię Borys Liatukin i posiada szereg nadprzyrodzonych umiejętności: zdolność hipnotyzowania ofiar i odporność na większość konwencjonalnych metod odbierania życia.
Perypetie głównych bohaterów stworzonych przez Marie Nize to bólu przypominają przygody Jonathana Harkera, Miny Murray, Lucy Westenra i Artura Holmwooda z „Draculi”. Biorąc pod uwagę, że Stoker dobrze znał język francuski i często bywał we Francji, trudno się oprzeć wrażeniu, że… tworząc najsłynniejszego wampira w historii posłużył się cudzym pomysłem! Realia powieści również wydają się bardzo podobne: w przypadku „Kapitana Wampira” rzecz dzieje się w trakcie wojny rosyjsko – tureckiej, w której brała udział Rumunia. Przeszłość hrabiego Draculi również jest ściśle związana z wojną przeciwko Turkom.
Oczywiście, Dracula różni się od Liatukina szczegółami, ale pozostaje faktem, że to Marie Nize wykonała potężną pracę by zebrać i scalić w swoją postać legendy o wampirach. I choć wedle niektórych przesłanek pisarka nigdy nie odwiedziła Rumunii (nie stosuje nawet żadnego z rumuńskich określeń, zamiast nich odnosząc się do Liatukina słowiańskim „wampir”), jej wiedza na temat legendarnych istot była kompletna.
Najprawdopodobniej, główny wątek swojej powieści zaczerpnęła z poematu Zburàtolul autorstwa Iona Heliade’a Radulescu z 1843 roku, w którym bohaterka jest nawiedzana i uwodzona przez demona. Z pewnością korzystała też z książki „Podróż na Wołoszczyznę i do Mołdawii” z 1788 roku, autorstwa konsula Raicevicha, a także „Le Kéroutza, podróż do ziemi mołdawsko-wołoskiej” z 1846 roku, autorstwa Stanislasa Bellangera. Obaj autorzy opisywali bogato wierzenia i przesądy zakorzenione głęboko w rumuńskim folklorze.
Plagiat, a jednak nie
Marie Nizet nie kontynuowała kariery pisarskiej po wydaniu „Kapitana Wampira”. Dziś niewielu pamięta o istnieniu autorki powieści o wampirze, prawdopodobnie pierwszej współczesnej postaci tego rodzaju. Ale między „Kapitanem Wampirem” a „Draculą” pojawia się w historii literatury jeszcze jedno ogniwo: brat Marie, Henri Nizet, który również postanowił napisać co nieco w gatunku grozy i niesamowitości. Zajął się hipnozą.
Po opublikowaniu kąśliwej i do bólu trafnej książki na temat życia obyczajowego Brukseli, napisał Suggestion, której bohater Paul Lebarrois posługuje się zdolnością hipnotyzowania innych. Jest tu też wątek, po raz kolejny, bardzo mocno zbliżony do wizji przestawionej przez Stokera – część akcji dzieje się w okolicach Borgo Pass, a do tego podane są konkretne informacje dotyczące znanych metod niszczenia wampirów przez wbicie kołka w serce (same wampiry się w fabule nie pojawiają). Co więcej, zdolność hipnotyzowania jest niemalże identyczna z tym, jak Dracula podporządkowuje swojej woli Lucy i Minę. Zupełnie, jakby Stoker również ten pomysł zaczerpnął z twórczości innego autora…
Zmianie uległo jedynie zakończenie. Lebarrois w finale opowieści Nizeta doprowadza do śmierci swojej niewolnicy, podczas gdy Dracula pragnie uczynić z Miny swoją partnerkę na wieczność. Tym samym Stoker zapoczątkował wątek romantyczny w postaci wampira, który wcześniej był sprowadzany do potrzeby władzy i seksualnej żądzy. Być może dlatego to właśnie jego wizja historii o wampirach osiągnęła tak doniosły sukces, podczas gdy twórczość Nizetów przepadła niemal całkiem w mrokach dziejów? W końcu dziś, mówiąc o Draculi, myślimy raczej o bohaterze tragicznym, którego motywacją była trwająca przez wieki miłość…
Pozostanie faktem, że Stoker pełnymi garściami czerpał z twórczości innych, nie ograniczając się do znajomości rumuńskiego folkloru. Jednakże, nowoczesna forma jego powieści oraz subtelne zmiany wprowadzone w stosunku do pierwowzorów każą sądzić, że „Dracula” jest jednak odrębnym, oryginalnym dziełem.
Bibliografia:
- Benkov, Edith J., An Encyclopedia of continental women writers, Volume 2, „Marie Nizet”.
- Cazacu, M., Dracula. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 2018.
- Petoia, E.,Wampiry i wilkołaki. Źródła, historia, legendy od antyku do współczesności, Kraków 2004.
Dodaj komentarz