„Nawet jeśli każę im się poddać, i tak mnie nie posłuchają”. Jak wyglądała kapitulacja niemieckiej armii pod Stalingradem?

fot.Friedrich Gehrmann/CC BY-SA 4.0 Klęska Niemców pod Stalingradem zmieniła bieg II wojny światowej.
Pod koniec stycznia 1943 roku uwięzieni pod Stalingradem żołnierze 6. Armii niemieckiej byli skrajnie wyczerpani. Wbrew rozkazom Hitlera marszałek Friedrich von Paulus w końcu się poddał. Jego rozmowa ze zwycięzcami pokazała jednak, że wciąż nie przyjmował swojej klęski do wiadomości.
Wychodzący niepewnym krokiem z piwnic i bunkrów, z wysoko podniesionymi rękoma na znak poddania się, wycieńczeni jeńcy szukali oczami jakiegoś kawałka drewna, który mógłby posłużyć im jako podpora. Wielu cierpiało na tak poważne odmrożenia stóp, że z trudem mogli chodzić. Niemal każdemu brakowało paznokci u nóg, jeśli nie całych palców. Sowieccy oficerowie zauważyli, że żołnierze rumuńscy byli w gorszym stanie od niemieckich. Najwidoczniej ich racje żywnościowe zostały obcięte wcześniej, aby podtrzymać siły Niemców.
Jeńcy mieli spuszczone oczy, nie śmiejąc patrzeć na strażników lub na otaczających ich wychudzonych cywilów, którzy wynurzyli się z ruin w zaskakującej liczbie. Wszędzie naokoło rozlegały się pojedyncze strzały zakłócające ciszę byłego pola walki. Strzały w bunkrach miały stłumiony dźwięk. Nikt nie wiedział, czy poszczególny huk oznaczał koniec żołnierza znalezionego w kryjówce lub żołnierza, który w jakiś sposób stawiał opór, albo też żołnierza otrzymującego coup de grâce.
„Tak będzie wyglądał Berlin!”
Pokonane resztki żołnierzy 6. Armii, bez broni i bez hełmów, w wełnianych, naciągniętych jak najniżej na twarz czapkach albo po prostu z głowami owiniętymi szmatami dla ochrony przed silnym mrozem, dygoczące w swoich nieodpowiednich płaszczach, z drutem telefonicznym służącym jako pasek, pędzono w długich kolumnach marszowych. Grupę ocalonych jeńców z 297. Dywizji Piechoty zaczepił jakiś rosyjski oficer, który wskazał na otaczające ich ruiny i krzyknął: „Tak będzie wyglądał Berlin!”.

fot.domena publiczna Kapitulujący żołnierze armii niemieckiej w niczym nie przypominali już tych, których wizerunki publikowano w „Berliner Illustrierte Zeitung”.
Feldmarszałek Paulus pod eskortą porucznika Lwa Biezyminskiego z wywiadu Armii Czerwonej został przewieziony swoim własnym sztabowym samochodem z dowództwa 64. Armii do dowództwa Frontu Dońskiego w pobliżu Zawarykina, około osiemdziesięciu kilometrów od Stalingradu. Schmidt i Adam, również pod eskortą, jechali za nimi w innym samochodzie.
Wprowadzono ich do kwatery mieszczącej się w jednoizbowej chacie z pięcioma ścianami. Oczekiwał na nich wyznaczony oddział strażników pod dowództwem porucznika C. M. Bogomołowa. Inni „stalingradzcy generałowie” zostali wprowadzeni do drugiej, położonej po sąsiedzku chaty, gdzie pilnował ich pluton żołnierzy porucznika Spektora.
Bogomołow i jego wartownicy, w pełni zdając sobie sprawę z historycznego momentu, przypatrywali się swoim podopiecznym zafascynowani. Wysoki Paulus, wchodząc, musiał się pochylić. Za przykładem Adama zostawił swoją mundurową czapkę i miał na głowie futrzaną uszankę. W dalszym ciągu nosił mundur generała. Po Paulusie weszli generał Schmidt i pułkownik Adam, który zaimponował strażnikom swoją „raczej dobrą znajomością rosyjskiego”. Jako ostatni wszedł z ciężkimi walizkami generałów kierowca Paulusa. Sztabowy mercedes został od razu zarekwirowany przez generała W. I. Kazakowa, dowódcę artylerii frontowej.

Antony Beevor
Stalingrad
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 64.90 zł | 43.99 zł idź do sklepu » |
Paulus i Schmidt zajęli wewnętrzne pomieszczenie chaty, podczas gdy pułkownik Adam i eskorta rozlokowali się w pomieszczeniu zewnętrznym. Dołączyli do nich dwaj agenci NKWD przysłani z Moskwy przez Berię. Późnym wieczorem przybyli generał Malinin, szef sztabu dowództwa frontu, oraz pułkownik Jakimowicz, wyższy oficer sztabowy.
Pierwsze przesłuchanie
Biezyminski w roli tłumacza poinformował Paulusa i Schmidta, że muszą zrewidować ich bagaż w poszukiwaniu „zabronionych rzeczy”, takich jak wszelkie ostre metalowe przedmioty. Schmidt wybuchnął: „Niemiecki feldmarszałek nie popełnia samobójstwa nożyczkami do paznokci!”. Wyczerpany Paulus dał mu znak machnięciem ręki, żeby się uspokoił, i sam oddał swoje przyrządy do golenia.
Krótko przed północą powiedziano Paulusowi, że zebrali się właśnie dowódcy Armii Czerwonej i oczekują na rozmowę z nim. Porucznik Jewgienij Tarabrin, mówiący po niemiecku oficer NKWD wyznaczony jako stała eskorta, usłyszał, jak Paulus szepnął do podającego mu płaszcz Schmidta: „Co mam mówić?”.
„Pamiętaj, że jesteś generałem i marszałkiem Armii Niemieckiej” – miał odszepnąć Schmidt. Najbardziej zaskakujące i znaczące dla podsłuchującego wywiadowcy Armii Czerwonej, jak podał w raporcie ów rosyjski oficer, było to, że Schmidt użył bezpośredniej formy „ty”, zwracając się do swojego przełożonego.

fot.Bundesarchiv/Mittelstaedt, Heinz / CC-BY-SA 3.0 Feldmarszałek Paulus bez protestu oddał swoje przybory do golenia.
Zaledwie pół godziny przed rozpoczęciem spotkania kapitan Diatlenko z NKWD otrzymał rozkaz zgłoszenia się do chaty zajmowanej przez marszałka Woronowa, dopiero co awansowanego przez Stalina. „A więc, kapitanie – powitał go przyjaźnie Woronow. – Z pewnością pamiętacie czas, kiedy ten staruch nie chciał was przyjąć. Otóż teraz on składa nam wizytę. I wy będziecie go przyjmować”.
Woronow siedział za stołem razem z generałem Rokossowskim, dowódcą frontu, oraz generałem K. F. Tieleginem, komisarzem frontu. Zjawił się fotograf ubrany w kurtkę lotnika podbitą futrem. Ku zaskoczeniu Diatlenki traktował on Woronowa z nieskrępowaną zażyłością.
Okazało się, że był to słynny twórca filmów dokumentalnych Roman Karmen, który zaprzyjaźnił się z Woronowem podczas wojny domowej w Hiszpanii. Karmen ustawił krzesło przeznaczone dla Paulusa tak, aby uzyskać odpowiednie ujęcie przez drzwi z sypialni Woronowa. Wiedział, że zdjęcie, które zrobi, zostanie użyte do powiedzenia światu o wielkim zwycięstwie Związku Sowieckiego.
„Nie jestem generałem…”
W chacie Woronowa, kiedy zjawił się ich „gość”, panowała napięta atmosfera. Wysoki, szczupły, pochylony do przodu Paulus, w swoim mundurze „w mysim kolorze” oraz ze spopielałą od nerwowego napięcia twarzą, zaprezentował się jako postać zszarzała. Jego włosy zaczęły się robić szpakowate i nawet wyhodowana bródka była czarnobiała.

fot.domena publiczna Marszałek von Paulus rozmawiał z radzieckimi oficerami w chacie marszałka Nikołaja Woronowa.
Dopiero gdy Paulus zbliżył się do stołu, Woronow wskazał mu puste krzesło. „Proszę usiąść” – powiedział po rosyjsku. Diatlenko zerwał się na równe nogi i przetłumaczył. Paulus wykonał półukłon i usiadł. Wtedy Diatlenko przedstawił dwóch dowódców: „Przedstawiciel Stawki marszałek artylerii Woronow! Dowódca Frontu Dońskiego generał Rokossowski!”. Paulus z szarpnięciem uniósł się na nogach i wykonał pół skłonu w kierunku każdego z nich.
Woronow zaczął mówić, przerywając co kilka chwil, żeby Diatlenko mógł przetłumaczyć. „Panie generale, jest już raczej późno i musi pan czuć się zmęczony. My też w ciągu ostatnich kilku dni dużo pracowaliśmy. Dlatego też przedyskutujemy teraz tylko jeden pilny problem”.
„Przepraszam – wtrącił Paulus, wybijając z toku Diatlenkę. – Nie jestem generałem. Przedwczoraj moje dowództwo dostało wiadomość, że otrzymałem awans na stopień marszałka. Wpisano to do mojego wojskowego dokumentu tożsamości. – Dotknął kieszeni na piersiach w swojej bluzie. – Jednak w tych okolicznościach nie było możliwości zmiany mojego munduru”.

fot.lic. fair use Marszałka von Paulusa przesłuchiwali marszałek Woronow, marszałek Rokossowski i kapitan Diatlenko.
Woronow i Rokossowski spojrzeli na siebie z ironicznym rozbawieniem. Generał Szumiłow poinformował dowództwo Frontu Dońskiego o najnowszym awansie Paulusa.
– A zatem, panie marszałku – wznowił Woronow – prosimy pana o podpisanie rozkazu skierowanego do części pańskiej armii, która w dalszym ciągu stawia opór, aby poddała się, zapobiegając tym samym bezsensownej stracie życia.
– Byłoby to niegodne żołnierza! – wybuchnął Paulus, jeszcze nim Diatlenko skończył tłumaczyć.
– Jak można mówić – stwierdził Woronow – że zaoszczędzenie życia pańskim podwładnym jest zachowaniem niegodnym żołnierza, kiedy sam dowódca się poddał?
– Ja się nie poddałem. Zostałem zaskoczony.
Walka o ostatni rozkaz
Ta „naiwna” odpowiedź nie zrobiła najlepszego wrażenia na rosyjskich oficerach, którzy dobrze znali okoliczności poddania się.
– Mówimy o akcie humanitarnym – kontynuował Woronow. – Zniszczenie pańskich oddziałów, które w dalszym ciągu walczą, zajmie nam tylko kilka dni lub może tylko kilka godzin. Opór jest bezcelowy. Spowoduje tylko niepotrzebną śmierć tysięcy żołnierzy. Pańskim obowiązkiem jako dowódcy armii jest ocalenie ich życia, i to tym bardziej, że pan sam ocalił swoje życie przez poddanie się.

Artykuł stanowi fragment książki Antony’ego Beevora „Stalingrad”, wydanej nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.
Paulus nerwowo bawiący się paczką papierosów i popielniczką, które znajdowały się na stole do jego dyspozycji, zignorował pytanie, upierając się przy wypowiedzianej formule.
– Nawet gdybym podpisał taki rozkaz, oni i tak go nie posłuchają. Poddając się, automatycznie przestałem być ich dowódcą.
– Ale kilka godzin temu był pan ich dowódcą.
– Ponieważ moje wojsko podzieliło się na dwie grupy – upierał się Paulus – byłem dowódcą drugiej grupy tylko teoretycznie. Rozkazy nadchodziły oddzielnie z kwatery Führera i każdą grupą dowodził inny generał.
Dyskusja „kręciła się w kółko”. Nerwowy tik Paulusa stawał się coraz bardziej widoczny. Również Woronow, wiedząc, że Stalin na Kremlu czeka na informacje o wynikach rokowań, zaczął okazywać napięcie. Jego górna warga, uszkodzona w wypadku samochodowym na Białorusi, zaczęła drżeć.
Co z jeńcami?
Paulus w swojej obstrukcyjnej taktyce stwierdził nawet, że gdyby podpisał ten dokument, byłby on uważany za sfałszowany. Woronow odpowiedział, że w takim razie przyprowadzą jednego z jego generałów, żeby był świadkiem złożenia podpisu i że zostanie on wysłany do północnego „kotła” z tym dokumentem celem zagwarantowania jego autentyczności. Paulus jednak mimo słabości swoich argumentów uparcie odmawiał złożenia podpisu. Woronow w końcu musiał uznać, że wszelkie dalsze starania, aby Paulusa przekonać, są daremne.

fot.Bundesarchiv,/ CC-BY-SA 3.0 Żołnierze, którzy trafili do niewoli radzieckiej po kapitulacji armii niemieckiej pod Stalingradem, byli skrajnie wyczerpani.
„Muszę poinformować pana, panie marszałku – tłumaczył Diatlenko – że odmawiając ocalenia życia swoich podwładnych, bierze pan na siebie wielką odpowiedzialność przed narodem niemieckim i przyszłymi Niemcami”. Paulus wpatrywał się w ścianę przygnębiony i milczący. W tej „udręczonej pozie” tylko tik na jego twarzy wskazywał, że myśli.
Wówczas Woronow zarządził zamknięcie spotkania, pytając na zakończenie Paulusa, czy uważa kwaterę za odpowiednią i czy potrzebuje jakiejś specjalnej diety ze względu na swoją chorobę. „Chciałbym prosić tylko o jedną rzecz – odpowiedział Paulus – a mianowicie o nakarmienie tak wielu jeńców wojennych i zapewnienie im opieki medycznej”. Woronow wyjaśnił, że „sytuacja na froncie utrudnia rejestrację i załatwianie spraw tak wielkiej liczby jeńców”, ale że zrobią wszystko, co jest możliwe. Paulus podziękował, wstał i wykonał jeszcze jeden półukłon.
Źródło:
Powyższy tekst stanowi fragment książki Antony’ego Beevora pt. Stalingrad, która ukazała się nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.
Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, informacje i wyjaśnienia w nawiasach kwadratowych, wytłuszczenia oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów. By zachować integralność tekstu, usunięto z niego przypisy znajdujące się w wersji książkowej.
Tę książkę o II wojnie światowej musisz mieć na swojej półce:

Antony Beevor
Stalingrad
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 64.90 zł | 43.99 zł idź do sklepu » |
Dodaj komentarz